Zjawa - recenzja filmu, który boli
Mnie się film bardzo ale to bardzo podobał. Zdjęcia to majstersztyk, muzyka też zbytnio od nich nie odbiega. Jeśli chodzi o sam film to podobała mi się ta cała walka o przetrwanie którą oglądamy przez większość filmu, ale i "wizje" głównego bohatera były bardzo fajne i pozwalały na chwilę z natury przenieść się do wymiaru religijnego. W sumie jest tylko jedna rzecz która mi się nie spodobała - zakończenie. Nie sam jego pomysł, ale raczej wykonanie. Liczyłem na coś bardziej epickiego, w sumie dziwne, że taki film jak ten nie ma żadnego momentu w którym można się wzruszyć (ten z synem jest słaby i pojawia się szybko).
A DiCaprio? Wiarygodne charczenie, dyszenie itp. gdy kamera wypełnia obraz w całości twarzą bohatera, też wymaga nie lada umiejętności. Był bardzo wiarygodny i o to przecież w tym filmie chodziło. Podobało mi się też, że nie zrobili z niego takiej "pierwszoplanowej" postaci jak w niektórych innych filmach z jego udziałem. Nie chodzi tu wcale o czas jaki spędza on na ekranie, ale raczej o to, że w tym filmie pomimo wszystkiego to zwykły z niego człowiek. Widzimy jego słabości, porażki itd.
Dla mnie film rewelacja, niesamowicie spokojny, melancholijny i pokazujący, że to natura rządzi a nie człowiek. Film polecam oglądać w kinach, bo widowisko jest niesamowite. Jak w przyszłości będą film grali na jakimś ENEMEF'ie to z chęcią się wybiorę.
A Di Caprio w końcu powinien dostać tego oskara :) W filmie zresztą jadł surowe mięso, a w rzeczywistości jest on wegetarianinem ;)
Niestety ja wymieklem po 30 minutach. Za trudny prog wejscia, sluchac jak dicaprio gada przy ognisku z indianinem przez 15 min bylo dla mnie zbyt realistyczne.
Dlatego dla ciebie jest deadpool czyli masowa jebanka dla gimbów :D
@Krecik1218
Ojej, cóż za poświęcenie! xd
Generalnie to zgadzam się z recenzją. Podobnie jak autor spodziewałem się jednakże więcej akcji, tymczasem ten film to przede wszystkim ciężki obraz walki człowieka z naturą, gdzie zemsta jest jakby na drugim planie, będąc przede wszystkim motywacją do owej walki. Rozumiem, że można się na tym dziele zawieść.
Choć ja musiałem mieć chyba wyjątkowego pecha, bo przy moim seansie na sali co niektórzy byli tak znudzeni, że swoim zachowaniem tylko przeszkadzali. Ja nie wiem, tak jakby ludzie szli na ten film zupełnie w ciemno i spodziewali się jakiegoś blockbustera w formie westernu. Doprawdy, irytujące...
Mam podobne wrażenia co autor recenzji, wiec siła rzeczy mi sie podobała:) film tez uważam za dobry i tez mi czegoś brakowało. Jednak mimo wszystko warto było pójść i absilutnie nie żałuje.
Na który z tych filmów bardziej polecilibyście komuś się wybrać: Zjawa czy Nienawistna ósemka? Oczywiście pytanie do tych, którzy widzieli oba filmy. I pomińmy preferencje osoby zainteresowanej, niech po prostu będzie: "Który film lepiej trafi w gusta przeciętnego widza?"
to zależy, co kto lubi. w obydwu filmach masz dwie zupełnie różne wizje, w jednym osnową fabuły jest epickość obrazu (zjawa), w drugim groteskowośc sytuacji (nienawistna ósemka). ja zdecydowanie lepiej bawiłem się na filmie tarantino ze względu na powalający czarny humor.
Jak wyżej. Z tych dwóch film Tarantino zapewnił mi lepsze doznania czystej kinowej rozrywki.
Film bardzo specyficzny, nie dla wszystkich. Opinie są strasznie skrajne. Na mnie, choć momentami był trochę przeciągnięty, zrobił duże wrażenie. Film niezwykły, inny od tego, do czego się w dzisiejszej kinematografii przyzwyczailiśmy.
Ale Leo bym Oscara nie dał. Choć, na ironię, moim zdaniem właśnie w tym roku go dostanie... :P
A Hatefull 8, to Tarantino w naprawdę dobrym wydaniu. Również mi się bardzo ten film podobał.
Leo nie dostanie Oscara, ma na pieńku od dawna z ludźmi z Akademii Filmowej. Szkoda, bo na pewno zasługuje.
Ja nie wiem, tak jakby ludzie szli na ten film zupełnie w ciemno i spodziewali się jakiegoś blockbustera w formie westernu. Doprawdy, irytujące...
Na trailerach sama akcja, też bym się spodziewał sieczki. A tak poczekam na BD i obejrzę w domu.
Filmu jeszcze nie widziałem, ale z tego co czytam w recenzjach, jak ktoś lubi takie klimaty, to polecam przeczytać "Krwawy Południk" Cormacka McCarthy'ego. Jak go streścił mój kumpel z talentem do zwięzłych i trafnych opisów - wycieczka do piekła.
