Podnieść WSZYSTKO! Patologiczne zbieractwo w grach wideo
+ 4 powód w niektórych tytułach najważniejszy - chroniczny niedobór złota - zbieramy więc wszystko na sprzedaż bo nigdy nie wiemy ile złota będziemy potrzebować na nowy ekwipunek/ulepszenia/usługi itd.
pamiętam w morrowind czyściło się loch na miksturkach siły by zebrać wszystko przekraczające kilkakrotnie udźwig, potem czar teleportu do markera w zasięgu wzroku kupca. Ostatecznie uzbierałem coś koło 1 mln septimów bo i tak się tego nie wydawało :D
Ja też tak mam, w RPG muszę wszystko podnieść, nawet jak nie potrzebuję, a koło nieotwartej skrzyni nie mogę przejść obojętnie.
Mi przedmioty niektore zostaja w ekwipunku nie uzyte do konca gry. Czesto zal mi zuzywac jakiegos potiona na ciezka walke, bo mysle, ze pozniej sie przyda bardziej. Koncze gre, a potion dalej w plecaku.
Gambrinus widzę wyższa matematyka w obliczaniu kursu walut 2000$ więcej niż 20 000zł, podałeś kurs wymiany z lat 80tych ubiegłego wieku?
Bardzo dobrze było rozwiązane zbieractwo w "ARX Fatalis", gdzie każdy przedmiot mógł do czegoś służyć. Kawałek drewna mógł posłużyć jako dźwignia a w połączeniu ze sznurkiem otrzymywało się wędkę, która można było łowić ryby. W zależności od składników można było wypiekać chleb bądź szarlotkę, które przywracały życie, innym razem połączenie czosnku czy sproszkowanych kości wzmacniało broń (w "ARX Fatalis" ulegała z czasem zniszczeniu). Tym samym zbierało się wszystko, ale nie zagracało się ekwipunku, gdyż niemal każdy przedmiot czemuś służył. Z kolei w "Lionheart: Legacy of the Crusader" był problem z miksturami, których było niewiele i zostawiało się je specjalne okazje. Co prawda przedmioty się zbierało, ale bronie specjalne były dość drogie, tym samym opłacało się zbierać co lepsze wyposażenie ubitego wroga, aby je spieniężyć u jakiegoś kupca. Im mniej rzeczy, tym gracz bardziej docenia i wykorzystuje przedmioty w ekwipunku. Jak jest więcej, to poniekąd zabija to przyjemność z gry, gdy n-ty raz trzeba coś wyrzucić z ekwipunku, bo nie ma miejsca lub przewija się i szuka niektórych składników/rzeczy gdy nie są dobrze poszeregowane (od razu na myśl przychodzi pierwsza część Gothic).
Kiedy glutoplazmy?
Limit ile można unieść jest bardziej wkurzający niż zachęcanie do zbieractwa :> Bywa że przedmioty do użytku i podstawowy rynsztunek z biegiem czasu zajmują lwią część ekwipunku i potem ciężko przejść jaskinie nie będąc obciążonym, a sprzedaż to niestety lwia część zarobku w większości rpg.
W grach, głównie RPGach podnoszę i kradnę wszystko, co nie jest przybite do ziemi. A jeśli jest już gra z bezdennym ekwipunkiem, jak Gothic i Risen to już w ogóle jestem w siódmym niebie. Tak, też się łapię na zostawianiu niektórych przedmiotów na później, a potem kończeniu gry z całym ekwipunkiem mikstur siły. Ale czy jest to złe i jest to jakiś przejaw patologii? Nie sądzę. Po części jest to także przyzwyczajenie ze starszych produkcji, gdzie przedmioty naprawdę były na wagę złota.
