Cztery gry, które zjadły kawał mojego życia
Lol, cs:go
Hmm zabraklo ci tylko chyba world of tanks i tibi do gimba 100%
Mój poprzedni komentarz się nie dodał (być może za długaśny), więc próbuję ponownie, trzeci raz nie będzie mi się chciało tego samego pisać:
Muszę przyznać, że spodziewałem się właśnie bardziej gier single. Lista jest dość "typowa". Wiadomo że gry sieciowe pochłaniają najwięcej czasu, gdyż nie mają jasno określonego zakończenia.
Osobiście preferuję właśnie gry dla jednego gracza, bo jeżeli już grać w multi, to ze znajomymi. Nie przepadam za grą z losowymi osobami, a rywalizacja często się kończy na rzucaniu obelgami ze wszystkie strony. Nie oznacza to jednak, że gier sieciowych nie lubię.
A oto tytuły, na które poświęciłem najwięcej czasu dotychczas:
1) Baldur's Gate - od momentu ujrzenia screenów w czasopismach, potem samej gry u kolegi i w końcu dorwaniu jej we własne szpony (rok 1999) przechodzę całą grę przynajmniej raz w roku. Mnóstwo możliwości tworzenia postaci, składu drużyny i spora wolność w zwiedzaniu świata - główne powody, dlaczego gra mnie nadal nie nudzi. Grywałem w oryginał, potem z modami, później znowu w oryginał. Po dziś żaden tytuł nie urzekł mnie tak bardzo jak ten.
2) WarCraft II: Tides of Darkness - dawniej mój wielki nr 1. Obecnie gram raczej sporadycznie, jednak swego czasu nie mogłem oderwać się od monitora. Niby mechanika dość prosta i niewielkie różnice pomiędzy stronami, ale klimat idealnie trafia w mój gust. Zug, zug.
3) StarCraft - tutaj zarówno single, jak i multiplayer. Tyle znakomitych map i kombinowania nad taktykami, sam miód. Dodatkowo moje zainteresowanie podsycało śledzenie turniejów w Korei w latach 2007-2012 (nadal coś tam grywają, ale już nie na taką skalę). Granie w multi daje ogromną frajdę, mimo że graczem jestem raczej przeciętnym.
4) Quake II - choć to Doom wprowadził mnie w świat FPSów, to jednak w Q2 zagrywałem się najwięcej. Najpierw przechodząc wielokrotnie kampanię, potem dodatki. Później ktoś w liceum na informatyce odkopał tą grę na komputerach i nie było końca deathmatchom na The Edge. Chyba jedna z niewielu gier, w których potrafiłem skopać tyłki dobrym graczom, choć obecnie już raczej nie za bardzo.
Honorbale mention: Transport Tycoon Deluxe - po dziś uwielbiam losowe mapy z pagórkami i jeziorami oraz budowanie zawiłych tras kolejowych.
Jak widać u mnie dominują gry z lat 90-tych, gdyż wtedy rozpoczynałem swoją przygodę z grami i miałem najwięcej wolnego czasu na granie. Mam nostalgiczną naturę, więc bardzo chętnie powracam do ulubionych tytułów z tamtych lat.
Najwięcej czasu pożarł mi Heroes 3, ale tam nie było licznika, więc mogę tylko zgadywać ile to było godzin.
Tak to, zdaje się, najwięcej czasu spędziłem z chłopakami z GOLa przy Battlefieldzie 2, według licznika było to niemal 1400 godzin: https://www.bf2hub.com/stats/86122657
W Skyrimie 410h, w Fallout NV 160h. Czyli w sumie tylko Heroes, BF2, na upartego Skyrim, skradły mi sporo życia.
btw
mój komentarz pisany z telefonu też się nie dodał...
