Z urną w Bieszczady - recenzja gry Far Cry 4
Serii Far Cry bardzo przydałby się jeden, ten sam bohater w stylu Nathana Drake'a - jakiś najemnik, poszukiwacz przygód - wtedy sens wkładania go w różne lokacje, lokalne konflikty, by pomagał partyzantom miałby sens, ręce i nogi, powtarzalność wszystkiego z poprzednich części nie byłaby denerwująca, a w pełni uzasadniona
Niestety, Ubi zakopało sobie chyba już tą możliwość i jedyne co zmienia to właśnie bohatera, który staje się nim od zera - w jakieś pół minuty.
W FC4 podoba mi się system wspinania, perfekcyjnie to zrobili, niestety - trochę denerwuje, gdy do jakieś lokacji trzeba biec gdzieś kilometry naookoło, bo pod ręką nie ma miejsca na wbicie haka, czy minikoptera...
A gdzieś tam twórcy się chwalili, że Pagana jest 3 razy więcej w grze niż Vaasa ;) (ale fakt, że kompletnie położyli tą postać)
Akurat Pagan był chyba najlepszym elementem w tej grze. Jego telefon, by sprawdzić tylko, czy się odezwę rozbawił mnie.
@DM, ciekawe spostrzeżenie. Generalnie to wiadomo, łatwiej jest fabułę oprzeć na "od zera do bohatera", bo jest to założenie które w naturalny sposób gwarantuje rozciągnięcie rozgrywki o kilkanaście "pustych" godzin. Chociaż byłem bardzo zdziwiony, że sposób wprowadzenia Ajaya jest jeszcze głupszy niż w przypadku poprzednika. Ubi ma chyba gdzieś, czy to się jakkolwiek klei.
No i druga sprawa - Ubi od czasu trylogii Piasków Czasu i pierwszego Fishera nie było w stanie stworzyć ani jednego bohatera, w którego skórę miałbym ochotę wrócić w sequelu. Straciłem nadzieję, że jakiekolwiek ich studio wewnętrzne potrafi zrobić to dobrze. I to jest szalenie przykre, bo Far Cry jest technicznie bardzo dobry i gdyby dolać tam wiadro charyzmy, upierdliwe powtarzalności prawdopodobnie straciłyby na znaczeniu.
Tymczasem nie może mnie opuścić wrażenie obcowania z wydmuszką. Far Cry 4 nie jest ani mistyczny, ani poważni, ani żartobliwy. Jest boleśnie niedookreślony. Mimo wszystko, świetnie mi się w to grało - nie chciałem ocenić inaczej.
Kto według Was jest lepszy: Pagan czy Vaas? Bo nie grałem jeszcze w FC4 a dużo klimatu w FC3 wprowadził Vaas, gdyby nie on to nie dałbym tej grze bodajże 9,5.
Nie ma co porównywać, Vaas wygrywa. W ogóle Vaas jest chyba najlepszym czarnym charakterem od niepamiętnych czasów, wielkim grzechem było ograniczenie jego roli do jedynie kilku występów.
Przeczytałem gdzieś opinię, że Pagana prawdopodobnie bili kiedyś w szkole. Jego rys charakterologiczny faktycznie może na to wskazywać. ;)
Uczciwie trzeba też przyznać, że Pagan ma w głowie zdecydowanie mniej najebane w porównaniu z Vaasem. Jego wizja ma sens. A że w trakcie jej realizacji spadnie kilka głów... Cóż.
Uczciwie trzeba też przyznać, że Pagan ma w głowie zdecydowanie mniej najebane w porównaniu z Vaasem
Bo Vaas był cały czas naćpany :D
Vaas to jest majstersztyk w kreacji postaci - wizualnie, głosem, zachowaniem - bije większość filmowych bohaterów, nie tylko z gier...
Pagana chcieli zrobić w podobny sposób, co im kompletnie nie wyszlo, bo takie kalki się po prostu nie sprawdzają...
Czy ja wiem, czy chcieli zrobić w podobny sposób? Wg. mnie Pagan miał być taki... sophisticated. Tyle że wizja po drodze się gdzieś rozmyła.
nie wiem, co wy macie do tego Pagana. W głowie ludziom siedzi cały czas poprzednik, któy pojawił się raptem w 3 filmikach i zginął w najbardziej absurdalnym boss fight ever.
Pagan jest dyktatorem. Specyficzna postać, która jako jedyna traktuje naszego bohatera serio. On nie ma być kalką Vaasa.
Obniżyłbym o 5 punktów w dół.
Jeśli nie zaczniemy punktować, że kalki kolejnych części, to coś złego, niebawem doświadczymy wysypu kserokopii kolejnych gier. I co z tego ze gra sie dobrze, jesli po dobrej trojce juz próbują paść złotą kurę, huh ?
...i zginął w najbardziej absurdalnym boss fight ever.
Oj tak. FC3 roi się od absurdów i fatalnych decyzji projektowych a walki z głównymi złymi bez dwóch zdań wspinają się na wyżyny zaserwowanych nam idiotyzmów.
@NewGravedigger Nie do końca zgadzam się z absurdalnością tej walki! Była niesztampowa, jak cała postać Vaasa, w dodatku brak wyzwania w tej części był w pełni uzasadniony sądząc po tym, co Vaas wówczas mówi. Jedynym problemem z tą walką było to, że nastąpiła ona tak szybko. Idiotycznym posunięciem było wrzucenie Hyota jako bossa ostatecznego, w tej części gry już kompletnie straciłem zainteresowanie opowieścią.
W FC4 już tego błędu nie powtórzono. W sumie ta dyskusja zainspirowała mnie do wpisu zestawiającego tych panów ze sobą ;)
Pagan to jeden z najlepszych "złych" ostatnich lat. Sama gra ma swoje doły (niektóre misje, w pewnym momencie monotonia tradycyjna dla sandboksów, problemy z optymalizacją, faile na starcie), ale dla mnie to mocna 9/10 i druga ulubiona gra 2014 roku. Po Wolfensteinie.