Gry wideo - dobra nad wyraz ekskluzywne?
"Dostępne na PC preordery to: Fallout 4(175zł), FiFA 16(170zł), Anno 2205(150zł), Star Wars: Batlefront(160zł). Nigdy takich cen nie było, ale mamy coraz większe parcie na gry i wydawcy – wydawałoby się – skutecznie to wykorzystali"
No nie powiedziałbym, że nigdy nie było... Kilka "losowych" (siedzę i patrzę na swoją półkę z płytami) przykładów z cenami w dniu premiery:
1) Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie (2004): 149 zł.
2) Warcraft III Reign of Chaos (2002): 129 zł + The Frozen Throne (2002): 79 zł
3) Medal of Honor: Allied Assault (2002): 129 zł
4) Neverwinter Nights (2002): 129,90 zł
Niby różnica jest ok. 50 zł, ale (według danych z Wikipedii) w 2002 r. średnie wynagrodzenie netto wynosiło w Polsce 1466 zł (w 2004 o 100 zł więcej), więc dowolna z wyżej wymienionych gier stanowiła 8-9% wynagrodzenia. I to dla statystycznego Polaka, podczas gdy wielu zarabiało ok. 1000 zł netto.
W roku 2015 r. średnie wynagrodzenie netto to ponad 2800 zł netto, więc wymienione przez Ciebie gry to ~5,6 - ~6,25%. Nawet, jeśli uwzględnimy, że "zwykły" Polak zarabia o 1000 zł netto mniej, to wychodzi to znaaaacznie lepiej, niż jeszcze 13-15 lat temu i wbrew pozorom wcale tragedii nie ma. :)
Dzięki za zaangażowanie tematem :) Nie da się ukryć, kiedyś nie tylko średnia krajowa była niższa, ale te "ludzkie" zarobki i poziom życia faktycznie były nieco niższe, przez to 129zł za grę(które jako tako trzyma się po dziś dzień) było sporym wydatkiem.
Motywem skłaniającym mnie do napisania tekstu jest ten gwałtowny wzrost cen gier PC. Nagle patrzysz i musisz zapłacić za takiego Battlefronta 160/170zł w momencie gdy Wiedźmina 3 można było wyhaczyć za 119zł. Odrzuca mnie to cholernie i myślę, a nawet mam nadzieję, że wydawcy się na tym przejadą. H5.
Wiesz, jestem taką dziwną jaszczurką, którą pewnie 99% użytkowników GOL-a nie uzna nawet za prawdziwego gracza, bo rzadko gram w premierowe tytuły, a od Mass Effect 3 to na palcach jednej ręki można policzyć w jaką nową grę grałem w ogóle, więc szczególiki mogą mi się mylić... Ale, jeśli wierząc Encyklopedii Gier, to taki np. Star Wars: Battlefront II w dniu premiery kosztował na PC 249 zł, całe 10 zł mniej niż wersja na PS2 i X-Boxa. Za różnicę w cenie pomiędzy tamtym tytułem a pre-orderem nowego Battlefronta można dzisiaj kupić 2 książki. :)
O właśnie, skoro już jesteśmy przy książkach - to ja bym powiedział, że to ich cena rośnie nieproporcjonalnie. Od pewnego momentu - paradoksalnie - taniej wychodzi w polskim sklepie kupić książkę po angielsku, niż w tłumaczeniu na polski...
@Piras: Jakiś czas temu widziałem wykres pokazujący ile godzin pracy kosztuje zakup nowej gry w poszczególnych państwach. Polska oczywiście na czołowych miejscach bez podjazdu do zachodu europy czy Stanów. To właśnie powoduje, że dokładniej szukamy wzmianek o bugach, jesteśmy w stanie zdecydowanie lepiej przemyśleć zakup (a premierowy czy pre-order to już w ogóle). Łatwiej też tracimy zaufanie (Ubi, EA), bo pewny jestem, że nowy Battlefield... znaczy Front czy Syndicate sprzeda się bardzo dobrze a jak nie będzie skandalu jak w przypadku Unity to nawet lepiej niż dobrze. Oczywiście u nas pewnie takiego szału nie będzie. Te skandale i wysokie koszty gier doprowadzają do sytuacji, że marki nie bawiące się zaufaniem graczy jak Rockstar (poza wpadką z GTA IV na PC) czy Blizzard (pięćdziesiąty dodatek do SCII) mimo wszystko są uważane za porządne firmy. Można iść w pre-ordery czy premierówki u nich bez strachu jeśli lubi się ich gry, natomiast to daje im pozycję uprzywilejowaną wśród wydawców dzięki czemu mogą dawać wyższe ceny premierowe/przedpremierowe od reszty stawki.
