Farmio, Farmio, od kur co je karmio....
http://prawy.pl/z-kraju/7674-poslowie-zdecydowali-o-legalizacji-stosowania-gmo-w-produkcji-zywnosci
PO widzi co sie swieci, wiec tak zmodyfikuje zywnosc, aby spoleczenstwu zapisalo sie w genach kreslenie odpowiednich nazwisk na listach.
Śmieszne jest to jak ludzie nie mający pojęcia czym dokładnie jest GMO wypowiadają się w tym tonie:
"To ma na celu zniszczenie środowiska naturalnego Polski oraz polskiego rolnictwa, konkurencyjnego w świecie"
Może nie jestem w tym temacie obiektywny bo właśnie to robię w laboratorium, dlatego nie wypowiem się czy dobrze, że ustawa przeszła czy nie, ale na pewno 99% polityków mówiących takie głupoty jak powyżej nie ma dokładnie pojęcia o co chodzi...
O, nowy bekowy portal do czytania.
Bajdełej, kocham wojujących z GMO piewców czystości rasy (pomidorów, ludzi, zboża, czegokolwiek) jedzących banany, które zostały zmodyfikowane genetycznie wieki temu (gdzieś koło piętnastego stulecia wyhodowano dzisiejsze Cavendishe) i są właściwie klonami jednego fajnego banana którego udało się uzyskać poprzez sztuczną selekcję. Toż to czysta eugenika!
EDIT: O jezu, komentarze pod linkowanym artykułem to jest dopiero materiał!
Równie bekowy jak twoj komentarz, czemu nie wystartujesz na gł. redaktora ?
Co za róznica kto o tym napisze ? to, ze GW nie pisala albo gdzies upchnela artykul pod stosem innych nie znaczy, ze nie ma. Ustawa z przed paru dni przeszla i koniec (jak zwykle po cichaczu).
http://faktydlazdrowia.pl/gmo-szokujace-wyniki-pierwszego-dlugotrwalego-i-niezaleznego-badania/
Bo hamburgerów w europie za mało, jeszcze do wód mineralnych syrop kukurydziany i bedzie git.
Mi wystarczy fakt, ze zjedzenie swiezego pachnacego ogorka albo pomidora graniczy z cudem, o witaminach nie wspominając.
Dobra ta strona! W sam raz na dzienną dawkę beki.
Widzę też że chyba nie lubią się z frondą. Na prawicy bez zmian...
Skoro wcześniej za wysiew nasion GMO groziło 12 lat pozbawienia wolności, to na logikę, że nie bez przyczyny. Teraz te 12 lat zamieniono jedynie na mandat. Co to może znaczyć? Poza tym nasza władza dobrze wiedziała, że wprowadzeniu zgody na GMO jest przeciwne większość społeczeństwa. Mając tego świadomość, a jednocześnie mając to głęboko w dupie i tak wprowadzono nowelizację. O wprowadzeniu nowelizacji ustawy o GMO napisało więcej niż jeden portal. Tylko te nasze wolne media za pośrednictwem tv milczały i milczą dalej.
"od 20 lat polska sprowadza tony pasz gmo z usa czech brazyli argentyny i mieso mleko z tych krow gmo takze jest zmienione gentycznie stad mamy tyle alergi rakow gdyz organizm walczy z sztucznym jedzeniem rozpoznawajac je jako wroga tak samo atakuje wlane komorki ktore zostaly genetycznie zmienione przez zjedzone produkty gmo, w stanach mleko i mieso ze zwierzat karmionych gmo nie moze byc sprzedawane jako eko/organik wlasnie dlatego ze zmienia nam dna"
Ja bym tego pana (tą panią?) mianował ministrem rolnictwa, widać, że zna się na rzeczy.
Tam rolnictwa. Ministrem (braku) Zdrowia (psychicznego)!
Dragon_666 -> zajebisty artykuł, pisany pewnie przez ćwierćinteligentów i nie ma co się dziwić, że społeczeństwo łyka... Masz w ogóle pojęcie na czym polega GMO ? Napisane jest jak ta kukurydza była zmodyfikowana ? A tak w ogóle kupię od Ciebie kilo kukurydzy niemodyfikowanej za 2 mln euro, sprzedaż mi ? Pewnie nie bo taka nie istnieje już...
A i masz artykuł z tej samej strony:
http://faktydlazdrowia.pl/gmo-reakcja-naukowcow-na-krytyke-szokujacego-badania/
"Skoro wcześniej za wysiew nasion GMO groziło 12 lat pozbawienia wolności, to na logikę, że nie bez przyczyny. Teraz te 12 lat zamieniono jedynie na mandat. Co to może znaczyć? Poza tym nasza władza dobrze wiedziała, że wprowadzeniu zgody na GMO jest przeciwne większość społeczeństwa. Mając tego świadomość, a jednocześnie mając to głęboko w dupie i tak wprowadzono nowelizację. O wprowadzeniu nowelizacji ustawy o GMO napisało więcej niż jeden portal. Tylko te nasze wolne media za pośrednictwem tv milczały i milczą dalej."
Podsumowując jednym słowem "ciemnogród".
Złem jest nieznane... i strach przed tym czego nie wiemy i nie znamy.
ktoś jest mi w stanie wyjaśnić co złego jest w GMO? O to, że stosując GMO (przynajmniej w sposób o którym ja słyszałem) powiększa się rośliny, a one tracą na wartościach odżywczych i takich tam pierdołach.
Jedząc posiłek bez wartości odżywczych i witamin równie dobrze mógłbyś jeść piasek.
spoiler start
chyba o to w tym chodzi, albo to w ogóle całkiem inna bajka
spoiler stop
Całkiem inna bajka. Wszystko zależy od tego jak chcemy zmodyfikować roślinę. Możemy zwiększyć również ilość witamin i składników odżywczych...
Problemem jest to, że nie znamy długoterminowego wpływu danej modyfikacji, ale to również problem z lekami bo przekonanie człowieka do danego leku jest i tak dużo krótsze niż do danej modyfikacji...
Z GMO jest jak z pestycydami i tzw. roślinami BIO, ciekaw jestem ilu z Was kupuje tzw. rośliny BIO (prawdę mówiąc to mają one bio ale tylko w nazwie i cenie). Większość kupuje normalne produkty bo tańsze. Teraz zastanówcie się dlaczego jest blokada na rośliny GMO... dla europy nie stanowi to problemu, jednak dla krajów głodujących GMO może być jedynym rozwiązaniem.
Dlatego pomidorki kupuję od znajomych ze wsi, te z biedry jakieś napompowane gówna.
konserwatyści w natarciu:
"w stanach mleko i mieso ze zwierzat karmionych gmo nie moze byc sprzedawane jako eko/organik wlasnie dlatego ze zmienia nam dna"
[16]
Kretyni nie konserwatysci. Roznica taka, ze konserwatysta moze miec jakies sensowne argumenty - fair play. A kretyn nie ma zadnych, ewentualnie "zmienia nam DNA" "znam mietka co zjadl GMO kukurydze i wyrosla mu trzecia noga" "jajka GMO mądrzejsze od kury!" czyli typowe gowno jakie serwuje Fakt.
od 20 lat polska sprowadza tony pasz gmo z usa czech brazyli argentyny i mieso mleko z tych krow gmo takze jest zmienione gentycznie stad mamy tyle alergi rakow gdyz organizm walczy z sztucznym jedzeniem rozpoznawajac je jako wroga tak samo atakuje wlane komorki ktore zostaly genetycznie zmienione przez zjedzone produkty gmo
To wszystko jest takie proste! Wygląda na to, że jutro znajdziemy lekarstwo na raka. :)
Bójcie się
https://www.youtube.com/watch?v=7cMPSSdzPOg#t=219
Ciekawe są opinie o tym, że GMO modyfikuje ludzki genom (to odnośnie komentarzy pod art.) ale gdy ktoś myli pojęcie GMO z selektywną hodowlą to też za dobrze o nim nie świadczy.
Argument o ratunku przed głodem jest z dupy wzięty. Zresztą Ameryka i Europa przespały swoje 5 minut. Chiny wkroczyły do Afryki z takim rozmachem, że niedługo i z głodem sobie "poradzą". Pewnie przy udziale GMO ale o tym decydują raczej względy czysto ekonomiczne a nie rozterki etyczne czy naukowe, nad bezpieczeństwem GMO i koniecznością ich stosowania.
Od lat Amerykanie faszerują swoją wspaniałą paszą swoje krówki i widzicie jaki wspaniały naród wyhodowali. Powinniśmy iść tą drogą.
PS Co do filmiku który wkleiłem to warto się zainteresować koncernem wymienionym na początku (Monsanto) oraz produkowanym przez nich Roundapem (również jest o nim wzmianka) i roślinami tzw. roundap ready.
[20]
"nie znam sie ale sie wypowiem"
[21] +1
Alex -> siedzę w tym od 7 lat ale nie słyszałem nigdy o "markerze modyfikującym" i wielu innych rzeczach, o których pisałeś. Ciekaw jestem co powiesz o potencjalnych próbach leczenia niektórych nieuleczalnych chorób jak mukowiscydoza za pomocą terapii genowych, czy zdajesz sobie sprawę, że polega to na robieniu ludzi GMO ? Ciekaw jestem jakbyś podchodził do tego rodzaju leczenia jeśli sam byś był chory lub Twoje dziecko...
Podobnie jest z żywnością, biednym byłoby łatwiej o żywność ale za to bogaci by stracili, a wiadomo ważniejsze jest to, żeby magnaci jeszcze bardziej się wzbogacili niż biedacy odbili od dna.
Ciekaw jestem czy niektórzy myślą, że kiedykolwiek zostanie wyprodukowane lekarstwo na "raka" lub AIDS, kiedy samo leczenie chorych jest teraz takie dochodowe...
[22] "Podobnie jest z żywnością, biednym byłoby łatwiej o żywność ale za to bogaci by stracili, a wiadomo ważniejsze jest to, żeby magnaci jeszcze bardziej się wzbogacili niż biedacy odbili od dna. "
Nóż mi się otwiera w kieszeni kiedy to czytam. Sam na to wpadłeś czy ktoś Ci podpowiedział.
[24] - Nie obrażaj się tak od razu. Ale nie powinieneś jednak tak bardzo ufać Mamie i powtarzać takich sloganów - to się nazywa rozsądek ;)
Mama mi powiedziała, a ja zawsze słucham Mamy - to się nazywa szacunek.
[20] nawet nie wiem od czego zacząć...
Po prostu powiem Ci, że nie masz racji odnośnie nośników.
O, powiem tak. O wiele groźniejsze są wirusy. Takie nawet z powietrza... lub z pocałunków. One mogą modyfikować DNA i prowadzić do transformacji. Mogę trochę to rozwinąć, jeśli naprawdę chcesz, ale ta Twoja nieufność do "nośników" jest "lekko" nieuzasadniona. Ja też mam kilka ALE, odnośnie GMO, ale ten argument jest jak kula w płot.
A tak w ogóle, to organiczny cyjanek też nie jest zdrowy, mimo że naturalny ^_-
Powiem tak: powiedzieć o tym, że GMO jest szkodliwe (nawet w kontekście jedzenia), to trochę tak, jakby mówić, że szkodliwe jest powietrze i nie rozgraniczyć między polaną w Alpach i przystankiem w Katowicach.
O szczepionkach mam takie samo zdanie, w tym wypadku za sprawą potężnej (w ilości) rodziny lekarskiej nie tylko w PL i też nie muszę się na tym znać.
Aha. Ok. Cool... naprawde licze, ze kiedys przez Europe przejdzie kolejna plaga :)
@edit:
i prawdopodobnie i tak umrzesz na raka mimo, ze jesz "nie-GMO".
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Żywność GMO = patent na daną modyfikację.
