Witam!
Czy tylko ja na to narzekam, że mam ponad 6 km do pracy, a czy może macie jeszcze gorzej?
Temat do dyskusji...
PS: Szkolniki też tu się mogą wypowiadać jak to mają daleko do szkoły...
2 km do szkoły. [*]
wysiak --> Chyba sobie żartujesz?
Nie no bez jaj. Przecież 6 czy nawet 12 km to jest nic.
Bo nie wierzę ci. Tyle mieć do pracy? To gdzie ty mieszkasz? W lasach amazońskich?
Ktoś tutaj sobie jaja robi 6km to jest bardzo blisko, większość ludzi ma kilkakrotnie więcej, ciesz się że tak blisko masz do pracy.
Mieszkam w Reading, pracuje aktualnie w Newport, South Wales. Co w tym takiego dziwnego? Przykladowo bodaj w 2012 roku pracowalem w okolicach Heidelbergu w Niemczech, tyle ze tam latalem raz w tygodniu na dni robocze i wracalem na weekend, zamiast wracac do domu codziennie, oczywiscie.
wysiak --> To po prostu nie możesz się przeprowadzić do Newport?
Przecież to nie jest tak opłacalne tak jeździć...
KubaMaxx --> Żadne jaja. Jak dla mnie to daleko, bo na moim poprzednim adresie miałem ponad 2 km do pracy.
PS: wysiak --> Już myślałem, że pracujesz blisko mnie :) Ja mieszkam blisko Newport ale w West Midlands.
Jasne, sprzedam dom i przeprowadze sie do Newport, bo robie tam miesieczny kontrakt, sounds legit.
<---
A koszta podrozy zwraca mi firma.
W ogole nie rozumiem jak ktos, kto podobno mieszka w UK, moze sie czemus takiemu tak dziwic, przeciez tutaj to calkiem normalne - znam mnostwo ludzi, ktorzy przykladowo mieszkaja w Bristolu czy w Birmingham, a pracuja np w Londynie.
W ogole nie rozumiem jak ktos, kto podobno mieszka w UK, moze sie czemus takiemu tak dziwic Widocznie źle się ustatkowałeś i przez to się dziwię, bo pierwszy słyszę, aby w UK tak daleko dojeżdżać... Ja aktualnie mieszkam w Telford (West Midlands) i też tam pracuję i nie dojeżdżam do Wolverhampton czy Birmingham tylko pracuję na miejscu i do pracy mam ponad 6 km i nawet to wydaje mi się za daleko???
@IGG I po cholerę usuwałeś konto?
Ja rozumiem chwile emocji i konto poszło w dupę. Ale żeby tak Soulcatcher cię sprowokował? Tego nie rozumiem...
[20] sam sobie odpowiedziałeś :) To moje chyba z 5 konto i za każdym razem obiecuję sobie, że nie będę się udzielał w wątkach, które mogą prowadzić do starć z moderacją ale natura jest moja taka, że się wściekam i później albo mi Soul wywala konto albo ja sam sobie je wywalam i jadę na nowej tożsamości z czystą kartą. Czysta pozostaje kilka dni.
jadę na nowej tożsamości z czystą kartą
ty jestes normalnie jason bourne
do pracy mam 15 min z buta
Widocznie źle się ustatkowałeś
Alez skad, po prostu pracuje tam, gdzie jest dobra praca i placa, a nie siedze na tylku tam gdzie mi najwygodniej, i narzekam na smieszne 6 km drogi. Nie wiem w jakiej branzy robisz (mam nadzieje, ze nie IT), ale w UK tak jest w zasadzie w kazdej branzy - z mojego lokalnego pubu znam przykladowo mnostwo budowlancow, wiekszosc to oczywiscie miejscowi stali bywalcy pracujacy w okolicy, ale kazdego tygodnia pojawiaja się ludzie z roznych Manchester's, Northampton's, Leeds ITP, ktorzy akurat dostali cos do zrobienia w mojej okolicy. Sam moglbym spokojnie znalezc stala prace w reading, siedziec sobie w ciepelku, bezpieczenstwie i stagnacji i czekac do emerytury - zwyczajnie wole teraz poswiecic te pare godzin dziennie wiecej, by na emeryture przejsc sporo wczesniej.
ja pracuje z domu i to jest super, czasem tylko spotkam się z jakimś klientem
niestety chyba będę musiał się niedługo przenieść do biura
oczywiście ma to swoje prospołeczne atuty i w czerwcu czy lipcu brzmi jak fajna przygoda
ale jak sobie pomyśle, że będę musiał dzień w dzień przebijać się do roboty w takim listopadzie to brrr
18km do pracy, ale autostrada jade tam chwile.
pracuje aktualnie w Newport
Ponoc naprawde ladne miejsce.
ja pracuje z domu
To jest chyba dobre przy freelancerce, ja jakos nie lubie pracowac zdalnie, mam wtedy wrazenie, ze nigdy z roboty nie wychodze ;)
zwyczajnie wole teraz poswiecic te pare godzin dziennie wiecej, by na emeryture przejsc sporo wczesniej. Szykuj się na sto lat a śmierci spodziewaj się codziennie :)
Moim zdaniem trzeba żyć chwilą obecną a nie myśleć co będzie w wieku 60 lat.
