Life is Strange – przygodówka Telltale oczami twórców Remember Me
Czemu w tytule jest "przygodówka Telltale"?
To już oficjalnie nazwa gatunku tego typu gier?
Materiał dobry, dziwne, że o tej grze nie słyszałem.
Edit:
U mnie film działał normalnie.
Obraz znowu skacze? Dajcie znać, to jutro poprawię.
Bezi2598 - zmieniłem trochę, żeby nie wprowadzać w błąd. Ogólnie - tak, styl Telltale jest tu odczuwalny.
Lateralus
No bo gry nie dla gimbazy to tylko Call of Duty czy inne Battlefieldy ... To są gry dla poważnych graczy, nie jakieś tfu przygodówki.
Świetna gra!
gra trochę kanciata, ale Max jest całkiem spoko babka i można się przywiązać.
żebym ciebie nie musiał tfu tfu, ta gra cierpi na syndrom Walking Dead, tak samo jak Dreamfall chapter 1, cofanie czasu jest tandetne bo trzeba znaleźć właściwą solucje i nie można cofnąć dowolnie żeby komuś kopnąć, przywalić i się poznęcać! styl graficzny mi się podoba! szkoda, że gra jest podzielona na epizody, łyknął bym całość, a na czym Remember me- się wyłożyło?, bo mi cała gra pasowała, poza głupawą melodią, muzyką z walk z bossami.
a na czym Remember me- się wyłożyło?, bo mi cała gra pasowała, poza głupawą melodią, muzyką z walk z bossami.
Bodajże na liniowości, zamkniętym świecie i systemie walki. Co do muzyki to nie nie zgodzę, utwór lecący podczas walki z Kido jest epicki. Kojarzy mi się z równie epickimi soundtrackami z re-volta.
http://youtu.be/EOxWeF0TY2E?t=5m32s
Gra czeka na koncie steam, ale jakoś wcześniej do ogrania wepchnął się Remaster Fahrenheita. Mam nadzieję, że odcinki będą wychodzić regularnie co max miesiąc.
Nic specjalnego. Klon TWD. Do tego w amerykańskim stylu czyli - nastolatek z super mocami, które są op. Do tego marna lokalizacja.
@topyrz - materiału nie zrobił Del, tylko Hed.
@Lateralus - niby czemu? Ja bym właśnie powiedział, że to gra raczej dla dorosłych ludzi, bo tylko oni taką grę docenią. Gimbaza woli naparzać w Call of Duty, CS'a, a gimbuski grają głównie w Simsy.
czy ja wiem czy to takie fajne? . moze zagram moze nie, a kogo to obchodzi w sumie.
Tylko czemu wraz ze stylem rozgrywki skopiowano od Telltale jakość oprawy graficznej? Co by nie mówić o średniości RM, to była niezaprzeczalnie ładna gra. Jasne, Life is strange to przygodówka, więc nie musi wyglądać oszałamiająco, ale po co od razu popadać w drugą skrajność? A tu ma się wrażenie jakby gra powstała kilka lat temu. Włosy głównej bohaterki są wręcz okropne, Nillin z poprzedniej produkcji studia miała chyba więcej szczegółów niż wszystkie postaci zaprezentowane na tym filmie razem wzięte. Niby jest tu jakiś rysunkowy sznyt, ale na tyle mało oryginalny, iż nie można powiedzieć, że to charakterystyczny styl produkcji. Wygląda to po prostu jak kolejna gra Telltale, a po tym co Dontnod zaprezentowało w Remember Me można było oczekiwać własnego unikalnego charakteru oprawy.
HED - ja cofam czas, ale z oczywistych względów nie możesz o tym wiedzieć, bo cofając czas cofam też Twoją pamięć ;-)
Szczerze gra nie zaskoczyła mnie absolutnie niczym. Nudna historia z motywami typowymi dla filmów o amerykańskich nastolatkach, odrobina fantastyki, która także niczym się nie wyróżnia i co najgorsze - bardzo krótka. Przeszedłem w jeden wieczór, a dokładnie zwiedzałem lokacje, pominąłem chyba tylko jedno zdjęcie i wpłynąłem na każdą opcjonalną sprawę typu ratowanie rozbitego o okno ptaka. Można pomyśleć, że wbrew temu co mówiłem wcześniej, prędkość z jakim przeszedłem grę świadczy bardziej o tym, że mocno mnie wciągnęła, czego niestety - nawet jeśli to troszkę prawda - nie powodowała fabuła, a postać Max - wciąż wykreowanej według schematu typowego dla tego rodzaju filmów: dobra, nieco zagubiona, nie znajdująca się w centrum zainteresowania wiecznie bawiących się rówieśników dziewczyna, ale była na tyle sympatyczna, że łatwo się do niej przywiązałem. Drugim powodem, dla którego zagrywałem się w Life is Strange była ciekawość konsekwencji podjętych decyzji, których niestety doświadczyłem ledwie kilka, a tylko jedna z nich sprawiła, że naprawdę zastanowiłem się czy był to dobry wybór. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to dopiero pierwszy epizod i nasze decyzje zostaną zweryfikowane w następnych; tak samo cała historia będzie dłuższa i prawdopodobnie bardziej zawiła, jednak mam wątpliwości jak powinienem traktować tą produkcję: bardziej jak pierwszą część gry czy jak jedną czwartą całej gry? Nie bardzo pasuje mi system epizodów, z którym mamy do czynienia również w produkcjach Telltale. Przecież Heavy Rain czy Farenhait również były świetnymi przygodówkami, a nie potrzebowały czegoś takiego. Ten trend to moim zdaniem skok na kasę, który niestety staje się coraz bardziej popularny.
Jeśli chodzi o Life is Strange, pewnie zagram w następne epizody, ale dopiero po wyjściu całości. Jestem ciekawy co z tego wyniknie i oczywiście nie skreślam.
Moim zdaniem przeintelektualizowana nuda. Po dwóch epizodach nie mam ochoty dowiedzieć się co będzie dalej. "Wielkie" dramaty amerykańskich studentów podlane uzależnieniem od social media bardziej śmieszą niż interesują. Pozycje telltale dużo bardziej wciągające.