That Dragon, Cancer - historia walki z rakiem opowiedziana grą
Jestem otwarty na wszystko. Każde medium dobre, ale to już dla mnie za dużo.
Dzięki za ten materiał.
Trafiłem na tę grę przypadkiem (ale czy przypadki w ogóle istnieją?) na Waszej stronie i byłem bardzo ciekawy, jak to wyszło. Cieszę się, że nie tak źle.
Rozumiem, że jak ktoś ma kilkanaście lat, to dla niego zbyt trudny temat, totalnie nie nadający się na grę. Sam bym tak pomyślał kilka lat temu (dzisiaj mam trochę inną optykę, będąc głową rodziny, ojcem chorego dziecka, ojcem zmarłego dziecka... "życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co Ci się trafi").
Na koniec tylko dodam, że z medycznego punktu widzenia Joel nie miał raka (generalnie u dzieci bardzo rzadko występuje rak).
Gra ciekawa ale ten brak twarzy jest głupi i psujący odbiór gry a nie ,,metaforyczny" i ,,dający do myślenia".
Powiem tak. Jako ojciec jednego ponad rocznego syna i drugiego w drodze dla mnie taka tematyka jest zbyt trudna do ogarnięcia. Nie potrafię sobie wyobrazić dramatu tych ludzi. Granie w grę tego sortu to chyba za dużo jak dla mnie.
Bardzo lubię emocjonalne gry, w "To The Moon" się po prostu zakochałem, ale tak ciężki temat na grę to już dla mnie po prostu przesada. Nie dałbym rady.
Dzięki Kacper że pokazujesz też takie nieoczywiste gry-nie-gry. Jak piszą Inni w komentarzach - problem z odbiorem tej gry jest taki, że mało kto ma ochotę wchodzić w tak ciężkie klimaty dobrowolnie, nie będąc zmuszonym przez życie. Gra - poczuj się jak rodzic dziecka które nieodwołalnie umiera na raka...
Mając dziecko zwyczajnie ze strachu nie chcę wchodzić w tę sferę.
Oby ta gra przyniosła pozytywne emocje tym którzy znajdą siłę i potrzebę w nią grać.
Dla mnie odpowiedź na pytanie zawarte w (pod)tytule materiału jest oczywista - jak najbardziej to odpowiedni temat dla tego medium, który tylko utwierdza pogląd, że gry to forma sztuki, mająca nad innymi mediami oczywistą przewagę w angażowaniu odbiorcy - czyniąc z niego poniekąd uczestnika. Mając do dyspozycji tak mocne narzędzie do przekazywania treści, czemu by go nie wykorzystać... skoro Kochanowski w XVI wieku radził sobie z żałobą pisząc treny, to dlaczego w XXI nie miałoby sie tego robić pisząc.. gry ?
A to że nie każdy ma ochotę w nią grać jest absolutnie naturalną rzeczą, sam nie wiem czy w nią zagram, ale to nie zmienia faktu, że ciesze sie iż taka produkcja powstała, bo to świadczy o rozwijaniu sie mojego ulubionego medium i faktu, że jest coraz poważniej traktowane.
Popieram [7], szczególnie fragment o trenach.
Gra dla mnie za ciężka, jednak bardzo dobrze, że nakręcono ten materiał oraz pokazano, że gry mogą być również nośnikiem dla takich tematów.
Kolejny przykład pokazujący, że gry są coraz bardziej dojrzałym medium i obok zwykłej rozrywki mogą też istnieć tytuły poruszające takie jak tak ta gra tematy. Wielki szacunek dla twórców tej gry. Mogę mieć tylko nadzieję, że nigdy nie zrozumiem do końca tego tytułu.
Chciałem tylko zwrócić uwagę na jeszcze jedną ciekawą kwestię (od razu zaznaczam, że nie kieruję tej wypowiedzi do nikogo konkretnie i nie mam zamiaru nikogo atakować ani wszczynać wojny).
Ad rem: ciekawe, że łatwiej nam niejednokrotnie wcielać się w grach w role wirtualnych seryjnych morderców, niż rodziców chorego dziecka, mimo tego, że w rzeczywistości większość (przynajmniej tak mi się wydaje) bardziej boi się tego pierwszego niż drugiego. Wydaje mi się, że w przypadku seryjnych morderców nie czujemy się realnie zagrożeni spotkaniem ich na co dzień. Co innego choroba, ta może przyjść zawsze i na każdego.
Na pewno warto się nią zainteresować ze względu na nietypową i dosyć ciężką tematykę.