Jade Raymond - słynna producentka opuszcza firmę Ubisoft
Dobrze że zdążyła podjąć decyzję o maksymalnej ilości fps w Assasin'ie na PC. Nie zdzierżyłbym tego że moi znajomi grają na większej ilości niż ja na konsoli.
Słynna, słynna z czego, nie wiem kto tą osobę wykreował, ale to jest pracownik jak każdy inny...
kaszanka9 [ 46 ] - >
Słynna, słynna z czego, nie wiem
Jak to z czego, z buźki, małolaty z wypiekami na twarzy śledziły konferencje z jej udziałem dotyczące AC.
Słynna, słynna z czego, nie wiem kto tą osobę wykreował, ale to jest pracownik jak każdy inny...
Z tego samego co Chmielarz, Tomasz Gop, Cliff Bleszinski i wielu innych producentów.
Ogame_fan [ 58 ] - >
Z tego samego co Chmielarz, Tomasz Gop, Cliff Bleszinski
Nie przesadzaj, to jest zupełnie inny kaliber, wymieniłeś trzech gości którzy naprawdę sami coś zbudowali, to są osobowości świata gier. Ta pani to raczej pijarowa wydmuszka, pracownik wysokiego szczebla, a nie pasjonat i wizjoner.
Ta pani to raczej pijarowa wydmuszka, pracownik wysokiego szczebla, a nie pasjonat i wizjoner.
Ta pani stawiała m.in. pierwszą platformę Online dla Sony jako programistka w latach dziewięćdziesiątych, siedziała w dziale sieciowym EA i była dziennikarką branżową. To nie jest tak, ze zaświeciła cyckami przed tuzami z Montrealu i dostała od razu robotę jako "twarz" Ubisoftu. Ale że baba, do tego ładna, to wiadomo, że gówno się zna, nie?
Ogame_fan nie myl designerów z producentami ... Cliff i Chmielu to zupełnie inna bajka.
Przecież ona nic nie znaczy, ona jest zanana z tego, że jest zanana, i to by było na tyle, Cliffy to jest zupełnie inna liga.
Nie no, jasne, bycie producentem serii która sprzedała się w ponad 70 milionach kopii to jest nic. Bo producent wykonawczy przecież nic nie robi, siedzi tylko i pieniądze liczy.
Normalnie jakbym czytał opinie fizoli, którzy uważają, że praca przed komputerem to nie praca, bo oni to cegłówki osiem godzin z miejsca na miejsce noszo, a nie na krześle siedzo!
Normalnie jakbym czytał opinie fizoli, którzy uważają, że praca przed komputerem to nie praca, bo oni to cegłówki osiem godzin z miejsca na miejsce noszo
I dlatego że cegłówki noszą Bleszinski z Gopem to ich doceniamy, ciekawy tok rozumowania kolega prezentuje;)
Pani która jak sam piszesz, robiła za twarz (czy tam co innego), to jednak nie to samo do wymienieni wyżej ludzie:)
Pani która jak sam piszesz, robiła za twarz
No właśnie, jak piszę, nie robiła. Albo raczej między innymi robiła, ale to tylko część jej zadań.
Chyba, ze chcesz powiedzieć, iż Cliffy pozujący z Lancerem wcale nie robił za "twarz" Epica i sam osobiście klepał każdy element kodu w GoW. Podobnie zresztą jak Romero czy Molyneux - ciężka praca wyłącznie organiczna, nie to co pani Raymond, która pewnie dyplom uniwersytecki z programowania sobie kupiła pod biurkiem dziekana, a pracę programisty w Sony i EA dostała za ładne oczy. A w Ubi pracuje tylko dlatego, że zna francuski (dosłownie i w przenośni).
Trzymając się analogii - tak, pani Raymond też nosiła cegłówki. I podobnie jak Cliffy czy Gop już cegłówek nie nosi. Za to ma doświadczenie w noszeniu cegłówek więc moze pokierować zespołem szeregowych fizoli którzy dopiero zaczęli w branży murarskiej i być może za parę lat też będą kierowali innymi cegłówkonoszami.
A potem mamy aferki w branży w stylu ciągnącej się jak flaki z olejem Gamergate, bo przecież baba, no jakże tak, kto to jest, to się nie godzi. Serio dalej siedzimy mentalnie w piaskownicy?
Yog - nie szkoda Ci nerwów? Nie rozumieją ludzie kto jest kto w produkcji gry i nie zrozumieją. Dyrektor zarządzający nie ma nic wspólnego z tworzeniem gier - on(a) tylko popycha papierki i mówi, że ma być taniej i szybciej.
Nie przesadzaj, to jest zupełnie inny kaliber, wymieniłeś trzech gości którzy naprawdę sami coś zbudowali, to są osobowości świata gier.
No szczegolnie Chmielarz i Gop to sa swietni wizjonerzy. Nie wiem czy sie smiac czy plakac. Gop to juz w ogole! Marketingowiec - Miyazaki wanna be.
Wczesniej mimto umknelo.
