W 75 dzień bez papierosa obudziłem się bardzo wcześnie rano i postanowiłem przejść na dietę. Na takie ekstremalne pomysły zawsze wpadam bladym świtem, gdy mam jeszcze pierdolnik we łbie, a impuls samozachowawczy dopiero próbuje się uwolnić z prześcieradła i nie ma szans zareagować.
Stwierdziłem, że zacznę od diety kapuścianej. I tak od trzech dni żrę tylko rozgotowane świństwo. Po 10 dniach, w zależności od efektów, chciałbym przejść na dietę białkową, bo wydaje się znacznie smaczniejsza. :)
Ktoś zmaga się z takim problemem. Ktoś ma jakiś sukcesy, doświadczenie, przemyślenia i może coś doradzić?
To fajnie masz.
Możesz żreć nawet smalec ze skwarkami, ale musisz zrobić codziennie 30 km w ciężkim leśnym pagórkowatym terenie na rowerze. Bez względu na śnieg lub błoto.
Te diety w ogóle działają? A co z Waszym zdrowiem?
Ja raz byłem u dietetyka, któremu oczywiście musiałem zapłacić. Wcale nie dużo, żeby nie było. No i mam arcysuper dietę. Jem więcej niż zwykle, bo jakieś dobre chyba 5 dań, o ile dobrze pamiętam, no i na jedno z dań pięć pełnych bułek. Najważniejsze, żeby nie być głodnym. Dwa lata temu we wakacje schudłem na tym dziesięć kilo w dwa miesiące. Oczywiście ostatnio się rozleniwiłem i leci w górę, ale muszę w końcu to tego wrócić, bo dieta, którą dostałem jest na całe życie. Także chudnie się ile potrzeba itepe itede.
30 km po pagórkowaty terenie - uff. Na razie rzuciłem palenie, walczę z oddechem i pocę się przy trochę mniej efektownych ćwiczeniach.
5 bułek i chudniesz???? Jesteś pewien, że elementem tej "diety" nie jest tu amfetamina dożylnie? :D
Moze po prostu jedz troche mniej zamiast bawic sie w jakieś niby-diety?
@nagytow
Tak zwana data MŻ czyli mniej żreć.
NajPhil. Naprawdę. Tłumaczyły mi, że jeśli będę chodzić głodny, to będę tracić z mięśni, a nie z tłuszczu, bo masa mięśniowa leci pierwsza przy głodzie czy jakoś tak.
Jadłem tak dużo na niej, że zacząłem płakać z przejedzenia. xD Nie no, jak nie chciałem już, to mogłem sobie odpuścić, ale najważniejsze, żeby jeść w ustalonych godzinach i nie nadrabiać sobie tego, co się nie zjadło. Przekąski też były. Chipsy od czasu do czasu mogłem, ale sobie odpuściłem. Za to jadłem sobie truskawki z jogurtem i tak jak pisałem - 10kg w dwa miesiące pykło, aż o 2kg więcej, bo miałem schudnąć tylko 4kg na miesiąc.
Ja robię kolejne już podejście do diety białkowej. Nie licząc przypadków, gdy znudziło mi się po 2 dniach, to raz schudłem na niej 20 kg, a raz 15. Teraz po 8 dniach -3 kg na wadze.
Dieta białkowa niby krytykowana, że niezdrowa, ale ja ostatnio miałem po niej wybitne wyniki sportowca.
Ja pitolę, panowie. No to nie wiem, czy bardziej Wam zazdrościć dietetyczek czy przemiany materii. Ja co prawda nie muszę odchudzać się aż tyle. Po rzuceniu palenia przybyło mi parę kilogramów, a poza tym stwierdziłem, że warto pójść za ciosem i odżywiać się trochę zdrowiej.
mohenjodaro - dietę białkową wziąłeś z Sieci, czy ktoś Ci ją adoptował pod Ciebie?
Jadłem tak dużo na niej, że zacząłem płakać z przejedzenia. xD
To chyba wiem dlaczego po świętach nadal jestem chudy...
a z 6 lat temu przeczytalem taka ksiazeczke co to byla hitem empiku "nie potrafie schudnac" dr dukana, sprobowalem, zadzialalo i dalo imponujace skutki
teraz to juz jade z glowy, filozofii nie ma
5 dni mieso, ryby, nabial, jaja, w malych ilosciach otreby owsiane i jogurt light + duzo coli zero
5 kolejnych dni to co powyzsze + wybrane warzywa: ogorki, pomidory, kapusta kiszona, etc.
do fazy stabilizacyjnej (jw. + owoce) nigdy nie dotrwalem, bo nie udalo mi sie nigdy schudnac tyle ile bym chcial, ale i tak sobie chwale
podobno ta dieta szkodzi nerkom i powoduje plaskostopie, no ale mysle, ze w ostatecznym rozrachunku tluszcz tez jest szkodliwy
Czy ja wiem czy to przemiana materii. Po prostu słodkiego na tym nie wpieprzałem, nie chodziłem głodny, chociaż tak na serio już, to nie pięć bułek, ale trzy jadłem lajtowo co każde danie, z dwoma plasterkami szynki w środku.
Poza tym to co dostałem, to nie dieta odchudzająca. Tylko dieta. Czyli tak jak napisałem wcześniej, miałem utrzymywać ją do końca życia, czasem jedząc słodycze i tak dalej. Ale była tak świetnie do mnie dopasowana, że schudłem na niej i chudłbym do czasu aż nie straciłbym całego NIEPOTRZEBNEGO tłuszczu. Byłem szczupły już jak marzenie, resztę wystarczyło wyćwiczyć.
Polecam wszystkim wybrać się raz do dietetyka. Maszynką z Gwiezdnych Wojen sprawdzą każdy szczegół dotyczący Waszego ciała, dopasują godziny i tak dalej, no i macie dietę marzeń, na której schudniecie do idealnego BMI, a każdy boczek czy cokolwiek innego wystarczy wyćwiczyć, żeby być w pełni zdrowym. A nie się głodzić czy coś, żeby Wasz organizm został śmieciem. xd
Mi na zajęciach mówili, że dieta białkowa jest wysoce niebezpieczna. Ufam ludziom z tytułami profesorów bardziej niż gościowi który stracił prawo do wykonywania zawodu lekarza.
ja nie
Swoją drogą Sieć jak zwykle jest bardzo pomocna i dostarcza całą masę wspaniałych wynalazków za bardzo niewielkie pieniądze, które niezawodnie sprawią, że stracisz na wadzę.
