Miłość i seks w grach RPG - Side Quest #14
Dźwięk zaczyna mi się rozchodzić z obrazem w okolicach 2:30. Nie wiem czy to wina mojego komputera czy też filmiku.
Mi również zaczyna się wszystko rozchodzić i gubić.... filmik z 17 robi się raptem może z 4. Myślałem że to wina mojego neta... może jeszcze nie wszystko się z uploadowało :D
Według mnie nie są potrzebne, ale gdy takie romanse mają wpływ na całą rozgrywkę i mają dobre i złe konsekwencje, to romanse według mnie powinny być w grach RPG.
Jestem zdania, że "romanse" w jakiejkolwiek postaci w pewien sposób urozmaicają grę i dodają efekt jeszcze większego przywiązania. Gra ma na celu stworzenie dla nas odskoczni od świata rzeczywistego i problemów dnia codziennego, co za tym idzie wgłębiamy się w świat alternatywny. Tam czeka na nas główny bohater z którym się utożsamiamy i nasi sojusznicy, których w pewien sposób zaczynamy lubić jak przyjaciół. W tym momencie można sobie powiedzieć: starczy, cóż chcieć więcej. Jednak czyż w życiu wielu z nas oprócz pieniędzy i przygody, nie szuka też miłości? Moim zdaniem tak jest, więc i powinni dawać szansę naszemu alternatywnemu "ja" się nie wiem jak to nazwać, zakochać? Nie oszukując się jeśli ktoś nie ciuka w grę, żeby nabijać tylko kolejne poziomy i olewać fabułę, to faktycznie może przyjąć taką sytuację jako wyzwanie, którego nagrodą, będzie scena erotyczna. Osoba która, wchodzi do rzeki fabuły, moim zdaniem odczuwa to inaczej, wiadomo że nie jest to miłość, ale czujemy swego rodzaju zżycie z partnerem wirtualnym. Dlatego sądzę, że taki dodatek w grach RPG jeśli jest zrobiony dobrze jest jak najbardziej na miejscu. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że osoba Liary z MassEffect, była moim romansem Shepardowskim i jak później zdałem sobie sprawę pod względem charakteru, jej swego rodzaju niewinności i pasji (w jej przypadku do badań protean) przypominała moją realną partnerkę. Bardzo mi się to spodobało, bo czułem że mój bohater jest do mnie jeszcze bardziej podobny i z tego tytułu wzmacniało to doznania z gry. Takie jest moje zdanie, proszę bez hejtu jeśli ktoś w ogóle doczyta do końca. ;)
Nie jestem jakimś co dąży do romansów między postaciami, ale nie widzę nic w tym złego bo nadaje element życiowy, gdzie np heros swoimi czynami wzbudza szacunek i dzięki czemu może zaiskrzyć między nim a któryś z kompanów.
Jak pamiętam mój 1szy romans w RPGu to chyba Jade Empire, gdzie bez poradnika jakoś na chybił trafił :) udarło się wyrwać Sky,a.
@Emodziad @Morn To chyba wina Firefoxa bo tam wszystkie filmiki mi się przesuwały a na Microsoft Edge obejrzałem filmik normalnie.
Co do romansowania w grach video może być to dobry dodatek do takiej gry. Podzielam również zdanie Arasza i Gambriego w tym że musi on być zrobiony ciekawie, mi się nie podobało to co BioWare zrobił w DA:I czyli wszystko wyłożone na tacy, do tego fajnie jeśli nasze relacje z członkami jakoś wpływają na fabułę i to z kolei mi się akurat podobało w serii DA.
Wrzućcie filmik jeszcze raz, bo w okolicach 2:30 słyszymy coś co pochodzi raczej z końcówki filmu.
Źle zmontowany materiał. Problem z dźwiękiem.
lubie romanse zwlaszcza w anime ale w grach nie czesto wychodza dobrze ale i taj je chce.
Kolejny zepsuty materiał, zróbcie coś z tymi filmikami bo się ich nie da oglądać. Dźwięk się rozjeżdża, w moim przypadku w 12 minucie. Żeby nie było to jest jedyna strona na której mam ten problem.
