Oszukiwanie w grach dla jednego gracza. Wyznania sprawców
Świetne ! Brakowało mi jeszcze UVa, T-Bona i Łosia :) Pomysł miałeś genialny, realizację też. Swoją drogą, czy Kacper ma naprawdę "tylko" tyle lat ?
fajny materiał, sam ostatnio znalazłem jeden błąd w dodatku do wiedźmina, 3 stwory, krabopjąki, respownują się non stop po godzinnej medytacji, wbiłem tak pól levela i sobie odpuściłem
Kto nigdy nie grał na cheatach w GTA niech pierwszy rzuci kamień.
Cheaty powinno się zawsze mieć pod ręką, żeby nie tracić cennego czasu na bzdurne projekty rozgrywki przez powtarzanie w kółko tego samego. Cenny czas.
Mówię oczywiście o singlu.
co wy wiecie o oszukiwaniu, ja pierwszy raz oszukiwałem w Diunie 2 na Amidze (edytowało się save'y w BIOSie), była tam misja gdzie zawsze kończyły się zasoby na mapie, a przeciwnik jeszcze istniał i nie było czym go atakować - on nas też zasadniczo nie miał czym)
W Dragon Age jest takie niedopatrzenie twórców, które pozwala bardzo szybko osiągnąć maksymalny, czyli 25 poziom postaci/drużyny.
Mianowicie, jeśli pomożemy elfom dalijskim, to w naszym obozie pojawia się ich wysłannik, który zbiera jakieś korzonki. Owe korzonki można kupić za megaśmieszne pieniądze w nieograniczonych ilościach u kupca w... obozie elfów dalijskich. Dzięki temu niedopatrzeniu przez resztę gry idzie się jak taran.
Pewnie, znajdą się inne gry, w których są tego typu niedopatrzenia ułatwiające rozgrywkę, dzięki którym nie trzeba korzystać z czitów, jednakże o Dragon Age piszę dlatego, że odkryłem je sam, a nie dzięki internetom.
Nie wszystko idzie zrozumieć, nie przypadkowo w tv przy tego typu materiałach dają napisy.
Jeżeli chodzi o ,,oszukiwanie'' w grach single to kody do GTA zawsze urozmaicały zabawę i dzięki nim gra zyskiwała drugie życie. Nie mogę też nie wspomnieć o jednej rzeczy - swego czasu uwielbiałem włączać drugiego Gothica tylko po to żeby wcielać się w nieśmiertelnego lorda hagena i zaspamowywać całe Khorinis orkami czy szkieletami. Ileż to dawało frajdy.
Pomysł i realizacja świetne, tylko, że gdy były te przesłuchania to czasem nie było nic usłyszeć, przynajmniej ja mam takie wrażenie, być może gdyby było to wyraźniejsze byłoby, można rozpoznać daną osobę po głosie, ja i tak wiedziałem kto w danym momencie mówił, bo was znam.
I już CBŚ rano was zbudzi w łóżkach hukiem wywarzanych drzwi. I kto będzie prowadził mój ulubiony portal o grach?
W niektórych grach cheaty to błogosławieństwo. Np. w GTA San Andreas granie bez cheat-kodów to udręka. Przeszedłem raz tą grę bez kodów i przejście jej zajęło mi dwukrotnie więcej czasu niż korzystając tylko i wyłącznie z jednego kodu - na odrzutowiec pionowego startu (kod: JUMPJET), niestety San Andreas było przepełnione nudnym pokonywanie ogromnych odległości samochodem, co niesamowicie rozwlekało grę (z miejsca zakończenia misji do save-hause zapisać grę, potem znowu do miejsca startu kolejnej misji, w czasie misji znowu podróż, często bardzo długa, a po skończeniu misji znowu trzeba było jechać zapisać grę i tak w kółko; przez to większość czasu gry spędzało się na jeżdżeniu z miejsca A do B, a odrzutowcem trwało to znacznie szybciej). W poprzednich częściach GTA, świat gry był na tyle mały, że nie był to taki problem, a w GTA 4 i 5 problem rozwiązano dodając do gry taksówki i autozapis po przejściu misji. W GTA 4 i 5 nie używałem już żadnych cheatów, bo nie czułem takiej potrzeby, natomiast cheat-kod na odrzutowiec w San Andreas to wręcz konieczność.
