Cześć wszystkim,
Coraz bliżej do momentu w którym będzie trzeba wybrać szkołę średnią, a tak naprawdę najlepiej zrobić to jak najszybciej aby wiedzieć na których przedmiotach trzeba się najbardziej skupić pod koniec gimnazjum (każda szkoła średnia bierze pod uwagę przy rekrutacji oceny z 4 przedmiotów oraz z całości egzaminu gimnazjalnego). Im dłużej się zastanawiam nad szkołą, tym większy mam mętlik w głowie, może Wasze odpowiedzi pomogą mi w wyborze ;) Ogólnie z profili które w jakimkolwiek stopniu mnie interesują mam do wyboru:
1. LO humanistyczne (rozszerzenie wos/historia/angielski)
2. LO dziennikarsko-filmowe (rozszerzenie wos/geo, a także już od pierwszej klasy rozszerzony angielski i dodatkowe przedmioty typu Edukacja Medialna, Podstawy Montażu, Etyka w pracy dziennikarza itp.)
3. LO matematyczno-geograficzne (rozszerzenie mat/geo/ang)
4. Technikum Organizacji Reklamy (rozszerzenie mat/ang)
5. Technikum Cyfrowych Procesów Graficznych (rozszerzenie mat/ang)
W gimnazjum najlepiej mi idzie z przedmiotów humanistycznych, np. polski czy historia, nie mam z nimi żadnego problemu. Z fizyką czy matematyką jakoś sobie radzę, natomiast nie znoszę chemii i niektórych działów biologii. Po szkole średniej chciałbym iść na studia humanistyczne (dziennikarstwo radiowe, Public Relations, komunikacja społeczna lub coś w tym stylu) gdyż właśnie takie kierunki mnie interesują i może kiedyś udałoby się znaleźć pracę z nimi związaną. Teoretycznie najlepiej przygotuje do tego LO z humanistycznym rozszerzeniem, tyle że nie mam po nim zawodu i wszystko stawiam na jedną kartę. Z kolei w kwestii technikum obawiam się dwóch rzeczy: czy poradzę sobie z matematyką na rozszerzonym poziomie oraz czy brak rozszerzeń z wosu, geografii i historii drastycznie nie zmniejszy moich szans na dostanie się na studia. Co o tym sądzicie, może macie jakieś opinie na ten temat, albo sami ukończyliście podobne kierunki w szkole średniej i możecie coś więcej o nich powiedzieć? Będę wdzięczny za wszystkie rady i wskazówki ;)
Gimnazjaliści tak poważnie podchodzący do wyboru szkoły średniej i uwazający, że jej wybór w jakikolwiek sposób rzutuje na ewentualne studia są uroczy.
Na każdym profilu możesz pisać rozszerzoną maturę z czegokolwiek, jeśli sam dobrze się przygotujesz (a do rozszerzenia z historii czy wosu lekcje cie nie bardzo przygotują (wiem po sobie) to sobie poradzisz.
Do matury jeszcze sto razy zmienisz zdanie o życiowych planach. Najlepiej idź do zawodówki.
Posty [2] i [3] oczywiście skwituje pustym śmiechem. Jakieś źródła na potwierdzenie Waszych tez?
Przede wszystkim sporo prawdy jest w tym co mówi Samson, jeszcze zdążysz parę razy zmienić plany. Przemyśl mocno czy na pewno chcesz iść na studia, bo ich jakość w ostatnim czasie jest naprawdę niska. Widzę że masz już jakieś konkretne ukierunkowanie, a udzielasz się gdziekolwiek? Jakieś szkolne gazetki i tym podobne sprawy? Jak nie to może zacznij, wtedy zobaczysz czy rzeczywiście Ci to odpowiada.