Zauważyłem, że już od kilku lat standardem jest cena 120-150 zł w dniu premiery.
"Konfiguracja sprzętu, doszukiwanie i montowanie podzespołów sprawia mi więcej frajdy niż włączenie konsoli" - jak dla mnie równie dobrze mógłbyś powiedzieć "Wolę sam pójść z siekierą do lasu po drewno na opał, niż przekręcić kurek w kaloryferze."
Też mnie to niepokoi. Ceny gier PC powoli zbliżają się do cen gier konsolowych. Jest na to jedno, proste rozwiązanie. Czekać na zniżki i nie kupować niczego na premierę.
Zgadzam się z postem nr 1. Kiedyś gry były tańsze, ale najważniejszy światowy wskaźnik, czyli ropa, też była sporo tańsza. Podobnie jak spożywcze rzeczy. No i ludzie też mniej zarabiali
Problem jest teraz raczej ze stosunkiem jakości do ceny (teraz podam w cenach konsolowych, bo jedynie te znam)
Paczka map do BF3 w postaci BF4 kosztowała w dniu premiery koło 200zł, gdzie nie powinno kosztować więcej niż 120zł. A takie GTA V, o niebo lepsze w dniu premiery koło 250zł (PS3)
Nie jest jeszcze tak źle jak myślimy. Ja już dawno przestawiłem się z myślenia "Muszę kupić w dniu premiery bo padnę!" do "50% ceny początkowej i biorę". Tak naprawdę wolę dać za ten konsolowy tytuł 200-230 zł i cieszyć się w moim mniemaniu sprawdzonym dobrem najwyższej klasy (Halo 5, Uncharted, nawet The Order) i w razie czego sprzedać niż umoczyć 150 zł w tytuł z którym nie zrobię absolutnie nic.
Więc podniesienie cen PC paradoksalnie sprawiło iż przesiadłem się na konsole. Tam łatwiej o pewniaczka który nie zawiedzie, niż nietrafiony produkt z którym muszę się bujać srogo by dostać zwrot pieniędzy (do niedawna było to niemożliwe).
PC rządzi natomiast w dystrybucji gier pare miesięcy po premierze. Evil Within kupiony za 7 funtów, DLC do Wolfensteina za 2.8 funta.
Jeśli chcemy porównywać się do zachodu zwyczajnie wydawajmy taki sam % pensji co oni - 30 zł za klucz na Steam, 60 zł za używkę konsolową. Niestety taka będzie cena nowości ale tak czy inaczej w tej chwili to jedyny sposób by wyjść jako tako finansowo i z twarzą.
Ale wzrost cen gier jest jak najbardziej zauważalny. Jeszcze do niedawna kupiłem RDR, Last of Us (PS3) i GTA V (PS3) za odpowiednio 179, 199, 199 a teraz nówki (szczególnie od Sony) kosztują 259 zł w dniu premiery. Wychodzi na to iż kupujemy kolejne dobro uniwersalne za cenę międzynarodową przy zarobkach lokalnych.
Więc mości Panowie kupujcie z głową. Bez pre-orderów (żeby nie naciąć się na PC bubla), raz kiedyś ale podejmując rzetelną decyzję odnośnie zakupu. Albo poczekać miesiąc-dwa - na PC po takim czasie cena gry obniżona jest już o te 25-30%.
Wydaje mi się że temat ten wygląda tak tylko dla krajów biednych. Jeśli w USA ktoś zarabia 2400$ na miesiąc to zapłacenia dla niego 60$ to normalny wydatek. Ale jeśli ktoś zarabia 2400zł to wydanie dla niego 190zł to jest prawie 3-krotna różnica. Większość gier jest produkowana w krajach gdzie ludzie zarabiają w przeliczeniu dużo więcej niż u nas (USA, Japonia, Wielka Brytania). Więc nie dziwmy się cenom gier bo jest to zależne od sytuacji gospodarczej. Po za tym jeśli sami wybraliśmy że chcemy takich cen jak na zachodzie a nie jak w rosji (gdzie gry są dużo tańsze) to nie ma co się dziwić. Jeśli już ktoś podaje Wiedźmina 3 jako przykład pragnę zauważyc ze w USA on także kosztował okoła 60$. Więc nie dziwmy się że jeśli chcemy być traktowani jak kraje zachodnie to liczmy się że będziemy mieli ceny jak kraje zachodnie.