Starczy przeczyścić uszy i wszystko jest zrozumiałe, nawet bez jakiegoś intensywniejszego wsłuchiwania się. Dobra robota chłopaki!
IDDQD oraz IDKFA, hehehe, dla wtajemniczonych ;) Jednak do końca życia zapamiętam AICULEDSSUL bo był niezwykle ciężki do wpisania, dosłownie w dwie sekundy :) Dzisiejsze gry tego w ogóle nie potrzebują, no chyba że postać się zawiesi to czasem próbuje jakiegoś NOCLIPa ;)
Czy mógłby mi ktoś powiedzieć jak nazywa się ta piosenka z Borderlands?
W State Of Decay niekoniecznie można umrzeć naprawdę. A miłosnicy tej gierki wiedzą jak to "boli".
Save z tej gry ma co prawda tylko autosave, zginiesz i koniec, sytuacja bez wyjścia.
Ale można wejsc w lokalizacje save (USER) wyciagnać na zewnatrz 2 podfoldery odpowiadajace za zapis gierki żeby w danym momencie po smierci naszego pupila przywrócić je z powrotem razem z nasza postacia która "niby" poległa na amen. Po za tym ten save jest także uzalezniony od czasu w naszym systemie (Windows) więc wiele rzeczy można przyspieszyc zmieniając datę lub godzinę do przodu (zraniona postac szybciej zdrowieje, budowle szybciej są ukonczane itp.)
Opisywane manewry działają jedynie na wersji PC, miejąc dostęp do plików gry, z wersją na XBone nie ma szans.
ostatnio chitowałem w starcrafcie 1 i dodatku do niego.
fajnie było.
btw. a w tego starcrafta 1 i dodatek do niego grałem wczoraj jakby co.
oczywiscie singiel.
Hmm kody czy tam glicze ułatwiające grę to coś wspaniałego . Przynajmniej dla mnie . Jak raz przejdę uczciwie grę a mam chęć dalej grać to korzystam z każdego ułatwienia żeby czerpać jak największą radość z gry .
Najbardziej zapadło mi w pamięć zabijanie hord orków wdrapując się na mur, na którym nie mogli mnie ranić i strzelanie do nich z kuszy w Gothic II po dotarciu do starego obozu. Sporo czasu zajeło mi zapędzanie ich w to miejsce ale dałem radę wytłuc je wszystkie.
Michał Chwistek to chyba Michał Ch. a nie Michał C. A tak poza tym to player weźcie od Redtube'a, bo tam sie nie zacina.
baldur's gate - żeby zabić drizzta zgromadziłem wszystkich oprócz złodzieja na "wysepce" na jeziorze, złodziejem zwabiłem drizzta do przeciwległego brzegu, no i z łuku go, gra nie była na tyle mądra żeby posłać drizzta dookoła jeziorka, po prostu miotał sie przy brzegu i obrywał kolejnymi strzałami.
haha świetny pomysł na materiał. "God mode pomaga mu w imersji" hah ten podpis brzmi jak jakieś największe zło, herezja, uzależnienie xD
Jedi Knight to gra, która przysporzyła mi tyle problemów, że sporadycznie wręcz musiałem użyć kodów i to stosunkowo dość niedawno. W nowym Dragon Age dało się kopiować rzeczy w skrzyni, dzięki czemu można mieć ile pieniędzy się chce. W Kozakach natomiast często używałem kody, by móc spokojnie rozwinąć "baze", mieć mało woja, lecz elite, dzięki czemu mogłem robić to co najbardziej lubiłem, czyli bronić się. Tak samo w Total Warach. Nie każdemu podchodzi ekonomia, natomiast bitwy są tak dobre, że aż żal ograniczać się w bitwach, mając tylko 1 armie.
GTA San Andreas. To była gra, w którą po prostu obowiązkowo grało się na kodach, by mieć wszystkie bronie, fajne pojazdy i mnóstwo hajsu.
