Irytujący przeciwnicy w grach RPG - Side Quest #13.
Mimiki. W Dark Souls. W Final Fantasy. W czymkolwiek. Coś co ma być nagrodą, staje się nagle dosyć dotkliwą karą.
Aaa, o tym nie wiedziałem.
Specjalnie założyłem konto żeby skomentować. Otóż Panowie - bazyliszek jest najłatwiejszym przeciwnikiem w całej grze, wystarczy rzucić na kogoś czar 'ochrona przed petryfikacją' (o ile mnie pamięć nie myli), z pewnością mieliście kogoś w drużynie kto taki czar pamięta. A wtedy wysyłacie zbuffowaną postać która choćby i samymi pięściami ze zwierzem upora się bez problemu, a drużyna ma praktycznie darmowy exp.
18:15 aż po same kule.
Arasz nawet się nie przywita jak siedzi na piwie - i udaje że się nie znamy !
Jak tylko przeczytałem "irytujący przeciwnicy" to od razu przyszli mi na myśl przeciwnicy, którzy są strasznie prości do zabicia i zawsze jak tylko Cię zobaczą to cię atakują, zmuszając Cię do walki która niepotrzebnie zabiera czas. Za przykład posłużę się wieśkiem pierwszym gdzie "wychodzenie" z walki zajmowało dużo czasu i często gdy czekałem aż w końcu będę mógł pozbierać resztki utopca, drugi utopiec już podbiega po swoją śmierć i tak jeszcze z pięć razy. Także w MMORPG, a dokładnie w Terze zdarzają się takie sytuacje, gdzie np. mam pozbierać kwiatki wokół których roi się od przeciwników z typu jedno-strzałowych i trzeba ich wszystkich wybić bo w walce kwiatków zebrać nie można, a takich kwiatków mam zebrać dajmy na to 9 czy 10... krew zalewa... A tak bardziej w temacie to dla mnie najbardziej irytujący są przeciwnicy którzy potrafią ogłuszyć naszą postać, nic mnie tak nie irytuje jak czekać 5 sekund, aż boss naładuje atak i mnie "łanhituje" :P
Bardzo lubię cały cykl programu, ale z odcinka na odcinek jestem coraz bardziej przekonany, że nie jest to seria o grach rpg ogólnie, lecz bardziej o serii Baldur's Gate oraz M&M. Kompletnie pomijane są natomiast nowe serie (oprócz Wiedźmina oczywiście, o Geralcie trzeba wspomnieć). Wyjdźmy trochę poza schemat i powiedzmy coś więcej o oryginalnych irytujących przeciwnikach, jak np. pijawkach, poltergeistach z serii S.T.A.L.K.E.R lub o przeciwnikach używających grab attacków, takich jak mind-flyerzy z Demon's Souls. Na klasycznych RPG świat się nie kończy drodzy panowie.
Oprócz wspomnianych Łupieżców Umysłów z Baldur's Gate II, którzy mnie mocno irytowali był jeszcze jeden z Bound By Flame - finalny boss - demon. Kilka dni podejść, mnóstwo godzin, jedna potyczka potrafiła się ciągnąć z pół godziny, trzeba było być cały czas skupionym. Owszem lubię wyzwania, ale tam to było przegięcie. Nie był to najwyższy poziom, chyba normalny albo trzeci do wyboru, ale po prostu była to masakra. Najgorzej się czułem jak już go miałem, ale on wyprowadzał serię ciosów w najmniej oczekiwanym momencie i padałem. Chciało się płakać. Chyba nigdy wcześniej nie spotkałem tak wymagającego przeciwnika w RPG.
Pamiętam wilkołaki z Disciples II niewrażliwe na obrażenia fizyczne. Można było je zabić tylko magią.