Yog -> afera Gamersgate? Możesz przybliżyć temat? Mam nadzieje, że kobietka w roli głównej niejest raszplą jak ta od ostatniej seks-afery :D
Yasiu -> Nerwów nie szkoda, bo i denerwować się nie ma o co, ale nieco dobija mnie kontrast prezentowany przez środowisko, w którym krzyczy się "Gry to sztuka!" jednocześnie prezentując poglądy "baby do kuchni!".
Mały -> Gamergate od seks-aferki z Zoe Quinn przeszło do natarcia na Sarkeesian, która co prawda ma swoje za uszami prezentując poglądy równie skrajne co jej przeciwnicy, ale doszło już do gróźb mocno karalnych i oberwało się innym kobietom robiącym w branży tylko dlatego, ze nie mają penisów. Ot, dojrzałość medium w pełnej krasie.
dobija mnie kontrast prezentowany przez środowisko, w którym krzyczy się "Gry to sztuka!" jednocześnie prezentując poglądy "baby do kuchni!".
A co to ma do rzeczy w przypadku pani Raymond skoro ona jest/byla od ogarniania strony biznesowej a nie kreatywnej?
Blednie wnioskujesz.
Natomiast nie ukrywam, ze jak podoba mi sie jakas gra to doceniam gameplay, fabule grafike etc. a nie fakt, ze 'gra byla zajebiscia ogarnieta od strony biznesu, terminy dotrzymane, budzet nie przekroczony itp'
Wychodzi na to że jak forumowicze gry-online nie znają tej pani to znaczy że jest ona mało istotna dla branży i Ubisoftu. Ale z kolei taki pan Gop i Blaszyński czy Chmielarz to już tuzy branży bo często udzielali wywiadów itp. dzięki czemu forumowicze mogli się z nimi zapoznać. Żal po prostu żal.
A co to ma do rzeczy w przypadku pani Raymond skoro ona jest/byla od ogarniania strony biznesowej a nie kreatywnej?
Ma tyle do rzeczy, że opinie dotyczące pani Raymond dotyczą tego, ze "ładna" a co za tym idzie - "pijarowa wydmuszka", ponadto nie jest ona "pasjonatką i wizjonerką". Bo jak wiadomo, żeby być pasjonatem i wizjonerem, trzeba napisać IDTech albo Unreal Engine, a to, ze pani Raymond była producentem (jeszcze nawet nie wykonawczym) pierwszej części jednej z najbardziej dochodowych serii ostatniej dekady nie czyni jej wcale postacią wartą uwagi, bo przecież jest tak naprawdę nikim ważnym, bo liczą się tak naprawdę tylko "prawdziwi" programiści.
Pomijam już fakt, że pani Raymond była executivem nie całego Ubisoftu, a jednej marki przy której kreowaniu brała czynny udział od samego początku (+ Watch Dogs, które w prostej linii wywodzi się z AC), kiedy jeszcze nie awansowała na wykonawczego.
Natomiast nie ukrywam, ze jak podoba mi sie jakas gra to doceniam gameplay, fabule grafike etc. a nie fakt, ze 'gra byla zajebiscia ogarnieta od strony biznesu, terminy dotrzymane, budzet nie przekroczony itp''
Ale zdajesz sobie sprawę, ze bez ogarnięcia budżetu, cotygodniowych mitingów, wykresików i suszenia głowy tym już przysłowiowym cegłonoszom swojej fajnej gry w ogóle byś nie ujrzał?
Poza tym nie mieszajmy pojęć - producent w branży to nie to samo co producent w Holiłudzie - sami zainteresowani nazywają to dość niefortunnym zapożyczeniem, bo rola producenta w grach różni się często nie tylko w zależności od firmy, w której jest zatrudniony, ale też od projektu, nad którym siedzi. Prosty przykład- Co mają ze sobą wspólnego Jay Z i Hideo Kojima? Obaj są producentami gier. Co oznacza zapewne, ze obaj tylko przesuwają papiery na biurku.
A skad przekonanie, ze byla tam ona tylko od "ogarniania strony biznesowej", i nie miala wplywu na "kreatywna"?
Kurczę, to naprawdę nie taka straszna filozofia. Wystarczy obejrzeć jakikolwiek film z cyklu "Jak robiliśmy tę grę" (polecam "Grounded: The making of The Last of Us"), by zrozumieć, że producent w tej branży zajmuje się również (o ile nie przede wszystkim) stroną kreatywną.
producent w tej branży zajmuje się również (o ile nie przede wszystkim) stroną kreatywną.
O ile kreatywne jest zrzucanie pomyslow designerow na drzewo jako zbyt pracochlonnych czy w ogole za drogich.
Bo widzisz Koob, każdy kto jest wyżej niż szeregowy robol i ma dostęp do budżetu jest z gruntu zły i na pewno można spokojnie go wrzucić do jednego wora z Kotickiem - w końcu należy do kadry zarządzającej, więc na pewno ma konszachty z diabłem.
EDIT:
O ile kreatywne jest zrzucanie pomyslow designerow na drzewo jako zbyt pracochlonnych czy w ogole za drogich.
