Nie wiem, jak to skomentować. Zwyczajnie nie wiem, dlatego nie piszę nic. Sami przeczytajcie.
Wysoka pensja się należy za szkodliwe warunki pracy:
Bieńkowska: Zadzwoniłam do Włodka, czy skończyły się sprawy górnicze, przy których szarpią nam, mieszają… Ponieważ nie chcę się nimi zajmować, a chcę, bo mieszkam, i chciałabym, żeby jakoś tam szło, ale było wczoraj spotkanie i Włodek mówi „Skończyliśmy, ale siedzimy jeszcze w ministerstwie”. A ja pomyślałam, kurde, może i pojechałam do tego ministerstwa, a tam normalnie siedzą i piją w ogóle wódkę (śmiech) cztery osoby i skończyłam z nimi ten dzień świąteczny… Mówię ci, żenada z tym całym górnictwem i z tą gospodarką, po prostu takie zaniedbania… Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło.
Przecież nie mówimy o pracy parkingowego. Osoby które zajmują takie stanowiska przychodzą tam na ogół z posad po 20K miesięcznie. Dlaczego miali by pracować za 6k?
Ta Bieńskowska to ma i charakter, i łeb na karku, się nie dziwię, że tak jak i Tusk stąd wyrwała się.
Jak po czymś takim na takich Kukizów nie głosować potem...