Dawno już się u nas nic nie działo. Do Poznania przyjeżdżali fajni ludkowie, we całej Polsce mieliśta różne fajne Audiodrivery i Hajnekeny, ale wreszcie mogę se pujść potańczyć, nie wożąc dupska żadnym Pedolino ani Polskim Busem.
21 lutego z okazji moich urodzin chyba, w klubie Face zagra znany i lubiany sąsiad Helmut Westbam, współtwórca LoveParade i różnych Mejdejów.
Ja wiem, że klimat to jak na dzisiejsze obłe hipsterskie czasy dosyć kwadratowy, ale na fali powrotu do najntisów można chyba śmiało włożyć wieczorem okularki przeciwsłoneczne i iść na Westbama, który tworzył naprawdę fajne rzeczy, np z Afrykiem Bambatą:
https://www.youtube.com/watch?v=lIweTl4JfQw
Drugi, gorętszy jeszcze temat to także gościu z Niemiec - Sven Vath (sorra, ale nie umiem napisać tego "a" z umlałtem). Ale to jeszcze mały miki: znany ten twórca zagra 10 kwietnia w reaktywowanym Instytucie Energetyki na Morach (wielka hala na kilka tysięcy ludzi w stylu starych imprez techno). Ostatni raz byłem w tym wypasionym miejscu w jakimś 2003 albo 4 na Jeffie Millsie albo Joshu Winku.
Kurna, po latach tanecznej posuchy i popularyzacji mdłego indie rocka, czuje się znów jak w latach 90-tych, czyli młodo, i - jak to powiedział Albercik z "Symetrii" - podjarałem się... ;)
Do pełnego szczęścia brakuje mi chyba tylko jeszcze setu jednego Niemca - Tensnake'a.