Najlepsze gry, których nie daliśmy rady skończyć
@up
Do W3 niestety już trzeba mieć niezły tandem GPU+CPU.
"Gothic Srotick"
same here
Warcraft 3, doszedłem gdzieś do ponad połowy, a potem z jakiejś przyczyny ją porzuciłem. Podobnie miałem z Company of Heroes. Więcej nie mogę sobie przypomnieć, z reguły kończę gry, które mi się podobają.
Podobnie jak kaszanka9, też Wiedźmin.
Świetna fabuła, świetne dialogi, świetne zadania poboczne i koszmarnie nudny (nudny dla mnie, nie twierdze że każdemu musi się nie podobać) system walki.
Czułem się jakbym grał w gorszą wersją "soulsów". Atak -> koziołek w tył -> atak -> koziołek w tył, zapętlić i tyle. Przeciwnik z o wiele większym poziomem? To znaczy tyle że tylko dłużej się będzie powtarzać ww.
Po dopłynięciu do wyspy rzuciłem niestety grę w kąt. Trochę żałuję, ale jak pomyślę że mam znowu bawić w symulator turlania to nawet fabuła nie jest w stanie mi tej gry zachęcić. Ani to zręcznościówka, ani rpg (w sensie walka).
Gta san andreas i gta IV.
Ja każdą grę przechodzędo samego końca :)
Nie chce mi się wymieniać, ale sporo tego jest. Jeśli coś mi się nie podoba, to nie męczę się i nie gram dalej. Jeśli wyskakują błędy i nie mogę dokończyć rozgrywki, robię to samo.
Ja przypominam sobie dwa takie tytuły. Pierwszym z nich jest Star Wars Jedi Knight II: Jedi Outcast, a drugim Knights & Merchants: The Peasants Rebellion.
@micin3 Piszesz, ze wiedzmin 3 miał nudny system walki z powodu turlania, a za przykład podajesz soulsy w którym turlanie jest niemal niezbędne zwłaszcza jak grasz postacia nie uzywajacej tarczy. W wiedzminie zamiast turlania, które tylko spowalnia walke używa się bloku na ludzi i unikow na potwory.
Morrowind, Fallout 3 - naprawdę próbowałem jakoś się przekonać do nich (po dwa razy zaczynałem), ale nie mogłem. Dlaczego? Doskwierała mi nuda, irytująca powtarzalność lokacji. Wolę dobrą fabułę z ciekawymi zadaniami pobocznymi niż otwarty świat. W końcu uznałem, że sandbox nie jest dla mnie - nie grywam przecież w pozycje typu Minecraft czy GTA.
Nie przeszedłem GTA: San Andreas :) A jest to jedna z moich ulubionych gier, myślę, że setki godzin tam spędziłem, bawiąc się w świecie gry. Bawiłem się modami przede wszystkim. Gra mi zajmowała na dysku kilka razy więcej, niż "czysta" wersja :P Pokonały mnie misje, których nie mogłem przejść, a grałem, jak byłem dość młody.
I chyba nie przeszedłem też Vice City, przynajmniej, nie pamiętam zakończenia, muszę na YT ogarnąć jakiś gameplay i może ogarnę. Jedna z gier mojego dzieciństwa, zagrywałem się w to w podstawówce GODZINAMI, koledzy, którym to nie chodziło na PC i nie mieli konsoli, przychodzili do mnie i gierzyliśmy, jeden po drugim. Miałem ogromny problem z misją tym małym helikopterkiem i obawiam się, że tej misji nigdy nie przeszedłem i nie posunąłem fabuły do przodu, kompletnie nie pamiętam jak to było, ale godziny spędzone w tej grze i sentyment pozostanie na zawsze.
Teraz nie chce mi się już wracać do tych gier, choć pewnie bym przeszedł je bez większych kłopotów.
