Wojna z perpektywy... sprzątaczki. Szybka recenzja gry Sunset
Cóż - szkoda, że nie ma mam czasu teraz grać. Tale of Tales ciągle próbuje, ale dalej nie może osiągnąć „punktu przełomu”. Doceniam narrację za pomocą otoczenia (Sunset, Gone Home itd.), która często jest jedynym rozwiązaniem dla produkcji bez milionowych budżetów, jednak ponad nią stawiam narrację wynikającą z mechaniki rozgrywki (Knock-Knock, Silent Hill 2, czy, po części, ARMA, MGS lub Cień Mordoru). Gdy rozgrywka i fabuła stanowią jedność - mamy sytuację idealną. Z tego względu, z gier belgijskiego studia bardziej przekonuje mnie The Path bądź The Endless Forest. Miałbym więc radę dla Michaëla Samyna (Tale of Tales): zamiast szukać tematów ciężkich, nieporuszanych w grach (ale w innych mediach już tak), wywyższać się ponad graczy i innych twórców, wyzywać ich itd., powinien zrozumieć medium, w którym uważa się za takiego boga.
Pewnie trudno jest robić materiał z takiej gry, aby publice przedstawić klimat w niej panujący.
Sunset przypominał mi pseudointelektualny film z kina w GTA V: https://www.youtube.com/watch?v=gGMleHsr-8I .
Czytałem już wcześniej o tej grze i miała ona spory potencjał. Na pewno nie można powiedzieć, że nie spełniła oczekiwań, ale też nie zachwyca.