- Bardzo tani (29zł/kg) makaron o specjalnej recepturze obniżającej indeks glikemiczny poniżej 10 - mam dziwne wrażanie, że ktoś tu chce mnie przelecieć swoim "świderkiem".
- Wódka 0% - czyli najebka w stylu fitness
- Skarpetki ze specjalnie wyprofilowaną stópką, która naciskając odpowiednie ośrodki (refleksy) na stopie przyśpiesza przemianę materii - miałem kiedyś takie skarpety, żółte, trzeba jednak bardzo uważać, bo jak założyłem je odwrotnie, to cały dzień ganiałem po mieście z erekcją.
I na koniec mój prywatny faworyt:
- Cukier dla odchudzających się, bo w ogóle niesłodki.
ja bym nie ufal
w tej kwestii moze akurat maja racje (a moze tak tylko pitolą)
ale na moich studiach odsetek idiotów wśród profesury był dokładnie taki jak wśród całej reszty społeczeństwa - tak z 75%
większość z nich to oderwana od rzeczywistości banda ślepo zakochanych w sobie egotyków, o panicznym wręcz strachu przed jakimikolwiek zmianami czy możliwością podkopania ich autorytetów, czasem nawet zakłamując fakty - zdając sobie sprawę, ale i tak rozpaczliwie walcząc o swoją pozycję
nie muszę dodawać, że połowa z nich nie przepracowała w zawodzie nawet minuty
Samo założenie od początku jest złe. "Dieta kapuściana" i co do końca życia będziesz jadł kapustę ? Co jeśli dieta się zakończy ? Znów przybędziesz na wadze. Tu nie chodzi o to aby jednorazowo schudnąć tylko o to aby schudnąć i potem spowrotem nie tyć, czyli o zmianę nawyków żywieniowych, przystosowaną do twojej aktywności fizycznej , zapotrzebowania kalorymetrycznego , przemiany materii itp. Polecam dietetyka, można sobie wiele ułatwić.
mohenjodaro - znam też ten tym o których mówisz i uwierz mi Ci akurat do nich nie należą.
mich83 - kapuścianą wybrałem dlatego, że jak napisałem wcześniej, po rzuceniu palenia przybrałem na wadzę i te kilogramy chciałbym szybko zrzucić. Ale przy okazji stwierdziłem, że może warto zacząć się odżywiać mądrzej. Dlatego kilku rzeczy będę się starał przestrzegać - np. oczywiście ograniczyć cukry, ale także jeść o stałych porach, zwracać uwagę na indeks G, czy nie pić w trakcie posiłku.
A tu jeszcze jedna ciekawostka:
Najbardziej mnie ciekawi ta poprawa życia seksualnego - w sumie logiczne, seks w trójkę zawsze ciekawszy.
U mnie w pracy ludzie zbiorowo rzucili się na te wynalazki Dukana (jak twierdzą z pełną świadomością ewentualnych konsekwencji).
Patrzyłem na nich jak na idiotów (żarli jakieś przedziwne rzeczy). Tymczasem jeden kolo w ciągu nie wiem, dwóch-trzech miesięcy (??) schudł chyba z 30-40 kg. Stało się to tak szybko że w ogóle nie zarejestrował konieczności kupna/przeróbek nowych ciuchów. Wyglądał jak clown przychodząc do roboty w wiszących na nim łachach. Mam nadzieję, że gościu prócz zrzucenia na wadze umrze także na raka (głupi chuj):
https://www.youtube.com/watch?v=7-_8qZW1CBA
Inni nie doszli pewnie nawet do połowy "grafiku", a i tak udało im się zrzucić po 10-15 kg (także jechali na Dukanie). Im śmierci nie życzę, ale z jakimiś tam potencjalnymi zagrożeniami zdrowotnymi powinni się pewnie niestety liczyć. Dieta Dr Dupana rozprzestrzeniała się u mnie w pracy jak epidemia, najpierw jedna osoba, potem dwie i więcej. Pewnie nie pisałbym o tym gdybym nie zauważył jej skuteczności, wydaje się że jest tyle efektywna co (chyba) potencjalnie niebezpieczna.
---
Dobry temat z tą larwa tasiemca. Słyszałem że dobre są też pijawki, połyka się tak z 200 gramów, potem nie można robić stolca przez dwa tygodnie i proces odchudzania zakończony. Innym świetnym sposobem na odchudzanie (polecanym przez uczniów "Bożego Człowieka"), jest znalezienie egzemplarzy bydła które chorują na wąglika jelitowego. Podobno zjedzenie takiego mięska to 100% szansa na stałą stratę na wadze!
Cześć, tu GOLowy trener i dietetyk.
Działam na golu z mocy dobrego serca, trochę tutaj chaosu z pytaniami, jeśli ktoś chciałby dostać poradę od zawodowego dietetyka i trenera to proszę pisać. Najlepiej pod punktami :)
Pozdrawiam Golowicze :>
Dieta kapusciana ? Bialkowa ? Ludzie ! liczcie sobie makrosy , zawsze badzcie na deficycie kalorycznym, do tego rowerek, bieznia, orbitrek , i silownia . I gubicie tluszcz a macie miesnie ! Proste !
Dieta dukana ? Zapomnijcie o tym gownie ! U mnie w robocie babka co rpawda schudla w ch&j ale co z tego jak wyladowala w szpitalu bo nerki zaniemogly ....i jedna nereczka papa
Z ciekawości zerknąłem na tę dietę proteinową i tak się zastanawiam, o co ten cały hałas? Czy ktoś w temacie mógłby wytłumaczyć, na czym polega niebezpieczeństwo dla zdrowia?