Z nowszych gier, Alien Isolation :P Chciałbym to przejść, ale się boję :D
Gothic 3 - może nie tyle, że w ogóle nie ukończyłem tej gry, co - w odróżnieniu od Arasza - świadomie i z premedytacją na kilka miesięcy swego czasu zrobiłem sobie przerwę w graniu w ten tytuł. A wszystko przez Varrant, który mnie znudził i odebrał jakąkolwiek ochotę do grania w "trójkę" - nie znoszę klimatów pustynnych, a pustyń piaszczystych w szczególności. No i do tego ci asasyni kompletnie nie pasujący do brutalnego i bezkompromisowego uniwersum Gothika...
W końcu go ukończyłem, ale tylko dlatego, że jestem fanem tej serii i żeby wiedzieć co i jak się potoczyło, a nie dlatego, że mi się chciało. Marzy mi się rimejk Gothika 3 bez Varrantu.
Gry z serii The Elder Scrolls oraz Fallout 3 - tzn. wątki główne ukończyłem w każdej z nich (TESy licząc od TES III), zrobiłem po ileś tam "dziesiąt" zadań pobocznych, spędziłem w tych grach po ok. 100 h i... na więcej już mi nie wystarczyło chęci ani siły, a wiele wątków i zadań pozostawiłem albo nie ruszonych albo będących w toku. Te gry znudziły i znużyły mnie same w sobie,całościowo, a nie przez jakiś jeden konkretny czynnik, jak w przypadku wspomnianego Gothika 3.
Jak nie trudno zauważyć po tych tytułach generalnie nie jestem fanem roz(g)rywki proponowanej przez Bethesdę, a nie konkretnego tytułu.
Grand Theft Auto: San Andreas - ogólnie nie jestem również fanem serii GTA, niemniej jednak każdą większą (poza "piątką", w którą jeszcze nawet nie zacząłem grać) odsłonę serii prędzej czy później ukończyłem. Może i klimat jeszcze by uszedł (choć nie przepadam za tymi wszystkimi jołjołziomalskimigangstanyga), ale odpuściłem sobie tę grę przez te durnowate elementy rodem z Simsów.
F.E.A.R. - monotonia, monotonia, monotonia, znużenie, monotonia, monotonia, znużenie, monotonia, monotonia, monotonia, monotonia, monotonia... Nie będę już opisywać tej gry bo się zrobi deczko monotonnie.
I to mimo że F.E.A.R. nie jest sandboxem ani grą z otwartym światem i nie jest długa. Dla mnie jedno z największych rozczarowań w historii gier.
Tomb Raider: Anniversary - pod koniec zeszłego roku odpaliłem tę grę i po walce z tyranozaurem wymiękłem (wcześniej w Anniversary nie grałem, opierając się jedynie na oryginale z 1996 r.). Albo mechanizmy w tej grze się zestarzały albo po prostu tego typu rozgrywka nie jest kierowana do mnie. Albo i jedno i drugie bo - mimo wszystko nie zniechęcony do serii jako takiej - następnego dnia sięgnąłem po Legend, którą w ciągu trzech dni ukończyłem bez bólu zębów.
PS
Oczywiście są to tylko gry, w które chociaż trochę pograłem, bo takich np. Dark Soulsów, Bayonett czy innych Minecraftów nawet nie zamierzam tykać, bo już po samych screenach/filmikach/opisach/recenzjach wiem, że to nie są gry dla mnie i bym je wyłączył zaraz po napisach wprowadzających.
Z nieukończenia Dishonored trzeba się wyspowiadać.
Niestety :
-GTA San Adreas (nigdy nie dałem rady z misją, gdzie sterujemy mini-samolotem)
-GTA V ( miałem błąd z jakąś misją i rzuciłem grę w kąt)
-Far cry 4 (za mało fps :C )
Bloodborne, ale nie dlatego ze mi sie nie podoba tylko dlatego, ze za trudne.
Ot wkurzyłem się i tyle..
