Quo vadis, Internecie?
"Użytkownicy sieci z całego świata już nie raz udowodnili, że nie ma granicy, której nie są w stanie przekroczyć, w kwestii głupoty, okrucieństwa i złego smaku. Wypadki samochodowe, śmierć, katowanie zwierząt, znęcanie się nad bezdomnym, napastowanie pijanej koleżanki, zjadanie swoich wymiocin i pieczenie z tego ciasta, niezbyt przemyślane „pranki”" - Tylko, że to wszystko nie dzieje się w internecie, a w świecie realnym. Nie jest tak, że ludzie takich rzeczy nie robili jak internet nie był popularny czy nawet dostępny. Te kilkanaście lat temu też było sporo idiotów albo robiących sobie jaja (żeby nie powiedzieć "pranki" - właśnie to nam zrobił internet :F) tylko, że nie nosiliśmy przy sobie telefonów filmujących w HD i 3D. Cała historia nie rozprzestrzeniła się globalnie, ale funkcjonowała w ramach jakichś miejskich legend. Ktoś widział, powtórzył komuś innemu i tak dalej się ciągnęło. Programy telewizyjne też wrzucały śmieszne filmiki jeszcze przed popularyzacją internetu jak nasz "Maraton Uśmiechu"(?) gdzie wyświetlano przesłane przez widzów filmiki nagrane domowymi kamerami. Zerżnięty pewnie jak większość produkcji ze Stanów, oczywiście "żarty" tam wydawały się bardziej "cywilizowane" niż to co możemy znaleźć w internecie, ale to tylko dlatego, że telewizja to przesiewała. Mogę się założyć, że tam też niezłe rzeczy nie raz przychodziły, ale po prostu tego nie puszczali na wizji.
Poza tym większość ludzi lubi się pośmiać z kogoś głupszego, słabszego, bardziej pechowego od siebie. Tak już jest, na to też moim zdaniem internet nie miał jakiegoś ogromnego wpływu.
Ezrael- dzięki, już poprawione.
MSTAT- być może jest tak, że wciąż bawi nas to samo, ale mam nieodparte wrażenie, że przez to nakręcanie spirali popularności za pomocą sieci, granice się przesuwają i to co kiedyś odrzucało, staje się bliższe zaakceptowaniu, bo w szerszym gronie odbiorców znajdzie się zawsze więcej osób, którym taka zawartość się spodoba. Trochę inny przykład, ale każdy z nas ma pewnie jakieś kompromitujące zdjęcie z dzieciństwa zrobione przez rodziców, pokazywane gdzieś na rodzinnych spotkaniach, teraz część takich zdjęć ląduje na fejsbukowej tablicy. Niektórzy to zanegują, inni skopiują pomysł, a żeby zaskoczyć znajomych bardziej, pójdą o krok dalej. Internet otwiera właśnie ku temu wiele furtek, ale to nie kwestia jego jako narzędzia, ale "nas" jako jego użytkowników, którzy go tworzymy :)
A ja odwołam się do popularności ludzi znanych z głupoty i to takiej niewyobrażalnej. Ostatnio idealnym tego przykładem jest chłopak, który pociął sobie twarz inspirując się Popkiem. Ludzie niby w jakiś zabawny sposób go piętnują, ale i tak paradoksalnie przemienia się to w jakąś pseudo gloryfikację i fejm, bo chłopak staje się hitem internetu... i nie tylko. Ba zdaje się, że nawet jego idol zobowiązał się nagrać z nim jakiś teledysk, gdy ludzie uzbierają pod konkretnym postem odpowiednią ilość lajków, komentarzy i udostępnień. Takie tematy są niestety nośne nie tylko w internecie i z tej racji wszelkie media chwytają się ich licząc na zainteresowanie ludzi. Moim zdaniem istnieje pewna granica pomiędzy głupotą a ... no właśnie jak można nazwać takie coś?
PS. Z polskiego internetu (Youtuba) bardzo polecam Grupę Filmową Darwina. Panowie mają naprawdę świetne filmy i wspaniały warsztat aktorski i moim zdaniem to jest coś co zasługuje na uwagę a nie jakiś chłopaczek, który pochlastał sobie buziuchnę. Pozdrawiam!