Od września zaczynam klasę maturalną. Do tej pory twierdziłem że ciągle mam czas itd... Jednak od początku tych wakacji cały czas zastanawiam się co właściwie chcę robić po maturze. Generalnie po gimnazjum poszedłem do technikum informatycznego, oczywiście z założeniem tego że będę potem studiował infe. Po pierwszym roku postanowiłem szkołe zmienić, rok zaliczyłem oczywiście :p
Przepisałem się na drugi rok do liceum (mat-fiz)
Poziom nauczania w moim technikum był bardzo, bardzo niski dlatego pierwszy semestr w liceum był dla mnie cholernie trudny, jakoś tam to przetrwałem. Teraz moje poglądy co do studiów wyglądają tak...
Chciałbym na pewno na studia iść, pytanie tylko jakie... Od gimnazjum gdzieś cały czas w głowie jest informatyka, wszędzie przecież mówią że to najbardziej przyszłościowy kierunek który gwarantuje dobrą prace. Poza tym jest to dziedzina która mnie interesuje. Problem w tym, że matematyka i fizyka sprawiają mi spore problemy odkąd zacząłem w ogóle szkołę średnią. Nie wiem, czy jestem w stanie sobie poradzić na takich studiach. Problemy mam z przedmiotami ścisłymi, odwrotnie jest za to z językami. Przedmioty takie jak angielski, niemiecki czy polski nie sprawiają mi problemów w zasadzie żadnych. Czytałem trochę o studiach filologicznych i bardzo zainteresowały mnie języki wschodu (chiński, koreański)
Nauka takiego języka na studiach jest od podstaw. Tylko teraz główne pytanie, czy po takiej filologii, za 5 lat będzie można znaleźć dobrze płatną prace w takim zawodzie jakiego się nauczyło?
Muszę do września zdecydować... Bo jeśli wybiorę informatykę, od września będę próbował nadrobić wszystkie zaległości z fizyki i matmy, żeby dobrze przygotować się do matury. Jeśli informatykę odpuszczę, zapominam o fizyce i skupiam się na angielskim i polskim. Napiszcie co o tym myślicie bo nie wiem co robic :p
Nie trzeba mieć studiów informatycznych, by zająć się szeroko pojętą informatyką - wszystko zależy od konkretnej branży. Do tego jest potrzebne samozaparcie do wykształcenia się samemu i potwierdzone umiejętności, a nie papiur z uczelni.
Natomiast trzeba znać język obcy, by w ogóle myśleć o robieniu czegokolwiek po szkole. Przy scenariuszu, ze w informatyce kształcisz się sam przyzwoicie i jednocześnie uczysz się dość niszowego języka, będziesz miał łatwiejszy start.
Przy czym zaznaczam, ze Sinologia, Japonistyka czy inne kierunki azjatyckie to nie jest jakaś tam sobie filologia angielska w Koziej Wólce, tylko kurewsko ciężka praca, gdzie wymagania są naprawdę spore.
I jeszcze coś sobie pozwolę dopisać... Generalnie, chodzi mi o to co będzie dla mnie miało jakąś przyszłość. Jeśli nie informatyka to może jakiś inny kierunek techniczny? Czy może po takiej filologii będę mógł zdobyć dobry zawód?
Filologie zawsze się przydają a języki wschodu brzmią ciekawie :D. Myślę, że to byłby dobry pomysł. Najważniejsze żebyś robił co Cię interesuje.