Krótkie gry dla zajętych ludzi?
zgadzam sie
kiedys bylem zakochany w grach typu Fallout przy ktorych spedzalem 40 godzin
teraz nie chce mi sie do nich siadac, bo wiem ile czaus rpzy nich zmarnuje, albo wiem ze nigdy ich do konca nie rpzejde
ostatnio zagralem w BGEE i stoje w miescie Baldura, jest tam tyle rzeczy ze wymieklem i juz nie chce mi sie do gry wracac
Ale z drugiej stronyc enie tez gry pokroju Saints row gdzie wlaczam gre na godzine dziennie, rpzechodze 2 miejse i jestem zadowolony
W czym dlugie gry przeszkadzaja osobom zajetym? Moga taka 20-30 godzinna gre meczyc po 1h dziennie, nic nie stoi na przeszkodzie.
Autor chyba nie przemyslal do konca co pisal, bo brak czasu nie oznacza ze trzeba grac w krotkie gry.
@UbaBuba, a czy nie napisałem właśnie o tym, że przechodzenie gry, która zajmuje 30+ godzin, dla takiej osoby może stać się pewnego rodzaju udręką, której towarzyszyć będzie niesamowite znużenie i poczucie straconego czasu na wędrówki i wykonywanie tego, co nie jest bezpośrednim krokiem do progresu w grze (jak choćby zbieranie, podróżowanie itp.)? Poza tym też napomniałem o tym, że ta godzina dziennie jest często niewykonalna, bowiem czas wolny pojawia się głównie w okresie weekendowym. Jeśli więc mamy 3 godziny w sobotę, to nie lepiej wykonać 50% gry krótszej, aniżeli 1% dłuższej, dzięki czemu już w następnym tygodniu będzie można rozpocząć coś nowego, równie krótkiego, czemu towarzyszyć będzie poczucie spełnienia i zadowolenie? :-) Uwierz mi, przemyślałem to, co napisałem, bo widzę sam po sobie jak to w moim wypadku jest. Nie twierdzę natomiast, że jest to reguła.
@UbaBuba -> Długie gry + 1h dziennie = Naprawdę? Łatwo Ci pisać. :P Strasznie mi przeszkadza, że często trzeba mi przerwać nieukończone misje, kiedy obowiązki w realu wzywają. Wtedy będę musiał wszystko przypomnieć, kiedy wracam do granie, a to psuje mi smak w wczuwanie przygody i klimacie.
Jeśli gra jest dobra, to nie ma znaczenia, czy jest długa czy krótka, i tak warto ją skończyć. Zajmie to więcej? Trudno. Są dobre filmy, które ogląda sie w dwie godziny i dobre seriale, ktore ogląda sie pare miesięcy. Nie czuje żadnego znużenia czy udręki. Udręka i znużenie jest przy słabych grach, jak długie czy krótkie by nie były
Ja grając 1-2 godziny lubię zarówno zaliczyć w 3 dni kampanie w CoDzie jak i męczyć 40 godzin Risena 3 przez 3 tygodnie :P. Przeszkód nie stwierdzono choć gry które mają być jakoś niesamowicie długie ( 50h+ ) to już bym chyba olał.
Tak czy siak jeśli ktoś umie gospodarować czasem i jest cierpliwy to sobie poradzi z tym "problemem" :P.
Wole dostac dluzsza gre i nawet jej nie skonczyc z braku czasu niz dostac jej kawalek a druga czesc w dlc. Jak ktos nie ma czasu to chyba zostaje mu ogladanie przechodzenia gier na YT
Otóż to. Dla niektórych potrzebne są gry 5, a dla innych 100 godzinne. Niektórzy wolą liniowe, inni wielkie, otwarte światy, niektórzy wolą postawić na grywalność inni popatrzeć na grafikę. Każde gry są potrzebne i trafią w czyjeś gusta.
@Koktajl - oglądanie jak ktoś gra w grę na YT, to chyba największa strata czasu zaraz po oglądaniu telenowel (wg mnie). Ostatnio toczyła się dyskusja na stronie CDA i profilu FB pana Chmielarza na temat długości jego ostatniej gry, gdzie ludzie stwierdzili, że długość gry nie jest adekwatna w stosunku do ceny i że kwota ponad 60zł za 4 godziny jednorazowej przygody jest wygórowana dwukrotnie i w sumie społeczność graczy jest pod względem długości gier podzielona.
Jak ktoś nie potrafi zarządzać swoim czasem, to dla niego nie ma okropnie długich gier a te krótkie najczęściej są rozczarowaniem. Kiedyś było coś takiego jak DEMO, które niekiedy trwało dłużej niż pełne wersje współczesnych gier. W grach RPG standardem (czyli główny wątek) jest ok. 25h, dawniej było to co najmniej 50, mam nadzieję, zę za 10 lat, nie będzie to 12h.