Właściciel patentu sprzedaje potem sadzonki/nasiona lub po prostu licencję na produkcję takiej żywności i kosi kasę.
A ponieważ GMO może być nieco odporniejsze niż dotychczas uprawiane - przez to GMO wypiera endemiczne uprawy.
W praktyce w USA wygląda tak:
- rolnik dostaje propozycję nie do odrzucenia - kupuje i uprawia GMO na swoim polu, płacąc za licencje/nasiona i cały teatr - ale ma jako taką gwarancję skupu jego produktu.
- albo nie zgadza się i wtedy taki niepokorny rolnik szybko wypada z obiegu.
Ponieważ jak wspomniałem GMO bywa odporne - łatwo migruje na sasiednie uprawy.
Celowo - bądź nie - ale może wyrosnąć na polu takiego gospodarza. A jak juz firma z armią prawników znajdą samosiejkę GMO na polu problematycznego rolnika - to niszczą go procesami za kradzież i uprawę bez licencji.
Dzięki modyfikacjom - łatwo wykryć GMO - dowód na tacy.
Żadna tam teoria spiskowa.
Po prostu bezlitosny biznes i maszynka do pieniędzy.
Był o tym kiedyś ciekawy program na którymś z kanałow typu Discovery czy NG - przepraszam ale nie pamiętam który :/
Subiektywnie oceniam - że po wejściu GMO do naszego kraju, skażemy się na jarzmo ciężkich opłat licencyjnych i ogólnie podrożenie żywności.
Dodatkowo polskie rolnictwo przestaje być konkurencyjne na zachodnich rynkach, więc nadchodzą ciężkie czasy.
A wystarczyło zawczasu przekuć w marketngowy sukces slogan " Polska, zdrowa żywność" i nie wchodzić w gmo i inne wynalazki.
Ale kasa, kasa, kasa...
Prawy.pl to publicystyczno-informacyjny portal promujący wartości narodowe i katolickie, polską rodzinę, tradycję i kulturę.
Nigdy nie przestanie zadziwiac mnie ile nienawisci jest w tych ludziach mieniacych sie mianem "katolika". Wystarczy przejrzec te strone, a normalny wierzacy az chce dokonac apostazji. Palikot jest zbedny - oni robia to po prostu lepiej.
Nienawiść to trochę nieodpowiednie słowo, raczej zacietrzewienie i brak w nim chęci na dokładne sprawdzenie o co właściwie chodzi, a potem brnięcie w jakieś dziwne teorie niepodparte żadną wiedzą tylko wymysłami. Tak właśnie demonizuje się GMO na przykład, które otacza nas tak naprawdę od lat.
Sebu -> ale gdy ktoś myli pojęcie GMO z selektywną hodowlą to też za dobrze o nim nie świadczy.
Selektywna hodowla to jest właśnie forma genetycznej modyfikacji danego organizmu, tyle, ze nie zachodzi ona laboratoryjnie i to jest jedyna różnica - poszczególne rasy psów chociażby to też jest efekt zabawy z DNA, bo cały proces polega na niczym innym, tylko na takim dobieraniu poszczególnych genów, by uzyskać pożądany wynik - po prostu w warunkach laboratoryjnych całość trwa krócej, bo można dotrzeć bezpośrednio do danych cech, zamiast robić to metodą prób i błędów.
GMO to jest zjawisko, które istnieje od czasów, w których pewien rolnik zauważył, ze na danym krzaczku pomidorki rosną lepiej i kombinował, jak przeszczepić tę cechę na resztę pomidorków. A było to jakieś 12 tysięcy lat przed naszą erą. Tyle, że obecnie da się to przeprowadzić na niespotykaną dotąd skalę, co oczywiście, poza masą zalet, ma również swoje niezaprzeczalne wady. Bo tam, gdzie pojawia się szansa zarobku, pojawia się niebezpieczeństwo manipulacji rynkowych czy społecznych. Przy czym na GMO zarabiają nie tylko wielkie korporacje w stylu Monsanto (które właściwie prześcignęło Lucyfera w rankingu anty-popularności), ale też ci, którzy GMO straszą i sieją panikę.
Aen -> Z GMO bardzo łatwo przejść do Gender (też na G!), a potem przekonywać, ze wszystko złe, co się dzieje na świecie to wynik manipulacji genowej przeprowadzanej za pomocą szczepień i czerwieńszych pomidorków wyprodukowanych przez jaszczuroludzi w tajnej bazie pod kraterem tunguskim.
Yog - to, to to i jeszcze raz to. Dodam jeszcze, że Monsanto, widząc niechęć ludzi do GMO, z nieukrywaną radością zabrało się ostatnio za patentowanie "organicznych" upraw (cokolwiek to w dzisiejszych czasach oznacza). W każdym razie, patenty na rośliny transgeniczne stanowią jakiś niewielki ułamek ich aktywności :). Tematem interesowałem się jeszcze w 2012. Ciekawe, co przez 2 lata wymodzili w temacie.
W dużym skrócie, ze współczesnym rolnictwem związana jest masa problemów i środowiskowych i społecznych, ale żaden z nich de facto nie jest specyficzny dla roślin transgenicznych. Pomijam oczywisty fakt, że to, co hodujemy to organizmy wyjątkowo mocno zmodyfikowane genetycznie, tyle że znacznie mniej precyzyjnymi i przewidywalnymi metodami.
Przeciwnikom polecam naturalnego banana:
EDIT - a tu jeszcze odnośnie "raków", bo parę osób coś przebąknęło.
http://freethoughtblogs.com/pharyngula/2013/11/29/belated-retraction-of-seralinis-bad-anti-gmo-paper/
Myślę, że Yoghurt ujął wszystko co powinno być napisane.
Nie wiedziałem, że masz tak rozległe zainteresowania Yoghurt!
A.l.e.X ---> "O szczepionkach mam takie samo zdanie" - to znaczy? Że szczepionki dla dzieci zawierają rtęć i powodują autyzm?
Ze antyszczepionkowcami kiedyś borykała się Francja. Antyszczepionkowcy pojawiali się falami i falami znikali. Najpierw te szczepionki były szkodliwe, później mamuśka z tatuśkiem w te pędy biegli do szpitala z krzykiem: "cher docteur, rhatunku, dziecko krztusi sięę". I wszyscy z powrotem grzecznie ustawiali się w kolejkach.
Obecnie Francja wciąż jest na etapie wiary w medycynę i jednak rodzice starają się te dzieciaki szczepić. Problem z zaufaniem ma USA i ostatnio właśnie Polska. Zwłaszcza, że na FB jak grzyby po deszczu powstają kluby zrozpaczonych matek, okraszone memami w stylu: "ratujmy Agniesię przed autyzmem, nim igła zrobi jej krzywdę".
A co do rtęci w szczepionkach, to zaorano już ten temat tyle razy, że nawet nasza sławna para antyszczepionkowych profesórów przestała się na to powoływać. Ostatnio na propsie była hekatomba spowodowana szczepieniami przeciwko HPV w Japonii (po przeanalizowaniu liczb podanych przez naszych profesórów, wyszło mi, że szczepionka spowodowała tam drugą Hiroszimę ;).
O, a tu ostateczna prawda odnośnie autyzmu :P ->
Co gorsza, ilość utonięć pozytywnie asocjuje z ilością filmów, w jakich rocznie pojawia się Nicholas Cage.
Niemądrzy, niemądrym przez niemądrych, tak można z grubsza określić "publiczną" dyskusję o GMO.
Politycy w ramach tematyki zastępczej rzucają ochłapy naszych pieniędzy różnym większym czy mniejszym szalbierco-aktywistom. Klinicznym przykładem jest kasa wydana na badanie importowanego ziarna na obecność gmo.
Skuteczność tych badań wynosi równiuteńko 0 (zero) bo sama ich istota jest chybiona. Jedyne co można powiedzieć to że przebadane próbki są wolne od gmo i na tej podstawie można przypuszczać że reszta ładunku z prawdopodobieństwem "x" też jest wolna. Żadne badania statystyczne nie dają żadnej gwarancji na czystość a przecież podobno gmo to samo zło i wystarczy tylko trochę a natychmiast ta zaraza obejmie całą naszą ojczyznę.
Ciekawe też czy istnieją jakieś zastępy niebieskie tnące mieczem zagłady każdy pyłek gmo przelatujący nad granicą. Chyba tak bo zasługi mamy ogromne.
Juanhijuan [ 117 ] - Hawkeye
On tym sie nie interesuje, tylko przeczytał w Internecie. Yogurt jest niespełna rozumu, skoro dla niego genetyczna modyfikacja to jest przeszczepianie drzewek i krzaczków. Zdaje sobie sprawę, że to Wasz forumowy kolega. Jednakże - to tylko pokazuje Waszą ignorancję. Delikatnie ujmując.
GMO jest złe z prostego powodu. Implementuje geny jednych gatunków drugim. Przeszczepianie to tylko krzyżowanie w obrębie jednego gatunku w celu ustabilizowania określonego fenotypu.
Nie śledzę teraz tematu szczepionek, ale kilka lat temu na pewno część szczepionek miała rtęć, jak chociażby Euvax B.
Zaś co do żywności, cały czas można obserwować jeden trend u producentów - wyprodukować jak najtaniej w celu odniesienia jak największego zysku. Oczywiście, nie ma im się co dziwić, nie są oni instytucjami charytatywnymi, ale faktem jest iż generalnie żywność jest coraz gorszej jakości. GMO wpisuje się w ten trend, dlatego ja zachowałbym jak najdalej idącą ostrożność. Wiadomo że zwyczajny człowiek nie jest w stanie skutecznie unikać wszechobecnego syfu wylewającego się z półek sklepowych, ale można przynajmniej świadomie minimalizować ilość niefajnych substancji aplikowanych do żywności.
Dokładnie kasa, kasa ponad wszystko. Choć w Europie nie grozi nam klęska głodu, jedzenie jest tanie i zróżnicowane, świadomie dajemy się wcielić w doświadczalne szczury.
W najlepszym razie, identycznie jak w USA, zmienimy dietę na taką jaką nam księgowi upichcą - czego byś nie zjadł będzie to soja i kukurydza. Po co produkować i sprzedawać 10 zbóż narażając się na nadplanowe koszty, jeżeli ludzie kupią to co im wyprodukujemy za tą samą cenę. Oczywiście soja i kukurydza w surowej postaci nie jest zbyt atrakcyjna, więc musi być przetworzona. Taka monodieta jest bardziej zabójcza niż nieprzewidziane skutki GMO, tak powstała nowa rasa - Amerykanie. Trzy czwarte to ludzie z umiarkowaną lub znaczną nadwagą na śmieciowej monodiecie przetworzonej kukurydzy i soi. Warzywa znają głównie z hamburgera w Macu, jeśli akurat je załączono.
Nie neguje osiągnięć biologów, wszelkie doświadczenie pokazuje jednak że im więcej człowiek wbije gwoździ tym większa szansa, że w końcu uwali się w palec. Ktoś gdzieś kiedyś popełni błąd i...Niestety biologia jest taką specyficzną dziedziną, że na odwrót będzie już za późno. Sto lat temu nie potrafiliśmy latać, teraz rzekomo wiemy już wszystko. Powątpiewam, ale to w sumie zmartwienie przyszłych generacji.
Niedzielny Gracz -> a jak określisz kiedy wyodrębnia się nowy gatunek? Czy przenoszenie genów pomiędzy filogenetycznie bliskimi gatunkami jest mniej czy bardziej niebezpieczne niż każde inne?
Czy ekspresja genów uśpionych jest dobra czy zła i czy jej efekty są "naturalne"?
Niedzielny Gracz -> A powiedz mi, mój drogi, co to jest truskawka? Grejpfrut? Kukurydza zwyczajna? Mięta lekarska? Pierdyliard innych roślinek, które spożywamy od wieków?