Tutaj przykładowe jadłospisy:
rano: serek wiejski light, 1 jajko na twardo, 2 plastry polędwicy z indyka
obiad: kurczak z rożna
kolacja: pstrąg pieczony w folii ( przyprawiony vegetą plus w środku wyłożony plasterkami czosnku)
rano: pół lub cała makreli, kubek herbaty
południe: pierś z kurczaka – gotowana, można doprawić ziołami
kolacja 1: półtora fileta śledziowego w marynacie (Bismarc), jajko na twardo w łódeczki (posypane papryką ostrą), szklanka wody
kolacja 2: szklanka mięty, jogurt bałkański w kefirem (estragon, oregano)
Swoją drogą wygląda to mega smacznie :)
Sprawa jest prosta. Liczysz swoje zapotrzebowanie kaloryczne. Odejmujesz od wyniku 300-500 kcal. Wychodzi ci tyle kalorii ile masz żreć. Z tego ustalasz sobie 50% węglowodanów, 30 procent białka, 20 procent tłuszczów. Następnie spokojnie sobie liczysz gramaturę poszczególnych posiłków na stronie typu MyFitnessPal, aby zmieścić się w limicie. Przy tym ruszasz się (spacer, bieganie, rower, bieżnia, skakanka, taniec, cokolwiek) ze 3 razy w tygodniu po 30 minut. Co tydzień stajesz na wadze oraz przed lustrem i obserwujesz zmiany. Najważniejsze aby się nie głodzić tylko jeść tyle ile kcal potrzebujesz. Głodzenie prowadzi do szybkiej utraty wody i tłuszczu w małym okresie czasu. Tylko, że potem zwalnia metabolizm i następuje stagnacja. Tyle.
dieta warzywno owocowa dr.Dąbrowskiej .Tylko jak zaczniesz nie przerywaj az do osiagnieca zalozonej wagi.
1kg dziennie pi razy oko.
NajPhil --> w diecie proteinowej brakuje przede wszystkim warzyw i owoców. Poza tym - całkowite obcięcie tłuszczów to też nie jest droga, bo ich odpowiednia ilość pozytywnie wpływa na produkcję testosteronu, na którego deficyt często cierpią osoby z nadwagą.
O fuck, pobawiłem się kilka dni tą dietą kapuścianą + nieco wysiłku i okazało się, że to przegięcie. Straciłem prawie 9 kg w 6 dni - cokolwiek nie mówić, coś takiego na pewno nie jest zdrowe.
No bo dieta kapuściana to zakamuflowana głodówka, surowa kapusta ma jakieś 30kcal/100gram, dziennie jak się postarasz jedząc samą kapustę wciągniesz może 300kcal, to właściwie tyle co nic, dwie bułki kajzerki mają więcej.
Kolejny update z pola boju. Te kilka miesięcy diety i lekkiego wysiłku przynosi efekt, ale ja bym nie był sobą, gdybym w tym czasie nie zaczął szukać drogi na skróty. Najpierw polazłem do sklepu dla kulturystów. Dobrą chwilę się wahałem, czy w ogóle wchodzić, bo pani za ladą miała większy biceps od mojego. Wąsy też miała jakby gęściejsze, ale to może tylko wrażenie związane z jarzeniowym oświetleniem sklepu. W końcu zapytałem o blokery apetytu i pani mi sprzedała coś, o nazwie Phenodrol - receptura fińska, mocniejsza, dla prawdziwych drwali, a nie tych cipek w wąskich rurkach, ale brodą do cycków.
Już samo opakowanie nie wzbudziło mojego entuzjazmu. Było brązowe, a brązowy to wiadomo, taka nieudana imitacja czerwonego dla ubogich. Mój fiński nieco zardzewiał, ale jak to mówi stare przysłowie: "Nokia, nokia, Suomi Jahne Ahonen", więc śmiało łyknąłem kapsułkę. Jeść się nie chciało umiarkowanie, za to po 20 godzinach dalej nie mogłem zasnąć. Łapy mi się trzęsły, a przed oczami stawały obrazki, gdy będąc pacholęciem biegałem z na wpół obranym kartofelkiem, wyznając miłość każdej napotkanej umywalce. Po takim doświadczeniu definitywnie zakończyłem moją karierę body buildera.
Oczywiście nie wyciągnąłem z tej przygody żadnych wniosków i już po tygodniu zacząłem z zainteresowaniem czytać na forum o szybkiej, łatwej i przyjemnej metodzie przeczyszczania organizmu. Gwarantowana utrata 10 kg w tydzień. Opisałem tam swoją sytuację i już po godzinie użytkowniczka o nicku "Zdrowa Mamasita" - od razu mnie tym zachwyciła - wyczerpująco rozwiała moje wątpliwości. Przy okazji poradziła, żebym nie kupował zwykłego senesu z Herbapolu, bo to "przeciętne gówno", tylko wydał nieco więcej na zioła zbierane o północy przez nagie dziewice. Oczywiście się zgodziłem. W końcu nic, co przeciętne, nie może być dobre. No, może poza informacją o przeciętnym wynagrodzeniu w Polsce, podawanym dla celów statystycznych.
Zaparzając sobie na noc ziółka, człowiek ma głowie taki idylliczny obrazek, w którym wstaje rano, od razu pobiegnie do kibelka i się ślicznie wysra. Tylko że to rano nadchodzi o czwartej zerozero i szans na dobiegnięcie dokądkolwiek nie daje. Zdrowa Mamsita miała jednak racje, po tych droższych ziołach gówno na pewno nie było przeciętne.
Teraz już jestem oczywiście mądrzejszy i bardziej doświadczony., więc gwiżdżąc moją ulubioną melodię zespołu Napalm Death przeglądam Strony dotyczące domowym sposobem zakładania obręczy na żołądek. Nie wydaje się to trudne.
Silownia i zdrowe zarcie i chudniesz i robisz miesnie... a nie jakeis gowniane diety kapusciane....jak za szybko zejdziesz z kaloria to pozniej waga sie zatrzyma
Kapuściana poszła już dawno w kąt. Zresztą to w ogóle jest sposób odżywiania dobry tylko dla jakichś wymuskanych panienek, a ja przecież gołą dupą potrafię zamordować jeża. Teraz dużo bardziej urozmaicam sobie żarcie i bardziej pilnuję formalnych zasad żywieniowych, niż stosuję się do jakiejś konkretnej diety.
