Recenzja filmu Pokój. Czarny koń Oscarów?
"Pokój to kino doskonałe, któremu od wyjścia z kina bardzo kibicuję i życzę, aby zgarnął wszystko, co może." --->
Świetny film ...
PS: Ale tej recenzji nie da się czytać ...
Powiem tak - i mam nadzieję, że potraktujesz to jedynie jako jakaś podpowiedz co do swojego dalszego rozwoju jako publicysta (albo machniesz na to ręką) - wstęp jest bardzo przekombinowany w mojej ocenie. Stylistycznie mi bardzo zgrzyta już pierwsze zdanie, przez wrzucenie do niego "potencjalnego". Dalej "bohater tego teksu" - no to nieporozumienie, też stylistyczny potworek (chociaż rozumiem, że brzmieć miało dobrze)
idzie jeszcze dalej w kreowaniu świata Czy nie lepiej by brzmiało - otwiera kolejny etap w kreowaniu świata.
Pokój to kino doskonałe, któremu od wyjścia z kina bardzo kibicuję i życzę, aby zgarnął wszystko, co może. No to ... to boli. Po prostu stylistycznie to jest wrzucone coś do worka, pomieszane i wyrzucone ponownie na kartkę papieru.
No offence, pisz dużo, czytaj dużo, może ja po prostu jestem takim czytelnikiem, któremu coś tu nie pasuje, a całej reszcie się podoba.
Powodzenia! :)
PS:
To, w jaki sposób Jack nazywa rzeczy, nie używając przedimka określonego "the" było wspaniałym detalem na czubku tego filmowego diamentu.
No tym tutaj natomiast pokazałeś klasę. Rodzynek :)
PPS: Sorry jeżeli się czepiam.
Może sam się wezmę za pisanie to mi zaraz przejdzie krytyka ;)
Spoko, przyjmuję krytykę. Trochę czepialstwo, trochę racji. Tekst pisałem szybko, bo bardzo chciałem zdążyć z publikacją podczas wieczoru przedoscarowego i być może zdania by się "wygładziły", gdybym pozwolił im poleżeć kilka godzin.
Piszę dużo (co od niemal 8 lat chyba widać i na GP, i na GOLu - choć tam, niestety, już jakby mniej), czytam jeszcze więcej, ale warsztat należy szkolić przez cały czas i nie będę ustawał w wysiłkach.