Recenzja gry Day of the Tentacle: Remastered - wielki powrót legendy
To ja poporosze jeszcze remaster Larry'ego 7, Różowej Pantery i Wacków ( tak tak jest taka gierka jakby kogoś to śmieszyło :D )
Oj Larrego 7, Wacki i Różowego bym bardzo chętnie zobaczył w odświeżonej wersji :D
Propsy za podpis pod obrazkiem: "gorszy sort w mackach reżimu", nieźle się uśmiałem ;D
A ja nadal nie wiem, co i dlaczego właściwie jest tak dobre w tej grze, aby ją wspominać na lata. Fajnie byłoby napisać trochę więcej o zaletach i niesamowitości samej produkcji, niż skupiać się na słownikowych przymiotnikach "świetna, fantastyczna, ponadczasowa". Np. czytając recenzję Grim Fandango W CD-Action, mimo trzech stron tekstu, też tego kompletnie nie wiedziałem. Owszem, rocznikowo obie te gry znam, ale mam wrażenie, że recenzenci tego typu klasyków do przesady boją się napisać o jakiejkolwiek wadzie tych produkcji - szczególnie, że z biegiem lat można mimo wszystko nabrać trochę krytycyzmu. To tak jak zachwyty nad Monty Pythonem czy książkami Pratchetta - ok, te dzieła są spoko, ale DLACZEGO są spoko? To już nikt nie napisze. Najwyżej pojawi się "aaa, to specyficzny humor, pewnie nie rozumiesz, bo głupi jesteś". No dobrze, może nie do końca ogarniam "ynteligentny" humor, ale przynajmniej potrafię to nazwać, bowiem średnio chce mi się śmiać z recyklingu popkultury.
To Grim Fandango ma jakieś wady?
I takie właśnie powinny być wszystkie remastery, niezależnie od gatunku za jaki się twórcy biorą.