Co do wyboru LO czy technikum powiem tak. Mam paru znajomych którzy skończyli technikum i sami twierdzą że co z tego że mają papier technika skoro pracodawcy patrzą na to z szyderczym uśmiechem (znajomi po technikum ekonomicznym). Choć pewnie znajdzie się wiele osób którym ten papier coś jednak dał. Ja na Twoim miejscu obecnie zrobiłbym tak, skończył LO po czym dał sobie rok na przemyślenie i znalezienie odpowiadającego kierunku (w tym czasie oczywiście pracuj). Nie daj sobie wmówić że wybranie kierunku x jest bez sensu bo po nim jest wielu bezrobotnych. Jeżeli będzie to kierunek w którym się będziesz spełniał i chciał rozwijać myślę że spokojnie sobie poradzisz.
Nie spinaj sie i nie stresuj.
Juz ci napisali wybrales studia chumanistyczne, wiec praca w macdonalds albo zmywak w UK (o ile nie wyjda z EU) wtedy twoja sciezka kariery ograniczy sie tylko do mcdonalds.
Tak naprawde to papier w dzisiejszych czasach sie wogole nie liczy. Na twoim miejscu bym sporo sie sam uczyl i pochlanial z internetu co cie interesuje zeby zdobyc doswiadczenie, a nie na nazwe szkol sie ogladal.
[3] [4]
Wydaje mi się że na tym świecie nie są potrzebni tylko architekci, inżynierowie, naukowcy itp., mnóstwo jest dziennikarzy, rzeczników prasowych, specjalistów PR i są to raczej humaniści. Jak słyszę że pójdę do Mc'Donalda po studiach humanistycznych to się śmieję, w sumie wolę pracować w MCD niż np. w jakiejkolwiek fabryce na produkcji czy w sklepie. Przynajmniej jest mniej monotonnie i można poznać jakiś ludzi :)
[5]
Nie uśmiecha mi się bycie blacharzem lub elektrykiem, w dodatku przez 3 lata i tak musiałbym się uczyć przedmiotów których nie lubię tylko nie miałbym rozszerzeń.
[6]
Dokładnie, w szkolnych gazetkach chociażby :) Po LO studia koniecznie, bo nie wiem co mógłbym robić po samym liceum humanistycznym.
[7]
"chumanistyczne" ? Serio? Nie oglądam się na "nazwe szkol" tylko na to jakie przedmioty są tam rozszerzone (dzięki czemu dobrze zdam maturę) oraz na to jakie kwalifikacje da mi ukończenie danej szkoły (przykładowo Technikum Organizacji Reklamy zdaje się oprócz matury egzaminy, które dają kwalifikacje "sprzedaży produktów i usług reklamowych" oraz "prowadzenia kampanii reklamowych"). Szukając pracy miałbym załączone do CV dokumenty potwierdzające posiadanie przeze mnie takich kwalifikacji. To chyba nie jest bez znaczenia?
technikum gastronomiczne. praca jest, można i za granicą próbować, nie będzie humanistycznego bezrobocia.
Jak wspomniano wcześniej - plany jeszcze Ci się zmienią nie jeden raz. Może się w końcu zdarzyć, że nauczyciel od historii obrzydzi Tobie ten przedmiot i ukierunkujesz się na coś innego. Po jakichś studiach humanistycznych prace też można znaleźć w zawodzie, ale musisz być jednym z lepszych studentów. Inaczej studia skończysz, ale będziesz pracował w innej branży. Wbrew pozorom po zawodówce nie jest tak łatwo znaleźć pracę, gdyż przedsiębiorcy narzekają na takich łepków zaraz po szkole, którzy nie potrafią rozróżnić podstawowych narzędzi i nawet jakbyś skończył teologię, ale był ogarnięty np. w mechanice, to wierz mi, że taki pracodawca wziąłby Ciebie. Czasami nie liczy się papier (choć czasami pomaga a w typowo technicznych czy prawniczych/lekarskich wręcz jest wymagany), ale twoje umiejętności i chęć zdobywania wiedzy. Wracając do tematu, to jak czujesz się na siłach i nie sprawia Ci trudności fizyka lub matematyka, to pomyślałbym nad taką szkołą średnią później studiami, choć te ostatnie to są bardzo wymagające w tych kierunkach. Mieszkałem na studiach z dziewczynami z matmy i jedną z fizyki - dużo siedzenia w książkach, ale koleżanka od fizyki już pod koniec studiów mogła przebierać w ofertach. Nie było ich wiele, ale były konkretne (od nauczyciela fizyki z astronomią po optyka czy robienie doktoratu). Cóż, decyzja należy do Ciebie, choć jeszcze za wcześnie na podjęcie konkretnej. Pozdrawiam i powodzenia życzę.
