O Asteriksie, którego przygniotło Call of Duty
Pamiętam Asterixa. Jak dla mnie jedna z moich najbardziej ulubionych gier oprócz m. in. ,,80 Days'' z 2005 r. Gierka była wprost epicka. Wszystkie te zdolności, te poziomy, te nawiązania i dyscypliny atletyczne. A co do tekstu to się zgadzam z autorem.
Coraz częściej odnoszę wrażenie, że obecnie o sukcesie gry w niemal równym stopniu co jakość decyduje też data premiery.
Nie "obecnie", a "od zawsze", i nie tylko gry.
Dokładnie to samo dzieje się w innych gałęziach kultury i rozrywki. Premiery kinowe, premiery książek, wszędzie wydawcy celują w taki okres, by ich produkty nie miały poważniejszej konkurencji.
Adi122PL - wow, a myślałem, że nikt nawet nie skojarzy tytuł. :)
koobun - mam jednak wrażenie, że wcześniej twórcom było nieco łatwiej. Może się mylę, ale teraz konkurencja jakby się zaostrzyła, zwiększyła się liczba gier walczących o uwagę gracza-konsumenta. A rok z gumy nie jest i dalej liczy tylko dwanaście miesięcy.
Asteriks... To moje ulubione komiksy z dzieciństwa! Nadal trzymam to w mojej biblioteki. :)
Oho mam nadzieję, że Splatoon to nie grozi. Przy takich pozytywnych notach.
Znaczy, posiadacze Wiiu powinni rzucić się na tytuł takiej jakości... chyba
Mi w każdym razie poziom endorfin rośnie już na widok screenów.