A tak to przechodzę raczej wszystko chyba, że to taki totalnie słabiak (np. Lost Planet 3,murdered), teraz na przykład męczę Some, gra niby nie jest zła ale strasznie mnie nudzi ;p
Niestety dużo tego mam ;c Od 2005 do 2010 grałem praktycznie tylko w GTA SA - nigdy gry nie skończyłem choć w samej grze spędziłem z 300h, a całą mapę namaluję z pamięci. Ostatnia misja z ratowaniem Sweet-a mnie pokonała, a byłem jeszcze młody gówniarz. Była to bardziej zabawa no i mody ;) Od 2011 jak złożyłem drugi (porządny już) komputer to zaczęło się granie przez duże G, a tym samym kupka wstydu zaczynała się rozrastać. I tak na dzień dzisiejszy są to: LA Noire, Dishonored, AC Revelations, Driver San Francisco, Diablo III, FC3, Thief, Bioshock Infinite, Deus Ex Bunt Ludzkości, Sleeping Dogs i z nowszych Arkham Knight (jedyny ze względu na problemy techniczne). Więc trochę tego jest i wątpię czy do któregoś tytułu wrócę. Teraz już staram się kupować bardziej racjonalnie, ale czasu też już coraz mniej. Na ten rok planuję RotTR, Mafia III, The Division i Wieźmina 3. Mam nadziję, że w rok się z nimi wyrobię ;)
Z gier ogrywanych w ostatnim czasie to tylko GTA V. Po premierze przeszedłem ze 20% i odeszłem grać w Online. A potem zjawił się Wiedźmin i do listopada w niego grałem. Od czasu do czasu bawiło się z kumplami w Online. I w ten sposób singla nie skończyłem a w Online mam z 350h...
W mojej długiej growej karierze takich przypadków było zaledwie kilka ale zdecydowanie najbardziej nieodżałowanym jest nie ukończenie z przyczyn technicznych Grand Theft Auto San Andreas. Nie wiem czy to jakieś fatum, klątwa czy przeznaczenie ale każda z prób ukończenia gry (a było ich dwie) kończyła się stratą zapisanego stanu gry przez blue screen Windowsa XP, po którym normalne uruchomienie komputera okazywało się niemożliwe i bez ponownej instalacji systemu nie mogło się obejść. Najbardziej bolesny i zarazem przelewający czarę goryczy był ten drugi raz gdy do osiągnięcia wymarzonych 100% i jednoczesnego całkowitego ukończenia gry zostało mi tylko wykonanie trzech ostatnich misji fabularnych. Po tym tragicznym wydarzeniu nastąpiła we mnie całkowita załamka po której już nie potrafiłem w żaden sposób kolejny już raz podejść i ukończyć San Andreas.
Jak można nie przejść Mass Effect 3??? Mój rekord to chyba 4 razy w ciągu roku i to nie 3 część a cała trylogia+wszystkie poboczne zadania i DLC :D
A moje nieukończone tytuły:
1. Fallout 4 (w sumie jeszcze go nie spisuje na straty bo niedawno miał premierę, praca nie daje czasu na granie)
2. Watch Dogs - od ponad roku bawię się w hakowanie innych graczy albo odloty wirtualne, fabuła jakoś specjalnie mnie nie porwała.
3. Mirror's Edge - bo zwykle po pierwszych dwóch poziomach zaczynam bawić się w tryb wyzwań a potem jakoś przechodzi mi ochota na dalszą grę.
4. Wiedźmin 2 - to moja jedyna gra z tej serii i nigdy nie przechodzę dalej jak wprowadzenie. Nie wiem czemu ale ten cały Wiesiek czy jak mu tam w ogóle mnie jakoś nie porywa.
5. The Evil Within - chyba do końca nie okazał się tym czego się spodziewałem, irytujący system znajdziek, zapisów stanu gry, gameplay i fabuła też jakoś nie porywa, raz na miesiąc kilka minut gry.