Powiedz mi także, czymże jest muł? Żubroń? Grolar? Mulard?
I tak możemy sobie dalej brnąć w setki innych hybryd międzygatunkowych, do których często człowiek nie przyłożył ręki?
Rozumiem, że zaraz będziemy podważać również ewolucję, bo to "tylko teoria"? Panie Boże przenajświętszy, czemuś przy procesie rozwoju człowieka nie usunął genów odpowiedzialnych za odporność na wiedzę?
Dodam jeszcze, że jak Niedzielny Gracz napluje do kałuży i pół roku później piorun rąbnie gdzieś w okolicy, to nagle mobilne elementy genetyczne z bakterii w jego ślinie stają się częścią wielkiej, różnogatunkowej populacji, w procesie zwanym poziomym transferem genów.
Proces, który źli illuminaci nauczyli się kontrolować, by udawać, że leczą cukrzyków. A to im wyszło :).
Widzący - najgorsza jest iluzja mądrości. W sieci można spotkać masę artykułów, które są logicznie poprawne i dopiero sięgnięcie do artykułów źródłowych odkrywa prawdę, że autor nie ma zielonego pojęcia, o czym pisze. Ja się z tej immunologii/mikrobiologii doktoryzowałem i rozumiem tylko tyle, że nic nie rozumiem. Mam wrażenie, że udało mi się zbadać kawałek fragmentu ułamka jednego cyklu, ale wciąż mam wątpliwości. Nie wiem, czy na świecie istnieje jedna osoba, która ogarnia całość dokonań nad funkcjonowaniem białka p53 (jeden durny czynnik transkrypcyjny).
Wciąż uśmiecham się, gdy czytam o romantycznej, nieco Hollywoodzkiej wizji naukowca, który wszystko ma pod kontrolą, planuje władzę nad światem w połączeniu z wielkimi koncernami i knuje.
Chyba, że naprawdę istnieje nauka A i nauka B. Nauka B to ja i wszyscy, którzy chodzą po powierzchni Ziemi, którzy cieszą się, jak znajdą istotne powiązania między 3 molekularnymi elementami, a jak jeszcze wskażą ich konsekwencje, to stają się sławni.
Nauka A to podziemna rasa Jaszczurów, którzy powyższe już ogarnęli i obecnie realizują plan depopulacji Ziemi przy pomocy bomby biologicznej z opóźnionym zapłonem. Działają w porozumieniu z lożami Masońskimi, debatującymi gdzieś na stepach Colorado i nikt nie wie, jak wykryć ich działalność.
Matko! A jeżeli nie pluł tylko... Strach się bać.
Minas -> to już od dawna jest magia, normalni ludzie żyją w magicznym świecie i jest im z tym dobrze, nienormalni pojmują że już niczego nie wiedzą. Nie ma na Ziemi żadnego człowieka, który by wiedział jak działa mikroprocesor, system operacyjny i "pierdyliard" innych rzeczy. To wiedza zbiorowa i powierzchowna w niej orientacja co do kierunków wymaga ogromnej pracy, każdy kto przeczyta ze zrozumieniem jedyne popularno-naukowe czasopismo w naszym bananowym kraiku, może o sobie powiedzieć że należy do tych nienormalnych. Cała reszta jest szczęśliwa szczęściem indian.
Nie wiem co można z tym zrobić i nie widzę żadnego sposobu jak tylko "obezludnić" działalność naukową, a potem ukołysani funkcjonującą AI odejdziemy w mrok historii będąc zaczynem przyszłości.
A mnie jako kompletnego laika w tym temacie interesuje jeno czy takie "pszenżyto" co to pod koniec PRLu zachwalali, to też "je GMO czy nie je" ?
Bo jak "je" to ten strach jest jakby "NIECO" spóźniony ;-)
ps. Portal bekowy, ten obrazek co wkleił Dragon też - ot taka propaganda strachu niezbyt wyszukana, coś jak Amerykanie zrzucający stonkę ziemniaczaną na pola socjalistycznej Polski ;-)
Genom ludzki odpornym jest nad wyraz. Pokolenia całe soli ziemi naszej wchłaniające rzeki bimbru i denaturatu, wspomożone wynalazkami z bliskiej zagranicy oraz produktami w stylu "Jagódki Miodowej" zachowały zdrowe geny.
Zombiaków z ryjkami w kształcie lejka nie widać, nawet rurki ssawne się nie wykształciły, że o najstraszliwszej mutacji nie wspomnę, przecież ekspozycja przez setki lat mogła wykształcić odporność na etanol.
To byłoby straszne!
Szczęśliwie:
"Nasz naród jak lawa
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi..."
Pilot -> Tak, pszenżyto (tudzież triticale) to jest ewidentne GMO, hybryda wyhodowana już w XIX wieku (bo przecież pomieszano gatunki! Do tego w laboratorium!)
I to my jesteśmy jego największym producentem na świecie! #polskajakmonsanto!!!1!!jedenaście!!
[47] o ile sie nie myle to pszenzyto powstalo w wyniku krzyzowki juz w 19 wieku a nie na zmianie genomu zyta lub pszenicy.
Ja generalnie rozgraniczam proces krzyzowania sie podgatunkow lub nawet gatunkow od sztucznego modyfikowania w obrebie jednego gatunku ale jak widac dla wielu, nawet jakby nie bylo specjalistow w dzidzinie to jedno i to samo.
[48] e tam gadzasz,juz widac wplyw na obecnych ludzi. Zobacz jak spory odsetek spoleczenstwa ma postepujacy zanik szczeki. Niektorzy to az komicznie wygladaja kiedy sie wygola i ubiora w dressy tylko ta twarzyczka jakas taka delikatna :)
Koniec rolnictwa i zdrowych ludzi. Protestujmy! Ludzie przecież to udowodnione naukowo na szczurach i nie tylko.
Ludzie przecież to udowodnione naukowo na szczurach i nie tylko.
I na ludziach, bo przecież wcześniej nie umierali na raka, a teraz padają jak muchy!
Czuje się dokładnie tak jak robiłem kiedyś warsztaty dla ludzi na rynku we Wrocławiu. Mimo iż byłem na 3-4 roku studiów to i tak ludzie tylko po podstawówce i dobrym odbiorniku TV byli mądrzejsi ode mnie w sprawie modyfikacji genetycznych...
Szkoda nawet tłumaczyć ludziom bo wygooglują jakiś artykuł i będą starali się Cię zmusić do swoich racji...
sorki ze po angielsku ale dosc proste wyjasnienie zagadnienia GMO.
http://www.responsibletechnology.org/faqs
Muszę przyznać, że GOL to zupełnie zaskakujące miejsce. Poważny wątek zwykle kończy się farsą, a wątek niejako stworzony "dla beki" (sam nie jestem do końca przekonany co do bezpieczeństwa i rzeczywistych korzyści KAŻDEJ odmiany GMO, ale nie twierdzę, że każda taka musi być/jest zła, a technologia zapewne ma wielki potencjał) potrafi przerodzić się w dyskusje całkiem na poziomie.
innymi słowy - jak GOL, to tylko prowokacje :P
Herr Pietrus
GOL jest jak każde, inne forum ogólnotematyczne. I tu znajdują się "wszystkowiedzący Janusze, którzy za darmo tłuką elaboraty wiedzy, dziwnym trafem nie potrafiący na tej wiedzy zarabiać"* Przecież pierwsza zasada Internetu jest niezmienna od 20 lat - "Jeśli jesteś w czymś dobry, nie tłumacz tego za darmo". Polityka, gospodarka, prawo czy GMO.
Post 49 Yoghurta jest właśnie tego przykładem. Ktoś zapytał o "przenżyto", to Yogurt od razu wskoczył na Wikipedię i przepisał spory kawałek. Ale przecież i tak nie zrozumiał różnicy, między implementacją genami, a zwykłym przeszczepianiem. Ot - uroczy Janusz, w dodatku będzie się wykłócał do upadłego ;)
* podoba mi się ta definicja, chociaż nie jest moja
(59)
Lepiej sam wejdz na ta wiki i przeczytaj czym jest przeszczep a czym jest pszenzyto Januszu
Do tego twoj post (39) jest tak durny ze nie wiem od czego zaczac gdybym mial ochote na niego odpowiedziec
Niedzielny ->Fajnie fajnie, wszystko fajnie Andrzeju, ale co z tymi truskawkami i mułami, bo odpowiedzi jak nie było, tak nie ma? I co to jest "implementacja genami"? Bo nie wiem, czy chodziło ci o implementację genów czy może o manipulację genami.
Niedzielny Gracz -> możliwe, że Yoghurt przeczytał wszystko na wikipedii i potem napisał ładnego posta. Trzeba go jednak pochwalić bo przynajmniej potrafi czytać ze zrozumieniem, a Tobie tej umiejętności z pewnością brak. Jesteś właśnie tym Januszem, na którego się powołujesz. Powiem Ci to ja, bo siedzę w tym temacie od kilku lat i tym zarabiam na życie, podobnie Minas Morgul, który też się doktoryzuje w temacie pokrewnym ?
Pozdro dla Januszów.
Hijuan -> Żeby była jasność - nie jestem ani mikrobiologiem, ani w ogóle moja specjalizacja nie zahacza o tę sferę nauki (nawet obok niej rzekłbym nie stała) zatem posiłkuję się tylko wiedzą ogólnie dostępną oraz źródłami różnorakimi, od wiki po literaturę bardziej fachową (z całkiem specjalistycznej nie korzystam, bo lubię mimo wszystko rozumieć, co czytam). Param się natomiast niemalże zawodowo studiowaniem tak zwanych "tematów kontrowersyjnych", bo lubię (jak każdy porządny użytkownik internetu) pokaźne flejmy, które zwykle w takowych tematach się toczą. Dobry flejm z rana potrafi pobudzić do pracy, wieczorową porą mały flejmik cieszy i orzeźwia, a weekend bez cipiących się ułomów pokroju Niedzielnego to praktycznie weekend stracony. Ot, takie tam hobby jak każde inne.
Niedzielny -> Tak się przypominam, bo może dalej szukasz - co z tą truskawką albo grejpfrutem?
[62]
Właściwie to się obroniłem już kilka dni temu ;). Zamierzam pozostać w dziedzinie.
W pracy miałem dość często kontakt z transgenicznymi bakteriami, grzybami, roślinami, myszami. Większość szczepów robiłem sam. Wiem też, że nie spotykałem się często ze słowem "implementacja" w przypadku genów. Transfekcja, transformacja, elektroporacja, transdukcja, delecja, mutacja, wyciszanie. W przypadku inżynierii genetycznej, takie sformułowania są najczęstsze.
Ogólnie to mam świadomość tego, jak wielkie g* jeszcze na ten temat wiem i właśnie dlatego ważę słowa. Może za 20 lat będę w stanie wejść w taki wątek i pisać truizmy. Póki co, staram się jednak - podobnie jak Yoghurt - posługiwać dorobkiem ludzkości. W tej dziedzinie to jest podstawa. Osoba, która nie szuka u źródeł, praktycznie nie istnieje. Każdy może sobie postawić dowolną hipotezę, ale jeśli nie ma ona jakichś sensownych podstaw, nikt jej na to kasy nie da :).
Ciężko mi więc się kłócić, jak ktoś pisze: "mam rację, bo tak mi się wydaje i chu*".
I ogólnie życzyłbym sobie więcej Januszy zdobywających wiedzę poza czatem Onetu. Aż serce roście patrząc na ten wątek. Ludzie się jednak interesują.
panowie wylewacie dziecko z kapiela.
Pomine juz fakt ze w polsce jesli prawo jest uchwalone ad hoc to na pewno jest tak dziurawe ze uda sie w tym upchac sol do posypywania ulic do zywnosci i jest ok.
