Alan... Alan, wake up...
Alan Wake, to gniot obiecujący nam fantastyczny scenariusz, niczym z książek Stephen Kinga. Lokacje małego miasteczka niczym z Twin Peaks oraz gameplay wyciągnięty prosto z Silent Hilla i Residenta z dodanymi fajnymi elementami współgrania ciemności z światłem. Osobiście podjarałem się trailerami i dostałem w twarz. Powtarzające się miejscówki oraz mało zróżnicowani przeciwnicy, to małe bolączki tej gry. Największymi jest walka z opętanymi maszynami budowlanymi oraz rolnymi. Rozczarowanie straszne. A ostatni boss, to żenada. Twórców stać na poważne potwory, przecież biegamy po lasach, dlaczego nie ma jako bossa opętanego niedźwiedzia, czy watahy wilków. Te by miały branie na Alanie. Jeśli o mnie chodzi to duże rozczarowanie. Twórcy zapowiadali całą serię gier, które miały konkurować bezpośrednio z ww. Ale chyba ktoś się tutaj przeliczył.
Alan Wake to jedna z najbardziej przereklamowanych gier. Poza niezłą fabułą i oprawą audiowizualną gra niczym nie zachwyca. Pomysł wyjściowy jest ciekawy, ale został zabity monotonnym, niekiedy irytującym gameplayem. Przeciętniak.
Takze bylem rozczarowany ta gra. Gralo sie calkiem przyjemnie, ale odnioslem wrazenie, ze nie w takiej formie mial byc sprzedany Alan Wake. Jakby zabraklo pomyslow na odpowiednie wywazenie czy ma to byc gra akcji, czy horror. Grafika to za malo...
No, przy tej grze faktycznie można zasnąć. Już po drugim odcinku byłem znudzony konwencją. Każdy rozdział to ten sam schemat:
Łażenie po lesie (20 min.) => charakterystyczna miejscówka (5 min.) => Łażenie po lesie (20 min.) => charakterystyczna miejscówka (5 min.) => Łażenie po lesie (10 min.) => Cel naszej podróży, walka z bossem i epicki filmik. (10 min.)
Gdy już cieszymy się, że mamy towarzysza gra szybko nas rozdziela. Nie zachęca też do eksploracji, bo te zombiaki czy co tam jest się respawnują, a amunicji zbyt dużo nie ma. Walka jest ślamazarna i frustrująca momentami, czasami lepiej jest przebiec do kolejnego punktu kontrolnego. Szkoda tylko, że sprint trwa jedynie 5 sekund a na dodatek pod tym samym klawiszem jest unik, więc postać zwykle robi nie to co chcemy. Historia może i ma potencjał, licencjonowana muzyka jest świetna, ale szkoda, że nie współgra z nimi gameplay. O wiele bardziej podobał mi się American Nightmare, który stawiał na nieco luźniejszy klimat a i gameplay miał dużo przyjemniejszy: dłuższy sprint, szybkostrzelne pukawki, bardziej różnorodni przeciwnicy (w AW szczytem pomysłowości była opona, beczka, buldożer czy inna koparka... To chyba miało być takie ostateczne poniżenie gracza. Co tam walki z epickimi bossami, nie ma to jak dostać wp$%ol od opony! :D) no i świetny, ba genialny Pan Zgrzyt! A przy tym American Nightmare był dość krótki nie wywoływał przesytu, raczej niedosyt, który z dwojga złego jest lepszy. Ogólnie to Alan Wake jest wg mnie jedną z bardziej przereklamowanych gier ostatnich lat zaraz obok Skyrima (który jest dobry, nawet bardzo dobry [a i to bardziej jako sandbox, niż jako erpeg], ale nie genialny jak sugerują te wszystkie "dychy" dookoła).
- - -
NUDA: Alan Wake. 6/10 i to w porywach.
To ja dla odmiany powiem, że mi Alan bardzo podszedł. Nie było to takie objawienie jakim miało być, ale i tak wyszła bardzo solidna gra.
A dla mnie gra 9/10. Klimat się wylewa, fabuła bardzo mi się spodobała. Grafika i dzwięk na bardzo dobrym poziomie. Czasami rzeczywiście to bieganie po lesie mogło jednak znużyć. Grałem jednak, gdy ta gra była dostępna tylko na x360, więc nie wiem jak teraz bym ją odebrał...
Nie ma nicku ani konta, to duch jakiś.
Zawsze chciałem zagrać w tego Alana, ale widzę, że gra naprawdę średnia.
Tekst bardzo fajny i zabawny, więcej takich!
wadziła mi strzelba którą trzymałem w nogawce spodni. sory, ale trochę dziwnie to zabrzmiało :D
Nie dziwię się, że tyle jest głosów negatywnych, bo Alan Wake to praktycznie nie gra - bardziej jak interaktywny film. I tu dochodzimy do sedna - gust. Jeśli o mnie chodzi to ja szukam zawsze świetnych historii w grach, stąd uwielbiam Alan Wake, Fahrenheit, czy Telltale The Walking Dead. Gameplay mi nie straszny jeśli historia wciąga (a każda z tych gier ma sobie sporo do zarzucenia pod tym względem). Plus prywatnie Stephen King to mój ulubiony pisarz, a gra otwarcie inspiruje się jego prozą (jest cytowany i przywoływany 2 razy). Także dla mnie to dream come true.
@sebogothis - nie każdy rozdział, choć rzeczywiście lasu jest najwięcej (co mnie też w pewnym momencie nużyło). Co do American Nightmare to jest sequel bazujący na stylu Quentina Tarantino i Roberta Rodrigueza. Ja dałem rady tylko pierwszemu rozdziałowi i zrezygnowałem.
@Czarny Wilk - no to poza WKKM w czymś jeszcze się mamy podobne zdanie.
@KochamKonsole - póki nie zagrasz to nie zdecydujesz jaka ona jest. Jeśli lubisz filmowość w grach, klimaty Kinga, i prosty gameplay to Ci się spodoba. O strzelbę chodziło strzelbę-strzelbę :D Nawet nie pomyślałem, że może to wypaść dwuznacznie.
A no i jeśli przyjdzie wena to więcej takich stworzę. Z różnych mediów. Stąd nazwałem sobie ten wpis EKSTRAKCJĄ i może przerodzi się w cykl :P
Jeśli o mnie chodzi to ja szukam zawsze świetnych historii w grach, stąd uwielbiam Alan Wake, Fahrenheit, czy Telltale The Walking Dead.
Fahrenheit był świetny do momentu w którym wtryniły się walki rodem z Matrixa czy SI chcąca zapanować nad światem...
To bardzo fajna gra, chociaż zawiodłem się, bo spodziewałem się czegoś w rodzaju Silent Hilla a dostałem bardzo ładną, mega klimatyczną strzelankę z dobrą fabułą.
E tam, gra jest świetna fabuła bardzo fajnie obmyślona. Jak dla mnie gra naprawdę warta uwagi.
Szczerze mówiąc to nie porwała mnie ta gra. Gameplay wydał mi się jakiś strasznie drewniany.