Ja ostatnio zastosowałem kurację Neera. Od 5 do 10 dni pije się rozcieńczony wodą syrop drzewny z odrobiną soku z cytryny i szczypta pieprzy kajeńskiego. W 5 dni poszło mi 3,5 kg. Oczywiście w tym czasie nic nie można jeść tylko pić ten syrop ewentualnie wodę. Głównym celem jest oczyszczenie organizmu z toksyn, efektem ubocznym jest utrata wagi. Gdyby nie szykująca się duża impreza, to dotrzymałbym do tych 10 dni, bo faktycznie człowiek czuje się po dwóch dniach lekko i fajnie. Nawet jeść się nie chce, jedynie z każdym dniem coraz mniej smakował ten syrop, ale to chyba byłoby ze wszystkim gdyby od kilku dni piło się bądź jadło to samo.
Gdyby do tego dodać jakieś lekkie ćwiczenia, to wagę można tracić szybciej. W 10 dni z 7 kg można spaść. Nie ma efektu jojo. Jestem po kuracji już dwa tygodnie i jedynie wrócił jeden kilogram, który i tak potem mi spadł i waga wciąż leci, bo jakoś mniej jem i w sumie od czasu do czasu biegam. Polecam kurację dla osób, którzy chcą szybko i bezpiecznie pozbyć się kilogramów i oczyścić organizm - dieta białkowa organizmu wam nie oczyści.
Oczyszczenie organizmu poprzez picie przez dwa tygodnie soku z drzewa, co za kurwa bzdury. Umrzesz na zawał przed 50tką.
Widzę spec od odżywiania się znalazł... (wyniki badań ambulatoryjnych przeprowadzonych dwa dni po końcu miałem lepsze niż przed kuracją). Przeżyję Ciebie i twoje dzieci.
Wszystkie diety typu "białkowa" i "kapuściana" są zagrożeniem dla zdrowia i może powodować nieodwracalne zmiany. Oczywiście nie od razu, ale jednak.
Białkowa chociażby tym, że od samych aminokwasów i ich metabolizmu wysiadają nery. Od biedy można żyć z jedną, pytanie czy nie pójdą obydwie naraz. Akurat jestem na świeżo po zajęciach z fizjologii na ten temat, więc w skrócie.
- Lepiej przyjąć porządne śniadanie i jeść małe posiłki co 3-4 godziny. W ten sposób rano napędzasz metabolizm (jedzenie pobudza ukł. pokarmowy do roboty) i jego tempo jest podtrzymywane przez kolejne posiłki. Jedzenie większej dawki dziennego wyżywienia pod wieczór niewskazane (wtedy metabolizm już zwolnił, nie będzie takiego spalania żarcia).
- Aktywność fizyczna też napędza metabolizm
- Jak powinien wyglądać nasz talerz?
1/4 ziaren (węglowodany złożone - pieczywo ciemne, ziemniaki itp)
1/4 mięcha
1/2 warzywa z odrobiną owoców (owoce mają dużo fruktozy, która jest szybciej zamieniana w tłuszcz od czystej glukozy)
- Jak powinna wyglądać zdrowa dzienna dieta?
cukry ok. 50% (unikać słodyczy, a w szczególności soków, koli itp!!!)
białko ok. 10-15% (w diecie białkowej jest to zdecydowanie więcej, dlatego nie ma co się z własnej woli zarzynać)
tłuszcz ok. 25% (najlepiej ryby, olej rzepakowy, oliwa z oliwek)
- Jak obliczyć nasze dzienne zapotrzebowanie kaloryczne (w przypadku mężczyzn)?
1) waga [kg]*24h=podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne (BMR)
2) BMR*współczynnik aktywności (poniżej)=dzienne zapotrzebowanie
Wsp. aktywności:
Niska - Pracownik biurowy prowadzący siedzący tryb życia 1,40–1,69
Umiarkowana - Pracownik budowlany, bądź osoba uprawiająca jogging godzinę dziennie 1,70–1,99
Duża - Rolnik pracujący narzędziem ręcznym, bądź osoba pływająca dwie godziny dziennie 2,00–2,40
Jedząc tyle ile wynosi dzienne zapotrzebowanie ani nie chudniemy, ani nie tyjemy.
- Jak schudnąć?
Przyjmować mniej kalorii niż potrzebujemy. Tak 100-600 kcal mniej.
Czyli co? Mniej żreć LUB więcej się ruszać LUB kombinacja dwóch poprzednich.
Ja tam nie jem nic od wczoraj i nie wiem ile czasu jeszcze nic nie bede jadł czemu? hmm bo wszystko mnie w około wkur*** temu.
a może ćwiczenia?
Crossfit np chociaż pewnie zaraz zacznie się krytyka.
Opcjonalnie- Crossfit + Paleo. Zdrowo i skutecznie, a wyglada sie duzo lepiej niz po diecie.
" którzy chcą szybko i bezpiecznie pozbyć się kilogramów" - nie ma czegoś takiego. To co stosujesz, to odmiana głodówki i na dłuższą metę - jak już pisał Nazgrel - prędzej cię zabije niż pomoże.
Pomóc może pod jednym warunkiem. Że taka "dieta" będzie stosowana raz na rok i nie dłużej niż te 10 dni. no może raz na pół roku przy założeniu, że masz zdrowy organizm.
A już w ogóle kretynizmem jest uogólnianie do powyższego cytatu. Utrata 7 kg w 10 dni to cholerne obciążenie organizmu. I przy dużej wadze, wydłużeniu "cud-diety" np. do 30 dni (21 kg w miesiąc? samobójca), albo stosowanie jej raz na miesiąc ... jedyne co zrobi, to zryje ci tak serce, że po roku zejdziesz na zawał.
Up - Nie jesteś w temacie i piszesz trochę bzdury, więc jeszcze napisze bardziej szczegółowo na temat tej kuracji. Głównym celem jest oczyszczenie organizmu, nie odchudzanie - to efekt uboczny. Dlatego trzeba stosować się do zasad spożywania tego syropu. Jeśli ktoś brałby go 10 dni to nie może ot tak potem wrócić do normalnego żywienia. Normalne posiłki można dopiero jeść po 5 dniach od zakończenia kuracji. Stosując 5 dni, to żołądek gotowy jest do przyjmowania normalnych posiłków już drugiego dnia. Jak się domyśliłeś można ją stosować maksymalnie dwa razy do roku (10 dni), jak była krótsza można 3 czy 4 razy (5 dniowa). Nie można sobie wydłużać tego do załóżmy 30 dni - tego nie wolno. Maksymalnie 10 dni i nie więcej.