EDIT:
Zmieniłem user-agent w firefoxie na Edge i filmiki o dziwo działają dobrze. Być może player niepoprawnie korzysta z jakiego dekodera wbudowanego w firefox. Po zmianie user-agent, zapewne wykrywany/używany jest inny na którym nie ma problemów.
W grach brakuje takiego postępowania, że dana opcja romansowa, jest zainteresowana na początku romans niby kwitnie, a na koniec stwierdza, że to wszystko było dla żartów i tak naprawdę ma nas gdzieś.
Odnośnie Mass Effect nie podoba mi się to, że z Kaidana zrobiono biseksa w trzeciej części. Jeżeli już to od początku gość jest taki i tyle, a nie, że nagle zmienił swoją orientację.
Pod IE filmiki działają, na Firefoxie nie jestem w stanie nic oglądnąć bez problemu. Nie myślałem, że będę kiedyś musiał wrócić do IE.
Chłopaki ogarnijcie ten player na Mozilli, bo nie da rady oglądać, głoś się rozjeżdża. Przecież każdy o tym pisze a wy jak widzę macie to w doopie, fajniw dbacie o widzów.
Został w ogóle pominięty wątek romantyczny w P:T, który moim zdaniem jest najpiękniejszy i najdorzalszy ze wszystkich produkcji. To było coś absolutnie subtelnego, ale naprawdę poruszającego. Czy to specyficzne skryta miłość Anny, czy niedookreślone i ledwo zarysowane uczucie Niesławy. To było naprawdę poruszające, zwłaszcza pożegnanie w Fortecy.
Apropos tego o czym mówiliście na samym początku, czyli o przejrzystych opcjach dialogowych i tym, że wiadomo czy ktoś się zgadza z podjętą przez nas decyzją czy nie. Ja tam uważam, że to wygląda dokładnie tak samo w prawdziwym życiu. Przykładowo, jak powiem coś co się jakiejś dziewczynie nie spodoba to mogą przysiąść, że obok jej ręki lecącej w stronę mojej twarzy mogę zobaczyć napis: "She strongly disapproves"
Myślałem, że wstawicie film na wasz kanał na YT, ale w końcu obejrzałem odcinek na IE...
Jakoś niezbyt lubię wątki romansowe w grach RPG, bo zwykle nie są stworzone zbyt wiarygodnie. Ot, kilka dialogów i do wyrka. A później już nie można z daną postacią flirtować, bo przecież już ją zaliczyliśmy, więc miłość minęła. Już wolę gdy gry nie posiadają tego elementu i skupiają na tym, na czym erpegi powinny się skupiać, a więc na przygodzie i ratowaniu świata.
W "Gothicu II" było miasto portowe, był burdel, więc i możliwość przespania się z jedną z prostytutek była. Nie ma w tym żadnej głębi, bo i nie miało być, tak jak nie ma głębi korzystanie z takich usług w realu, a jest jedynie chęć zaspokojenia potrzeb. Nie wiem co tutaj jest do uzasadniania. Myślę, że to był fajny smaczek, który podkreślał "dorosłość" świata, co wpływało w pewien sposób na odbiór gry. Już gorzej było chyba w pierwszym "Wiedźminie", który z romansów uczynił kolekcjonowanie kart (zbierz je wszystkie!!!), co dzisiaj jest bardzo krytykowane za niedojrzałe podejście do kwestii relacji damsko-męskich w grach, choć na początku jakichś kontrowersji z tego powodu nie było.
Za to podobała mi się relacja Geralta z Triss w "Wiedźminie 2", która kształtowała się naturalnie i było to wplecione w główny wątek. Myślę, że lepiej gdy twórcy narzucają nam jakąś postać, która jest bliska głównemu bohaterowi, bo wtedy jest szansa na fajnie napisaną relację. Wątek miłosny w pierwszym "KoTORze" też był świetny, tak samo jak w "Planescape: Torment" czy "KotOR 2". We wszystkich tych grach były one bardzo subtelne.
