Ryse: Son of Rome - recenzja gry i fantastyczna galeria ze słabymi teksturami!
Gra bardzo relaksująca i w ostatecznym rozrachunku, za te około 70 zł, bardzo pozytywna, oczywiście przy odpowiednim nastawieniu. Na początku całkowicie odrzuciły mnie "klony bez pardonu", tj. wrogowie. Gdy jednak przełknąłem niechęć postaciową, gra z jednej strony okazała się niezwykle relaksującym produktem w skali dobrego letniego hitu kinowego, z drugiej, paradoksalnie, oczywistym lecz zarazem całkiem wciągającym kawałkiem opowieści. W konsekwencji, pomimo wszechobecnej prozy mechanik rozgrywki, po zakończeniu gry żałowałem, że to już, a złożyły się na to dwa argumenty: klimatyczna fabuła i wciągające lokacje. Co się zaś tyczy grafiki, to, owszem, bardzo przyjemnie cieszy oko (grałem na najwyższych ustawieniach), ale np. do "Lords of the Fallen" moim zdaniem nie ma najmniejszego startu. Sumując, w kategorii: "casual za połowę ceny hitu AAA, tj. za 70 zł", gra dostaje ode mnie w pełni zasłużone 8.0.
Straszny badziew, to już stary Conan na xbox360 był lepszy.
Przeszedłem te gierkę i powiem, że zła nie jest. Nie ma zbyt wielu Bugów, jest całkiem dopracowana. Nawet Fabuła choć totalnie zmyślona trzyma się kupy. Potencjał jest, i to spory. Grafika jest obłędna ale chodzi całkiem spoko. Gdyby nie monotonia i powtarzalność etapów ( w sensie podobnej walki) byłby prawdziwy hit. Ale gra nie jest Crapem czy Badziewiem. Są dużo gorsze produkcje i to pod względem fabularnym jak i technicznym.