The Walking Dead - powstaje trzeci sezon serii i nie tylko
Ktoś się przejął w końcu losem gier przygodowych! a, że pomysł się przyjął zróbmy jak najwięcej, napychajmy się piniędzmi za nim produkt się przeje!
No nie wiem. Drugi sezon był znacznie gorszy od pierwszego (zbyt mało znaczących wyborów w fabule, mało akcji). Może trzeci mnie nie rozczaruje...
Dla mnie drugi sezon był nawet trochę lepszy od pierwszego, więc czekam z niecierpliwością. Oby fabuła i postacie znowu dawały takiego kopa. :)
Czekam!
HoTyrionDor [3]
zbyt mało znaczących wyborów w fabule
A jakie to niby znaczące wybory były w s1?
Drugi sezon byl bardzo nierowny, a w kilku momentach nawet bardzo przewidywalny, czego nie mozna bylo powiedziec o sezonie pierwszym. Patrzac przez pryzmat przygody Lee, Clementine wypadla slabiutko, ale jako kontynuacja histori ujdzie w tloku. Trzeci epizod bedzie dla mnie taka proforma, by nie zostawic "serialu" bez zakonczenia.
Po co tam są decyzje? Równie dobrze puściliby same filmiki. "Gra" idealna do obejrzenia na YT.
Jak ktoś nie wie po co są wybory moralne to nie powinien grać w gry od TT ;)
Hint:
Nie, nie po to, żeby gra była nieliniowa.
Aby wprowadzić nas w stan wysoce emocjonalny, w którym rzekomo powinniśmy żałować danej decyzji? Szkoda, że decyzje te są sztuczne i w większości prowadzą do tego samego. Może powinienem ich pozwać? Okłamali mnie na starcie sloganem, że każdy wybór jest ważny i ma swoje konsekwencje.
O czym będzie trzeci sezon The Walking Dead od Telltale? Chyba już wiem
Zakończenie drugiego sezonu The Walking Dead już za nami i chociaż tym razem Telltale raczej nie zgarnie tylu nagród za grę roku, co przy Season 1, nie da się ukryć, że ponownie stworzyło kawał solidnego interaktywnego serialu. Problem w tym, że wprowadzając szereg różnych zakończeń, pozostawiających bohaterkę w różnych miejscach i z różnymi sojusznikami, niejako zamknięto sobie drogę do bezpośredniej kontynuacji. Ale czy aby na pewno?
Powiedziałbym, że na pewno nie. Trzecia część to nigdy nie jest dobry moment na zmianę bohatera, jak to sugerują niektórzy fani. W trzecich częściach zamyka się trylogię i to raczej w takim kierunku pójdzie amerykański developer. Wielki, kopiący po tyłkach jeszcze bardziej niż pierwszy i drugi sezon razem wzięte, finał, który jednocześnie, prawem ostatnich części trylogii, stanowić będzie zgrabne nawiązanie do początków historii i ładnie zepnie wszystkie gry z serii w jedną całość.
Oczywiście, żeby spiąć w całość, trzeba najpierw wiedzieć, co spinać. Czyli wyciągnąć z wydanych dotąd odcinków jeden element będący „esencją gry”. Nie, nie mam tu na myśli żywych trupów ani walki o przetrwanie, te są w grach Telltale i tak bardziej tłem do właściwej opowieści, która równie dobrze mogłaby się rozgrywać w odległym kosmosie, alternatywnym wymiarze czy dowolnym innym, nieprzyjemnym dla jego mieszkańców settingu. „Sercem” The Walking Dead w komputerowej odsłonie jest Clementine. Postać, którą w pierwszym sezonie niańczymy rękami i głosem Lee i uczymy tego, jak sobie poradzić w świecie, którego większość jego mieszkańców chciałoby ją zjeść, a następnie, już w drugim, przekuwamy te nauki w praktykę i udowadniamy, że jedenastolatka, choć fizycznie wciąż pozostaje dzieckiem, to emocjonalnie spokojnie dorównuje, a nawet często przewyższa, swoich towarzyszy. To ona zachowuje zimną krew w najdramatyczniejszych sytuacjach, służy za pocieszycielkę każdego, kto akurat tego potrzebuje i stanowi decydujący głos w większości dyskusji. Zatem trzeci sezon, idąc niepisanym prawem trylogii, jeśli miałby objąć całość odpowiednią klamrą i nawiązać wyraźnie do pierwszego, musiałby być do niego bardzo zbliżony w motywie przewodnim. Domyślacie się już, o czym więc byłby?