Problemem nie jest GMO i obawy ze z tego urodzi sie godzilla albo super dzuma.Problemem jest to ze nad tym nie ma zadnej kontroli , stad probowano to zastopowac zeby najpierw obmyslec jakies formy kontroli.
Skoro ludzi moga wepchac pierdyliard chemikaliow zeby z strzepkow miesa oderwanych razem z kawaleczkami kosci zrobic ociekajaca tablica mendelejewa sliska breje uformowana w szynke to moga robic i gorsze rzeczy.
W koncu jak to powiedzial mityczny rolnik , ja nie jem tego g... ( myslac o swojej hodowli indykow nacpanych antybiotykami i hormonami wzrostu) ja jem tamte .
Jak to w polsce bywa nie skumal frajer ze owszem on wyrypie kupe ludzi ale samym indykiem dlugo sie nie pozywi , cos zrec musi wczesniej czy pozniej kupi jakis produkt nafaszerowany g... w ilosciach przekraczajacych mozilowsci zrozumienia i sam bedzie ladowal w swoje trzewia i swojej rodziny takie samo g... ktore sprzedaje "frajerom"
A ze nie wymyslono zadnych form kontroli i pod pozorem postepu wepchano ludziom GMO bez ograniczen.
Potem ciezko sie dziwiac ze coraz wiecej ludzi zdycha na raka etc.
Skoro Minas Morgul cos sie domysla po latach na temat jednego bialka to czemu mozna byc pewnym ze gmerajac przy jakims genie nie sp... czegos innego.
A ze takich z,mian sie bedzie przeprowadzac tysiace jesli nie miliony to wczesniej czy pozniej cos konkretnego musi sie sp...
A za wszystkim bedzie stal zysk.za wszelka cene .Za kazda.
Belert ja cie prosze...
Potem ciezko sie dziwiac ze coraz wiecej ludzi zdycha na raka etc.
Wiesz czemu wiecej ludzi teraz "zdycha na raka" niz kiedys? Bo po prostu LEPIEJ wykrywamy raka i co kiedys bylo "bolem glowy i nastepnego dnia do piachu" dzisiaj okazuje sie "rakiem takim a owakim". Wystarczy spojrzec na badania przeprowadzane nad ludzmi, ktorzy zmarli tysiace lat temu (kosciec, mumie, cokolwiek) i tez okazuje sie, ze sporo z nich mialo... raka! A moze to podstepni naukowcy wymyslili maszyne czasu i podrzucali im GMO?
Skoro Minas Morgul cos sie domysla po latach na temat jednego bialka to czemu mozna byc pewnym ze gmerajac przy jakims genie nie sp... czegos innego.
Pewnosci 100% nigdy nie ma. Nawet przy tym, ze twoje organiczne smaczne pomidorki z twojej wlasnej dzialki nie dostaly wody gruntowej z rtecia, bo twoj sasiad kiedys ja wylal i poszla na twoja posesje.
Ale jesli chodzi o modyfikacje genetyczne sa one zawsze sprawdzane, czy pojawily sie we wlasciwym miejscu, czesto sa dodatkowe (na poziomie genow) systemy kontroli nie pozwalajace przezyc roslinie/zwierzeciu jesli dany gen wbudowal sie w zlym miejscu. Dodatkowo zanim cokolwiek zostanie puszczone pomiedzy ludzi to produkt taki przechodzi od groma testow. A i tak nigdy nie bedzie pewnosci 100% - jak wyzej.
A ze takich z,mian sie bedzie przeprowadzac tysiace jesli nie miliony to wczesniej czy pozniej cos konkretnego musi sie sp...
Akurat zmian nie robi sie "tysiace czy miliony". W obrebie jednego zwierzecia/rosliny zazwyczaj pojawia sie jedna do kilku zmian, gdyz dodanie ich wiekszej ilosci jest cholernie trudne (pomysl np. ze "zmiana" udaje sie raz na 100, 2 zmiany raz na 10000, policz ile zajmie wprowadzenie 10 zmian) i bardzo ryzykowne (wlasnie dlatego, ze mozna schrzanic produkt jak i organizm ktory ma go produkowac)
A za wszystkim bedzie stal zysk.za wszelka cene .Za kazda.
Era Judymow skonczyla sie na kartkach ksiazki. Takie zycie.
Tzn. ja ogólnie się zgadzam z tym, że nie każde GMO jest fajne. Ja używam tego do bardzo specyficznych zastosowań, ale nie o tym temat.
Nie lubię tych odmian, które zachęcają do używania większego stężenia pestycydów. Z innymi nie mam problemów. Przeważnie organizm taki produkuje jedno białko - można dokładnie prześledzić jego właściwości alergogenne, podatność na proteolizę (trawienie) itd.
Natomiast co do raka, to przyczyn może być wiele i oczywiście wiele dziennikarzyn, chcąc wzbudzić sensacje, asocjuje pewne zjawiska bez pokrycia. Mnie chociażby bardziej interesuje to, jaki wpływ na rozwój wielu nowotworów ma chociażby coraz częstsza otyłość... albo chociażby śmieciowy ser lub wyroby szynkopodobne, o których wspominasz. Część można wytłumaczyć i tym, że żyjemy coraz dłużej. Szczepionki + Antybiotyki sprawiły, że obecnie ludzie doczekują późnego wieku, kiedy to ich genom parszywieje. Zwiększa się też wykrywalność nowotworów. Dla mnie powiązania między GMO i nowotworami wcale nie idą w parze. Nie mam podstaw, by tak twierdzić, a już sporo lat minęło, odkąd było używane.
Zresztą, chyba już przywykliśmy do tego, że drastycznie modyfikujemy środowisko wokół siebie i sami na sobie eksperymentujemy - nowe leki, barwniki spożywcze, ekologiczne elektrownie wiatrowe (które rykoszetem płoszyły ptactwo), sposoby przetwarzania żywności. Naturalne rolnictwo ma również masę swoich własnych problemów i z niektórych źródeł wcale bym marchewki nie wziął...
Na razie mamy to, co mamy - czyli de facto brak potwierdzonych klinicznie badań dot. szkodliwości. Owszem, można to tłumaczyć spiskiem, ale skoro nawet tak dziadowska publikacja, jaką wymieniłem w [33] przeszła przez ręce recenzentów i dopiero po jakimś czasie okazała się nieistotna statystycznie (każdy zresztą może mieć wgląd do oryginału i teraz. Masakra.) to raczej bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że naukowcy raczej specjalnie niczego złego nie znaleźli.
---------
P.S. tak na przyszłość dla wszystkich, którzy się odrobinę interesują - jeśli spotykacie się na jakichś onetach ze stwierdzeniem: "naukowcy odkryli gen na...", to możecie z góry założyć, że jedyne co ci naukowcy odkryli, to "gen złego dziennikarstwa" :).
EDIT - w sumie to Asmo bardziej kompaktowo napisał to samo.
Jakby Oppenheimer krytykował bombę atomową to by nie miał chleba. Nic dziwnego, że żaden biotechnolog nie widzi niczego przeciw GMO. Wprost przeciwnie toż to samo dobro, na świecie już nie będzie głodu, każdy dostanie tyle ryżu i batatów ile tylko udźwignie. Wystarczy spojrzeć na branżę farmaceutyczną, takie mają osiągnięcia że w Afryce już ludzie umierają tylko ze starości po dziewięćdziesiątce...nieee? Ale mnie fantazja poniosła.
Więc po co to wszystko? Jeno dla kasy wąskiej grupki osób. Kto zdycha z głodu, będzie zdychać dalej. Wzbogacą się tylko bogaci. Nie ma powodu dla którego większość po raz kolejny miała lekkomyślnie ulegać większości. Nawet gdyby istniał 0,00000001 % ryzyka, że w pewnym momencie może ucierpieć ogólny ekosystem to nie warto.
Ciekawe co jedzą technolodzy żywności. Czyżby smakołyki własnej produkcji. Śmiem wątpić. Taki jest właśnie problem dzisiejszej nauki, że kasa całkowicie wyparła resztki etyki. Naukowcy są na postronku zleceniodawców.
Dlatego o biotechnologii powinni rozmawiać jedynie ludzie, którzy się na niej nie znają i wiedzę czerpią od Krystyny Czubówny. Oni przynajmniej nie mają interesu.
P.S. działam w instytucji absolutnie nie powiązanej z rolnictwem.
Btw MM dzieki - prawde mowiac pomogles mi podjac decyzje i dlatego siedze teraz w Coventry na Msc molecular biology (taki kurs dla przypomnienia, moze nie musialem bo z tego co widze mam zerowe problemy tutaj) i dalej ruszam na Phd (gdzie, jeszcze nie wiem - bede wysylal w najblizszych tygodniach, moze masz cos ciekawego? :) jesli tak to wal na maila - xywa_z_gola AT go2.pl)
[68]
Afryka ma wieksze problemy niz krotka srednia zycia. I nie, pieniadze, cudowne lekarstwa i manna z nieba ich nie rozwiaza.
Ale jaja, byłem tam na konferencji 2 lata temu! :)
Konferencja organizowana przez SGM - Society for General Microbiology.
Super kampus mają.
CU czy Warwick? Ja siedze na CU.
Warwick :)
Byłem tam z 5 dni.
EDIT - jakoś na dniach bym się do Ciebie odezwał. Może coś będę w stanie zasugerować lub przeforwardować kilka maili z labu.
"Mnie chociażby bardziej interesuje to, jaki wpływ na rozwój wielu nowotworów ma chociażby coraz częstsza otyłość... albo chociażby śmieciowy ser lub wyroby szynkopodobne"
Myślę, że jeśli idzie o te ostanie to sam wkurw, jaki człowieka łapie, że sprzedają aką "polędwicę' i jak to smakuje, może prowadzić do nowotworów - długotrwały stres itp :P
[73]
Cool. Bede slal cala serie, gdyz nie zamierzam tu siedziec. Na maila najwyzej powiem dokladniej co i jak - tu nie miejsce. Wszedzie szpiedzy!
[74]
Szczerze? Wole taka "poledwice" niz to scierwo co sprzedaja tutaj w sklepach. W UK maja tragiczne mieso :/ Na szczescie sa polskie delikatesy no i maja znosny "cooked ham" (taka bieda-szynka prasowana ale da sie to zjesc jsli wrzucic do mikro)
Asmo - ja właśnie nie zamierzam robić postdoca w Anglii głównie ze względu na żarcie ^^. Za bardzo się na francuskiej kuchni rozpasałem. Pojadę wszędzie, gdzie mają dobre warzywa i jakieś znośne mięcho... i jakiś dobry temat pracy :).
Asmodeusz - no to w UK mają po prostu większą szansę na nowotwór niż u nas. :D
...Chociaż trudno uwierzyć, że postęp cywilizacyjny dzięki technologom żywności i innym chemikom oraz etycznym biznesmenom - producentom żywności - zaszedł tam tak daleko, że już w ogóle nie mają tam normalnego mięsa! Może jest jeszcze bardziej niedostępne i nie na kieszeń biednego, zachodniego naukowca, niż to w Polsce na kieszeń pani z kasy w Tesco, ale żeby nie było wcale?
Khem...
[77]
Ja zrozumialem skad Pratchett wzial GSP Dibblera i jego musztarde z kiełbaską. Jak kupilem parowki to rowniez musialem zapewnic im musztardowa kąpiel aby strawic opakowanie :)
Nie wiem jak w Anglii, ale nikt w Paryżu nigdy nie widział jeszcze dobrej kiełbasy, o czym się przekonałem, jak mama na imprezę po obronie przywiozła 3 kilo zwyczajnej. Zniknęła w 10 minut, podczas gdy droga salami, którą koleżanka przywiozła z Tuluzy, leżała nietknięta.
Ale wołowinę mają świetną. I jedną z najlepszych musztard, jakie kiedykolwiek jadłem.