Nie jestem sam z moim sposobem grania :) Generalnie zbieram wszystko co może być potrzebne, lepsze potiony czy scrolle zostawiam na później i kończę grę z wieloma w plecaku :P Obecnie gram W Baldura 2 i mam wieczny problem z brakiem miejsca, ale na szczęście torba do której można wrzucać wszystko się przydaje. Nie potrafię grac inaczej i nie przepuszczę żadnej skrzyni czy szafce :)
W RPG zbieram zwykle jak najwięcej przedmiotów o dobrym współczynniku wartość/waga gdyż "zbieractwo" jest najczęściej najlepszym sposobem zarobku. Myślę, że większość graczy robi tak samo i nie widzę w tym patologicznych objawów, bo ja sam nie zatrzymuję przedmiotów dla poczucia bezpieczeństwa tylko je sprzedaję. Można powiedzieć że duża ilość pieniędzy jest w tym wypadku obiektem zbieractwa, że zbieram pieniądze dla poczucia bezpieczeństwa. Niestety (albo i stety), dążenie do bogactwa jest ludzką rzeczą, odczuwa je każdy i to dążenie przechodzi także na gry więc można powiedzieć że każdy człowiek jest kompulsywnym zbieraczem bo duża ilość "zebranych" pieniędzy powoduje że czuje się bezpiecznie.
Amiwelechus - chodziło mu o 20000 USD nie 20000 PLN, bo wziął pod uwagę inflację (przy czym trochę chyba zaniżył). 2000 USD z lat 30 XXw. to na dzisiejsze ok. 32000 USD.
Amiwelechus
21,842.97 USD bo bracia zmarli w 1947
Dom w Skyrim w Białej Grani jest tak pełen "cennych" drobiazgów że nie da się do niego wejść albo z niego wyjść, wywala po prostu gre. A dziwne, bo w Fallaout 3/NV czy Gothic 1/2/3 nie mam takiego problemu ze zbieractwem.
Mnie Fallout4 nauczył, aby nie zbierać wszystkiego co wpadnie w rękę i szczegółowo oceniać, co nam będzie potrzebne.
Oto kilka argumentów, które się na to składa:
- Wysoki stosunek wagi większości przedmiotów, do ilości materiału jaki można z nich pozyskać.
- Niska pojemność plecaka, względem mediany wagi zdobywanych przedmiotów.
- Większość potrzebnych rzeczy można tanio kupić u kupca, szczególnie materiały w formie kupnu, który nic nie waży.
- Brak wymogu zbierania wielkich sum waluty, bo to co potrzebujesz znajdziesz lub sobie zrobisz.
Oj tak, zdecydowanie zbieractwo mnie bierze :D Choć nie nazwałbym tego patologią. Przykład z Fallouta 4. Tutaj jeśli chce się rozbudowywać osady czy modyfikować sprzęt trzeba zbierać, przynajmniej przez pewien czas. Na początku zbierałem absolutnie wszystko i latałem w kółko do Sanktuarium by zostawić śmieci w warsztacie. Potem jednak części materiałów już nie potrzebowałem (stal, drewno), a w późniejszym etapie od przeciwników zbierałem już tylko amunicję i stimpaki, zostawiając bronie i pancerze. Więc to, plus perki zwiększające udźwig i nie trzeba już było wracać do bazy co chwilę.
Moim "problemem" jest to, że muszę mieć sztukę każdego rodzaju broni czy pancerza, nieważne że większości w ogóle nie użyję. Nie wspominając o ekwipunku unikalnym... Więc mimo że mam w Sanktuarium kilka schowków, oddzielnie do pancerzy, broni, pancerzy wspomaganych czy dragów i żarcia to momentami ciężko się połapać, co właściwie mam.
Ja zawsze zbieram wszystko, i nigdy niczego nie sprzedaje. Np w grach RPG czy jRPG wolę pójść pofarmić 2 godziny, by zdobyć złoto, niż sprzedać i mieć je z miejsca. Tak samo z jakąś lepszą amunicją, potionami czy zwojami, zawsze myślę o walce z wyjątkowo potężnym przeciwnikiem lub ostatnim bossem, dopiero wtedy mam zamiar czegoś lepszego użyć, chodź często tak się staje że kończę całą grę nie zużywszy ani jednego lepszego przedmiotu.
W Wiedźminie 3 to najbardziej boję się, że każda rzecz może być wykorzystana w dalszej grze.