6. Władca Pierścieni Wojna na północy - bo windows kiedyś tam mi padł i save przepadły - od początku mi się nie chciało, bo w przeciwieństwie do filmowej trylogii jakoś tytuł nie porywa - wersja LEGO natomiast super :D
Jak można nie przejść Mass Effect 3??? Mój rekord to chyba 4 razy w ciągu roku i to nie 3 część a cała trylogia+wszystkie poboczne zadania i DLC :D
I to jest dobra postawa! Ja niedawno skończyłem jedynkę (nie liczę już który raz) i mam jakieś 12 godzin w dwójce. To nigdy się nie nudzi. :D
Jestem ciekawy co w tej serii gier jest aż tak wciągającego, żeby przechodzić ją tyle razy w ciągu roku. Ja rozumiem przechodzić gry po kilka razy, bo sam ukończyłem serie Gothic trzy razy, ale w rozsądnych odstępach czasu na przestrzeni kilku lat.
Zazwyczaj jak gram to staram się już dociągnąć gry do końca. Naprawdę rzadko odpuszczam sobie gry, lecz gdy już jest bardzo nudna to zostawiam i raczej nigdy nie wracam. W niektórych produkcjach nawet kooperacja nie była w stanie pomóc, aby grę ukończyć. Do niektórych podchodziłem 2-3 razy, ale i tak nie mogłem pokonać nudy. Gry, które mnie odrzuciły poniżej.
-Mass Effect
-Murdered: Soul Suspect
-Dead Island
-Borderlands
a świnka mówi tak: ... i jakoś nigdy do tego nie wróciłem, a potem: ... podchodziłem raz jeszcze do gry... ręce opadają.
Przede wszystkim Crysis 2. Blad ktory powodowal ze po ukonczeniu misji zolenierze nie chcieli isc za mna, a to bylo niezbedne do dalszej rozgrywki, zniechecilo mnie skutecznie, po powtorzeniu misji z 50 razy, kontaktami z pomoca techniczna itd. Dlatego rowniez nie zaczalem 3jki, bo nie lubie przechodzic kolejnej gry gdy jedna jest w trakcie z serii. Kolejna gra, Gears Of War wersja PC. Kuzwa, ile razy trafie na irytujacy fragment i sie zniechecam, to po dluzszym powrocie, albo savy trafia szlag, albo sa problemy ogolne z odpaleniem gry. Teraz to chyba padla na amen, po pol roku absencji gra nie odpala sie prawidlowo i juz teraz nie mam pomyslu jak ja "wskrzesic".
Elessar, co tam masz za słuchawki? Co do tematu to żadnych GTA nie ukończyłem, choć nie żałuje. Nie rozumiem fenomenu tej gry. Gra która mnie przerosła, to spellforce 2. Za długa i monotonna kampania. No i 2 część dead island. Niestety solo zbyt nudno, a nikt inny nie chciał ze mną pacyfikować zombie.
Crysisy
Dying light
Dead island riptide (?) 2 po prostu
Bioshocki, nienawidze takich gier cenie realizm i autentyczność. A infinite to aż się za głowę złapałem, ale wielu sie to podoba.
Riseny, do dziś śnią mi się jeżozwierze i strusie, gdy atakowali, mogłem tylko wczytać grę, nie dało sie NIC zrobić tylko patrzeć jak umieramy.
Dark souls 1. Może przejdę zaniedługo, narazie port i grafika okropnie mnie odstrasza od tej gry.
PS hehehehe śmiechłem z tym strażakiem no jordan wyglada jakby interesował się ,,sikawkami" :)
Z mache stanie dużych tytułów to Hitman Absolution. Kompletnie mnie nie wciagnelo. Gra bez polotu. Wyłączyłem po misji na targu. Chyba druga misja, jak dobrze pamietam...
A tak ogrywam wszystko do konca. Skrupulatnie selekcjonuje gry, które wybieram, wiec nie konczenie gier mi nie grozi.
Homeworld remastered - za brak spolszczenia i ogólnie totalną nudę w grze. Spodziewałem się czegoś innego.
dodatek do outlasta - za bardzo się cykam :P
Pierwszych "Ghost Recon" i Remember Me. Nie mogę dziada pokonać kurde ----------------------------------->
Arasz daje popalić bylo naprawde wesoło.
