Retro Granie - recenzja gry Pegasus/NES/Famicom - Contra
Literówek i błędów gramatycznych nawet nie będę wytykał, bo musiałbym tu przekopiować połowę tekstu. Naprawdę słabo się to czyta i jedynym powodem dla którego przebrnąłem przez całość jest fakt, że to wpis o grze 8-bitowej.
A teraz uwagi do samej treści. Contra wcale nie jest taka trudna, nie wiem skąd wziął się ten mit. Średnio wyrobiony gracz może skończyć grę bez kodów i kontynuacji w ciągu kilku posiedzeń. Mistrzem nie jestem, a potrafię do 5 misji dobiec bez straty życia, mój rekord to chyba 7 poziomów bez zgonu. Potrafiłem to w wieku 8 lat, potrafię nadal w wieku 26 lat. W przypadku dwóch graczy jest trudniej, ale jeśli są przyzwyczajeni do co-opa, nie podkradają sobie broni i ogólnie potrafią współpracować, to nawet najsilniejsi bossowie nie mają szans przy takim ogniu zaporowym, jaki kładzie dwóch graczy np. ze Spread-gunami (chociaż i jednego gracza z tą bronią ubić jest strasznie ciężko). Gdybym miał wskazać jakąś trudną grę z tej serii to byłaby to raczej Super C, a nawet ona nie posiada zaporowego poziomu trudności. Osadzony w podobnej konwencji Darkwing Duck na NES-a, pomimo tego że daje pasek energii, dzięki któremu ginie się dopiero po 4 trafieniu, bije na łeb, na szyję poziomem trudności wszystkie 3 oficjalne gry z serii Contra.
Contrę przeszedłem wielokrotnie, nigdy jednak nie pomyślałbym, że jeden z bossów może przypominać logo Autobotów. Nawet teraz, gdy już to zasugerowałeś, widzę to tylko przy dużej ilości dobrej woli, więc nie wiem, czy to taki pojazd po bandzie i czy wiele osób ma podobne skojarzenia co Ty. :) Aha, którego bossa uważasz za "skocznego mecha"? Chodzi ci o tego olbrzyma na końcu Energy Zone? Tu znowu mamy chyba różne skojarzenia, bo dla mnie to był po prostu jakiś kosmita. :)
I jeszcze jedna uwaga: trzymając się zasady wprowadzonej przez Contra Force za podstawową broń w grze uznaję pistolet, której modyfikacją jest dopiero karabin maszynowy. :)