Zbieractwo to coś pierwotnego i naturalnego. Zostało nam po naszych przodkach, którzy też gromadzili co się da, przy ogólnym niedostatku wszystkiego.
Kolejny bardzo dobry materiał.
Nie lubię nadmiernego zbieractwa - zabiera miejsce na scenie innym, ważniejszym aspektom gier.
Niech będzie, ale minimalistyczne.
Gry z serii TES, zbieram prawie wszystko, ale też nie boję się wykorzystać takiej np. ebonowej strzały (z deadryczną już gorzej). Podobnie rzecz ma się w W3. W innych grach zbieram wszystko co się da, bo najczęściej nie wiem co się przyda, i rzadko co wykorzystuje :(.
@mateo91g A co wtedy, gdy nie można jeszcze otworzyć tej skrzyni? To dopiero boli. B|
Patologią jest ten player.
Jeśli chodzi o mnie to staram się zbierać wszystko, ale głównie na początku kiedy postać jest słaba i nie ma kasy. A później zbieram tylko to co naprawdę może się przydać. Nie oszczędzam też na siłę żadnych przedmiotów. Na początku erpegi, zwłaszcza te od Piranha Bytes, ale nie tylko, mają sporo z survivalu.
W takich TESach lubię sobie zbierać książki i jakieś potężne artefakty, a później porozkładać to sobie w jakimś domku. W dodatku Tribunal było nawet muzeum, któremu mogliśmy sprzedać artefakty. W Wiedźminie 3 jest strasznie dużo najróżniejszego sprzętu. Oprócz setek mieczy i pancerzy, są też chyba tysiące składników do craftingu. Przyznam, że już na początku czułem się tym wszystkim przytłoczony. Minus tego jest taki, że nie ma aż tak dużej satysfakcji ze zdobycia nowego pancerza czy oręża skoro co chwila znajdujemy jakiś nowy. W pierwszym Wiedźminie czy Gothicach pancerzy jest kilka i zawsze zmiana na nowy jest dużym wydarzeniem, który zapada w pamięć.
O zbieractwo ociera się też złodziejstwo, bo inaczej to wygląda w grach w których gra karze gracza za kradzież, a inaczej w takich w których tego nie robi.
Więcej materiałów w twoim wykonaniu lub z asystę Hed'a.
Tego nawet nie trzeba oglądać, nawet się dobrze słucha.
Tak właśnie w morrowindzie miałem, Zdobyłem fajne mieczyki i jakieś łachmany, a ja jeszcze wstąpiłem do żadnego z rodów aby mieć swoją posiadłość, i nie wiedziałem gdzie to wszystko trzymać.
I Tak wybór padł na Shenkową łopatę w Calderze :P wybiłem domowników i miałem swój domek.
Ale jak teraz wracam do gry już tego nie robię bo mam już gotowy domek Zelda Estate i w dodatku jest ładniejszy i więcej skrzyń czy innych zasobników do przetrzymywania.
Z dodatkowym modem na manekiny mam już gdzie wieszać zbroje i magiczne szaty co sam enchatowałem.
Muzyka z Dark Souls 2 *-*
Nie ma w tym miesiącu żadnych premier gier? Same felietony...
Kiedyś się zbierało wszystko, a zwłaszcza w MMORPG, potem starałem się jakoś, to ograniczyć :)
Najśmieszniejsze jest to że w grach wszystko można sprzedać u handlarzy , a w realu nie da sprzedawać wszystkiego .
Kiedyś zbierałem tylko przedmioty przedstawiające realną wartość. "Przełom" przyszedł w Morrowindzie gdzie dzięki czarom oznaczenia i teleportacji do oznaczonego miejsca dosłownie ogołacałem każdą lokację. Potem teleport wprost pod nogi sprzedawcy i upłynniałem wszystko co w danej chwili było mi zbędne. Nie miałem zwyczaju zostawiać czego na zapas.
te materialy juz chyba na sile robicie wymyslajac jak najwiecej nic nie znaczacych tematow, by tylko lac wode i zrobic daily job...
