Retro Granie - recenzja gry GB - Castlevania: The Adventure
Grałem w to niedawno, ale na PC. Na początek poszła klawiatura, potem pad, ale wróciłem do klawiatury, bo bardziej czułem grę. Do czwartego poziomu nie doszedłem, bo sama gra mnie strasznie irytowała. Skakanie w tej grze doprowadzało mnie do szewskiej pasji, albo wspinanie po linach, podczas gdy toczy się wprost na mnie kula a uciec nie ma dokąd... Zgadzam się, że trzeba się wyuczyć tej gry. Pierwszy poziom za którymś razem można byłoby przejść z zamkniętymi oczyma. Nie wiedziałem, że są cztery, myślałem, że więcej - tak to bym doprowadził do ukończenia tej gry, a tak... zabrakło cierpliwości :) Dla mnie do tej pory najlepsza Castlevania to ta pierwsza, choć jak przez chwile grałem w Symphony of The Night, to podobała mi sie jeszcze bardziej.