..o, podoba mi się podejście autorów do tematu ;) Ze "względu na wzgląd", w sam raz "rzeczowe" i ..trafne ;)
Sam, oczywiście, jestem za wszelkimi "wątkami romansowymi", urozmaicającymi grę.. Rzeczywiście, jak dotąd gry Bioware w najpełniejszy sposób potrafiły wykorzystać te wątki - na drugim miejscu są gry Bethesdy ;)
Wiedźmina pomijam - znam tylko dwie pierwsze części - trzecia może być w tym względzie bardziej interesująca (romansowe poprawki ;)) ..
Fajnie to było zrobione w FF 8, relacja rozwijała się przez całą grę, przy okazji, nie na siłę. Ktoś wspomniał Tormenta, to też zdecydowanie się wyróżnia jakościowo. I nie było żadnych idiotycznych scenek.
maciek16180->Raczej gdzieś na 3-cim dysku gry, z początku to wydawało się że nawet go irytuje (chociaż sam główny bohater irytuje mocno), już wolałem te końskie zaloty w FF9 które były przynajmniej zabawne
Ja w serii Mass Effect z nikim nie romansowałem bo nie było opcji która by mi się podobała... Zastanawiam się ile osób zrobiło tak samo - pewnie prawie nikt...
W Masce Zdrajcy był ciekawy chwyt z romansowaniem...
[23]
"Zastanawiam się ile osób zrobiło tak samo - pewnie prawie nikt..."
..gusta gracza w realu, to "insza inszość", więc po co sobie grę "zubożać" ;) Ostatnio, w ramach poznawania serii gier, co do których nie miałem przekonania, zagrałem w "Risen Dark Water" .. Kiedy uratowałem niejaką Patty a ona "wyszczerzyła się", do mnie - aż mnie "cofnęło" .. ;) Mam nadzieję że nie ma z nią "opcji romansu" ;)
..rozpaczliwa jest ta niemiecka grafika
Odnośnie nijakości męskich postaci. O ile dobrze pamiętam to wątek z Garussem w ME był dość ciekawy.
Romanse czy seks jak najbardziej tak, w koncu (prawie) kazdy to robi i lubi, problem w tym ze w grach romanse sa czesto zenujace, beznadziejnie napisane i zagrane (patrz gry Bioware- 3 prezenty i do wyra, seks oczywiscie w ciuchach itd.). Rzadko zdarza sie subtelnosc w tego typu sprawach (patrz Torment).
Wiec jak to ma byc wykonane slabo to ja jestem na nie. Lepiej byloby gdyby ich po prostu w ogole nie bylo, a zamiast tego tworcy doszlifowali jakis inny element.
[27]
" Lepiej byloby gdyby ich po prostu w ogole nie bylo, a zamiast tego tworcy doszlifowali jakis inny element."
Niestety, owe dopasowanie "romansów" w grach, tak aby każdy gracz miał z nich "satysfakcję" - jest w zasadzie w grach, bardzo trudne.. Właśnie ze względu na osobiste wyobrażenia (choć niby każdy to "robi i lubi") czy oczekiwania graczy, jak chodzi o wątki romansowe i scenki.
Pewnie najłatwiej potraktować, było nie było, intymne tematy i nieraz drażliwe - w konwencji humorystycznej lub umownej, jednak i w tym wypadku z obyczajowym poczuciem humoru jest różnie i z umownością, też nie jest lepiej ;)
Nie mniej - twórcy gier, czerpiący tematy z mitów życia, doskonale zdają sobie sprawę że owe "romanse" i ich "oprawka" to świetny "nośnik" dla gier.. (dla gier, o określonej wiekowo grupie graczy ;))
I bardzo dobrze ;)
Mnie osobiście wydaje się, że wątków romansowych w grach nie unikniemy i nie piszę tutaj wyłącznie o grach cRPG. Taki Half-Life ma "niepisany" wątek romansowy pomiędzy Alyx, a Gordonem (protagonistą) i nie ma żadnych jednoznacznych gestów jak całowanie, a już o seksie nie wspominając - niemniej jednak da się odnieść wrażenie, że tych dwoje coś do siebie czuje. Właśnie na podobnej zasadzie działało to w Kotorze, tylko tam już było to bardziej jednoznaczne(wybierane dialogi)
Odnośnie samych scen romansowych i ogólnie implementacji takowych do gier, to uważam, że jeśli są one dobrze przemyślane, to jak najbardziej powinny się w grze znaleźć, bo to zawsze jakieś urozmaicenie. Dodatkowo jeśli gra sama w sobie swoją fabułą wywołuje silne emocje, to takie wątki romansowe mogą tą immersję jeszcze pogłębić.