Świetny materiał! Brawo! Sam przechodzę teraz manię zbieractwa, w Fallout 4 muszę zajrzeć wszędzie. WSZĘDZIEEE! Czy coś ze mną nie tak? :)
Już myślałem że będzie o znajdźkach których w grach osobiście nie nawidze ponieważ w większości gier nie jest w jakiś sensowny sposób dlaczego to wszystko mam zbierać nie mówiąc już o jakimś konkretnym nagrodzeniu gracza za zebrania wszystkich.
Pamiętam dobrze jak zbierałem wszystkie legendarne przedmioty w Diablo 2. Pobrałem nawet mod Big Cube i Giga Inventory (powiększał inwentarz i dodawał stronnicowanie w skrzyni w mieście) tylko po to by sobie kolekcjonować przedmioty. Pierwsza strona na kamyki i runy, druga na zielone, a 3 na brązowe. No a potem tak na zmianę żeby wszystko było ładnie posegregowane :)
W D3 robie to samo.
Świetny materiał.
Tak naprawdę od gry zależy czy będziemy zbierać wszystko co popadnie.Moim zdaniem uniknięciem takiej sytuacji byłoby ograniczenie sensu zbierania danej rzeczy za którą nie dostaniemy ani grosza a także zmniejszenie udźwigu śmieci.
Sam osobiście nie raz zbierałem co popadnie w takich grach jak fallout 3 , skyrim
[3] Odwieczny problem w grach. Zawsze zostawiałem potki na później, na cięższe chwile, na gorszy moment, na bossa. A potem napisy końcowe a w plecaku 90% wagi to eliksiry :D
A mnie częste zbieranie ekwipunku i jego zmiana męczy i tylko sztucznie zawyża czas gry.
Tzn. że nie jesteś wirtualnym złomiarzem i nie interesuje cię, że pod Warszawą dają 10gr więcej za aluminium niż koło Rzeszowa :)
Ja w RPG nie gram, ale mam też problem ze zbieractwem w grach. Grając w Stalkera chomikowałem wszystko co sie dało i ile była w stanie unieść nasza postać. Nawet różnego rodzaju amunicję do broni której aktualnie nie posiadałem "bo może się przyda". W GTA miałem nawyk chowania w garażach rzadkie samochody tylko po to aby stały, bo mało kiedy wyjechałem nimi i odstawiłem ponownie do garażu :) I jeszcze w FPSach mam taki głupi nawyk korzystania ze słabszej broni, łatwiej dostępnej i trzymania tej lepszej zapasowej "w razie potrzeby" co często kończy się tym że następuje jakiś zwrot akcji, w której tracimy nasz sprzęt i zaczynamy z pistoletem przez co tej lepszej prawie nie użyłem wcale (via Crysis 2) :)
I to było piękne w Planscape Torment, zaklęty przedmioty były tak rzadkie, że znalezienie każdego było czymś wyjątkowym, szczególnym. W współczesnych grach RPG z otwartym światem zwłaszcza, odnoszę wrażenie, że zasoby są nieskończone, i to zbieranie gratów nudzi. Zwłaszcza gdy są one losowe. W takim Gothicu gdzie każdy przedmiot miał swoje miejsce, jeszcze to zbieractwo było całkiem fajne, podobnie w Morrowindzie pogoń za legendarnymi przedmiotami. Ale już w Skyrimie interesowały mnie tylko maski, bo wszystko inne co znajdowaliśmy to był tylko złom, którego nawet nie chciało mi się podnosić. W wiedźminie w sumie podobnie, jedyne na czym zależało mi to receptury, tylko dla nich szukałem gratów. Reszta, no fanie, człowiek założył zbroję, obejrzał i już albo na sprzedaż, albo na złom. Nie było z tego takiej frajdy, jak z znalezienia receptury na jakąś petardę czy schemtu.
I znów wiedżmin. Czy w każdym odcinku będzie wiedźmin? Redzi musieli nieźle sypnąć groszem bo czy W3 ma związek czy nie z daną tematyką - musi się pokazać. To już robi się nudne...