W Gothic 3 cały czas trzeba było uważać na wilki niezależnie od tego jak silny był Bezi gdyż potrafił Cie taki powalić jedną serią nie pozwalając na jakikolwiek kontratak. :/
Nie wiem czy to tak specjalnie było zrobione czy to jeden z bugów gry. xd
zrobcie odcinek BOHATER NARZUCONY jak w np gothicu czy bohater ktorego TWORZMY SAMI np elder scrolls
Ghule w Risenie 2 i 3. Najgorzej jak atakowała grupa Ghuli. Ciągle spamują atakiem i nic zrobić nie idzie, bo są za szybkie
Wszystko to, to nic w porównaniu z prawdziwymi graczami w strzelankach multi. To dopiero frustracja :D
Jeśli chodzi o zgnilce w W3 to one nie wybuchały po śmierci, one wybuchają gdy mają około 20% życia jeszcze...W DIII w III akcie są takie potworki...
Echidny i syreny w Wiedźminie 3. Były banalne do zabicia, ale ich odgłosy doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Skrzekacze w Morrowindzie to przy nich bardzo przyjemne stworzonka.
Z irytujących przeciwników pamiętam: Lisze w BG2 z Kangaxx'em na czele, na szczęście w tym przypadku jest to przeciwnik, którego pokonanie daje sporą satysfakcję oraz bardzo dobry loot. Następnie mamy gobliny oraz ich nieumarłe wersje w Gothic i Gothic 2, są one o tyle irytujące, że ze względu na ich rozmiary ciężko w nie trafić oraz występują przeważnie w większych grupach. No i nagroda za ich pokonanie była raczej kiepska. No i ostatni przykład irytującego przeciwnika... wszyscy strzelający przeciwnicy w Icewind Dale... Nie mam pojęcia dlaczego Tymora tak łaskawie patrzy na ich rzuty kośćmi ale strzelcy w ID nie mają problemów z udanymi rzutami na trafienie niezależnie od KP naszej postaci. Zupełnie nie ma dla nich znaczenia czy celują w tanka z KP -8 czy w maga z KP 3 i tak w większości przypadków trafią. Jest to irytujące zwłaszcza w momencie gdy dojście do owych strzelców jest utrudnione.
Wszystko zostało podsumowane w materiale. Od siebie dodałbym przeciwników zatruwających i... wilki z Gothica 3. Tak spamują tymi atakami, że mogą pokonać nawet mocne postacie.
@Kazak
Oj tak. Echidny mnie wkurzały. Zwłaszcza na skarpach i klifach, gdzie trzeba było skakać. Oczywiście Geralt w trybie walki nie może skakać i trzeba pokonać najpierw przeciwników. A jako, że ciągle latają, to często po strzeleniu z kuszy spadały na niższe kondygnacje lub do morza i trzeba było czekać aż się podniosą.
Żaby z kanałów z DkS. Nie były trudne do zabicia ale pluły gazem, kilka sekund w tym gazie powodowało śmierć i narzucało na gracza klątwe która skracała pasek życia o połowę. Na stałe. Jedynym sposobem na pozbycie się klątwy było kupienie specjalnego przedmiotu u kupca na dachu za gargulcami.
Dodatkowo irytujacym faktem było to, że żab było bardzo dużo w wąskich korytarzach kanałów i czasem ucieczka przed gazem była niemożliwa.
Ja chyba nigdy nie zapomnę nieumarłych z TQ. Uwielbiałem nekromantę (chyba klasa duch) i już przy pierwszej grze poznałem uroki wysysania życia, Aż tu nagle trupy, i nie działał na nich żaden skill ducha na początku, i jedynie okładać ich laską. Później druga ścieżka dawała inne skille i wtedy większość przeciwników traciła urok trudów.
Może dla expa i dropionego sprzętu to w porządku, ale podczas długawych i trudnych strać, przywołacze działają mi na nerwy, zabijesz ich przywołane coś tam, chesz zabić przywołacza a ten znów przywołuje, i tak bez końca do puki przywołacz nie padnie czy skończy mu się mana o ile gra na to pozwala.