[7]
studia chumanistyczne
Tak naprawde to papier w dzisiejszych czasach sie wogole nie liczy.
pisząc "chumanistyczne" i "wogóle" masz o wiele większe szanse na zmywak w mcdonaldzie niż autor na pracę w mcdonaldzie
...a papier się liczy. "Szpecjaliso".
Proste. Wybierz LO, w którym uczniowie mają średnio najwięcej procent z interesujących cię, rozszerzonych przedmiotów na maturze. Chyba każda szkoła udostpęnia takie dane.
Specjalistami z McDonalda się nie przejmuj tylko bądź dobry i obrotny, a robotę będziesz miał dobrą.
Kręcisz się dookoła jakiejś stacji radiowej, redakcji lokalnego dziennika, jesteś jutuberę? Bo w większośći wypadków ludzie związani z mediami zaczynali od murzynowania w lokalnych redakcjach czekając na swoją szansę, a jakikolwiek sukces to efekt lat pracy. Jeżeli myślisz że pójdziesz do LO, studia a potem zaczniesz się za robotą rozglądać... to jesteś na złej drodze.
Problem tkwi często w tym, że wyboru studiów dokonuje się z błędnymi zamierzeniami, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę, że tych ważnych wyborów człowiek dokonuje wtedy, kiedy jest jeszcze idiotą ;).
Błąd tkwi w podejściu: "jaką pracę dostanę po studiach X". Gdybyś spytał np. jaką pracę dostaniesz po filozofii, to mógłbym z czystym sumieniem odpowiedzieć: "specjalista od wiertnictwa". Tak, znam przykład człowieka, który skończył filozofię, a teraz siorbie ropę na platformach w Norwegii. Jakkolwiek to nie brzmi. Zaczęło się od tego, że dorabiał sobie, myjąc szyby na wieżowcach. Później zrobił kilka kursów (mógł sobie na to pozwolić, bo studia nie były wymagające) i już. Wystarczyło. Wcale nie należał do prymusów, ani pracoholików. Mamy zatem ostatecznie całkiem inteligentnego gościa, który ma bogatą wiedzę i dodatkowo fach w łapie. I co jego, to jego.
Podam Ci bardziej ekstremalną wersję tego błędnego podejścia. Znam od groma osób z tytułem doktorskim, którzy myślą, że po zrobieniu doktoratu coś im się należy. Nie, nic im się nie należy i im szybciej to rozumieją, tym szybciej znajdują dobrą pracę. Taki doktorat uczy kilku rzeczy - odporności na stres, pracy na czas i tego, jak uczyć się efektywnie. Uczy pewnej plastyczności umysłu. Sukces osiągają ci, którzy potrafią skromnie przekuć tą plastyczność w swój atut i nie osiąść na laurach. Reszta siedzi gdzieś i pierdzieli po blogach, że "hurr durr pracy nikt im ni do, antyludzkie państwo, że ich kukle swędzą".
Na to, co będziesz robił w przyszłości, ma wpływ wiele drobnych elementów składowych, gdzie oprócz tego, co studiujesz, istotne są:
- zainteresowania
- sposób spędzania czasu poza uniwerkiem
- przypadek
- dobre zdrowie psychiczne
- znajomości. I nie mam tu na myśli "pleców", a budowanie sieci kontaktów z ludźmi, którzy na czymś tam się znają. Znam dwójkę Brytyjczyków, którzy stworzyli małą firemkę, sprawdzającą publikacje francuskich profesorów pod kątem poprawności językowej. Popyt mają, kasa się kręci, a pomysł powstał podczas spotkania przy piwie. Czy któryś z nich planował to, idąc na studia?