Ale bałn=bym sie Tego co lubi starszaków, wy też uważajcie. Pozdrawiam cała redakcje
Ja np. nie ukończyłem MGSa V, w poprzednie części nie grałem, a najnowszy mnie zmęczył i poprzestałem gdzieś na 40%... ta gra to drewno sorry. Wiele takich gier jest które są mocno na hype'owane, a po chwili zaczynają nudzić albo błędy skutecznie odstraszają, irytują do tego stopnia że nie pozwalają na skończenie gry.
Powinniście się wstydzić, że w ogóle do tego się przyznaliście.
Mafia 1 - Kultowa gra, którą kocham, i która zawsze jest na moim dysku, ale nigdy jej nie skończyłem, nie wiem czemu. Jednak nie tracę nadziei, jak nie teraz, to za 40 lat będzie emerytura, wtedy skończę, razem z multum innych gier które z tych czy innych powodów porzuciłem na "czas nieokreślony".
No dla mnie wiedźmin nie jest nudny, to świetna gra na wielu polach, ale to nie jest mój konik, nie to co lubię, nie przepadam zbytnio za klimatami ala średniowiecze, miecze, magia itp., po prostu to do mnie nie trafia, a tak świetnych RPG scifi, kosmos itp. nie ma po prostu, taki mass effect nie ma tutaj praktycznie żadnej konkurencji.
I tych rpg ala średniowiecze jest masa, scifi/kosmos bida.
Z reguły jak się za coś zabieram to kończę, nie preferuje czegoś takiego, że gram jednocześnie w 2 gry, mam jedną grę na tapecie i jej poświęcam całą uwagę, chyba, że gra od samego początku mi nie podejdzie, ale myślę, że to inna kwestia.
I w sumie - to strategie, nie mam do nich cierpliwości, rzadko kiedy od razu je kończę, ale z reguły sobie odkładam i kiedyś tam dokańczam.
1.World In Conflict
Powód Wymagania sprzętowe
Niby 1sze misje jakoś grało się całkiem znośnie to potem był taki tłok że gra strasznie zwalniała, ale może jeszcze wrócę jak lepszy sprzęt będzie w moim posiadaniu.,
2.Colin Mcrea Rally 2005
Powód.Mała frustracja
Lubię rajdówki ale coś do Colina nie mam wprawy, w przypadku CMR 2005 nawet nie daje mi rady wygrać każdego rajdu na 1szym miejscu, stosowałem wiele ustawień w samochodzie i dalej to samo, normalnie nie wiem co robię żle że mam takie gorsze czasy, AHA! i jeszcze nie rozbijam się autem czy wypadam poza trasę.
Czy wrócę? raczej nie
3.Midnight Club 3 DUB Edition REMIX
Powód eemmm Gra w trakcie przechodzenia?
:D Gry nie ukończyłem bo teraz w nią gram A CO?
Z takich gier, których nieskończenia żałuję, to:
- Deus Ex: Human Revolution
- Fallout New Vegas
- Dark Souls 1
zwłaszcza, że w przypadku Dark Souls 1 skończyłem zabawę dosłownie ze 2 godziny od końca, niestety odstawiłem na rok, po roku przerwy trudno było wrócić do skilla sprzed roku, no i sprzedałem konsolę :(
Z mache stanie dużych tytułów to Hitman Absolution. Kompletnie mnie nie wciagnelo. Gra bez polotu. Wyłączyłem po misji na targu.
+100, dokladnie to samo u mnie, a Blood Money przeszedłem chyba ze 3 razy :)
no, ale dlatego hitmana absolution NIE żałuję ;)
Wiele lat temu był na GOL identyczny artykuł. Zdarzyło mi się nie ukończyć jakiś tytuł, ale głównie z powodu frustracji rozgrywką. Natomiast zdarzyło mi się odejść od jednego tytułu, ponieważ wydał mi się za trudny. Kupiłem "Metal Gear Solid 2: The Snake Eater". Nie byłem w stanie przejść przez pierwszą mapę bez alarmów. Dlaczego? Nie znosiłem tej izometrycznej kamery. Dopiero poprawiona wersja, z dodaną możliwością ustawiania 3rd view, sprawiła, że grę przeszedłem. Musiałem czekać chyba rok. A pisze to jako wielki fan serii.