Autorzy chyba lubią Mass Effect bo znowu dodali muzyczkę z tej gry =D
Irytujący przeciwnik to jest w Bf4, serwer knife and pistol only, a taka parówa biega z pm g18.
A z takich normalnych gier to: psy z Dark Souls. Kto nie jest poddenerwowany gdy widzi/słyszy psy w okolicy niech pierwszy rzuci kamieniem. Nie żeby były trudne w zabiciu, po prostu niesmak z początku gry (szczególnie Capra) pozostał.
I jeszcze te mendy --->
Skitra się taki 2 kilometry dalej w ciemnym zaułku, na jakimś rusztowaniu i będzie spamił toksycznymi strzałkami. I to jeszcze ta ulepszona toksyna, na którą trzeba kwitnący mech zużyć. W ogóle w Blighttown jak i w całym Dark Souls co drugi przeciwnik jest irytujący. Mimik jest prosty, są trzy sposoby żeby sprawdzić czy skrzynia jest mimikiem. 1. inaczej ułożony łańcuch 2. mimik jest lekko otwarty na kilka centymetrów (normalne skrzynie są szczelnie zamknięte) i widać zęby, wieko również oddycha 3. prewencyjne uderzenie każdej napotkanej skrzyni. Ale to chyba każdy kto grał, to wie.
Zapomnieliście o przeciwnikach odbijających obrażenia, w niektórych grach pokonanie ich to prawdziwa katorga, szczególnie w H&S.
Nie rozumiem zbulwersowania bazyliszkami z Baldur's Gate. Mikstury ochrony na petryfikacje były, zaklęcie PIERWSZEGO poziomu ochrona przed petryfikacją, po fakcie zwoje zamiany kamienia w ciało... No i chyba jakaś postać mogła się tam do nas przyłączyć na planszy na chwilę, jakiś potwór o ile pamiętam, który mógł skupić na sobie uwagę bazyliszka.
Pokonanie irytującego przeciwnika przynosi więcej satysfakcji i to mi wystarcza. Moge się męczyć 2 dni z jednym przeciwnikiem ale wiem że pokonanie go sprawi duża radość.
W starych Falloutach można przyspieszyć ruchy przeciwnika, także walka z wilkami to tylko kwestia kilku serii z pistoletu/karabinu.
W tle muza z Creditsów Mass Effect :)
Na szybko można napisać, że najbardziej wkurza przeciwnik, który nie pozwala graczowi na zadanie ciosu a już definitywnie 'silnego ciosu'. Takie wkurwiacze gdy rzucą się stadem to dopiero wnerw totalny, np Zębacze z ... no każdy porządny gracz wie ;)
Obydwie częśći icewind dale przeszedłem jedną postacią, momentami trudne ale satysfakcja nie do porównania
Moim typem jest Seymour z FF X - jego forma za lodowymi szczytami. Zamieniał kogoś z pt w zombie i używał full heal oneshotując tą postać (zombie dostawały dmg od leczenia). Kluczem do jego pokonania okazało się holy water, które zmieniało nas z bycia zombie leczyło.. tylko, że do tej pory ani razu nie było wymagane użycie tego itemu. Była to chyba jedyna walka w której był on niezbędny
Bazyliszek w Baldur's Gate dla mnie jest jak najbardziej OK. Zachowuje się jak przystało na prawdziwy bazyliszek. Kto poszedł tam bez odpowiednie przygotowanie jak "ochrona przed petryfikacja", ten sam jest winny. Różnorodne potwory to mocny punkt Baldur's Gate 1-2. ;)
Niektóre przeciwnicy może są denerwujące, ale mają swój urok i nie wyobrażam przygoda bez nich. Bazyliszki, łupieżcy umysłów, mimiki... ;) Inaczej rozgrywka byłoby bardziej monotonny. ;) Jeśli występują w rozgrywki tylko jeden raz lub kilka razy, to jest OK. Ale jeśli są w dużej ilości (np. skrzekacze w Morrowind lub sukuby w Diablo), to na minus. Rozgrywka nie może być denerwująca na dłuższą metę. Liczy się umiar. ;)
Phantomy z ME3 multiplayer szczególnie na platynie(ostatnie fale) jak kilka na raz szarżują na ciebie, a w małych pomieszczeniach "instant kill" witało się często.