Paradoksalnie Mass Effect pokazuje, że nie są potrzebne wątki romansowe, bo - niektóre - postacie są tak dobrze napisane, że gracz potrafi się z nimi zżyć i może traktować jak starych dobrych znajomych. Niestety romanse kuleją, bo są robione na zasadzie: dialog, prezent/pomoc i -droga otwarta- do łóżeczka. O samym przedstawieniu scen romansowych nie wspominam, bo nie chcę się już pastwić nad tym elementem. Z drugiej strony jest to o tyle dziwne, że przecież w Mass Effect1 BW pokazało, że da się zrobić w miarę "smaczną" scenę zwieńczającą nasze starania o LI (Love Interest)
Jakby tak zsumować to wszystko, to wychodzi na to, że jeśli już się pojawiają romanse w grach, to powinny one być:
a) przemyślane i dopracowane, czy też w sensowny sposób wpływać na fabułę tudzież wybory gracza.
b) jeśli już pojawiają się sceny seksu, to powinny być zrealizowane w sposób który nie będzie żenował widza (by nie powiedzieć biorącego udział w tej scenie ;) ) a może też warto zrezygnować z "konsumpcji", bądź dać zaciemnienie? (vide Kotor)
c) jeśli zdecydowano się na wariant opisany w pkt. b, to mile widziany byłby ciąg dalszy znajomości, a nie urwanie dialogów, bo przecież "robota została już wykonana".
Póki co to ma się wrażenie, że te wszystkie romanse od jakiegoś czasu są robione pod nastolatków, by przyciągnąć ich do gier (bo przecież nie pełnoletnich graczy do których najczęściej te gry są kierowane) Nie od dzisiaj wiadomo, że seks się dobrze sprzedaje, nawet jeśli dzisiaj jego umieszczanie w grach jest mniej kontrowersyjne niż kiedyś.
Coś ostatnio albo player wam ścina, bo dźwięk rozjeżdża się z video. Od serii z MGS V już tak się dzieje ;/
Przez te romanse we "Wiedźminie Numer Tszy" straciłem trzy tygodnie z życia. Robiłem wszystko dla Triss i tej czarnej małpy. W rezultacie wyszedłem na tym jak Kłobucki na mydle. Zostałem na lodzie i nic mi z trzech tygodni grania. Wszystko do bani. Nie było ze mną na koniec żadnej laski.
Jak zwykle świetny i dojrzały Side Quest poruszający ciekawy,acz kontrowersyjny temat.
Wątki miłosne moim zdaniem najlepiej zrealizowano w Mass effect,a najlepiej pod względem wizualnym i dorosłym w Wiedźminie 2.
@yadin -> Zachłanność nie popłaca. Trzeba było zadowolić tylko jedna dziewczyna. Sam jesteś winny. Poza tym, Wiedźmin 3 jest klasyczna akcja RPG, a nie wyłącznie symulator randek. ;)
Ale... zanim romanse pojawiły się w drugim Baldurze otrzymaliśmy genialny (chociaż bardzo smutny) wątek miłosny w Planescape:Torment'cie.