Tak jak napisałem powyżej: Szykuj się na sto lat a śmierci spodziewaj się codziennie :)
To jest rada od mojego dziadka i ją stosuję, czyli pozwalam sobie na wszystko ale i też myślę o emeryturze, ale nie robię tego za wszelką cenę aby coś odłożyć. Co mi się uda to się uda :)
Jak chodziłem do szkoły to miałem jakieś 600m, a pracę mam w domu i pracuje kiedy chce.
Pracuję w domu. Albo mieszkam w pracy.. Kwestia podejścia. W każdym razie wystarczy, że zmienię piętro.
Z kolei sąsiad dojeżdża 70 km w jedną stronę. Codziennie.
To jest rada od mojego dziadka i ją stosuję, czyli pozwalam sobie na wszystko
I na to "wszystko" cie stac z tego, co tam na miejscu zarabiasz? No chyba, ze to takie wszystko, jak superluxy z gornej polki..;)
wysiak --> Time out
To jest chyba dobre przy freelancerce, ja jakos nie lubie pracowac zdalnie, mam wtedy wrazenie, ze nigdy z roboty nie wychodze ;)
A to jest akurat prawda i dramat straszny. Czas pracy zlewa mi się z życiem prywatnym, czasem sobie pójdę na basen, piwko, popostuje na GOLu czy pogram na konsoli, ale prawda jest taka, że mam wrażenie, że od 2 lat bez nawet chwili przerwy siedzę w pracy.
Ale ja już miałem stałe prace w swoim życiu i też nie byłem w nich szczęśliwy. Wstawałem o 6 zestresowany, że na 9 muszę zdążyć do pracy. Wracałem do domu po 18 wykończony dniem w pracy, nie miałem już siły na nici myślałem tylko o tym żeby jakoś dowegetować do tej 24.00, bo jutro znowu do pracy.
Też ze 33, studia. Ale dojazdy busami dobijają, najgorzej jest w godzinach szczytu.
Troszkę się zrobiła dyskusja z wysiakiem, ale temat wciąż aktualny.
Odpisujcie na post nr [1]. Pozdrawiam :)
Nie chce mi sie sprawdzac dokladnie. Raz na miesiac musze tam byc...
Google Maps - http://tiny.pl/gqxt6
Tyle dobrze, ze jest siedziba we Frankfurcie, ale to i tak 350km :D Wyjezdzam na dwa trzy tygodnie, aby nie tracic pieniedzy na paliwo.
Goozys[DAE] --> Zazdroszczę ci pobytów w USA. Mnie jak by tam wysłali to by mnie prędko nie zobaczyli...
Przykładowo wysiadam w NY i tam mnie szukają a ja już w tym czasie byłbym w LA :)
Być w USA to moje marzanie :)
Śpię w pracy.
Zresztą i tak nic nie robię.
Wypoczywanie to jest zajęcie co najmniej na cały etat.
Zazdroszczę ci pobytów w USA. Mnie jak by tam wysłali to by mnie prędko nie zobaczyli...
Ciekawe, czy w USA faktycznie tak zajebiscie sie zyje. Z tego co gdzies wyczytalem - bez platnego urlopu, bez macierzynskiego, jaja z ubezpieczeniami zdrowotnymi, przez ktore ludzie zapozyczaja sie w banku na lata...
Jak gadam od rzeczy, to niech mnie ktos poprawi ;)
25 km do pracy (w tym 2 km lub 3 km w jedną stronę z buta, zależy jak pociąg się zatrzyma) :) Podróż w jedną stronę zajmuje mi niecałą godzinę.
Łyczek --> Coś ściemniasz... Przecież ty mieszkasz i pracujesz na Wa-wie???
Jak gadam od rzeczy, to niech mnie ktos poprawi ;) Złoteuszy Cię poprawi :)
g@mers0ft
Nie ma czego zazdroscic, bo USA to kraj jak kazdy inny. W sumie nie wiem dlaczego uchodzi za jakis mistyczne miejsce, do ktorego wszyscy chca wyjezdzac :)
Na pewno wielkie wrazenie robi od strony architektonicznej, bo niektore drapacze chmur sa przeogromne, ale to wszystko. Ludzie sa tacy sami, samochode tez, nawet psy i koty... Ptaki tez u nich lataja.
@up Nie wiem co widzę w tym kraju. Szczerze to miałem możliwość tam wyjechać.
Kumpel ze studiów proponował mi, ale się nie zgodziłem. Teraz troszkę żałuję...
