W tym roku piszę maturę i mam problem. Orłem z niczego nie jestem także na jakieś bardzo wysokie wyniki nie liczę. Nieznaczy to że jadę ledwo, ledwo z klasy do klasy. Będę zdawał prawdopowodbnie tylko podstawowe przedmioty. Waham się z jednym dodatkowym,ale to nie ma znaczenia. I tu jest problem. Jak tak rozmawiam z moimi przyjacółmi, dobrymi znajomymi itp to zdecydowana większość 4/5 wybieraj się na politechniki, uniwersytety, wojskowe akademie. Ja myslę raczej o uczelni prywatnej i kontynuacji zawodu. I tu jest sedno problemu. Bo jak sobie teraz pomyślę, ze tak za 5-10 lat jak się spotkamy gdzieś, odswieżymy kontakty po latach to oni będą kimś, a ja nikim szczególnym... Będą w marynarkach, dobrych samochodach. albo z wyższymi stopniami wojskowymi...
Tak, bo skończona szkoła sprawi, że każdy z nich będzie Bill Gates.
No nie, ale napewno dość dobrze poszerza horyzonty jezeli chodzi o dobrze płatna pracę
Rób to, co uważasz za słuszne. To najlepsza droga.
"wybieraj się na politechniki, uniwersytety, wojskowe akademie"
Wybierać to oni mogą się teraz co najwyżej do Tesco po zakupy. Prawda jest taka, że na najbardziej prestiżowe uczelnie większość z nich się nie dostanie. Na przykład życzę powodzenia jeśli ktoś chce się dostać do takiej oficerki we Wrocławiu...
A do mniej prestiżowych dostać może się każdy, prawda jest taka, że nawet z podstawową maturą z matmy masz szansę studiować na politechnice, oni wręcz się proszą o ludzi. Jednak po takich studiach nie masz żadnych gwarancji dostania dobrej pracy.
Druga sprawa nie piernicz, że słaby jesteś tylko weź zepnij poślady, usiądź na tyłku i ucz się. Masz jeszcze mnóstwo czasu aby nadrobić zaległości, zresztą przez kolejne lata możesz poprawiać maturę do woli.
Ja zawsze uważałem, że politechnika to w polcw prestizowa uczelnia. No chyba, że się coś zmieniło.
Z drugiek strony ci moi znajomi to nie są głupi ludzie, więc szansa na dostatnie się na oficerke we Wrocławiu jest i to dośc duża.
Nie chcę cię tu krytykować, ale jesteś strasznie naiwny, jeśli chodzi o światopogląd.
Moim zdaniem przeceniasz ich możliwości, a swoich w ogóle nie widzisz. To nie jest realizm, to skrajny pesymizm.
Politechnika może być Warszawska, ale również Rzeszowska. Uważasz, że obie są prestiżowe i do obu jest się ciężko dostać?
Względem politechniki dużo też zależy od konkretnego wydziału ale tak czy siak samo ukończenie uczelni wyższej nie gwarantuje Ci dostania dobrze płatnej pracy no chyba, że rzeczywiście skończysz tą oficerkę, wtedy lądujesz w wojsku z stopniem podporucznika ale tam z reguły jest grubo ponad 10 osób na jedno miejsce (nie wspominając już o ciężkich warunkach panujących tam).
Ogólnie rzecz biorąc możesz skończyć Bóg jeden wie jakie studia i pracować w Macu lub nie mieć nawet matury i mieć dość dobrą pracę wszystko zależy od tego czy masz łeb na karku.
Mój znajomy rok młodszy ode mnie jest tego najlepszym przykładem, nie ma matury gdyż nie ukończył szkoły średniej lub go nie dopuścili przez kłótnie z dyrekcją (typ gościa, który nie daje sobie wmówić czegokolwiek i zawsze stawia na swoim).
Poszedł od razu do roboty i naprawdę ciężko pracował, po jakimś czasie przełożeni go zauważyli, zaczęli cenić i dzisiaj po chyba trzech latach pracy jest on już kimś w rodzaju brygadzisty mając pod sobą ludzi. Często wysyłają go do szkoleń nowych pracowników no i dyrektor złożył mu propozycję pokrycia kosztów studiów o ile szybko napisze ową maturę dzięki czemu nie będzie żadnych przeciwwskazań do objęcia przez niego stanowiska kierowniczego.
No i teraz mamy gościa bez matury, który zarabia około 3 tyś na rękę z ogromnymi szansami dalszego awansu a z drugiej strony mnóstwo osób na studiach, którzy robią pod siebie gdyż nie wiedzą co po nich będą robić.