Poza tym skład tego syropu to mieszanka syropu palmowego i klonowego, które są bogate w minerały jak wapń, potas, mangan, cynk itd. Serce nie wysiądzie z pewnością, bo sam syrop klonowy wzmacnia serce i układ nerwowy. Cytrynę się dodaje, ze względu na witaminę C i wiele innych witamin. Natomiast pieprz kajeński przyśpiesza metabolizm i wzmacnia układ odpornościowy. Dlatego nie nazywałbym tego głodówką, bo ważne związki mineralne są dostarczane do organizmu. Tak więc nic nie grozi podczas spożywania w rozsądnych dawkach takiego napoju. Pije się go, gdy czuje się głód - max 2 litry napoju dziennie.
Jakoś też ludziom, którzy przeżyli II Wojnę Światową w obozach pracy czy na frontach nie wysiadło serce, gdy przez kilka lat walczyli o życie w trudnych warunkach, często zmagając się głodem. Bardzo dużo takich osób dożyło sędziwego wieku, nierzadko 90 lat, więc z tym zejściem na zawał przesadzacie. Szybciej zejdzie się na zawał z przejedzenia aniżeli kontrolowanej "głodówce".
piszcie chociaz jak wychodzic z tych glodowek oczyszczajacych, bo ludzie od razu rzuca sie na jedzenie nieswiadomi jojo
Will Barrows ja mam niestety dokładnie na odwrót. Waga od kilku lat utrzymuje się u mnie ta sama i pomyślałem sobie że schudnę sobie dwa kilo, żeby zobaczyć czy coś się zmieni w wyglądzie czy coś. Przez przypadek schudłem 4kg w dwa tygodnie, czyli jak dla mnie to troche za bardzo. Teraz chce przytyć, ale jako z przyzwyczajenia już nie chce mi się jeść. Musze się upychać na siłe.
HETRIX22 --> to proponuję jakiś trening siłowy. Odzyskasz swoje 2kg, ale w bardziej estetycznej formie. :)
@drenz
Głodówki nie oczyszczają z toksyn. Za cały proces oczyszczania organizmu odpowiadają wątroba i nerki. Tydzień głodówki pod tym względem da tyle samo co zdrowe odżywanie przez ten sam czas.
Jeśli ktoś chce naprawdę schudnąć niech po prostu ruszy tyłek na siłownię albo w plener biegać. To najlepszy sposób na chudnięcie bez efektów jojo.
Jak koniecznie chce się pościć, lepiej pójść w kierunku diety 5:2, jednodniowy post nie wyniszcza organizmu w przeciwieństwie do dłuższego a może nawet pomóc.
Jakoś też ludziom, którzy przeżyli II Wojnę Światową w obozach pracy czy na frontach nie wysiadło serce, gdy przez kilka lat walczyli o życie w trudnych warunkach, często zmagając się głodem. Bardzo dużo takich osób dożyło sędziwego wieku, nierzadko 90 lat, więc z tym zejściem na zawał przesadzacie. Szybciej zejdzie się na zawał z przejedzenia aniżeli kontrolowanej "głodówce".
Odpowiedź na to jest banalnie prosta, przeżyli tylko Ci najsilniejsi, których organizm zdołał się zregenerować po latach.
Dieta Dunkana to jedno z największych cholerstw, które zabija nerki, obciąża organizm i sprawia, że nasze samopoczucie leci na pysk.
po co sie tak katowac jak chcesz tylko schudnac? jedz to samo co jadles tylko w mniejszych ilosciach - takich aby osiagnac dziennie ujemny bilans kaloryczny... i to tez nie obcinaj od razu polowy jadlospisu jak niektorzy, tylko utnij z 400-500kcal (albo nawet mniej, zalezy ile teraz szamiesz), po miesiacu zobaczysz efekty i mozesz kontunuowac. cala filozofia...
Wsp. aktywności:
Niska - Pracownik biurowy prowadzący siedzący tryb życia 1,40–1,69
Umiarkowana - Pracownik budowlany, bądź osoba uprawiająca jogging godzinę dziennie 1,70–1,99
Duża - Rolnik pracujący narzędziem ręcznym, bądź osoba pływająca dwie godziny dziennie 2,00–2,40
pewien jestes co do tych wspolczynnikow? :)
godzina dziennie joggingu do umiarkowanej aktywnosci? codziennie?
z tego co pamietam to 3 razy w tygodniu silownia = umiarkowana wlasnie.
a godzinny jogging jaki by nie byl to z 600 kalorii conajmniej spalone.
az sprawdzilem, umiarkowana to wrecz 2 razy na silowni
oczywiscie to wszystko umowne jest z tymi wspolczynnikami...
drenz --->
"Nie jesteś w temacie i piszesz trochę bzdury"
"Serce nie wysiądzie z pewnością, bo sam syrop klonowy wzmacnia serce i układ nerwowy."
"Jakoś też ludziom, którzy przeżyli II Wojnę Światową w obozach pracy czy na frontach nie wysiadło serce (...)"
Naprawdę chcesz, żebym to skomentował?
Nie sprawdziłeś nawet czym jest wspomniana kuracja, pisząc jakieś od siebie rzeczy, które z nią nie mają wspólnego. Poczytaj o właściwościach syropu klonowego a trzeciego zdania też lepiej nie komentuj, bo obawiam się niezrozumienia kontekstu.
ja sprawdzilem, ale nawet nie warte bylo komentarza.
sklad tego produktu= 0.5g bialka na 100, tluszczu jeszcze mniej
wiec po pierwsze palisz miesnie, po drugie niszczysz gospodarke hormonalna przez brak tluszczy.
jest to zabojcza dieta, moze 1-2 dni jeszcze mozna to uznac za w miare sensowne, ale dluzej juz nie.
detox nie jest rowny wyniszczeniu organizmu. Nawet jesli jest to krotkotrwale.
pewien jestes co do tych wspolczynnikow? :)
godzina dziennie joggingu do umiarkowanej aktywnosci? codziennie?
z tego co pamietam to 3 razy w tygodniu silownia = umiarkowana wlasnie.
a godzinny jogging jaki by nie byl to z 600 kalorii conajmniej spalone.
az sprawdzilem, umiarkowana to wrecz 2 razy na silowni
oczywiscie to wszystko umowne jest z tymi wspolczynnikami...