"Krwawy Południk" jest nudny jak flaki w oleju. Ma klimat, ale nic poza tym. Przydługi, przegadany, po 1/3 opisy mordów i okropności przestają robić jakiekolwiek wrażenie, nudzą. Fabuła powtarzalna do bólu. Do tego forma - brak interpunkcji w dialogach plus kupa dialogów w obcych językach bez tłumaczenia. Co dziwne, bo "Droga" tego samego autora to arcydzieło.
Żaden z filmów aspirujących do rangi tych największych nie zniesmaczył mnie dotąd tak bardzo. Jest taki film na YouTube, zatytułowany, "dlaczego film wygląda filmowo". Krótkie wyjaśnienie fachowca-amatora pokazuje, jak ważna w filmie jest konwencja, nawet gdy reżyser usiłuje przekonać widza, że jego dzieło to szczyt realizmu.
Jednym z oszustw filmu fabularnego jest stosowanie filtru i liczby klatek na sekundę. Gdyby nie filtr, wszystkie arcydzieła wyglądałby jak VHS z pierwszej komunii. Gdyby nie liczba 24 klatek na sekundę, a na przykład 48, nasze oko nie rejestrowałoby tej charakterystycznej płynności obrazu, która powstaje nieco powyżej 16 klatek. Gdyby obraz miał więcej klatek, film wyglądałby "zbyt dobrze", itd.
Reżyser "Zjawy" zdecydował się na karmienie DiCaprio prawdziwą galaretą udającą mięso bizona. Zachciało mu się też kręcić bez kilkunastu silnych lamp filmowych i korzystać tylko z naturalnego oświetlenia. Nie piszę tego, że nie cenię sobie realizmu, ale tak naprawdę udawana scena egzekucji wygląda lepiej od prawdziwej, a filmowy wybuch granatu lepiej od prawdziwej eksplozji.
Piszę to dlatego, że nie zawsze "realizm" w filmie to rzecz najbardziej pożądana. Dziś realizm robi coraz większe wrażenie, jak w latach 60. robiło w kinie słowo "rozmach".
Mnie ten realizm "Zjawy" zmęczył już po 30 minutach i naprawdę miałem do tego stopnia dość, że patrzyłem na suwak w komputerze licząc na oko, ile jeszcze czasu do końca. Brak światła, ponure barwy, zbyt wiele cienia. Tak samo mroczna i brudna choreografia, która chyba była prawdziwsza o najprawdziwszych traperów z Dzikiego Zachodu.
Film wymęczył mnie okrutnie i żadna siła nie zmusi mnie, aby obejrzeć go ponownie lub wyrażać się o tym "arcydziele" z szacunkiem.
Poza tym to nie był najlepszy film DiCaprio i będzie naprawdę nie fair, jeśli tym razem dostanie statuetkę. To już będzie poprawność większa od nagradzania wszystkich homoseksualistów Hollywood.
Kiepski film, męczący obraz, głupia fabuła.
"patrzyłem na suwak w komputerze licząc na oko, ile jeszcze czasu do końca"
- Moze w kinie obraz zrobiłby na Tobie większe wrażenie?
@Theddas :: W kinie musiałbym zapłacić kwotę, za którą w NC+ mam 1/3 pakietu na miesiąc. No cóż, nie jest ze mnie zbyt "dojrzały konsument dóbr kultury", hehehe. Takie seanse niech funduje Tomasz Raczek sobie i swojemu kochankowi.
Jeżeli ukradłeś film i "oglądałeś" na swoim gównianym 20 calowym monitorku jeszcze pewnie co 3 minuty sprawdzając fejsika to twoja "ocena" jest warta gówno albo i nawet nie aż tyle.
Próba komenatrza
to jest efekt waszego nowego forum, które nie działa zupełnie jeżeli się logujesz z poziomu komentarza anie u góry ekranu
Wyszedłem z kina, gdy mi się skończył mały popcorn. Słabe to i bez polotu.
Mi się chciało kupę, ale wytrzymałem, wzorem prawdziwego survivalisty.
Oscara powinien dostać Tom Hardy, a nie DiCaprio...sam film przeciętny.
Najlepszy film ostatniego roku. W kinie robi niesamowite wrazenie. Jest pare momentow gdzie ciarki przechodza. Nie mowiac juz o niesamowitej pracy kamery i swietnych ujeciach oraz widokach. Radze obejrzec i nie na tych waszych gownianych 20 calowych monitorkach w 480p, bo to to jest jak lizanie loda przez szybke.
Kiedy gra mój ulubiony aktor Leonardo DiCaprio, to wiem, że film będzie godny obejrzenia. Intuicja mnie nie zmyliła. :)
Noo przyznam, ze film super. Realizm powala. Bardzo ladne ujecia. Gra aktorska, nic dodac nic ujac. Scenariusz w porzadku, szkoda, ze ten syn umarl tak szybko... I jeszcze koncowka.. Nie dziwie sie, ze dostal Oscara.