Po prostu USA ma to coś w sobie. I można tam się nieźle dorobić, a przykładem tego jest ten człowiek: http://en.wikipedia.org/wiki/Arnold_Schwarzenegger
Szczerze to od strony mojej żony mam tam dwie rodziny: Jedni mieszkają w Chicago a drudzy gdzieś tam na Florydzie. Więc może kiedyś wyjadę :)
Pomijajac wszystko inne w USA fajne jest to, ze w jednym kraju maja prawie wszystkie mozliwe kombinacje przyrody i klimatu. Dzika przyrode Alaski, tropikalne plaze, gory male i duze, pustynie, Wielki Kanion, ciagnace sie dziesiatkami kilometrow rowniny, jeziora itp. itd. Jak dodac do tego kilkanascie wielkich osrodkow miejskich, ktore bardzo sie od siebie roznia to wychodzi calkiem fajny kraj.
r_ADM
tyle że rozłożone jest to na pół kontynentu. Co z tego że w obrębie jednego kraju, a i tak żeby się wybrać np. z NY do LA to jest to dalej jak z Warszawy do Marrakeszu
Malaga --> Po prostu podróżujesz w tym samym kraju.
A w Europie tak możesz? Już nie, bo zaraz inne kultury, inny język, itp.
to co wymieniłeś to właśnie przewaga Europy - dywersyfikacja pod względem kultury, zwyczajów, architektury i całej masy innych zalet dla których hamburgerów ciągnie na stary kontynent
Niemal dokładnie 5km (na podstawie licznika rowerowego).
tyle że rozłożone jest to na pół kontynentu. Co z tego że w obrębie jednego kraju, a i tak żeby się wybrać np. z NY do LA to jest to dalej jak z Warszawy do Marrakeszu
Tak, ale twoj przyklad to skrajnosci. Nowy Jork bardzo rozni sie od Waszyngtonu czy Bostonu a to ze 2 godziny samochodem. Appalachy sa ze 3 godziny drogi od plaz nad Atlantykiem.
g@mers0ft ---> W Warszawie mieszkam od zawsze, ale pracuję w okolicach Legionowa (od prawie roku) :)
W sumie z 500 m. Ale niebawem ten dystans się wydłuży do 3 km ze względu na przeprowadzkę.
10 lat temu jeździłem 25 minut, obecnie 50 minut tą samą trasą.
Wiem coś o tym. Wystarczy trafić w mieście w nieodpowiednie godziny i czas się wydłuża.
ja mam 14km do gimnazjum. 2km do przystanku i 12 autobusem. Jeszcze do tego mam autobus o kijowej godzinie, muszę wstawać 6:30 żeby być w szkole na 8:00 (a w szkole pół godziny siedzę bezczynnie, bo autobus o 7:10)
Na uczelnie 17 km (zajęcia codziennie), do pracy 23, do ewentualnej drugiej pracy ze 4.
Do pracy mam 9 km. Bardzo dobra, mało ruchliwa droga. Miejscami są ograniczenia do 40 i po tych nowych przepisach jednak człowiek musi uważać, żeby nie zabrali prawka.
9km wg Wujka Googla :) Początkowo byłam przerażona, że mam 'tak daleko', bo wcześniej miałam prace 4 przystanki od mieszkania, ale samochodem i tak rano więcej niż 25min nie jadę :-)
Wg google jakies 350m ;] Czasami nie zdaze spalic i koncze peta na schodach w firmie...
Tez kiedyś pracowalem w domu ale mnie szlag trafił. Cały dzień w pracy i nieraz w nocy zamiast iść spać jeszcze jakieś maile wysylalem. Powiedzialem ze mam dość i wynajalem sobie biuro. Wychodzenia po 7 wracam po 16 i mam w domu święty spokój. Jak trzeba to mogę siedzieć w pracy nawet do rana, mu nikt nie przeszkadza, ja nikomu nie przeszkadzam. A przy okazji wydajność znacznue wzrosła bo nic mnie nie rozprasza
Praca. 28km. Trasa w sumie nie bardzo ruchliwa, no może jest trochę samochodów jak wracam. Do tego przejazd kolejowy, na którym często stoję. Ale tak, to jakieś 35 minut i jestem w domu.
A ja chciałbym mieć pracę w domu :)
Do pracy - jakieś 2 km.
Na uczelnie - ok. 60 km :D
Do dawnych szkół miałem kolejno: podstawówka ok. 1 km, gimnazjum ok. 3, liceum ok. 4-5. ;)
Tyle z mojego życiorysu :D
Do tej pory szkoly i prace mialem zawsze w obrebie 10min zbuta. Za miesiac musze jednak zwolnic sluzbowe mieszkanie wiec moze sie to niestety zmienic;/
Około 50km z Dąbrowy do Gliwic.
Najpierw idę na tramwaj i jadę do centrum co łącznie zajmuje 15 minut. Daje sobie minimum 15 minut na spokojne dojście na dworzec. Potem niecała godzina w pociągu. I z dworca na chemiczny dodatkowe 15 minut.
Czyli razem daje mi jakieś 1h 45minut od momentu wyjścia z domu do wejścia na uczelnię :)
Jakieś 15 kilometrów, 20 minut kolejką, 5 autobusem i z 5 spaceru - nie narzekam, zwłaszcza, że przejeżdżam praktycznie całą Warszawę ze wschodu na zachód.