Oczywiście, jest to bardzo umowne i nie ma co przywiązywać wagi do nazwy (np. aktywność umiarowana).
Dane dałem z wikipedii i widełki współczynnika wydają się być dosyć ok.
W takiej np. "Fizjologii człowieka" Konturek podaje takie wartości (mniej więcej, nie mam książki pod ręką):
Niska - praca siedząca, brak aktywności - 1-1,1
Niska aktywność - praca na nogach lub praca siedząca i 3 razy godzina ruchu w tygodniu - 1,2-1,3
Aktywność średnia - praca fizyczna lub praca siedząca i trening codziennie - 1,4-1,6
Wysoka aktywność - ciężka praca fizyczna/wyczynowy sport - 1,6-2
Wykładowca jednak oznajmił, że to bardzo rygorystyczne współczynniki i w rzeczywistości te z internetu będą bardziej adekwatne :)
NajPhil - u mnie babka z pracy , przez ta diete , wyladowala w szpitalu z rozwalonymi nerkami, co prawda schudla, no ale czy warto ?
Dodam od siebie 2 grosze. Swoją przygodę z dietą zacząłem w październiku zeszłego roku. Od tego czasu zjechałem 22kg przy zbilansowanej diecie ułożonej przez dietetyka (jak ktoś ma cierpliwość i wiedze, można to zrobić samemu ale gotowe diety "jakieśtam", czyli kapuściane, niskowęglowodanowe, białkowe itp. to głupota) opierającej się na węglowodanach (tak powinna wyglądać każda dieta!) i intensywnych ćwiczeniach (w szczytowych momentach 6 razy w tygodniu - bieganie, basen, rower, siłownia).
Z mojego doświadczenia uważam takie podejście jako jedyne właściwe :P. Żadne gotowce nie zastąpią zbilansowanej diety. Dieta bez treningu to też słaby pomysł bo przy redukcji kaloryczności metabolizm bardzo spada, przez co jej efektywność jest dużo niższa (i to jest kwestia dużo istotniejsza niż ilość spalonych kalorii podczas ćwiczeń, chociaż oczywiście są to tematy powiązane).
A co do " Jak obliczyć nasze dzienne zapotrzebowanie kaloryczne (w przypadku mężczyzn)?
1) waga [kg]*24h=podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne (BMR)
2) BMR*współczynnik aktywności (poniżej)=dzienne zapotrzebowanie
Wsp. aktywności:
Niska - Pracownik biurowy prowadzący siedzący tryb życia 1,40–1,69
Umiarkowana - Pracownik budowlany, bądź osoba uprawiająca jogging godzinę dziennie 1,70–1,99
Duża - Rolnik pracujący narzędziem ręcznym, bądź osoba pływająca dwie godziny dziennie 2,00–2,40"
wydaje mi się to mocno zawyżone. Ważyłem 105 kg, Przyjmując najbardziej restrykcyjne kryteria miałem zapotrzebowanie kaloryczne (z powyższego równania czyli 105x24x1.4) na poziomie 3500 kcal, co jest absurdem.
Wszystko zalezy od czlowieka i czy chce tymczasowo zrzucic pare kilo, czy moze ma spora nadwage/otylosc i chce w koncu cos z tym zrobic.
Jesli to pierwsze to wystarczy troche wiecej sie poruszac, pocwiczyc, ograniczyc smieciowe zarcie i wsio. Dieta tez jest dobra ale zapomnijcie o Dukanach czy innych wymyslach - to glupota jakich malo i mozecie sobie bardzo zaszkodzic.
W tym drugim przypadku sprawa jest bardziej skomplikowana. Wszystkie diety, liczenie kalorii, obliczanie co mozemy zjesc, a czego nie, ciezkie cwiczenia nie moga byc podstawa schudniecia. Dlaczego? Bo odchudzanie to proces dlugofalowy i w koncu zabraknie nam determinacji/czasu/checi na takie pierdoly. Cwiczenia sa fajne ale nie w takiej hardcorowej formie jak podaja niektore jelopy, tym bardziej polaczone z rygorystyczna dieta. Warto sie ruszac aby nie wygladac jak flak po zrzuceniu kilogramow ale ostre cwiczenia 6 razy w tygodniu? Nadejdzie czas, ze praca/rodzina/lenistwo nie pozwola ci na kontynuowanie takiego programu. I o ile nie zamierzasz zmienic swojego zycia i zostac instruktorem fitness, strongmenem, sportowcem, w dlugim okresie czasu sa nierealne. To samo tyczy sie skrupulatnego liczenia kalorii - kiedys przestaniesz to robic bo zabraknie ci czasu/checi i bedziesz w dupie.
Czyli jak schudnac?? Zobacz co w twojej diecie jest najbardziej kaloryczne/bezwartosciowe, odstaw slodkie, ogranicz gazowane napoje. Zmien proporcje w zarciu aby bylo wiecej warzyw, doloz owoce i staraj sie samemu przygotowywac jedzenie. Zainteresuj sie kalorycznoscia danych produktow, ale bez przesady... cale zycie nie bedziesz chodzil z miarka.... Jesli masz spora nadwage, to po tych czynnosciach schudniesz bardzo szybko. Najwazniejsze to nie nakladac na siebie bardzo duzo ograniczen bo nie wytrzymasz, nie ma bata ze obejdziesz sie bez tego wszystkiego w ciagu lat. W koncu dasz za wygrana i waga wroci jeszcze wieksza. Liczy sie ogolny bilans kaloryczny w dlugim okresie czasu - jesli bedzie ujemny to schudniesz, a nawet 1kg miesiecznie co jest bardzo proste do osiagniecia i bezpieczne dla organizmu to 12kg w rok. Pomysl jak szybko zleci ten rok i czy nie fajnie wazyc mniej te 12kg. Ze spadkiem wagi przyjdzie wieksza aktywnosc i chec na ruch.
Trzymam kciuki
I jeszcze jedno - w przypadku chęci utraty większej masy, nie robi się tego "za jednym zamachem". Prawidłowo prowadzona dieta redukcyjna powinna się odbywać etapami (redukcja-stabilizacja-[...]).
