Depresja gracza
U mnie od kilku lat jest faza "wypalenia", mam 28 lat, zacząłem grać w wieku 8 lat na Pegazusie i mam za sobą wiele platform i wiele tytułów. Od kilku lat już czuję tą fazę wypalenia, chociaż nadal są tytuły które potrafią mnie wciągnąć, np. z pół roku temu grałem w Dragon's Dogma Dark Arisen, "zmarnowałem" około 200 godzin, a teraz niedawno Dying Light, "zmarnowałem" 40 godzin. W tym roku czekam na Mirror's Edge 2 tylko :P
U mnie taka faza wypalenia ma miejsce odkąd przestałem kolekcjonować gry (pudełkowe). Gram na pewno o wiele rzadziej i już mniejszą uwagę przywiązuje grom, mam takie okresy, że przez 3-4 miesiące nie odpale żadnej gry, bo po prostu mi się nie chce. Kiedy jest ciepło to w ogóle mało gram, rower i spotkania ze znajomymi to dla mnie o wiele lepsza opcja niż kiszenie ogóra przy grach w domu. Ale np. teraz mam taki okres, że łoję we wszystko po kolei na steamie (co mam swoją drogą z promocji) i jakoś nie sprawia mi to problemu. Wnioskuję tylko jeden morał, że gracz zmiennym jest, a przynajmniej ja :D Chociaż granie to już nie jest ten sam pożeracz czasu co parę lat temu, kiedy non stop w coś grałem.
Dziwne.. nie mam takowych "depresji" growych ;(
Po wielu latach grania (poczynając od pierwszych komputerów i konsoli) jest po prostu coraz mniej gatunków gier które zabierają mój czas. Zresztą większość gier "powiela się", dodając z czasem to i owo, tak że nie ma kłopotu z oceną pod swoje wymagania ;) W ten sposób, moja biblioteczka gier, choć niezbyt zasobna, wciąż mnie bawi, "kradnąc" (?) resztki mojego czasu. Zupełnie mnie to nie martwi ;) Każdy jest "kowalem" swoich zainteresowań (homo ludens, no nie? ;))
Mi tam od kilku miesięcy kompletnie nie chce się w nic grać. Wyjątkiem był Alpha Protocol którego pochłonąłem w tempie iście ekspresowym. W nieco ponad tydzień ukończyłem tę grę dwukrotnie, tak mnie wciągnęła. A jak już siadam przed kompem z zamiarem zagrania wreszcie w coś to i tak kończę siedząc na necie. Ba, większą przyjemność sprawia mi pisanie, dyskutowanie o grach niż samo granie. Ostatnimi czasy wolę już poczytać jakąś książkę albo obejrzeć film. Pewnie to też przyczyna tego, iż po ograniu sporej ilości gier, coraz mniejsze są szanse na to, że któraś nas zaskoczy. Dlatego gracze lubią wspominać swoje początki, kiedy wszystko było świeże i czasem powrót do ulubionej gry daje większą radość i frajdę niż granie w coś nowego.
jeste jeszcze inna opcja - gry są coraz mniej interesujące (bądź gust gracza coraz bardziej wysublimowany, ale o to się nie podejrzewam). Kiedyś mogłem grać w prawie każdy gatunek gry, każdy był interesujący i sprawiał radość. Dzisiaj strzelanki przechodzą się same, RTSy są zbyt proste, ścigałki to boslejówki, sandboxy nudne. Chociaż pewnie tak nie jest, tylko zrzędzę.
U mnie tak samo, od 2-3 lat nie gram praktycznie w nic z małymi wyjątkami tj.darks soulsy i ostatnio heroes III hd. W sumie to bardziej mnie jara odpalenie jakigoś klasyka jak baldur niż granie w te wszystkie nowości
@damianyk -> Dokładnie. To dlatego, że firmy tworzące gier AAA poszli na łatwizny i "dojenie krów", że gry już nie są takie jak dawniej. Przykładowy jest Dragon Age Inkwizycja po Dragon Age Origins. Na widok takie gry jak nowe Assassin's Creed po prostu nie chce mi grać, bo to jest takie nudne. Tak naprawdę tylko niewielu gier pojawiające co roku są warte czasu, a reszty to "przeciętniaki" i szkoda na to czasu.
Choć nie jestem już młody, to jednak nie mam takiej depresji i nadal bawię się dobrze. :) Może autor artykułu i wielu z Was mają za mało snów? Może to uboczny skutek "przepracowany"? W końcu granie w nocy dla wielu to normalka, co jest niezdrowo. XD A może za dużo graliście dziennie? Umiar to umiar. Ja nie mam problemu, bo zawsze spałem zdrowo i regularnie robię przerwy od granie? A może przez to, że grałem w różne gatunki gry na zmianie jak pory roku - RPG, przygodówka, horrory, platformówki, strategie, FPS itd., że nie mam na sobie "wypalenia"?
Do listy cyklicznie pojawiajacych sie watkow:
- najlepsza gra wszechczasow
- stare niedocenione gry
Trzeba dodac:
- mam 20 lat i jestem za stary na gry (ew w odmianie: mam 20 lat i gry juz mnie nie bawia)