Jeszcze nie? No to przeanalizujmy zakończenia drugiego sezonu. Ale skupiając się na ich części wspólnej. Na pewno nie jest to lokalizacja – zależnie od naszych wyborów, kończymy w skrajnie odmiennych lokacjach i wynika z tego tylko tyle, że trzeci akt może rozegrać się w zasadzie wszędzie. A co z postaciami? Znowu pudło, ostatnie kilka decyzji może doprowadzić do tego, że skończymy zupełnie sami… moment, nie do końca. W każdym scenariuszu, koniec końców, towarzyszy nam mały bobo o imieniu Alvin. Teraz sprawa jest już chyba jasna?
Jeśli nie, to czas rozłożyć karty na stole. Pierwszy sezon opowiadał o tym, jak Lee nauczył Clem przetrwania. Drugi pokazał te nauki w praktyce. Trzeci zaś, rozgrywający się ładnych kilka lat po zakończeniu dwójki, przedstawi nam Alvina w wieku zbliżonym do Clementine z chwili jej poznania z Lee i stanowić będzie opowieść o tym, jak teraz-już-nie-taka-mała dziewoja stara się zrobić z małym to, co wcześniej zrobił z nią Lee. W pełni zrozumie, jak wiele dla niej poświęcał i z jakimi musiał się zmagać trudnościami. W takiej opcji całość zamknie się w ramach „trylogii o Clem”, wszelkie kłopoty z nawiązaniem do różnych zakończeń rozwiążą się same kilkuletnim przeskokiem czasowym, a sam motyw przewodni da ponownie gigantyczny potencjał do rozterek emocjonalnych i dramatycznych wyborów – czyli modus operandi serii.
Oczywiście jest to tylko i wyłącznie teoria, niepoparta na chwilę obecną w zasadzie niczym. Prócz przeczucia, lat obserwacji standardowych reguł tworzenia historii w popkulturze i… wrażenia, że taki, a nie inny trzeci sezon były najzwyczajniej w świecie właściwy. Tak właściwy, że ja nawet nie musiałem nad tym specjalnie gdybać – po skończeniu „dwójki” taka, a nie inna kontynuacja wydała mi się naturalnym torem, którym winna dalej kroczyć ta historia. Czas pokaże, ile mam racji, ale jakby co, zastrzegam sobie prawo do chełpienia się na prawo i lewo, że „A NIE MÓWIŁEM?”.
Może w trzeciej części wróci Lee jakimś magicznym sposobem tak jak Kenny w dwójce :P W dwójkę nie grałem, ale obejrzałem wszystkie zakończenia, bo i tak nie chciało mi się grać bez Lee w to.
Muszę ci powiedzieć, że nie byłby to magiczny sposób. Od zakończenia 2 sezonu, który oglądałam u 2 innych YouTuberów jak i grałam, to muszę przyznać, że jest 1% nadzieja. Ponieważ, raz jeden jedyny raz, Clementine zasnęła na kolanach Lee, w tedy Lee wyobraził Sobie Clem jako zombiaka. Więc, w teorii Clementine może obudzić się na początku 3 sezonu, lub na końcu. Byłoby to coś w stylu, że przebudzi się przestraszona ponieważ, coś tam jej się stanie, umrze ktoś najbliższy, czy może zostanie ugryziona, bądź umrze, nieważne, i obudzi się nagle w tamtym miejscu na kolanach Lee, Lee zapyta się jej, co się stało a ona go mocno przytuli czy coś takiego. Ja osobiście sama nie wiem jakbym zareagowała, sądzę że raczej bym się ucieszyła, ponieważ w TWD zawsze płaczę na końcu, ale w tedy płakałabym chyba ze szczęścia :) I uprzedzam, iż nie jest to w ani jednym procencie potwierdzona decyzja, są to tylko moje przemyślenia które mieć mogę, jak pisałam wcześniej to tylko 1% i to nie pewny, ale jak wiemy twórcy naprawdę potrafią zaskoczyć choćby nawet śmiercią głównego bohatera. 1 jak i 2 sezon dla mnie był bardzo dobry, wręcz wspaniały i w każdym płakałam choćby nawet w samym środku rozgrywki, gdy umarł ktoś najbliższy, ale cóż to w końcu The Walking Dead - Chodząca Śmierć/Żywe trupy..