Zwykly kabanos (Tarczynski wiec nic specjalnego) i oczka sie im tutaj świecą :)
No widzę sami specjaliści teoretycy
To przeczytaj jeszcze raz ten watek bo przynajmniej trzy osoby tutaj zajmuja sie GMO w PRAKTYCE a nie tylko teorii.
(niech MM bawi sie w wyjasnianie)
No widzę sami specjaliści teoretycy,
Od ok. 7 lat pracuję non stop w laboratorium, a od 5 nie mam de facto do czynienia z tym, co zapewne rozumiesz przez siedzenie w ławce i słuchanie pana psora. Zresztą Instytut Pasteura nie jest uczelnią. Inna sprawa, że fajnie byłoby kiedyś znaleźć robotę na takim Caltechu. Na etacik na tak g...ej uczelni bym się nie pogniewał. Kurka, nawet taki Imperial College of London. Zajebista siatka świetnych labów.
Inna sprawa - ty chyba trochę 'ni rozumisz' jak to ogólnie działa, hę?
No widzisz, Minas, musisz mieć 60 lat i wyglądać, jakbyś miał za chwilę umrzeć, żeby u niektórych wzbudzić szacunek do swojej wiedzy. :(
uczelnie kojarzą mi się tylko z jednym
"nie wiem, ale sie wypowiem" po raz enty
tytul Janusza roku wedruje do A.l.e.X. Brawo, mozesz teraz podkrecic wąsa, dumnie tupnac noga i isc w swiat glosic swoje brednie.
Podpowiem ci jedno: pracujac na etacie w laboratorium takiego Roche'a czy Monsanto, nawet jesli jestes w dziale RnD masz marne szanse na osiagniecie czegokolwiek. Bedziesz mial stala, moze i nawet fajna prace i... tyle. Bo nawet jakbys odkryl magiczne lekarstwo na raka to poza laboratorium ono nie wyjdzie (chyba ze w odpowiedniej cenie - gdyz bedzie ono wlasnoscia wlasciciela laboratorium). Wiekszosc sukcesow zarowno finansowych jak i naukowych pochodzi wlasnie z laboratoriow uczelnianych, i to wlasnie ci ludzie najczesciej przecieraja szlaki i tworza nowe, ciekawe produkty. Nom, ale watpie, ze do ciebie to dotrze. W kazdym badz razie trzeba zrobic cos wiecej niz byc tylko wyrobnikiem aby sie wybic.
Minas Morgul: gratuluje ciekawej pracy.Reasumujac twierdzisz ze ze poprawianie natury i jej zmienianie jest absolutnie bezpieczne ?
I mozemy spac spokojnie ?
Belert-> komunał.
Nic nie jest bezpieczne gdyż samo życie to "śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową".
Natury nie można poprawić ani zepsuć i używanie tej nazwy jest zwykłym dziecięcym uproszczeniem.
Personifikujesz jej istnienie i działanie a coś co zwiesz "naturą" nie istnieje.
Wracając do potocznego jej zrozumienia, możesz ją "naprawić", "poprawić", "zepsuć", "zniszczyć" itp., wszystko zależy jak to będziesz postrzegał.
Asmodeusz->
pracowałeś w laboratorium takiego Roche'a czy Monsanto, czy to kolejne "nie wiem ale się wypowiem" ;)
[92]
faktycznie, nie wiem jak wyglada praca W laboratorium Monsanto czy Roche'a, rownie dobrze moze byc to praca niewolnicza. Chyba jednak nie klamalem jak napisalem "Bedziesz mial stala, moze i nawet fajna prace i... tyle"?
Jednak to "tyle" mozesz sprawdzic chociazby w necie szukajac ludzi, ktorzy zaczeli swoj wlasny biznes bezposrednio od pracy w laboratorium w/w firm. Znajdziesz mi chociaz jednego? Bo ze znalezieniem ludzi, ktorzy wybili sie dzieki laboratoriom uczelnianym nie ma problemu, jest ich pelno (wlacznie z wieloma noblistami). Metody "zawlaszczania" (brak mi teraz lepszego, lagodniejszego slowa, wylecialo mi z glowy) patentow tez sa znane i mozesz je wygooglowac. q.e.d.
[93]
Radzilbym patrzec dalej niz na Polske, bo tutaj uczelnie to po prostu kpina (chociaz i tu moge wymienic firmy, ktore powstaly przy udziale uczelni, jak np. dnagdansk czy blirt - to akurat z mojego podworka). Wiadomo, ze nie kazdy zostanie noblista i nie kazdy stworzy nowy produkt, jednak calkiem spora ich ilosc to wlasnie zasluga (wspol)pracy z uczelniami. I to nie tylko w dziedzinach health and life sciences (jest tego jakis polski odpowiednik?) ale kazdej innej - inzynieria, chemia, informatyka czy co tam zechcesz.
Nic się nie zmieniło i raczej nie zmieni, będziecie się tytułowąć, cmokać w zadki i podnosić swoje ego które nic nie będzie znaczyć poza waszym własnym środowiskiem.
Yup, dokladnie to co wyzej napisalem. Patrzysz przez pryzmat Polski - bledne podejscie.
Z Alexem się nie dyskutuje. On śpi na pieniądzach, które mu z nieba lecą bo przecież jak wiemy nic poza graniem i kupowaniem edycji kolekcjonerskich nie robi w życiu. Za to ma bardzo szeroką wiedzę na temat wszystkiego o czym można często poczytać na forum.
Asmodeusz
podziwiam cierpliwość, typ po tobie skacze bo razem z żoną mają milion tytułów, a siedzi w domu na diecie jagodziano-grzybowej i hejtuje wszystkich, którzy mają jakieś wyższe ambicje - a ty starasz się prowadzić zdrową dyskusję. Rispekt, serio :)
[86][93] Ktoś mi mówił, że handel to lipa. 10 razy widział babę w kiosku - smutna, pomarszczona. I gruba była. Ta baba. Ale on w sumie się nie znał. On nie wiedział. Do końca.
------------------
Meg - w sumie to tylko forum dyskusyjne. Wśród przyjaciół wolałbym być zresztą ceniony za bycie "fajnym gościem". To, że jakiś sprzedawca rowerów lub agent nieruchomości parsknie na mnie z wyższością... joj. Gdybym nazywał się Bill Gates pewnie też by o mnie mówili, że ujową firmę założyłem ;).
A wracając do tematu, to same tytuły to nie wszystko... a przynajmniej największą pułapką byłoby wmówienie sobie, że coś znaczą. Nawet i w zawodzie naoglądałem się trochę 'profesorków muchomorków', jeszcze z tamtej dawnej Polski, którzy nie do końca odnaleźli się w realiach obecnej nauki i możliwościach, jakie daje aplikowanie o dużą kasę.
Zresztą w branży tytuły nie znaczą zupełnie nic. Doktorem jestem ja i doktorem jest mój recenzent, który na obronę przyjechał Porsche i który generuje patenty.
To nieco smutne, ale moją i jego wartość jako naukowca oceniają cyferki - impact factor czasopism, w których publikujemy. Im więcej publikacji w dobrych czasopismach o wysokim IF, tym łatwiej o większą kasę, a im większa kasa, tym więcej możliwości i tak dalej. Na szczycie tej drabinki raczej znaleźć się jest ciężko, ale nawet jak komuś nie uda się zajść na sam szczyt, to i tak spokojnie można żyć sobie na przyzwoitej stopie, spokojnie utrzymać rodzinę, pozwolić sobie na coś ładnego. Ot taka klasa średnia pełną gębą ;D. Zresztą... chyba mogę powiedzieć, że jestem spełniony, bo robię z grubsza dokładnie to, co sobie wymarzyłem wiele lat temu i poziom mojego życia też specjalnie nie odbiega od moich kalkulacji sprzed wielu lat.
Miałem szczęście trafić naprawdę dobrze, bo w tej wąskiej dziedzinie epidemiologii, moja grupa jest najlepsza. Szkoda, że już kończę, bo zleciało migiem. Teraz będę powoli się rozglądał za jakąś 3-letnią robotą, żeby się sprawdzić, czy potrafię zarządzać projektami, aplikować o kasę itp. Nieco bardziej rozwinąć się jako "biznesmen/polityk", bo tego ta robota wymaga na nieco wyższym poziomie organizacji.
Jak mi się nie spodoba, zawsze mogę poszukać roboty w przemyśle. Tutaj kasa jest o wiele większa, życie nieco spokojniejsze, ale praca niekoniecznie tak ciekawa. Odwiedzałem ostatnio takie laboratorium jednego z francuskich kolosów chemicznych, które produkuje kosmetyki rozjaśniające skórę. Na tablicy mieli rozrysowane dwie ścieżki molekularne, na które działa specyfik z kremu. Mimo, że manipulacja jednej z tych ścieżek była potencjalnie dużo wydajniejsza, to i tak poszła decyzja z góry, żeby pracować nad tą drugą. Wówczas zszokowany zapytałem, że jak to, nie chcecie pokombinować, by zwiększyć wydajność? W odpowiedzi usłyszałem coś oczywistego: "panie, my tu nie kombinujemy tylko pracujemy" :).
W sumie i jedna i druga opcja ma swoje plusy. Jeszcze nie wiem co wybiorę.
---
Belert - ja to jedynie czasami się zastanawiam, czy gdzie indziej na świecie standardem jest kontrolowanie zdrowia psychicznego naukowców ^^. Do tej pory udawało się to świetnie, ale czasami się tak zastanawiam, ile szkód mógłby narobić jeden wkurzony pracownik.
Zawsze uważałem że człowieka szanuje się za to że po prostu jest i jaki ma charakter
No wlasnie, poki co strzeliles babola w [83] i zamiast uderzyc sie w piers i przyznac do bledu, probujesz wyplynac na wierzch odkrecajac kota ogonem. Sorry, imho kiepsko z tym charakterem...
A.l.e.X --> a możesz powiedzieć w jakiej dziedzinie Twoja żona się doktoryzowała ? Tak ciągle mówisz o pseudotytułach, że może zdradzenie tej tajemnicy wiele nam powie...
Boje się przyznać teraz, że pracuję w Instytucie zajmującym się modyfikacją roślin...
@Alex
Jak na człowieka który utrzymuje się z gigantycznych pieniędzy żony, a który nie robi nic poza graniem to masz spory tupet.
A.l.e.X ->
Oczywiście tak jak wspomniałem wcześniej na temat GMO nie mam żadnej wiedzy
Czy to tak jakby nie wyczerpuje tematu...?
A.l.e.X --> z tego co się orientuje w wielu dziedzinach podnoszenie swoich kwalifikacji/wykształcenia jest pomocne, dlatego się zdziwiłem dlaczego dewaluujesz tytuły naukowe.
Minas Morgul - ceniony za coś ? naprawdę. Zawsze uważałem że człowieka szanuje się za to że po prostu jest i jaki ma charakter a nie za wiedzę, czy pseudo tytuły. Nie wiem czemu też zszedłeś na wątek pieniądze / porsche, dla mnie to jest czysta abstrakcja. Napiszę przewrotnie masz 100 lat życia, połowę tracisz na bzdety zamiast żyć i wmawiasz sobie że coś osiągnąłeś. Gdybyś coś osiągnął to byś kupił sobie posiadłość w fajnym miejscu i korzystał z tych 100 lat życia które masz (ja tam wolę chodzić po ogrodzie i przycinać krzaczki, nawet nie wiedział że tak lubię sadzić dookoła choinki kanadyjskie - takie hobby, bo mają piękne małe szyszki), no chyba że chcesz jak Maria Skłodowska-Curie pozostać zapamiętanym na kartach historii, nie mi oceniać. Ale czy to byłby także sukces, czy ja wiem ? Większość ludzi jakby miała możliwość nie pracować to też by się obudziła z letargu pogoni za pieniędzmi i tytułami. Moje zdanie na ten temat jest jedno pieniądze i tytuły = zero wartości. I nie to że przyszło mi to od razu, sam musiałem skończyć wiele szkół aby się obudzić.