Nigdy nie ukończyłem żadnego "Battlefielda" po pierwszej części.
Dorzuciłbym jeszcze wątek gier, w które zagrałem tylko raz. Nigdy nie grałem po raz drugi, mimo że tytuły mogły się podobać, ale frustrowało mnie na przykład zakończenie.
Zróbcie materiał o "najlepszych grach" które wam się nie podobały. W moim przypadku było to GTA V. Niby dobra gra, ale nie potrafię zbyt długo w nią grać.
Podbijam bębenek. GTA V to faktycznie świetna gra, która mnie się nie podobała.
jak można nie lubić gta 5? XD jak wolicie simsy , dziecinnego lola i inne pierdółki to się nie dziwię... w gta przynajmniej coś się dzieje , misje są ciekawe , fabuła za*****ta , dialogi śmieszne i fajny , ogromny i zróżnicowany otawarty świat . Pozatym to że tobie się nie podoba to nie oznacza ze nie podoba się innym xd
Mam kilka tytułów. Dishonored, teraz pomimo młodego wieku staram się robić listę gier do kupienia, żeby nie wydawać oszczędności. Odrzuciłem najnowszego Skyrima, wróciłem potem ale na kodach tylko, by zobaczyć zakończenie. FC4 z powodu, wk*urwienia, ponieważ dostałem rok temu na Gwiazdkę instalacja okazuję się,że kod aktywacyjny został wykorzystany i po batalii w supporcie i empiku zniechęciłem się do gier Ubi, jedyną nadzieją na odkupienie to For Honor i Rainbow Six: Siege
Arasz- watch the sky, bo znowu jakiś nieusatysfakcjonowany widz napisze, że jesteś niewyżyty przed kamerą. :)
Mnie zmiażdżyło Destiny. Może to i jest fajna, ciekawa i łatwa gra, ale angielska wersja językowa skutecznie odstrasza nowicjusza we władaniu tym językiem. Przypadek? Nie sądzę. AC Liberation też jak na razie sobie odpuściłam, zgadnijcie więc w jakim języku jest to AC?
Kilka miesięcy wcześniej drugi AC chciał się mnie pozbyć, jako nieproszonego gracza, ale dałam radę i przeszłam dziada jednego. AC III też w tym przypadku święty nie jest.
Ah, no i Gothic! Z początku delikatnie nudził mnie ten świat (być może dlatego, że pierwsze kilka minut rozgrywki znam na pamięć), ale później nie za bardzo chciałam odejść od komputera. Widać, że w tym przypadku, nostalgia przyciąga jak magnes...
Kiedyś miałem problem z przejściem Gothic 3 ale z biegiem lat tą grę przeszedłem z wszystkimi patchami które naprawiły tą gre. Mass Effecta 3 nawet nie zacząłem w nią grać kiedy nie mogłem importować mojej gotowej postaci za którą tak bardzo nie zapracowałem w grając Mass Effect 1 i 2, to wszystko wina systemu importowania który był zepsuty.
Obecnie nie mam bardzo powodów do żalu z nieukończonych tytułów, bo coraz mniej gram, a jak coś już ruszam to tylko najlepsze z najlepszych. Pamiętam za to, że gdy takie przerwane zaległości udało mi się nadrobić, to często się zastanawiałem czy w ogóle warto było, bo wymęczona końcówka zostawiała duży niesmak i psuła opinię o grze vide HoMM V albo Divine Divinity.