Dla mnie jest to jedna gra - Lineage 2. Spędziłem w niej trochę ponad 3000 godzin - ale człowiek był głupi. Chyba nie muszę pisać, czemu ;)
W żadnej innej produkcji nie przekroczyłem 1000 godzin. Chyba że zliczyłbym czas poświęcony wszystkim częściom serii Heroes, ale za każdym razem to rozgrywka Hot-seat, więc może powinienem ten czas podzielić na liczbę osób. W „jedynkę” i „piątkę” grałem naprawdę sporo, ale najwięcej w „trójkę”. Czemu Heroes - bo są idealną grą pod hotseat. Czemu trzecia część jest nieśmiertelna? Aż dziwię się, że twórcy tego nie widzą - różnorodność. Liczba jednostek, zamków, taktyk dla każdego z nich oraz ich odmienność (wizualna, koncepcyjna); edytor map, mody (HotA).
Gry warte wspomnienia: The Old Republic - prawie 500 godzin. Nie mam danych, ale sądzę, że tak pomiędzy 200 a 500 mogłem wbić jeszcze na SW: Battlefront 2, Diablo II i CoD (2003).
Teraz sporo nabijam w Age of Wonders III (powody podobne do Heroes).
Byłbym zapomniał - NBA kiedyś - live, od 2009 - 2k. Łącznie będzie też ok. 1000h (patrząc na liczbę rozegranych sezonów po 82 spotkania). Czemu? Bo uwielbiam koszykówkę i kiedyś sam coś grałem.
Mam jeszcze pewną obserwację - oczywiste jest że gry dla pojedynczego gracza stoją na przegranej pozycji w stosunku do wszystkich sieciowych, gdy mowa o liczbie godzin, ale i tu będą pewne odchylenia. Poza tym, to nie fakt bycia grą sieciową im to zapewnia, leczy to, że w grach sieciowych wykorzystuje się daną wartość estetyczną.
Na najdłużej przykuwają MMO (patrz EVE, Lineage 1 i 2, WoW), sieciowe survivale i sandboxy (np. Day-Z, Minecraft), myślę że potem gry e-sportowe (MOBA i czołgi, strategie jak SC), a na końcu strzelanki.
Co do single, to tu królują strategie 4x - znam ludzi którzy grają tylko w jedną grę od 20 lat lub dłużej (np. Master of Orion II lub seria Cywilizacja); serie sportowe jak FIFA i NBA, a dopiero potem cała reszta.
Można sporo czasu spędzi przy eksploracyjnych RPG (np. Skyrim), ale trzeba sobie zadać pytanie o jakość ich zawartości. Podobnie jest z jRPG, w których masa czynności jest powtarzalna. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do kluczowej wartości estetycznej i nakładów, jakie trzeba ponieść na jej kreację.
Gry z głęboką narracją raczej nie przekroczą 100 godzin i, tak naprawdę, nie powinny. Teraz pytanie, jaką częścią składową gry jest wartość narracji (wszystkie estetyki są konstans - np. A+B+...+H=1, więc gdy jedna ma więcej, druga ma mniej). The Walking Dead od TTG jest bardzo krótkie, ale nie musi być dłuższe, gdyż 99% wartości estetycznej zajmują tu narracja i ekspresja (wybory). W
Wiedźminie też najważniejsze są narracja i ekspresja, ale te oddały zdecydowanie więcej pola eksploracji i wyzwaniu (co jest typowe dla RPG).
Gry skupione na eksploracji mogą być zdecydowanie dłuższe (patrz Skyrim), gdyż nie ponosi się takich nakładów jak w przypadku narracji i ekspresji.
Podobnie jest z mieszanką eksploracji i wyzwania (np. Pokemon).
Długie też mogą być gry, które dokonują ekspresji, ale nie przez narrację; oraz są podlane wewnętrznym wyzwaniem i eksploracją - np. The Sims lub Minecraft.
Jednak najdłuższe są gry oparte, w znaczącej części, o wyzwanie - MMO, MOBA, sieciowe FPS, wyścigi, strategie 4x, symulatory sportowe - gdyż nie mają początku i końca.
Tak to już jest, że jeśli ktoś złapie bakcyla MMORPG-ów, sportówek lub gier sieciowych to pochłoną mu one najwięcej czasu. Twoja lista i powyższe komentarze tylko utwierdzają mnie w tym. Sam chyba najwięcej czasu poświęciłem na wirtualne piłki nożne, od Master League w ISS Pro i PES-ie, przez tryb kariery w FIFA, aż po Football Managera. Teraz natomiast nabijam kolejne godziny w Rocket League. ;)