Mam wrażenie, że ja o zupie, Ty o dupie.
Jeszcze raz spróbuję na spokojnie. Wybrałem sobie karierę, która przeważnie nie przynosi wielkich kokosów (o czym wiedziałem jeszcze na 2-3 lata przed złożeniem dokumentów na studia licencjackie), a pewien średni standard, przy którym można sobie kupić drzewko i podziwiać szyszki, a czasem zaoszczędzić na coś ładnego. Przede wszystkim zaś zapewnia sporo frajdy i każdy dzień oferuje coś innego. Praca, która pobudza do myślenia, jest zaskakująca i ciekawa. Coś, co nie jest dziesięcioma godzinami katorgi i patrzenia na zegarek. Praca, która przy okazji daje mi środki na to, żebym spełniał się w swoich dodatkowych zainteresowaniach, a tych, poza nauką jest sporo. Grafik, który mogę plastycznie modyfikować, bo jestem rozliczany z wyników, a nie dupogodzin. Nie mam ciśnienia do nagrody Nobla, ani ogromnych oczekiwań od świata. Chcę mieć ciekawe i jakoś tam poukładane życie i praca jest jednym z wielu jego aspektów (głównym jest zaś najbliższa rodzina). I mimo, że są tu osoby, które mogłyby mnie kupić razem z domem, to zawiści we mnie nie ma.
I mimo, że też lubię od czasu do czasu pieprznąć wszystkim i zaszyć się w chatce w Bieszczadach, patrzeć na rzekę, napisać wierszyk i zrobić ładny bukiet dla mamy, to dalej nie rozumiem, co ma nasza obecna dyskusja do [83], mój Ty romantyczny Włóczykiju z Doliny Muminków :).
Zauważyłem, że nie rozumisz, ale nie wiedziałem, że tak bardzo.
Tytuły zdobywa się normalnie w życiu robiąc kolejne studia, specjalizacje czy stopnie naukowe.
No i ok, i czemu to ma być gorsze, niż "życie" /cokolwiek to pojęcie oznacza/? Ktoś pragnie przesiedzieć całe życie na uczelni, zdobywać kolejne literki przed nazwiskiem, pisać publikacje do specjalistycznych czasopism których "nikt nie czyta" - jego wola, jak się czuje spełniony, to tylko pogratulować.
Ambicja to najgorsza cecha jaką może mieć człowiek, bo z ambicji bierze się wiele konfliktów.
Bzdura.
Był tu na forum jeden taki, który zasłynął swoją ignorancją i płaskim podejściem do świata. Oj, ile to konfliktów generowało.. :)
Zawsze uważałem że człowieka szanuje się za to że po prostu jest i jaki ma charakter a nie za wiedzę, czy pseudo tytuły.
Tak tak, najważniejsze jest wnętrze itd, co to za smutne pierdy..
Ja np. mogę napisać z całym przekonaniem, że szanuję Minasa za jego wiedzę, dla mnie to jest człowiek-wow, prawie że mój rówieśnik, a ma "łeb jak sklep", poza tym patrząc na to, co pisze i jak pisze, można wnioskować, że jest fajnym człowiekiem. I zupełnie nie widzę, w tym swoim szacunku, niczego nieodpowiedniego.
uważam że potrzeba dużo czasu aby mówić że coś się umie
Czas jest pojęciem względnym. Jak dziecko uczy się czytać w ciągu 3 miesięcy, to to jest długo czy krótko?
No właśnie, a mi tu Freud jeden do wnętrza zagląda! Się chirurg znalazł, phi :).
Megera->
Ktoś pragnie przesiedzieć całe życie na uczelni, zdobywać kolejne literki przed nazwiskiem, pisać publikacje do specjalistycznych czasopism których "nikt nie czyta" - jego wola, jak się czuje spełniony, to tylko pogratulować.
Alex chyba pragnie przesiedzieć całe życie grając w gierki i strzygąc trawę, bo twierdzi, że jest bogaty. Można i tak :). Tylko o ile to daje podstawy do wypowiadania się na temat gierek i trawy, to nie wiem, jak z biologicznymi i zdrowotnymi aspektami żywności GMO. Jakby nieco daleki temat...
Był tu na forum jeden taki, który zasłynął swoją ignorancją i płaskim podejściem do świata
Raczysz chyba żartować :D
Drendron
Ależ ja nie oceniam - w końcu kto bogatemu zabroni? :) Uważam jedynie, że trzeba być bezczelnym, żeby krytykować kogoś za to, że ma inne priorytety w życiu, niż my sami. :)
Może było takich więcej, tak mi się po prostu mevico przypomniał. :)
Dlatego o biotechnologii powinni rozmawiać jedynie ludzie, którzy się na niej nie znają i wiedzę czerpią od Krystyny Czubówny. Oni przynajmniej nie mają interesu.
Po prostu jesteście nieobiektywni - świadomie lub nie. Rozmawiajcie, teoretyzujcie, załóżcie sobie prywatne hodowle owoców swojej pracy, napawajcie się swoją boską wiedzą w swoim gronie zagryzając smakołyki. Oburzajcie się na oburzenie pariasów bez takowej wiedzy, którzy śmią pytać, wątpić i zwyczajnie nie chcą tego co im preparujecie, nie chcą bo nie chcą takie mają prawo - smacznego.
Możecie się wypowiadać, ale będzie to głos waszego środowiska i głos w WASZYM własnym interesie. Zostaliście wykształceni w etosie sensu waszej pracy, bez oglądania się na "ale". Tak jak prawnik w etosie ślepej wiary w prawo, lekarz w etosie pomocy ludziom - mniej więcej. Technolodzy żywności będą przekonywać, że wszystkie E jakie mi dosypują do jedzenia to przecież z miłości, nie dla zysku.
Biofarmaceutów bym słuchał z uwagą, obok całej mielizny korporacyjnej ich praca może przynieść i przyniesie ludziom wymierne korzyści w temacie tego co człowiek ma najcenniejsze - zdrowia i życia.
Wasza dziedzina żadnego wymiernego zysku w wymiarze ludzkim nie przynosi. Biotechnologia żywności przyniosła adekwatne korzyści przed epoką laboratoryjnej manipulacji genami. Ludzkości obecnie nie grozi głód, zasoby żywności są adekwatne do globalnej populacji. Więcej żywności oznacza większą populację, która jest zbędna.
Niestety jesteście niepotrzebni.
Czyli nikt nawet jednym slowem nie ustosunkuje sie do informacji zawartych w linku ktory podalem? :)
Aby nie bylo; nie jestem przeciwnikiem GMO, sam jako "naukowiec" dostrzegam plusy i potrzebe GMO jednak osobiscie jestem przerazony jak malo ludzie na temat GMO wiedza, lub tez jak nieprawdziwymi danymi na temat GMO sie operuje.
Najgorsze jest to ze tak naprawde nic nie wiemy w temacie wplywu GMO na czlowieka. Producenci takich danych (nawet jesli maja) nie udostepniaja bo nie sa do tego zmuszani, nie ma zadnych organizacji ktore by to dokladnie sprawdzaly, w efekcie czego takie monsato czy syngenta moze wypuscic na rynek produkt dzieki ktoremu nam uszy na dupie wyrosna po kilku pokoleniach (cewlowe wyolbrzymienie).
A juz niezmiernie mnie bawi kiedu ludzie w poczet GMO zaliczaja naturalne krzyzowanie gatunkow. Taki sprytny zabieg aby to pokazac (tudziez miec argument) jakie to GMO jest bezpieczne i nic zlego sie stac nie moze. Pewnie staruszki ktore zajmuja sie krzyzowaniem roz to tez expertki od GMO prawda? ;)
I nie, nie siedze w tej dziedzinie, jedyna praktyczna stycznosc z tematem to naturalne krzyzowki oraz pewne informacje w wyniku kontaktow z Syngenta.
Jest to jednak zagadnienie dla mnie ciekawe jako ze czasem angazuje sie w akademickie czynnosci, tzn prowadze zajecia dla studentow i w ramach tych zajec musze z nimi omawiac zagadnienia etyki, oraz wplywu inzynierii na spoleczenstwo oraz srodowisko.
Po prostu jesteście nieobiektywni - świadomie lub nie. Możecie się wypowiadać, ale będzie to głos waszego środowiska i głos w WASZYM własnym interesie. Zostaliście wykształceni w etosie sensu waszej pracy, bez oglądania się na "ale". Tak jak prawnik w etosie ślepej wiary w prawo, lekarz w etosie pomocy ludziom - mniej więcej.
Nie.
Pisałem o tym w [67] i [69].
Którą część mojej wypowiedzi mam rozjaśnić?
Choćby całe GMO stosowane w rolnictwie wypalić ogniem, to i tak nie wpłynęłoby to nawet odrobinę na moją pracę, bo GMO do badań doświadczalnych podlega innym regulacjom (i przy okazji silnym restrykcjom).
Ja Ci nie każę lubić GMO. Ja tylko twierdzę, że nie udowodniono, że od zjedzenia zmodyfikowanej genetycznie kapusty wyrasta róg na nosie. Co w tym jest skomplikowanego do ogarnięcia? Znajdź mi choć jeden fragment wypowiedzi, gdzie twierdzę, że POWINNO SIĘ wprowadzać WIĘCEJ GMO do otoczenia.
W tym ostatnim przypadku opinie są podzielone - są pewne obawy, że w przypadku niekontrolowanych upraw, mógłby pojawić się superchwast, ale obecnie nie było z tym problemów.
Drak -> Ale jak tu się ustosunkować do linka z Institute for Responsible Technology, strony założonej przez typa (Jeffrey M. Smith) który nie ma żadnego konkretnego wykształcenia i zajmuje się promocją jogi a jego głównym źródłem zarobku jest marketing prowadzony dla firm parających się alternatywną medycyną? Jest równie obiektywny w tej materii, co członkowie zarządu Monsanto z drugiej strony barykady :)
A juz niezmiernie mnie bawi kiedu ludzie w poczet GMO zaliczaja naturalne krzyzowanie gatunkow.
Ależ nie tylko naturalne. Cały czas przecież pytam o grejpfruta, truskawkę, banana (czy o wspomniane pszenżyto), który są krzyżówkami stworzonymi sztucznie ludzką ręką. :) Chyba że wszystko co z laboratorium jest be, ale już dochodzenie do tych samych efektów przez 100 lat zamiast 10 jest już całkowicie cacy :)
Pewnie staruszki ktore zajmuja sie krzyzowaniem roz to tez expertki od GMO prawda?
Ależ nie są ekspertkami, nikt tak nie twierdzi.
Secretservice -> Wasza dziedzina żadnego wymiernego zysku w wymiarze ludzkim nie przynosi. Biotechnologia żywności przyniosła adekwatne korzyści przed epoką laboratoryjnej manipulacji genami. Ludzkości obecnie nie grozi głód, zasoby żywności są adekwatne do globalnej populacji. Więcej żywności oznacza większą populację, która jest zbędna.
Niestety jesteście niepotrzebni.
Niepotrzebni są również marketingowcy, spece od PRu i HRu. A także kołodzieje, bednarze, druciarze, zecerzy i ludwisarze. No i game developerzy. I pierdyliard innych zawodów, mniej lub bardziej popularnych, których jedyną podstawą istnienia nie jest wcale a wcale potrzeba przysłużenia się ludzkości, tylko słupki podaży i popytu na daną usługę.
Kasa się nie liczy, ale tri-SLI z Titanów zawsze jest ok... czy jakoś tak... ekhm...