No chłopaki poważne macie przwiny. :) To podpada już pod prokuratora. :D
Ja pamiętam tylko czasy gdy używałem kody na PSX z gazet i na PS2 też się używało, potem już przeszedłem głównie na PC, choć dalej gram na konsolach, to tylko exy. A po tym PS2 wolałem o wiele bardziej grać normalnie, natomiast zawsze starałem się wybrać najwyższy lub wyższy niż standardowy poziom gry i sprawiało mi to dopiero satysfakcje :)
1) W grze "Betrayal at Krondor" (1993) był pewien dom otoczony przez kilku quegańskich piratów. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba respawnowali się, jeśli po ich zabiciu odeszło się kilkanaście kroków zamiast wchodzić do środka. W ten sposób wymaksowałem wszystkie statystyki drużyny (Owyna, Goratha i Lockleara), co z kolei skutkowało innym błędem, tym razem niekorzystnym dla gracza. Otóż obrażenia zadawane przez Goratha najlepszym mieczem Guarda Revanche były tak duże, że przekręcał się licznik i leczył (!) przeciwników zamiast ich zabijać.
2) Gry "Duke Nukem 3D" i "Quake" (1996) przeszedłem z kodem nieśmiertelności (God Mode), bo bez tego kompletnie sobie nie radziłem i co chwilę ginąłem.
PS Fajnie byłoby mieć na co dzień taki niski głos. Co nie, chłopaki? :)
We Final Fantasy 7 jak się pokombinuje to dość wcześnie można zdobyć Enemy Skill bodajże "Beta" od potwora Midgar Zolom (wielki wąż na bagnach), po dotarciu na Costa Del Sol wracamy zaraz z powrotem do Junon i tam w takim przejściu można włączyć alarm, przez co mogą nas zaatakować silni na tym etapie wrogowie, których łatwo wykończyć zdobytą Betą, paski z doświadczeniem zapełniają się tak przyjemnie szybko, że trudno stamtąd szybko odejść :D niestety gra staje się za łatwa.
No ładnie chłopaki, w poniedziałek z rana taki materiał :D gratuluje pomysłu. Bardzo jest mi szkoda tego pierwszego dziennikarza, pierwszy raz i to przed kamera.....No ale przynajmniej banan sie pojawił na twarzy :)
Osobiscie uwazam, ze uzywanie kodow do przejscia gry jest dla mieczakow. Znakomita wiekszosc gier jest tak skonstruowana, ze na normalu idzie spokojnie to przejsc bedac przecietnym, albo nawet slabym graczem. Kazdy z dwoma rekami da rade to zrobic (chyba ze mowa o jakichs japonskich wynalazkach z poziomem trudnosci poza skalą).
Czasem sa momenty trudniejsze, ale one w zamierzeniu tez maja dawac jakas tam satysfakcje z ukonczenia. Tworcy po cos tworza wyzwania, po cos wprowadzony jest progres postaci i zdobywanie lepszego sprzetu. Wpisujac kod na god mode niszczymy to poczucie rozwoju i wysilek tworcow w stworzenie tego, dla mnie jest to mega slabe. Jak ktos placze ze nie umie pokonac bossa to niech przysiadzie i za ktoryms razem mu sie uda (satysfakcja bedzie z tego duzo wieksza niz mialby wpisac kod).
Natomiast rozumiem korzystanie z kodow juz po przejsciu gry (np. gdy gramy w sandboxa jak Gta) albo w New game +, w ramach zabawy i obczajenia co tez fajnego owe kody moga zaoferowac (bo czasem sa to calkiem spoko rzeczy, nie tylko zwykla niesmiertelnosc czy nieskonczona kasa). Latanie w Gta? Czemu nie. Albo odpalamy Dooma, najwyzszy poziom trudnosci, iddqd idkfa i dobrze sie bawimy robiac rzeznie na potworach, ktore normalnie rozwalilyby nas w 5 sekund ;)
Ja niewybaczalnie oszukiwałem w Diablo 2 i edytowałem sobie postać, aby siać pogrom na osiedlu :(.
Omhash jakie zwierzenia. Normalnie "Warto rozmawiać" "Rozmowy w tłoku" i "Zaciekawiła mnie twoja historia".