Odnośnie McDonaldsa - owszem, jeśli pójdziesz na studia z założeniem, że będą one jedynymi wrotami ku drodze do chwały, to prędko okaże się, że są to wrota prowadzące do dupy. Nawet idąc na studia techniczne i "przyszłościowe", musisz włożyć nieco pracy od siebie, mieć oczy dookoła głowy, interesować się aktywnie swoją przyszłością i choć odrobinę lubić swoją dziedzinę. Myślisz, że nie zdarzają się informatycy na zmywaku na Wyspach? Żyjemy po prostu w czasach, gdzie nie licząc może dwóch kierunków studiów, nie będziesz miał GWARANTOWANEJ pracy - o nią musisz postarać się sam i może ona wyglądać zupełnie inaczej, niż ta pierwotnie oczekiwana. Życie to zweryfikuje.
Oczywiście prawdą jest to, że kończąc kierunki techniczne lub medyczne, masz większą szansę na znalezienie pracy, która wymaga bezpośrednio umiejętności nabytych na studiach, ale podział na "albo informatyk/inżynier, albo zawodówka", wydaje mi się z dupy wzięty. Jeśli poważnie chwycisz życie za łeb i potraktujesz studia realistycznie (jako pewien etap poznawania świata, naukę myślenia), to nie widzę Cię na zmywaku w McDolcu. Fakt, możliwe, że Twoi koledzy z fachem po zawodówce prędzej dorobią się mieszkania, prędzej kupią brykę i prędzej będą mieli dzieciaki, ale znowu - wybór innej ścieżki nie oznacza, że jesteś skazany na bycie przegrywem życiowym.
P.S. Co złego jest w McDonaldsie? Kolega z Kanady pracował tam sezonowo, próbując zarobić na czynsz i rykoszetem nauczył się punktualności - bo musiał pracować wedle licznika. Można być pewnym, że nawet najbardziej g* zlecenie wykona skrupulatnie i bez krzywienia twarzy.
[9]
Hmm ciekawe, tylko że rozszerzona chemia której nie cierpię i kierunek który średnio mnie interesuje... niemniej można rozważyć, teraz mam jeszcze większy wybór :D
[10]
Sporo mi wyjaśniłeś, dzięki za odpowiedź, a co do zawodówki to jakby nie patrzeć nie rozumiem ludzi którzy mówią "idź do zawodówki, będziesz miał fach w ręku i dostaniesz napewno pracę". Nawet jeśli tak jest to nie widzę sensu w byciu przez 40 lat murarzem czy elektrykiem za 2000 czy nawet powiedzmy 3000-4000zł i marzyć o emeryturze. Już chyba lepiej iść na ciekawe studia i zaryzykować że jak się nie uda to w oczekiwaniu na lepszą pracę pójdzie się do MCD. Czytałem że wybierając swój ewentualny przyszły zawód należy zadać sobie jedno pytanie: Czy to zajęcie mnie w jakikolwiek sposób rozwinie, czy tylko sprzedam swój czas za pieniądze?
[11]
Widzicie, jeszcze nie poszedłem na te studia i nie zostałem "chumanistą" a już mam konkurencję w walce o pracę w macu :)
[12]
Oby było tak jak mówisz.
[13]
Może wypadałoby zacząć... Ale klasa dziennikarska LO współpracuje z lokalnymi mediami (portal informacyjny i telewizja, także gazeta).
[14]
No to widać że już nic nie gwarantuje sukcesu i trzeba się o niego nieźle postarać, nawet na tych super-przyszłościowych kierunkach związanych z techniką... chociaż w sumie dotacje z UE się powoli kończą więc może trend się odwróci ;)
Śmiejesz się z czyjegoś błędu, a sam masz pisownie, która z miejsca wyklucza Cię z bycia kimkolwiek związanym z tym kierunkiem:D
Za pieniądze z Maca możesz sobie oczekiwać na lepszą pracę, ale tylko jak będziesz wiecznym kawalerem:D
Deton wyczerpal temat.
Samson1899 jebles byka jak cholera i przyjmij to na klate.
Tyle, że nie mowa tu o moim błędzie. Z chęcią bym przyjął, gdyby do mnie należał:D
Przyjmiesz na klatę, że wtopiłeś?:D