Czesc. Zaczalem w tym roku studia na uczelni, ktroa nie byla moja wymarzona, do tego poprawiam matury (na wyzszy wynik mam nadzieje). Uwazam jednak, ze zle zrobilem idac teraz na studia i chce to jakos odkrecic. Myslicie, ze dobrym wyborem bedzie pojsc na rok, dwa do jakiejs roboty zamiast cisnac na sile studia?
Zależy od tego, jakie studia, jaka praca, jaka sytuacja, jakie zainteresowania itd.
Filologia angielska, na dosc slabej uczelni. Nie chce byc sk...synem wzgledem rodzicow i mysle, ze praca (jakakolwiek, zeby tylko nie byc bezczynnym trutniem + nauka do poprawkowej matury) bedzie uczciwa i dojrzala decyzja (w koncu).
Powiem tak... Jezeli masz mozliwosc pojscia do pracy, to idz zamiast kisic ogora na kierunku ktory Cie nie rajcuje. Jak bedziesz juz pracowal i spodoba Ci sie to, to wtedy pojdz na studia (zaoczne np) zwiazane z praca, ktore moga Ci sie przydac do ewnetualnego awansu. Ja tak zrobilem i nie zaluje ;)
A po poprawieniu matury na co chcesz iść? Jeżeli również filologia, ale na innej, "lepszej" uczelni, to zamiast poprawiać maturę, przyciśnij podczas sesji. Z wyższą średnią przeniesiesz się na każdą uczelnie jaką chcesz bez rekrutacji i od razu na drugi rok.
Jeżeli chcesz inny kierunek, a masz szanse na w miarę ogarniętą pracę, można się zastanawiać. Jednak za dużo czynników, żeby jednoznacznie powiedzieć "tak" bądź "nie".
Ale musisz miec silna wole, wielu tak mowilo poswiece rok na prace a pozniej studia i tak z tego roku zrobilo się 5 lat. Studia + praca to rowniez cięzka sprawa no chyba, ze znajdzisez jakas w miare lajtową.
Z tego co widzę jedyna opcja jak wchodzi w grę to studiować (obojętnie czy dziennie czy zaocznie) i pracować jednocześnie. Co drugi student tak robi i nie zostaje przegrywem życiowym po studiach.