ja miałem problem z gotchic przy jedynce spaliła mi sie płyta główna a przy 2 jakaś nie wyjaśniona siła sformatowała mi dysk z gra :( ale koniec końców po paru latach przeszedłem obie czesci i 3 :D
Moja lista gier które zaczynałem, a nie skończyłem (pomijając przeciętniaki/gnioty, mówię o tytułach które w jakiś sposób mnie oczarowały) zawsze była raczej krótka. Co prawda sporo tytułów doszło w ciągu ostatniego roku, ale chyba najbardziej żałuję że nie udało mi się ukończyć Gorasul: Dziedzictwo Smoka. Miałem do niej kilka podejść, ale za każdym razem od czegoś się odbijałem. A patrząc na listę tytułów które muszę nadrobić + tych które wyjdą wątpię abym znalazł dla niej czas :)
Crysis 2....OOO ludzie ja do tej gry podchodzilem 7 razy...2 razy na Xboxie..potem na pierwszym Kompie...i po 2 razy na 2 laptopach...Ta gra to moje przeklenstwo !
GTA IV - znudziło mi się po ok 40% gry, nie czułem takiego klimatu jak w GTA SA no i też głównym powodem była słaba optymalizacja.
Saboteur - przeszedłem chyba z 60-70% gry i znudziło mi się ciągłe jeżdzenie z jednego końca na drugi żeby rozpocząć misję, mimo to gra zacna.
Nigdy nie ukończyłem GTA: San Adreas, jakoś zawsze wolałem Vice City. Obecnie męcze Risen na raty, drugie podejście i chociaż połowę gry przeszedłem. Może kiedyś dokończę. Znalazło by się jeszcze wiele takich tytułów.
Coś w tym jest, że chyba najczęstszą przyczyny nie kończenia gier jest jakiś błąd gry czy sprzętu który w pewnym momencie nie pozwala na dalszą grę, a zaczynać od nowa czy się cofać zwyczajnie się nie chce...
Obecnie czasu na granie brakuje, ale tak samo jest z dobrymi grami. Za młodu człowiek ogrywał nawet do 20 tytułów na miesiąc - obecnie wartych uwagi w ciągu roku jest może z 15 :) nie ma więc problemu z czasem aby ukończyć grę i z chęciami bo człowiek dobiera tytuły mądrzej, tytuły których jesteśmy pewni,że nie znudzi (fabułą/mechaniką itp). Wyjątkami są gry, które przez swoją mechanikę/błędy nie dadzą się ukończyć, bądź nagle stają się jednak rozczarowaniem i skutecznie odpychają.
Większą bolączką jest tzw. kupka wstydu czyli te parę gier, które czekają na swój "czas" - dosłownie i w przenośni :) Po co zaczynać grę wiedząc, że nie będzie można jej poświęcić odpowiedniej ilości czasu. Niektóre zakupione pozycje czekają więc na swoją kolej...niektóre po parę tygodni a zdażają się również pozycje paroletnie :) lepiej niech poczeka na swoją kolej niż miała by być nieukończona ;)
Baldur's Gate 2; byłem juz dosyć daleko w fabule i... save'y skasowane
Drugą taką grą jest Gothic 3, miałem 3 podejścia. Przy ostatnim skasowały mi się save'y, a miałem za soba jakieś 90% questów pobocznych (łącznie z kielichami) i 90% głównej fabuły. Wtedy powiedziałem dość.
nigdy nie ukończyłem s.t.a.l.k.e.r clear sky bo boss mi się zepsuł !
Oj, trochę tego było... Ale te, których najbardziej żałuję to pierwszy Dragon Age i niestety pierwszy Wiedźmin (to twoja wina królowo kikimor!), który później był już zbyt toporny, żeby do niego wracać.
Nigdy nie skończyłem gry Theocracy. Według mnie bardzo fajna gra na początkowym etapie, później robi się zbyt skomplikowana i zawsze odpuszczałem.
Dishonored - na etapie ok 30% ( pewnie jeszcze podejdę )
Half life 2 - na etapie ok. 90% ( jakiś irytujący moment, potem nie chciało mi się już wczytywać i przechodzić od nowa)
Dead Island - wdarła się monotonia