Druga, najważniejsza kwestia to przyswojenie sobie nawyków żywieniowych, żeby dobrze funkcjonować po zakończeniu redukcji.
"Warto sie ruszac aby nie wygladac jak flak po zrzuceniu kilogramow ale ostre cwiczenia 6 razy w tygodniu? Nadejdzie czas, ze praca/rodzina/lenistwo nie pozwola ci na kontynuowanie takiego programu."
No to nadejdzie. Ja miałem przez pierwsze trzy miesiące tyle czasu, że mogłem sobie na to pozwolić. Nawet jeśli się później zmniejszy intensywność, efekty nie przepadną.
"a nawet 1kg miesiecznie co jest bardzo proste do osiagniecia i bezpieczne dla organizmu to 12kg w rok"
Wg dietetyków, z którymi się konsultowałem, już 0,5-1kg tygodniowo (w zależności od etapu, fazy diety+ćwiczeń i wagi) jest bezpieczne (a w pierwszych 2-3 tygodniach liczba ta może być nawet ciut większa).
Loczek>> Jasne ze efekty nie przepadna, ale ciezko jest pozniej sie przestawic na to, ze mniej cwicze to i mniej kalorii potrzebuje. Znam kilka osob, ktore nie mialo problemow z waga bo sie duzo ruszali/uprawiali sport i mysleli, ze tak bedzie zawsze. Praca/narzeczona/dzieci ograniczyly intensywny ruch a niestety nie zmienily swojego zywienia - samo to wystarczylo do przybrania wagi.
Tak, 1kg tygodniowo to bezpieczna wartosc ale to na poczatku bo pozniej tak latwo nie jest a dochodzi do tego zwiekszony ruch wiec i masa miesni wzrasta i waga "stoi". Chcialem tylko pokazac, ze nawet tak mala wartosc w dlugim okresie czasu to ogromny zysk i mordercze diety na 3 miesiace to pikus w porownaniu do tego co mozemy osiagnac jesli bedziemy konsekwentni.
Loczek - co do współczynnika aktywności to odsyłam do postu 56.
Co źródło, to podaje inaczej. Wiadomo też, że każdy organizm jest trochę inny. Jednak tak opiera się to wszystko na prostej matmie, więc trudno o jakieś duże mijanie się z rzeczywistością.
3500 kcal przy wadze 105 kg wcale nie wydaje się być jakąś przesadą. Pamiętaj, że to tyle kcal ile, po ilu ani się nie przytyje, ani nie schudnie.
Ale wiadomo, jak się chce schudnąć, to można po prostu przyjąć, że jemy nasze podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne i już nie mnożymy przez wsp. aktywności, albo bierzemy zaniżony (np. 1,1) itd :)
Jedzac same warzywa w trzecim dniu organizm przestawi sie na odzywianie endogenne. Zacznie zrec wszystko co masz w organizmie, wszystkie syfy ci zje wraz z chorobami i rakiem. Bo nie ma sie czym zywic a jedzac 3x dziennie glownie przeczyszczajace wyrzuci z bebechow cale swinstwo ( zrobisz reset organizmu ) wygladzi ci sie skora, odmlodnieje o kilka lat, wszelkie dolegliwosci wewnetrzne odejda, bedziesz mial jasnosc umyslu, itd, itd.
Nie wolno natomiast gotowac ci marchwi. Glukoza ci skoczy w gore i w organizmie wydzieli sie insulina i nici z diety a nawet o tym nie bedziesz wiedzial.
Laczac pomido i ogorek tez nie jest dobrym pomyslem lecz juz nie szkodzi tak bardzo. Ogorek zawiera askorbinaze, kora zabija wit C zawarta w pomidorach.
Trzymajac to przez dwa tygonie i jadac na 700kcal zjedziesz okolo 10 kilo i co nadzwyczaje - bezpiecznie bo wraz z warzywami masz wszystko co organizm potrzebuje. a odpowiednie podawane jeszcze go napedzasz do zjadania samego siebie.
Duncan
Tak, 1kg tygodniowo to bezpieczna wartosc ale to na poczatku bo pozniej tak latwo nie jest a dochodzi do tego zwiekszony ruch wiec i masa miesni wzrasta i waga "stoi".
głupotą jest patrzenie tylko i wyłącznie na wskazania wagi podczas gdy w naszym tygodniowym grafiku są ćwiczenia siłowe, które bądź co bądź zwiększają naszą masę mięśniową a przez to wagę.
Najważniejsze to widzieć różnice w obwodach i przede wszystkim w odbiciu lustrzanym bo wychodząc na plażę czy basen nikt nie będzie biegał za Tobą z wagą, a jeśli widać efekty gołym okiem to nie ma znaczenia że waga stoi w miejscu albo spadła tylko o 2kg w 2 miesiące.
"Trzymajac to przez dwa tygonie i jadac na 700kcal zjedziesz okolo 10 kilo i co nadzwyczaje - bezpiecznie bo wraz z warzywami masz wszystko co organizm potrzebuje. a odpowiednie podawane jeszcze go napedzasz do zjadania samego siebie."
Ty tak na poważnie?
"Najważniejsze to widzieć różnice w obwodach i przede wszystkim w odbiciu lustrzanym bo wychodząc na plażę czy basen nikt nie będzie biegał za Tobą z wagą, a jeśli widać efekty gołym okiem to nie ma znaczenia że waga stoi w miejscu albo spadła tylko o 2kg w 2 miesiące."
Oczywiście zgadzam się co do obwodów, ale z odbiciem jest różnie... Ja praktycznie nie zauważałem różnicy a jak spotykam znajomych, których nie widziałem x lat/miesięcy, to mnie nie poznają :P
Loczek dlatego dobrym pomysłem jest robienie sobie zdjęcia co np. tydzień.
Ja przy redukcji tak robiłem i różnica między pierwszym a 4 tygodniem była już widoczna gołym okiem
[66] Prawda. W moim przypadku regularnie chodziłem do dietetyka, więc wszystko załatwiały pomiary :)
Malaga>> Chodzi o bezpieczny spadek wagi.