Swietne to bylo, tylko brakowalo mi napisów, bo można było czasami nie zrozumieć o czym mówią Ci wstydnicy.
Kodów od dawien dawna nie używam. Ostatni raz chyba jak zacząłem grać w Europę Universalis 2 i nie ogarniałem jeszcze mechaniki, zaczynałem grać kodując a potem stopniowo odpuszczałem kody. W Gothicu 2 natomiast czasem wykorzystywałem błąd przy kuciu mieczy - jak się szybko naciskało to miecze się klonowały :)
Gdyby nie niepotrzebne zmienianie głosu i zamazywanie twarzy byłaby łapka w górę.
Kodów nie używam od wieków. W czasach Dooma się czasem coś użyło:) Nie lubię tego robić, jedynie czase, skorzystam z expoitów i bugów.
Do GTA i Hirołsów kodów używałem. Dzieckiem będąc podbiłem złoto i lvl na samym początku gry w Icewind Dale II, gdyż dopiero co jedynkę ukończyłem i zbyt leniwy byłem, by znowu uczciwie od nowa budować drużynę, a to pierwsze moje RPGi były. W Dead Island noclipp włączałem, bo respawny były okrutnie wnerwiające. W Oblivionie przeciwników rozbrajałem, by następnie telekinezą broń ichnią wyrzucić i po plecach ich okładać. W Don't Starve kopię sejwów robiłem, ponieważ bałem się ich utraty po długich godzinach gry, ale koniec końców ich nie wykorzystywałem! Więcej kodów nie pamiętam, choć więcej ich pewnie było, ale żadnego też nie żałuję, gdyż to singiel jeno, a nie psucie zabawy innym.
Ale ten filtr głosu mogliście słabszy dać, ciężko się słuchało.
Osobiście kodów używam prawie wyłącznie w RPGach w przypadkach:
1) W "pre-game'ie" do wymaksowania statystyk i skilli aby zobaczyć jaki build stworzyć dla swojej postaci przy pierwszym podejściu.
2) W endgame'ie/przy 2gim podejściu do odkrycia sekretów, które ominęły mnie przy wcześniejszej grze - np dialogi (skillchecki), alternarnatywne bronie czy towarzysze.
"Zaczynał do zabijania smoków" a co to znaczy? Chyba 'od' zabijania
HEJ DROGA REDAKCJO TV GRY !
Mam prośbę . Zróbcie obiektywny materiał o random keyach do gier z platform typu g2a (hotkeys 1,5,10 , random 1,5,10, random premium itd . )! ;)
~Al Paczino
Kodów nie używam. Czasami bugi ale rzadko. Największe oszustwa robię w grach wyścigowych ścinając nie przepisowo zakręty czy spychając przeciwników z drogi :)
Najlepsze kody w w Gothicach I i II oraz GTA. Dzięki temu powstało multum lepszych czy gorszych filmików na YT, będąc w podstawówce robiły one furorę.
Dlaczego nie pokazano ich twarzy? Czy oni naprawdę wpadli w jakiś paragraf? Ja kiedyś w Medal of Honor wpadłem na to, że na kilku lokacjach można załatwić niektórych żołnierzy z daleka, zanim sprawią nam kłopoty. Mimo że nie było ich widać, po wielu przejściach wiedziałem, gdzie stoją.
Duplikowanie przedmiotów w Diablo! I działało na battle.net!
Jak się wymaksowało czary magiem, Lord Terroru padał po kilku fireballach...
Albo zabijasz gracza, rzucasz na jego cialo ścianę ognia i teleporter. I wskrzeszasz. Gość się budzi, umiera od ściany ognia i teleportuje jednocześnie - jego cialo lezy martwe w wiosce startowej ;D
Fajnie się oszukiwało w singlu.
W miesięcznikach o grach był zazwyczaj dział poświęcony kodom. Tips&Tricks w SS a CDA czasem dawało całą książeczkę z wszelkiej maści kodami i eksploitami.
Wogóle to najlepsze było jak się samemu odkryło jakiegoś czita.
Ale fakt, większość gier lepiej bez kodów, większe wyzwanie i satysfakcja jak dasz radę.