Heh... Widać nie tylko ja mam manię zbierania potek i eliksirów na później wmawiając sobie "a nuż się przydadzą".
Wy zbieraliście butelki w skyrimie? Amatorzy.... Ja zbierałem wszystko, rośliny motyle ćmy wszystko co sie moze przydac bralem. Nawet kosze czy ubrania twierdzac ze to sprzedam a kasa sie przyda (na zwiekszonym udzwigu nie gram bez tego kodu w zadna gre bethesdy bo by mnie trafił szlag z tej patologi...)
Super! :D Też zbieram syf ale niestety... Jedyne co mnie zawsze ogranicza to siła udźwigu i/lub "miejsce" zajmowane przez przedmioty (ikony w EQ). Ma to w żyłach każdy gracz nie ma co!
Btw. gratulacje za założenie krawatu :) A tak naprawdę, kiedy do ciemnej-szerokiej będzie druga część o snajperach?! Ja się pytam KIEDY???
Najlepsze zbieractwo jest w serii Monster Hunter. Przede wszystkim z tego powodu, że rzeczy do zbierania jest dużo, są różnorodne i każda rzecz ma praktyczne zastosowanie w craftingu.
Aloha, ja pierwsze wspomnienie z ograniczeniem ekwipunku mam dosyć wczesne, bo z Might And Magic 7 & 8. Co prawda był brak ograniczenia wagowego (chyba że się mylę) ale było ograniczenie ilościowe/gabarytowe. Fallout'y mają przeca ograniczenie wagowe. Tylko od gracza zależy co i po co zbiera... ja akurat zbieram wszystko :P;/ ale potem siadam i craft'uje, jak w Gothic'u czy Skyrim'ie. Chodzi o fun, jeżeli komuś zbieranie i upychanie sprawia przyjemność to ok :)
No niestety ja tak mam :F Muszę zebrać wszystko i gdzieś to później skitrać. Wszystko może się przydać :P Ostatnio to tak mocno poczułem w Divinity OS. Tam było mnóstwo różnego badziewia i przepisów na byle co i się zbierało składniki żeby np upiec pizze lol. Tylko po co? Skoro i tak tego nie używałem w walce. No i z potionami rzeczywiście tak jest jak mówisz. Mam te potiony, ale ich też nie używam, bo szkoda :F Może po prostu wystarczy zmienić podejście i postarać się regularnie je używać przy byle okazji? Sam już nie wiem.
Kiedyś też miałem manię zbierania wszystkiego i przegrzebywanie każdego miejsca, oduczyłem się tego zwyczajnie szkoda mi czasu na taką bezsensowną treść zawartą w rozgrywce, te wszystkie znajdźki i achievementy masakra.
Ja jestem maniakiem zbieractwa w RPG. Gothiki, Riseny, Baldury, Icewindy, Drakensangi - tam każdą lokację czyściłem niemiłosiernie ze wszystkiego co się da, nawet jeśli byłby to najgorszy złom pokroju zardzewiałego toporka pod koniec gry. Wszystko muszę zabrać i spieniężyć lub wykorzystać w inny sposób, przez co czuję, że przechodzę grę na 100%. Dlatego też się zniechęciłem do Skyrima, gdyż tam wszystkie przedmioty się cyklicznie odnawiają i nie da się nigdy wszystkiego zebrać. :(
No zbieranie puszek aluminiowych (fallout 4)jest trochę poniżające. W takich krajach jak nasz ludzie to rzeczywistość.
Niestety zdarzało mi się zbierać każdy bezdet:P Grając w Wiedźmina 1 zbierałem, wyrzucałem po czym kolekcjonowałem nowe rzeczy pomimo tego iż ponad połowy z nich nigdy nie użyłem:) podobnie w Diablo III jak również The Last of As wychodziłem z założenia że każdy zakamarek warto spenetrować i coś zebrać:)
No ja na to choruje, do dzisiaj pamiętam te bezsensowne godziny w Diablo 3, kiedy w każdym dzbanku szukałem przedmiotu legendarnego, najgorsze jest to że jak raz coś wypadnie dobrego, to już później się nie odpuści.