Fajna pogawędka :) ... Najlepiej romansami bawiłem się w Mass Effectach. Najbardziej tam kombinowałem i najlepiej je pamiętam... kosztowały mnie zawsze wiele czasu i ostrożności podczas rozmów. Myślę, że umiejętnie wplecione wątki miłosne dodają RPGowości grom i ja się w to wkręcam :) . Jak ktoś nie ma ochoty brać w tym udziału to po prostu leci sobie z fabułą dalej - i to jest fair :)
Co do Wiedźmina to każdy kto czytał książki to nie był by zdziwiony. Geraldowi nigdy związki nie przeszkadzały w uprawianiu seksu :)
hemik9
Co do Wiedźmina to każdy kto czytał książki to nie był by zdziwiony. Geraldowi nigdy związki nie przeszkadzały w uprawianiu seksu :)
Dokładnie. Akurat np. karty w "jedynce" były dość pasujące do świata, ale najgorsze było to, że w jedynce wybieraliśmy Shani, a gra nas wpycha na początku "dwójki" do łóżka Triss. Dopiero w "trójce" dostaliśmy realny wybór i tam trzeba było mądrze to poprowadzić. Wiadomo Geralt spał z wieloma, ale tylko Yen mówił szczere kocham (ew. Triss w serii gier, ale to po stracie pamięci).
Żeby zadowolić graczy z podstawówki i gimbusów to tak. Jeśli cieszy się z wirtualnego seksu osoba dorosła to powinna iść do seksuologa, bo to nie jest normalne, albo znajdź sobie dziewczynę człowieku. Wszystkie RPGi, gry udające dojrzałość przez nagość, sex są żenujące, bo wiadomo że przez to chcą przyciągnąć młodocianych jeźdźców na jednorożcu, dlatego nigdy nie będę takich gier traktował poważnie, wiadomym jest, że coś z nimi jest nie tak w czysto growym aspekcie. To samo jest z pseudo serialami pokroju gry o zgon.
[39]
"Jeśli cieszy się z wirtualnego seksu osoba dorosła to powinna iść do seksuologa, bo to nie jest normalne, albo znajdź sobie dziewczynę człowieku."
;)) A to dopiero ! Rozwijając wypowiedź legolasa, to "osoba dorosła", oglądająca sceny seksu w filmie, czytająca o takich scenach, nieraz w całkiem dobrej literaturze - też powinna "iść do seksuologa", lub "do dziewczyny" ;)
To nam legolas93 - wystartował "ponad poziomy" ;)
Jeszcze mocniej: "Wszystkie RPGi, gry udające dojrzałość przez nagość, sex są żenujące"
Czyli już trzeba się zastanawiać nad "RPG-ami", co udają "dojrzałość przez nagość" ;( o "sex-e" nie wspominając ;( ..
..nie mógłbyś legolasie, ułatwić nam odbiór swoich tekstów, poprzez podanie swojego wieku? ;)
Poza tym mam prośbę - urzekło mnie zdanie, "wiadomo że przez to chcą przyciągnąć młodocianych jeźdźców na jednorożcu" - czy mógłbyś podać jego źródło?
Czy romanse są potrzebne? niby nie, ale sprawiają, że rozgrywka staje się bardziej wciągająca. w przeciwieństwie do większości side-questów, rozwijają się wraz z główną fabułą. Nie ma co się czepiać, że to opcja dla przegrywów. W grze chodzi o to, żeby wczuć się w fabułę, otoczenie i klimat, a to jest jedna z mocniejszych stron fabuły. a może zamiast grać w call of duty zaciągniesz się do wojska?
Tali w ME była moim nieodłączną... członkinią składu. Nie była najsilniejszym z sojuszników, ale bardzo lubiłem jej komentarze i akcent, a cała cywilizacja quarian cholernie mnie zainteresowała. Dobra sprawa, wciągnąć się trochę w grę, zamiast wyłącznie kalkulować najlepszą opcję.
Świetny materiał. Mam nadzieję już za niedługo przekonać się jak rozwiązali tą kwestie w Wiedźminie 3! ;)
Moim zdaniem romanse w bardzo dużym stopniu zwiększają wiarygodność świata gry. W końcu związki są jednym z najbardziej naturalnych i powszechnych rodzajów relacji międzyludzkich.
[43]
"W końcu związki są jednym z najbardziej naturalnych i powszechnych rodzajów relacji międzyludzkich."
Freud, chrząkając, pokiwałby głową..