Ludzkości obecnie nie grozi głód, zasoby żywności są adekwatne do globalnej populacji. Więcej żywności oznacza większą populację, która jest zbędna.
Juz czytanie zlotych mysli Alexa rozkladalo mnie na lopatki, ale przy tym normalnie opadly mi rece. Co to niby znaczy, ze "wieksza populacja jest zbedna"?
;)
P.S.
Żeby nie było tak pusto, dodam, że nie tylko Monsanto robi na GMO kasę :)
Seralini popełnił swoją pseudonaukową publikację, która niby wskazywała na związki GMO z rakiem i która została wycofana po tym, gdy się okazało, że jego szczury karmione zwykłą karmą... mają tyle samo nowotworów co inne, karmione "GMO" (ta linia szczurów już tak ma. Hodowane do późnej starości, dostają raka i nie potrzeba im do tego żadnych kancerogenów).
Po tym wszystkim ludzie zaczęli węszyć i okazało się, że nasz bohater skłamał odnośnie braku konfliktu interesów i był finansowany przez jakieś ekologistyczne organizacje oraz przez Sevene Pharma, która sprzedaje preparaty homeopatyczne, mające na celu "odtruwać" organizm z Roundupu :). A żeby było jeszcze zabawniej, to ci ostatni mają powiązania z jakąś sektą.
http://www.agriculture-environnement.fr/a-la-une,6/la-part-d-ombre-du-professeur-seralini,849.html
[112] Dlatego nie była to wypowiedź personalna, ale ocena ogółu środowiska, lobby. Nie udowodniono. Tylko należy zapytać, czy starano się udowodnić, czy zastosowano odpowiednią skalę czasową, czy w ogóle technologia osiągnęła możliwość takich badań. Nie da się przebadać każdego gatunku w każdym środowisku przez kilka pokoleń w interakcji z GMO, bo koszty badań przerosły by oczekiwane zyski. Człowiek jest tylko jednym gatunkiem (ile badań i przez ile pokoleń wykonano na człowieku?). Po człowieku są rośliny, owady, ssaki wielu rzędów, ptaki. Dalej wejdźmy w rozróżnienia gatunkowe. Co jeżeli pszczółkom czy muchówkom w pewnym momencie nie posmakują nowe uprawy?
[113] To się zgadza, ale potencjalne ryzyko zagrożeń marketingu, kołodziejstwa i biotechnologii jest jednak zgoła inne.
Co to niby znaczy, ze "wieksza populacja jest zbedna"?
A niezbędna jest do czego?
Zawsze uważałem że człowieka szanuje się za to że po prostu jest i jaki ma charakter a nie za wiedzę, czy pseudo tytuły. Nie wiem czemu też zszedłeś na wątek pieniądze / porsche, dla mnie to jest czysta abstrakcja.
*sniff sniff* Zastanawiam sie, czy to gowno czy hipokryzja tak smierdzi. Chyba to drugie, bo wszak to slowa A.l.e.X'a. Koles mowi, ze "szanuje ludzi za charakter" pokazujac, ze sam jest pretensjonalnym bubkiem z bulem dópy do jakichkolwiek naukowcow. Do tego pieniadze sa dla niego "czysta abstrakcja" mimo, ze w co drugim watku wyskakuje z tym jak bardzo jest majetny. Serio, jak chcesz trollowac staraj sie troche bardziej, bo strzelic sobie 2x w stope w dwoch kolejnych zdaniach to malo kto potrafi.
A niezbędna jest do czego?
Ja nie twierdze, ze jest niezbedna, to ty twierdzisz, ze jest zbedna, szkoda tylko, ze nie chcesz powiedziec dlaczego tak uwazasz. Ja tylko stwierdzam fakt, ze przyrost populacji odbywa sie caly czas, i odbywal od stuleci - na dlugo zanim ktokolwiek wiedzial o istnieniu genow, nie wspominajac o tworzeniu GMO - masz moze jakies konretne pomysly albo plany ograniczenia tego przyrostu? Moze by tak masowa sterylizacja w biednych krajach (przy pomocy odpowiednio zmodyfikowanej zywnosci gmo, moze)?
Ah pominalem kwiatek:
Biofarmaceutów bym słuchał z uwagą, obok całej mielizny korporacyjnej ich praca może przynieść i przyniesie ludziom wymierne korzyści w temacie tego co człowiek ma najcenniejsze - zdrowia i życia.
Hohoho. A jakie TAM przekrety leca: wciskanie niedzialajacych/niepotrzebnych lekow, wymyslanie nowych schorzen aby opchnac to co sie wyprodukowalo. Toz te biedne roslinki GMO przy tym jakie przekrety robi caly przemysl (bio)farmaceutyczny to kropla w oceanie. Ale sluchaj sie ich, lykaj pigulki i sluchaj :)
Biofarmaceutów bym słuchał z uwagą, obok całej mielizny korporacyjnej ich praca może przynieść i przyniesie ludziom wymierne korzyści w temacie tego co człowiek ma najcenniejsze - zdrowia i życia.
Toż to dopiero mądra wypowiedź. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie tam przekręty lecą. Smaruj się dalej kremami/maściami, zażywaj niektóre tabletki i czekaj na efekty...
secrectservice --> a czy Ty w ogóle możesz zrozumieć, że aktualnie GMO też Cię otacza i wchodzi w interakcję z innymi roślinami/organizmami ?
Oczywiście nie jestem całkowicie za wprowadzeniem wszystkiego jak popadnie, ale moim zdaniem takie "sprawy" powinny być regulowane w rządzie przez osobny kompetentne, a nie przez tzw. Januszy których mam tutaj wielu w wątku...
Chciałbym zapytać dodatkowo jak się w takim razie odnosicie do terapii genowych takich chorób jak mukowiscydoza czy dystrofia mięśniowa ? Czy nie będzie Wam przeszkadzało, że taki uleczony człowiek będzie chodził obok Was i wchodził w interakcje ? Może powinniśmy ich jakoś oznaczać typu wypalając skrót "GMO" na czole ?
Ludzie, jutro mam ważną prezentację przed całym Instytutem gdzie pracuję i zostanę rozliczony z moich rocznych postępów, a Wy tak spamujecie w tym temacie, że niczego innego nie mogę poczytać. Wstrzymajcie się do jutra rana...
Cyniczny Rewolwerowiec [ 9 ] - Generał
@Alex
Jak na człowieka który utrzymuje się z gigantycznych pieniędzy żony, a który nie robi nic poza graniem to masz spory tupet.
Nie wiem na ile jest to prawda, ale jeśli tak to również przestałbym się wypowiadać w tym temacie.
[119] Jest to chyba tak oczywiste, ze dziwię się twojemu pytaniu. Zbędna jest dlatego, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przekroczyliśmy optymalny poziom zaludnienia naszej kochanej planety. Przyrost naturalny na biednych peryferiach jest efektem po pierwsze taniej, masowo dostępnej żywności, gdzie wcześniej tej żywności nie było i często nadal nie ma.
[121] a czy Ty w ogóle możesz zrozumieć, że aktualnie GMO też Cię otacza i wchodzi w interakcję z innymi roślinami/organizmami ?
Rozumiem i chyba tego dotyczy dyskusja, puszczamy bariery i procesu nie da się już zatrzymać, ani cofnąć. Oczywiście skala ingerencji GMO wciąż jest mała, modyfikuje się głównie rośliny i pojedyncze cechy. Ale proces będzie postępował, roślinki będą ulepszane w wielu zakresach, w miarę postępu technologii modyfikować będziemy zwierzątka. Efekty zamiast w warunkach laboratoryjnych odczujemy w biosferze. W końcu z braku nieskażonych alternatyw poszczególne "wyroby" będą skazane na siebie i co się okaże? Że człowiek nie pomylił się w szczegółach, ale jeśli chodzi o koegzystencje gatunków, organizmów to natura miała rację.
@Alex
Ty chyba juz zupełnie zatraciłeś kontakt z jakąkolwiek rzeczywistością. Tak, wiemy że ty nie musisz pracować bo robi to za ciebie żona i możesz sobie strzyc krzaczki, podróżować i planować kolejne miejsce na swój prywatny odwiert wody. Good for you. Rzecz w tym, że większość ludzi na tym świecie musi jednak pracować by zarobić na cokolwiek ze "zdrową żywnością" włącznie.
OMG jak ja lubie jak ludzie pisza takie rzeczy anonimowo w internecie ....masakra.Ze tez nie wspomnialem o mojej kolekcji ferrari testarossa...wyznaje : mam 5 ,MOj ojciec byl potomkiem moznego rodu z litwy sami wiecie jakiego podpowiem ze nazwisko zaczyna sie na Radziwiłł :))
A mama ehh... zwykla szlachcianka z tytulem profesora kilku uczelni w europie i MIT.
Ale tak na co dzien skromny jestem.
wolałbym żyć biednie ale mieć masę czasu dla siebie
No padnę zaraz ze śmiechu i wystawię rachunek za połamany fotel... co byś z tym czasem robił bez twojej kasy? Titanów, ksiunżek i biletów w pierwszej klasie nie rozdają niestety za darmo :(
Oh jak ja lubie takie.... teksty ala "Soul"
W waszym wieku gdy otwieralem Firme nie mialem nic procz marzen i 10 milionow funtow na koncie :) + znajomosci rodzinne na rynku !
Mam takiego kolege co to dostal od taty "Osrodek wczasowy + restauracje" i rowniez prawi ze ola boga jak to ciezko utrzymac taki biznes... ze gdyby nie jego ciezka praca to by nic nie bylo.....
ps. Przepraszam za offtop
ps.1 Alex.... ale po co badacie wode 1-2 w tygodniu.... ?
"ale po co badacie wode 1-2 w tygodniu.... ?" - sprawdzają czy zawistny sąsiad nie zatruł :)
Po co ci ludzie studiują latami tę biologię, inżynierię genetyczną, biochemię i inne nauki pokrewne, skoro wystarczy przyjechać od Polski, rzucić hasło w necie i będzie wszystko wiadomo?
"nie za bardzo wiem jak można by było zatruć wody głębinowe" - tak, wiemy, że nie wiesz. Wbrew pozorom wody głębinowe da się zanieczyścić (zatruć) i nie trzeba do tego wielkiej filozofii. Chyba, że ciągniesz wodę ze studni artezyjskiej z głębokości 1,5km :P Ale i to się da :P
Intryguje mnie co innego też - "ale także zawartość minerałów, więc robimy je głównie pod kątem zobaczenia zmian" - a jakże to się zmienia zawartość minerałów ze studni głębinowej i to na przestrzeni dni? Gaz łupkowy wydobywają w pobliżu? Kopalnia węgla kamiennego przebiega pod domem?
Tyle postów i tylu specjalistów z tej dziedziny a nadal nikt nie odpowiedział, czy wprowadzone rozwiązania prawne są OK czy nie.
Czy wprowadzone zniesienie kary więzienia na rzecz grzywny to polski wynalazek czy też dostosowanie do prawa unijnego? Co do zamkniętej hodowli (czy hodowli laboratoryjnej - nie wiem jak to zostało nazwane) wprowadzono jakieś obostrzenia czy liberalizacje (względem tego co było)?
Bo jak rozumiem nadal mamy zakaz otwartej uprawy GMO a największe kontrowersje budzi chyba zmniejszenia kary dla potencjalnego "rolnika-genetyka", który zechciałby u siebie na polu posiać jakąś GM kukurydzę itp?
Wydaje mi się (czytając powyższe komentarze), że próba dyskusji na ten temat pomiędzy laborantem-genetykiem a tzw. przeciętną osobą jest kompletnie bezsensowna. "Przeciętny" człowiek jest ciekaw czy nie zacznie świecić po zjedzeniu ziemniaka-mutanta. Genetyk widzi problem z całą złożonością, widzi swoje szalki z posiewami i zdaje sobie sprawę jakie osiągnięcia w medycynie i farmaceutyce są zasługą inżynierii genetycznej.