Tak więc x118, możesz osiągnąć wiele rzeczy, trzeba tylko chcieć i ciężko pracować. Od siedzenia i pisania żali na forum jeszcze nikt sukcesu nie odniósł. ;)
Oczywiście, że są różne politechniki i różne wydziały, mniej lub bardziej prestiżowe, mniej lub bardziej elitarne. Nie jest prawdą, że po skończeniu dobrych studiów, na ściśle określonych kierunkach, nie masz gwarancji, że dostaniesz dobrą pracę. Masz taką gwarancję w kilku przypadkach.
Wówczas jeszcze w trakcie studiów kręcą się wokół Ciebie "skauci", którzy mamią Cię ofertami. W większości przypadków są to "skauci" zagraniczni, którzy podbierają nam inżynierów, lekarzy... Moja była pani w ten sposób wyjechała z Polski tuż po studiach i nie musiała szukać pracy, bo praca znalazła ją jeszcze gdy była na ostatnim roku.
Do oficerki we Wrocławiu same dobre oceny nic nie dadzą potrzebne są jeszcze znajomości prawko na kategorie B i bodajże D+E do tego trza być dobrze zbudowanym i wysportowanym żeby przejść egzaminy wstępne a i rozszerzona chemia i fiza na maturze. Najlepiej iść do zwyczajnej szkoły wojskowej teraz każdego przyjmą od kiedy mamy spinę z ruskimi no i robota gwarantowana co prawda kopanie dołów jako szeregowy ale zawsze to lepsze jak bezrobocie no i zawsze można na ochotnika do afganistanu wyjechać moment by cię awansowali chyba że twój konwój wjechał by na minę to masz pecha (kaput) :p
x118 ---> spoko większość z nich się nie dostanie na "politechniki, uniwersytety, wojskowe akademie" a ty będzies zmiał zawód.
Nie oglądaj się na innych. Skup się na swojej ścieżce życiowej. Studia im nie gwarantują sukcesu, tak jak twoja droga nie gwarantuje tego, że powiedzie ci się gorzej. Jesteś kowalem własnego losu, ważne byś miał swój cel i do niego uparcie dążył. Walcz o swoje i nie porównuj się z innymi, bo jest to najgorsze co można zrobić.
@D.W.95
Po pierwsze, oni tam jedynie czego wymagają to zdanej matury i ukończenia szkoły średniej za całą resztę odpowiada lista rankingowa.
Po drugie żeby myśleć o dostaniu się wystarczy napisana dobrze matura z języka obcego oraz matematyka lub fizyka czy chemia. Tam nie idą znowu same Einsteiny co to mają wykute na blachę całą encyklopedię PWN.
Po trzecie, nie ma zwykłych szkół wojskowych, do podoficerek z cywila nie biorą a jedyna droga do korpusu szeregowych prowadzi przez NSR.
5-10 lat jak się spotkamy gdzieś, odswieżymy kontakty po latach to oni będą kimś, a ja nikim szczególnym
źle na życie patrzysz, walcz o to, żeby samemu być zadowolonym z tego co robisz i jak żyjesz, a kolegów, z którymi zaraz kontakt i tak Ci się urwie możesz śmiało włożyć sobie w dupę.
Będą wojskowymi, będą prawnikami, być może jakimiś kierownikami. Pomyśl - ilu z nich będzie się cieszyć z tego co robi? Ilu z nich będzie wiodło spokojne życie? Być może w przyszłości spotkasz się z kolegą, który jest prezesem firmy zarabia 20 tysięcy miesięcznie, a Ty będziesz pracował na produkcji krzesełek dla starców i jedynym Twoim obowiązkiem będzie nakręcenie śrubki na stanowisku nakręcania śrubek. Będziesz zarabiał 1200. Ty pomyślisz "jestem nikim, on ma super furę, szczęśliwe dzieciaki, żonę jak modelkę i dobrą firmę" On pomyśli "Jak ja mu zazdroszczę. Ma wierną żonę (a nie ja moja), kochające dzieci, a nie rozpieszczone gnoje jak moje, a jedyne czym się musi martwić to dobrze nakręcić śrubkę. Nie ma 100 kontroli miesięcznie, nie musi zajmować się całą papierologią, nie pali tyle co ja". To oczywiście tylko przykład. Słowem? Patrz na siebie. Zerkając za innymi stoisz w miejscu. Będąc sobą i patrząc tylko na swoją przestrzeń, wywołujesz zazdrość, u tych, którym sam byś mógł zazdrościć.
jak sie wybieraja do akademii wojskowych to maja plecy i to potezne :) bo bez nich to strata czasu.