Nie mam okazji na gry od jakiegoś czasu, do tej pory lubowałem się właśnie tylko w pożeraczach czasu, (nowe fallouty, skyrimy, czy heroesy), teraz nie gram w ogóle, bo krótkie gry mnie nie rajcują, a długie gdy gra się w nie rzadko tracą cały urok, nie wie się po miesiącu o co chodzi, gdzie się było, co się zrobiło itd. etc. itp.
@drenz - mam wrażenie, że ten trend będzie się utrzymywał, aż w końcu zamiast gier, deweloperzy będą wydawać jedynie interaktywne filmy (czyli gry, które same w siebie grają, a my możemy jedynie obracać dowolnie kamerą akcji)
@Mutant z Krainy Oz - sytuacja ma się dokładnie u mnie. I tak oto zwolennik sandboxów musiał zmierzyć się z rzeczywistością.
Znam ten ból. Od jakiegoś czasu granie ograniczyłem do kilku gier na rok, tj. tych, co wiem, że i tak w nie zagram. Wolny czas częściej spędzam oglądając jakiś film, nawet mi się tych krótkich gier nie chce ogarniać. Nawet ostatnio Shadow of Mordor przeszedłem w jakieś 2 dni, choć wiem, że w tę grę mógłbym grać dużo, dużo dłużej.
godzina dziennie na granie? to co wy niby robicie ze tylko tyle macie.
@Mutant z Krainy OZ -> Dokładnie. Zapomniałeś tylko dodać - wymagająca żona, obowiązki domowe i inne zainteresowanie. ;)
LordSettlers
Ludzie mają życie poza grami. Ja sam obecnie na studiach gram z 1-3 godziny dziennie (niekiedy więcej jak się nigdzie akurat nie wychodzi ze znajomymi i można sobie pograć do późna), a niekiedy wcale, bo a to znajomi, imprezki, obowiązki, nauka. Ostatnio prawie miesiąc przechodziłem sobie Fallouta 2, bo tak mnie naszło, ale o ile on mnie nie nudził, o tyle Shadow of Mordor, w którego pykam niecałe 15 godzin do tej pory, znudził mnie już dość mocno i stanąłem mniej więcej na 2/3 gry. Też od jakiegoś czasu stawiam na krótsze gry, bo nie ma tyle czasu, żeby ogarnąć 100 godzinnego RPGa. Oczywiście nie mówię, że w RPGi nie gram, ale wolę te krótsze (Wiedźminy, Dragon Age, Mass Effect).
Jeszcze dodam, że o ile DLC do gier zawsze mnie denerwowały, to od roku zacząłem je rozumieć i mi pasują, bo wtedy wraca się do fajnej gierki na kilka godzin co jakiś czas. Oczywiście mówię o DLC singleplayer, bo te do multi (mapy, tryby, bronie, itd.) wciąż mnie denerwują niesamowicie.
A ja zaś uważam i zdania nie zmienię, że brak czasu to albo złe nim dysponowanie, albo wymówka na wszystko. ;) Tak czy inaczej, nie jest żadnym odkryciem, że gry krótkie pojawiły się nie dlatego, że się twórcom nagle odechciało, ale dlatego, że gry wideo to już nie jest niszowa rozrywka dla nastolatków, ale ogromny biznes. Odpowiedź "dobrze" albo "niedobrze" ma się chyba nijak do tematu. Gier jest całe mnóstwo, każdy znajdzie coś dla siebie. :)
Meehovv
Oj to się zdziwisz. Naprawdę, gdy przyjdzie do pracy, rodziny, i tego typu obowiązków, to zobaczysz, że braknie Ci czasu, albo może nie tyle go braknie co wracając z pracy nie będziesz chciał przy kompie, bo jest wiele ciekawszych zajęć. No chyba, że nie planujesz rodziny, wypadów ze znajomymi, sportu, i myślisz, że prezesem firmy i pracował po 5 godzin dziennie i to zdalnie. Wtedy masz multum czasu na siedzenie przed komputerem. Ale czy o to chodzi w życiu, żeby cały czas poza pracą spędzać przy komputerze?
Inna sprawa to wyrastanie z gier. Mi jeszcze kilka lat temu niemal każdy tytuł sprawiał niebywałą frajdę. Nieważne czy gra długa czy krótka. Jak wracałem ze szkoły siadałem i wchodziłem w świat gry. Teraz mało, która długa gra sprawia frajdę taką, żeby ją ukończyć. Natomiast jeśli gra się w kilkugodzinnego FPSa to zawsze się kończy, bo po prostu nie jest to tak czasochłonne.
ciekawa rozmowa, doskonale wpisuje się w artykuł :)
Czasu mam mniej i teraz wolę fajne indie gierki albo FPS-y, niż jak dawniej strategie albo RPG.
Zacząłem grać w Nini no kuni, po 30h nawet dobrze wątek się nie rozkręcił, a mi ponad miesiąc życia zabrało ;)