Cześć.
Pewnie mnie niektórzy pamiętają, bo nie raz wylałem swoje żale związane ze zmianą czasu. Tym razem przygotowałem się do dyskusji.
1. Po co to robimy? Pomijając kwestie praktyczne ( o tym zaraz), powoduje to wbrew pozorom więcej wypadków drogowych, zwiększone zużycie elektryczności, tonę frustracji. Czy czas wie że ma zmienić czas? Czy krowy o tym wiedzą i będą dawać mleko wcześniej?
2. Tak jak pisałem, dużo pracuję. Jeżeli muszę ustawić budzik na 1 w nocy, żeby przygotować siebie i rodzinę do łażenia po domu i przestawiania zegarów z 2 na 3, to po prostu mnie szlag trafia. Potem nie idzie zasnąć, wszyscy chodzą poddenerwowani.
Jak wy sobie z tym radzicie? Nie da się jakos automatycznie ustawić np w urządzeniach mobilnych albo laptopie, żeby zamiana zrobiła się sama?
1/10
Czas letni to typowy "problem pierwszego świata"
>>>>>
niebieski - gdzie czas letni obowiązuje
czerwony - nigdy nie było
pomarańcz - już nie ma
dużo pracuję. Jeżeli muszę ustawić budzik na 1 w nocy, żeby przygotować siebie i rodzinę do łażenia po domu i przestawiania zegarów z 2 na 3, to po prostu mnie szlag trafia. Potem nie idzie zasnąć, wszyscy chodzą poddenerwowani.
Pracujesz w niedzielę?
Odnośnie przestawiania zegarów -to najlepiej wydeleguj do tego żonę.
Niech śpi w komórce (lub wannie ale tam budzik może brzęczeć i obudzi Ciebie), wstanie o 1:50 i poprzestawia zegary.
W ten sposób będziesz się mógł wyspać -a wstaniesz o właściwym czasie tzn w sam raz na mszę
Jak wy sobie z tym radzicie?
Część przestawia się sama, resztę przestawiam przed snem.
chyba jako jedyny człowiek (?) nastawiasz sobie budzik na 1 w nocy aby zegarki zmieniać z 2 na 3.
Jeżeli muszę ustawić budzik na 1 w nocy, żeby przygotować siebie i rodzinę do łażenia po domu i przestawiania zegarów z 2 na 3, to po prostu mnie szlag trafia. Potem nie idzie zasnąć, wszyscy chodzą poddenerwowani.
Zginiecie marnie. Nie wiem jak do tej pory udalo wam sie przezyc.
Zegary przestawiają mi się same, więc nie odczuwam zmiany czasu.
Co pół roku to samo prowo.
Ja tam się ciesze ze zmiany czasu na letni.
Nie lubię zmiany czasu ze względu na to, że moje dzieci bardzo długo się przestawiają, strasznie to niszczy harmonogram dnia.
Lepiej było by zmieniać czas o 2 godziny. Wcale nie żartuje. Wtedy odpadał by argument, że w zimie za późno robiło by się jasno, za to wiosną i latem nie marnowało by się tak wiele godzin światła słonecznego rano gdy ludzie śpią. Jak już zmieniać czas, to tak żeby naprawdę coś to dawało!
Latem sporo pieszych na drogach by nie zgineło.
Czyli czas zimowy taki jak jest, a wiosną czas do przodu o 2 godziny.
[11] Lucky
Pomysl z przestawianiem o 2h jest sam w sobie zly, ale idea szybszego czasu u nas ma bardzo duzo sensu.
http://www.timeanddate.com/time/map/#!cities=262 mapka. Jestesmy w strefie czasowej takiej jak wiekszosc Europy, az do Hiszpani. I ta strefa czasowa jest dla nas nienaturalna - podczas czasu zimowego srodek dnia jest PRZED 12.00.
Dodam do tego ze prawie nikt nie trzyma sie tego ze 12.00 to musi byc srodek dnia, w takim na przyklad Frankfurcie - na oko srodek zoltej strefy - "najszybszy" srodek dnia jest ciut po 12, dla Warszawy ciut po 11.
Sama zmiana sensu nie ma, ale w przypadku UE odejscie od tego oznaczalo by ze mamy caly czas czas "zimowy", czyli dla Polski ten za szybki, i w lecie jasno sie robi od 3 w nocy.
Czas zimowy jest zly, szczegolnie jak sie siedzi w nienaturalnej strefie czasowej jak nasz kraj.
PS. Jako ciekawostke, porownajmy Rejkawik i Warszawe. Stolica Islandi, wydawalo by sie ze w zime ciagle ciemno, beznadziejnie, dzien sie szybko konczy. Realia... Przez caly rok w Warszawie zachod jest SZYBCIEJ niz na Rejkawiku.
Przykladowo, np 21.12 - dzien 11:22 - 15:29 vs. 7:43 - 15:25.
Dzis - 7:01 - 20:06 vs. 5:21 - 18:02 [tu uwaga, Rejkawik nie zmienia czasu, jutro roznica zmniejszy sie do zaledwie godziny].
Naprawdę problem tuż przed spaniem ustawić te godzinę później? Co za cymbał nastawia budzik na 1:00 żeby o 2:00 w nocy zegarki przestawiać na 3:00, i po kiego wała angażować w to całą rodzinę? Sam nie dasz rady?
żeby przygotować siebie i rodzinę do łażenia po domu i przestawiania zegarów ---> Co to k*rwa w ogóle znaczy? Stawiasz wszystkich w szeregu, wygłaszasz mowę (typu: "Uwaga ludzie, będziemy chodzić po domu. Przygotujcie wygodne obuwie, prowiant i opatrunki osobiste, będzie ostra jazda.") i mówisz kto do jakiego zegarka ma iść żeby go nastawić? Jasiu bierzesz zegarek w salonie, Zosia w kuchni, Magda w piwnicy, Bartek na strychu, Dawid w przedpokoju, a ja w sypialni(i to zajmuje prawie godzinę???)...Spotykamy się za godzinę, powodzenia! Aha i jeszcze jedno...uważajcie na siebie, nikogo nie zostawiamy z tyłu...huah?
Że cooo??
1/10...
[13] Wyobrażenie sobie całej tej sytuacji spowodowało u mnie mega śmiech. Dawno się tak nie ubawiłem...
mi tam pasuje ta zmiana czasu, idę dziś na 3 zmianę do pracy i będę tam 1h krócej
Nwm
Też nie lubię tego wstawania w środku nocy, ale na szczęście to tylko dwa razy w roku.
To nie jest takie zabawne.
Pomijam że bankomaty nie dzialają w okresie zmiany czasu, to jeszcze kiedyś miałem (za szczeniackich lat) taką sytuację:
Dzwonię sobie po taxi w nocy (tej nieszczesliwej nocy, nocy zmiany czasu) i mowie ze poprosze taksowke na <adres>. Na ktora godzine? Mowie na 3cia. A dyspozytorka mi mowi zebym sie #$@^&& i sie rozlacza.
I tak w kazdej sieci taksowkarskiej w warszawie.
juz 3 lol pobudka wstawac do roboty
raportuje z roboty, mgla jak z horroru!
a pan Kozak oczywiscie smacznie chrapie
jak to mowia: Kozak w necie, domowy tyran w swiecie
13 aż sie popłakałem ze śmiechu.
Pan kozak - ja rano przestawiłem dokładnie 1 słownie jeden zegarek. Reszta kompy komórki poprzestawiały się same. Już czas odstawić Nokię 3210 i wskoczyć na wyższy poziom.
Zmiany czasu same w sobie nie mają żadnego praktycznego zastosowania.