Co do samego wazenia, to najbardziej miarodajny wskaznik o ile nie bedziemy wariowac. Codzienne patrzenie w lustro i ocenianie sylwetki tez nie bo roznice sa zauwazalne dopiero z uplywem czasu a widzimy sie codziennie wiec trudno ocenic. Tak jak pisze Loczek, jak kogos widze codziennie to trudno powiedziec ile schudl/przytyl.
Waze sie co tydzien 2, bo waga nie klamie. Jak ktos wazy 130 kilo i nie jest gora miesni to wazy za duzo. Co do opinii innych o mojej wadze to sie nie przejmuje, nie za bardzo mnie to obchodzilo jak bylem grubszy wiec teraz ma to jeszcze mniejsze znaczenie.
Duncan:
"Co do samego wazenia, to najbardziej miarodajny wskaznik o ile nie bedziemy wariowac"
Tutaj też sporo zależy od etapu diety. Przykładowo u mnie pod koniec redukcji między 2 wizytami u dietetyka, waga się nie ruszyła... Za to spadł o 2% poziom tkanki tłuszczowej i wzrósł poziom wody w organizmie.
A jeśli chodzi o ostatnie stwierdzenie - w tym czasie 3xtygodniu siłownia i 2x bieganie, więc nie jest to "wariowanie" :P
W dlugim okresie czasu to nie ma znaczenia, dlatego pisze, zeby nie wariowac ze sprawdzaniem wagi i myslami typu "OMG czemu nie chudne??? No czemu?" W koncu waga spadnie bo musi - fizyki sie nie oszuka. Jesli tak sie nie stanie oznacza to problem zdrowotny (i warto zrobic badania) lub oklamywanie samego siebie i nie trzymanie sie planu jaki sobie wyznaczylismy.
nie wierzę w samą dietę, ważne są też ćwiczenia, ruch... sama stosuję jadłospis wg apki: [link] i mimo, że bywa ciężko, to czuję się lżejsza.
Odnośnie ciekawych diet, treningów i nie tylko polecam ten fanpejdż. Pozdrawiam ;-)
[link]
Stary wpis, ale podzielę się swoimi ostatnimi doświadczeniami:
Nie widzę sensu kombinowania z takimi "monotonnymi" dietami. Trzy tygodnie temu zacząłem liczyć kalorie, składniki odżywcze, do tego dorzuciłem więcej ruchu. Jem 1500 kalorii dziennie w "zdrowej" postaci (brak dodatkowego cukru, tłuszcz tylko w ilości potrzebnej organizmowi), do tego biegam w sumie 3.5h tygodniowo, dbając, żeby co najmniej 1h była ciurkiem. Efekt jest taki, że jestem cały czas najedzony, jem smaczne rzeczy (a nie kapustę przez dwa tygodnie z rzędu), mam więcej energii, lepiej się czuję, a po tygodniu "ochoty na cukier" nie mam już nawet ochoty na moją ukochaną czekoladę. No i waga - do tej pory 3.5 kg mniej. Naprawdę, szkoda się męczyć, skoro wystarczy tylko zbilansować dietę (nie jestem dietetykiem, robię to "na oko", więc jak ktoś się przyłoży, to pewnie jeszcze lepsze efekty osiągnie) i można jeść więcej, równie smacznie, bez rezygnowania z dobrych efektów i ryzykowania "efektu jojo".
a co myślicie o herbacie pu-ehr i "herbacie" rooibos? jeszcze przed czterema tygodniami głównie pijałem zwykłą herbatę (około 4-7 litrowych dzbanków dziennie z 3 stołowymi łyżkami cukru) aż któregoś dnia przypadkiem natknąłem się na info o tych dwóch wcześniej wymienionych produktach (wypłukuje toksyny, dobre na ciśnienie, układ krwionośny, wątroba, żołądek itd. no same superlatywy) tak więc od 4 tygodni pije tego jakieś 3 szklanki dziennie i około 1,5 litra wody mineralnej, cukru jako cukru w ogóle nie używam (raz na jakiś czas jakiś sprajt piwko czy coś w ten deseń). Co znawcy tematu o tym myślą?
Moja dieta i odchudzanie doprowadziła mnie niestety do otyłości. Wcześniej miałem niewielką nadwagę a teraz niestety to już otyłość. Jestem po prostu za leniwy żeby ponownie chodzić na siłownię, bo kiedy rzeczywiście na siłownię chodziłem schudłem i to dużo. Teraz najzwyczajniej mi się nie chce. to zwykłe lenistwo. Nawet do sklepu do którego mam góra 50 metrów jadę samochodem. Otyłość to jest naprawdę straszna sprawa. We wrześniu/Październiku po raz kolejny mam zamiar pójść na siłownię. Mam nadzieję że się tym razem uda.
markusik - jeśli Ci się nie chce przejść nawet 50 metrów, to może to nie jest kwestia lenistwa ("niechciejstwa"), tylko już objawy depresji. Generalnie jest tak, że otyłość jest brzydką siostrą depresji, a obie te jednostki chorobowe wzajemnie się napędzają.
Odchudzanie to nie tylko dieta i aktywność fizyczna. Właściwym wsparciem są badania genetyczne. To w naszym DNA jest zapisane, m.in. czy mamy wrodzoną skłonność do otyłości oraz jakie geny odpowiadają za nasz apetyt. Wyniki badań pokażą, m.in. jak skomponować właściwą dietę, ile powinieneś jeść białek, tłuszczów i węglowodanów, z jakich produktów zrezygnować, a które są dla Ciebie wskazane, jaki rodzaj aktywności fizycznej ułatwi Ci zrzucenie kilogramów. Zalecam skorzystanie z badania „Otyłość” laboratorium Vitagenum. Zachęcam również do przeprowadzenia badania „Fit On” lub „Fit Ona”. Dzięki nim dowiesz się jak maksymalnie wykorzystać tkwiący w organizmie potencjał oraz jakie czynniki w największym stopniu wpływają na zachowanie prawidłowej masy ciała, jaki rodzaj diety i aktywności fizycznej jest wskazany właśnie dla Ciebie. Przeprowadzenie badań jest bardzo proste. Zestawy zamawia się przez internet do domu, pobiera próbkę materiału genetycznego, a następnie odsyła się do laboratorium, gdzie analizują je specjaliści. Wyniki otrzymuje się drogą elektroniczną.