Tyle tylko, że pomiędzy zamkniętymi badaniami a uprawą rośliny GM w środowisku jest jednak spora różnica. Chyba żaden naukowiec nie jest dzisiaj w stanie powiedzieć, jakie dokładnie długofalowe następstwa dla otaczającej flory, będzie miała uprawa takiej czy innej rośliny. Przecież nie sposób zatrzymać krzyżowania się ze sobą odmian GMO i tych "tradycyjnych" w warunkach rolniczej uprawy. Nie można stwierdzić, że będzie to miało skutki wyłącznie pozytywne albo wyłącznie negatywne. I właśnie to jest może największym źródłem obaw - ta niewiedza.
Nikt i nigdy nie będzie w stanie powiedzieć "jakie dokładnie długofalowe następstwa dla otaczającej flory, będzie miała uprawa takiej czy innej rośliny"
sebu9 --> jeśli nurtują Cię takie rzeczy jak długofalowy wpływ na otaczające środowisko to proponuję poczytać o dryfie genetycznym.
Chyba każdemu znane jest pojęcie ewolucji, która polega na "udoskonalaniu" lub lepiej powiedzieć na przystosowywaniu się organizmów do różnych warunków, dlatego jak wiadomo zmiany w genotypie każdego gatunku zachodzą, kwestia tego, że są to procesy powolne.
Uprawa roślin GMO odbywa się już w wielu krajach, więc skąd pewność, że te geny i tak kiedyś nie przeniosą się do "naturalnych" roślin, które tak chcecie hodować ? Proszę w tym przypadku zwrócić uwagę na cudzysłów i proponuję kolejne ciekawe pojęcie to przyswojenia jakim jest horyzontalny transfer genów.
mówią nam że GMO to najlepsze co spotyka ludzkość w XXI wieku,
Alex, Alex, Alex. Powiedzmy sobie jedno - najpierw idziesz w zaparte, stosując filozofię "nie znam się, ale się wypowiem". Super, nie mam nic przeciwko temu. To jest jakiś wstęp do rozmowy. Później opowiadasz o swoich doświadczeniach z branżą żywieniową, uznając je za miarodajne - i ja tego nie podważam. Byłeś, widziałeś, podzieliłeś się informacją, wyciągnąłeś wnioski, dobra twoja!
Następnie zarzuciłeś Twoim rozmówcom brak jakiegokolwiek doświadczenia, na podstawie swojej wybitnie wnikliwej analizy standardów pracy w sektorze R&D nauk biologicznych, opartą o życiorys trzech wójków i żony, architekta. Gdy Twoi rozmówcy napisali Ci, że mają jakieś tam doświadczenie teoretyczne i praktyczne, by móc o temacie rozmawiać uderzasz w ton: "Oczywiście nie neguje, tylko zawsze jak ktoś mówi o pracy i o swoich dokonaniach to chce aby ktoś połechtał jego ego. Jakiś ty jesteś mądry :)". <- W T F?
Na końcu zaś, mimo udzielenia ci wyjaśnień, wychodzi na to, że dalej nie rozumiesz zależności między instytutami badawczymi, uczelniami itp. Mam wrażenie, że im dłużej ta rozmowa będzie trwała, tym coraz bardziej będziesz się miotał i zaczniemy debatować o metodach fotografowania szyszek.
Dlatego doszedłem do wniosku, że Ty po prostu nie umiesz wyciągać wniosków z informacji zawartych w krótkim tekście. Ale tak z ręką na sercu. Napisałem kilka ostatnich postów, tłumacząc się poniekąd ze swych słów, bo może faktycznie coś napisałem zawile (i to specjalnie dla Ciebie, bo cała reszta użytkowników jakoś nie miała kłopotów, by się do moich słów odnieść). A Ty ciągle powtarzasz te same dyrdymały, przytaczając chociażby rzekome cytaty innych, a które powstały w Twojej głowie... Sorry, ale kolorowanki dla ciebie robić nie będę, bo jesteś za stary.
Doszedłem do wniosku, że albo nie umiałeś zrobić syntezy z kilku postów, albo je olałeś.
----------------
sebu9 - jeszcze nie miałem okazji zaznajomić się z samą ustawą (zresztą nie mieszkam w Polsce chwilowo). Poza tym do kwestii kar za uprawę powinien się odnieść prawnik.
Z tego, co wiem od ludzi pracujących w laboratoriach, teraz ich praca będzie bardziej kontrolowana - zupełnie jak na zachodzie. Teraz laboratorium będzie poddawane kontroli, czy spełnia wymogi bezpieczeństwa, czy odpowiednio zabezpiecza i utylizuje odpady, czy ma w zanadrzu protokół postępowania, w przypadku rozlania się pożywki z bakteriami GMO na posadzkę, i tak dalej. W Danii do tego podchodzą z absolutną wścieklizną, ale może to i lepiej.
Natomiast wszystkim bardzo polecam przeczytać ten tekst, bo odnosi się do pewnej ogólnoeuropejskiej strategii odnośnie handlu między UE (zakładając, że jej szlag nie trafi), a USA. W tle GMO, a jakże :).
Fajnie, że komuś chciało się do tego siąść i wszystko spisać:
http://slwstr.net/blog2/2014/12/3/50-milionw-poytecznych-idiotw
Widzący - Pewnie "po fakcie" będziemy w stanie dużo powiedzieć. Nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidzieć gdzie wystąpi burza. Jednocześnie mamy mnóstwo prognoz - potem jedni wychodzą do pracy z parasolkami a inni nie; a jeszcze innym zrywa z chałupy dach. Kurcze zabranie ze sobą parasolki to niewielki wysiłek. Czasem przezorność popłaca (o czym chyba wiedzą kraje utrzymujące wciąż dość restrykcyjną politykę wobec GMO).
Juanhijuan - przysypiałem na laboratoriach z genetyki ale jeszcze pamiętam, że pewne zmiany w genomie zachodzą spontanicznie. Mimo wszystko, jak sam napisałeś, dostosowanie się organizmów do zmiennych warunków trwa dość długo. W przypadku GMO przeskakujemy ten czas. Tak gwałtowne i ukierunkowane zmiany dają tym organizmom pewną przewagę, która oddziałuje na wszystkie organizmy wokół nich. Pytanie jak taki "podkręcony gen" będzie oddziaływał na ekosystem. W jaki sposób "ujawni się" w innym osobniku. Stworzeni organizmów odpornych na herbicyd czy nawet pasożyta nie jest problemem. Jednak czy taki organizm (a właściwie geny które posiada) nie stanowi zagrożenia dla równowagi ekosystemu, pewnie ciężko to powiedzieć bez odpowiednich długoletnich badań.
MM - odnosnie linku - semantyka :/
Ktos pisze "GMO jako forma technologii jest bezpieczna" i dla mnie jest to jak najbardziej prawdziwe (sam w labolatoriach pracuje i wiem z czym to sie wiaze) ale nie jest to jednoznaczne ze stwierdzeniem ze ze produkty GMO sa bezpieczne bo wtedyto jest to stapanie po cienkim lodzie bo tego tak naprawde nie wiadomo.
Smutne jest tez to ze ten temat jest generalnie pomijany w debatach publicznych.
Dla zwyklego zjadacza chleba, jest tp tez trudny temat bo jesli che sie czegos dowiedziec to trafia na mur informacyjny w postaci specjalistycznego jezyka i slownictwa z ktorego tak naprwde nic on nie rozumie. I nawet w tym watku zamiast pisac prostym jezykiem niektorzy chca pokazac jak to obeznani sa z tematem.
Owszem we wspomnianej farmaceutyce nie takie numery sie dzieja ale leglanie produkt przed wprowadzeniem na rynek musi przejsc testy kliniczne (o ile sie nie myle), natomiat w US, Monsato (jak juz sie tej firmy uczepilismy :p) mozewprowadzic na rynek nowy rodzaj ziarna ktory zostanie zatwierdzony na podstawie deklaracji Monsato o tym ze jest to produkt bezpieczny.
[140] nie chodzi tylko o sam "gen" o ktorym mowisz, ale tez o sposob i mechanizmy dzieki ktorym ten "gen" jest wprowadzany do nowego nosiciela. Jakby nie patrzec, nie jest to mieszanie zyta z pszenica ale wprowadzanie "genu" zaby do pomidora, troche wieksza rozbieznosc gatunkowa ;)
Nie tylko GMO, ale nawet i żarcie ekologiczne, wszystkie leki, szczepionki, barwniki spożywcze, słodziki, powinny być poddawane kontroli. Na podstawie obecnych obserwacji, można powiedzieć transformacja jednego organizmu i zjedzenie go przez drugiego, nie przynosi obserwowalnych i testowalnych, negatywnych konsekwencji dla organizmu. Właśnie o tym cały czas toczy się dyskusja. Jeśli idzie o mieszanie żyta z pszenicą itp. Cóż - w obu wypadkach wykorzystywany jest naturalny mechanizm rekombinacji genetycznej. Dużo mniej kontrowersyjne jest bombardowanie DNA roślinnego chemikaliami lub promieniowaniem, w celu wywołania mutacji i uzyskania nowych odmian :).
To nie znaczy, że GMO ma być robione przez kogokolwiek, jakkolwiek, gdziekolwiek i wysiewane przez każdego na zawołanie. Jak już mówiłem - GMO to takie słowo klucz i dotyczy naprawdę różnorodnych rodzajów modyfikacji. Niektóre z odmian wcale mi się nie podobają (przez zwiększoną odporność, mogą zachęcać rolników do stosowania większej ilości pestycydów), a inne są całkiem przydatne.
Kiedy odkryto penicylinę, nikt nie myślał, że kilkadziesiąt lat później, z powodu nieodpowiedzialnego używania antybiotyków, utrwalą się populacje bakterii antybiotykoopornych, przez które poniekąd wracamy powoli do punktu wyjścia :). Dlatego w przeciwieństwie do bzdur, które w gorączce pisze Alex, nie jestem za tym, by GMO rozpleniać po całym globie za wszelką cenę, nie bacząc na żadne regulacje (tak jak faszerowano paszę dla bydła antybiotykami, żeby krówki były zdrowe i silne ;). Odnoszę się do obecnego stanu wiedzy i powtarzam to, co kilkanaście postów wcześniej - że obecne dane wskazują, że od zjedzenia zmodyfikowanego jabłka nie wyrasta róg na nosie :].
Jeszcze dodatkowo w sprawie restrykcji w laboratoriach. U nas modyfikacje roślin są powszechne i akurat dzisiaj mamy kontrolę rządową w sprawie przestrzegania wszelkich niezbędnych oznaczeń dotyczących chemikaliów i organizmów GMO i zasady te są bardzo restrykcyjne.
Przykładowo mając mikroskop w innym pomieszczeniu niż aktualnie znajduje się Twoje GMO musisz ją zapakować do specjalnego, szczelnego pudełka...
Druga sprawa, że musisz dostać specjalne pozwolenia i mieć odpowiednie standardy w laboratoriach... restrykcje są na prawdę duże... o tym można poczytać poniżej:
http://en.wikipedia.org/wiki/Biosafety_level
.... można się sprzeczać i mieć różne zdanie, za to wycieczki prywatne wyczerpują formułę ....
Alex jesteś największym bucem na tym forum.
Błagam, MM, nie odpisuj gościowi więcej.
Jak widac mozna. I dalej koles pierdzieli bez sensu, byle pierdzielic. Pewnie bedzie tak jak WOŚP - do konca swiata i o jeden dzien dluzej, bo pomimo ze sie nie zna to jednak sie wypowie.
Rzeczywiscie czasami brakuje mi starych list dyskusyjnych, gdzie delikwent juz po trzecim poscie wylecialby z takowej.