Najlepsze to są w Diablo 2 jak ci żuci jakiegoś czempiona z Niewrażliwy na ataki fizyczne + ciernie taki Barbarzyńca z Berserkiem składał się jak domki z kart xD
zdecydowanie Kangaxx i obserwatorzy z Baldur's Gate 2. Kangaxx generalnie strasznie wymiatał swoim zaklęciem (bez spojlerów, może ktoś gra) a obserwatorzy w kupie (w lokacji w Podmroku) są jeszcze mocniejsi niż bazyliszki (a też mają petryfikacje)
W Diablo 2 w Sanktuarium Chaosu były takie skurwiele, które rzucały klątwy, między innymi żelazną dziewice(odbija na nas obrażenia fizyczne z walki wręcz, które zadajemy). Całe szczęście zostało to w końcu spatchowane ;p
Beholdery to mistrzostwo było. Mogły z twoją drużyną zrobić wszystko: zamienić w kamień, zdezintegrować, przejąć kontrolę, wprowadzić chaos, przerazić, sparaliżować i na końcu dziabnąć wielką gębą. Jeden z najbardziej przepakowanych przeciwników-bossów to był dla mnie oczywiście Demogorgon, ale to samo przez się było zrozumiałe. W końcu to Książe Demonów więc oszust jakich mało. Otoczony przez hordę demonów co kilka rund przyzywał dodatkowe demony, ogromna regeneracja, wysoka odporność na oręż, odporność na magię, na żywioły, zatrzymywał czas, zarażał, przerażał, ogłupiał ziomków, wysysał levele, zabijał jednym czarem ... kurczę czego on nie robił. Jednak był bardzo fanie wprowadzony fabularnie, zbliżaliśmy się do niego przez wszystkie te levele fortecy i wiedzieliśmy, że będziemy walczyć z jakimś starożytnym uwięzionym przez bogów złem. Pokonanie go było wielce satysfakcjonujące.
@Planetar -> Cytat: "Jednak był bardzo fanie wprowadzony fabularnie, zbliżaliśmy się do niego przez wszystkie te levele fortecy i wiedzieliśmy, że będziemy walczyć z jakimś starożytnym uwięzionym przez bogów złem. Pokonanie go było wielce satysfakcjonujące." -> [+1] Dokładnie. ;)
2.58 co to za wersja BG?? Chętnie odświeżył bym wspomnienia w jeszcze lepszej oprawie...
z innej beki, zauwazyliscie ze czesto w tle pojawia sie muzyka z MASS EFFECT? widac umieja docenic fajna muzyke :)
W Baldurs Gate o ile pamiętam nie było wyboru w przypadku klęski głównego bohatera i trzeba było skorzystać z najpotężniejszego zaklęcia "load game" ponieważ gra się po prostu kończyła.
A najbardziej irytującym potworem był dla mnie skrzekacz w TES 3 Morrowind. To nie był trudny przeciwnik, tylko upierdliwy jak komar. Każdą podróż przerywało kilkakrotnie pojawienie się skrzekacza.
Dużo zdrowia psychicznego zabrała mi Wilczyca na początku Wiedźmina 1 :) ... Kilkanaście razy miałem już ją "o piczy kłak" ubitą ... i zgon ( mój oczywiście ;) hehehe). Powstał wtedy nawet cały dział sfrustrowanych graczy na forum CDP .
Diablo to raczej 100% gra akcja-nawalanka i 1/3 RPG, a nie 100% RPG. ;)