Nie no, jasne, dajmy designerom całkowicie wolną rękę, niech robią co chcą, ile czasu chcą i za tyle kasy, ile chcą, nadzór jest całkowicie zbędny a pieniądze rosną na drzewach. Bracia programiści (siostry nie, dla was są stanowiska w recepcji), koledzy graficy, zrzućmy okowy kapitalizmu. A na drzewach, zamiast liści, będą wisieć producenci, chciałoby się rzec. I niech wszyscy tworzą Aliens: Colonial Marines, gdzie brak konkretnego i ogarniętego producenta (zamiast tego każdy miał inny świetny pomysł - jeden chciał erpega, drugi strzelankę, jeszcze trzeci chciał wreszcie grę wydać, a jeszcze inny nie chciał wydawać w ogóle) dał wymierny wynik w postaci gówna w sreberku.
Tak, da się zrobić grę bez nadzoru, nawet można ją zrobić własnoręcznie bez niczyjej pomocy. Tyle, że branża przynosi dochody większe od konkurencji kinowej nie na indykach, tylko na tytułach AAA, które muszą mieć wyznaczone daty kolejnych milestone'ów, określone ramy budżetowe i wypracowany marketing, bo to jest produkt, a nie hobbistycznie klepany w piwnicy level do pierwszego Dooma.
Wiadoma sprawa. A dziewczyny to już w ogóle dostają pierdolca od kasy i władzy. Wie to każdy pryszczaty młodzian ze straży osiedlowej.
@[28]
"Nie wiem, ale się (autorytatywnie) wypowiem"
I niech wszyscy tworzą Aliens: Colonial Marines, gdzie brak konkretnego i ogarniętego producenta dał wymierny wynik w postaci gówna w sreberku.
No, a na drugim biegunie sa konkretni i ogarnieci producenci od kolejnego call of duty (tudziez innych tasiemcow), ktorzy tez serwuja gowno w sreberku. Tyle, ze dobrze sie sprzedajace i z dopietym budzetem.
Rany gościa, przecież nie o to w tej dyskusji chodzi, by udowodnić, że producenci "robią" tylko dobre gry.
Przecież 99% gier, niezależnie od tego czy uważasz je za wybitne, dobre, takie sobie, czy nędzne, było nadzorowanych przez ludzi tytułowanych "producentami", którzy mieli wpływ na kształt (dobry, bądź zły) tych gier. A ten kształt nadawali im nie tylko poprzez przerzucanie papierków i wywalanie za drzwi uciskanych dizajnerów, którzy mieli czelność przyjść z pomysłem nowym, rewolucyjnym, genialnym, ale niesprawdzonym i drogim.
Zresztą, skoro już używamy nomenklatury filmowej, częstokroć bardziej adekwatnym określeniem byłby "reżyser".
No, a na drugim biegunie sa konkretni i ogarnieci producenci od kolejnego call of duty (tudziez innych tasiemcow), ktorzy tez serwuja gowno w sreberku. Tyle, ze dobrze sie sprzedajace i z dopietym budzetem.
A wiesz dlaczego dobrze się sprzedają? Bo mają m.in. dopięty budżet. Oraz określoną plus/minus datę premiery i odpowiedni marketing, którym zajmują się (również, ale nie tylko) producenci. To, czy gra jest dobra czy nie w twoim odczuciu, ma tu niewielkie znaczenie - ktoś to wszystko musi ogarnąć, by w ogóle do wydania danego tytułu doszło.
Colonial Marines jest tu akurat bardzo dobrym przykładem, co wychodzi z dużego tytułu pozbawionego całkowicie konkretnego nadzoru. Bo gra się nie sprzedała (nawet nie zajechała daleko na marketingu), nie była dobra, nie pokrywała się z obietnicami, kosztowała absurdalną ilość pieniędzy nieadekwatną do zawartości i nawet nie zbliżyła się do planowanej pierwotnie daty premiery. O CoD można powiedzieć wiele, ale przynajmniej kolejne części wychodzą zgodnie z zapowiedziami i oferują z grubsza to, co głoszą owe zapowiedzi.
Poza tym - what koob said.
A wiesz dlaczego dobrze się sprzedają?
Wiem dlaczego dobrze sie sprzedaja i powodem nie jest dopiety budzet (ten moze powodowac duzy zysk). Sprzedaja sie bo wykorzystuja ograne, sprawdzone i podobajace sie publice elementy. Producentom tez to pasuje bo takie gry robi sie szybko latwo i przyjemnie, a ze na innowacje i kreatywne ryzyko nie zostaje juz miejsca to inna rzecz. I efektem tego jest rynekk AAA, ktory w duzej mierze sklada sie z klepanych od szablonu sequeli. I stad moja krytyka Raymond - zreszta nawet nie chodzi o nia osobiscie, a fach, ktory reprezentuje.
[6]
Z tego samego co Chmielarz, Tomasz Gop, Cliff Bleszinski
[7]
Nie przesadzaj, to jest zupełnie inny kaliber, wymieniłeś trzech gości którzy naprawdę sami coś zbudowali, to są osobowości świata gier. Ta pani to raczej pijarowa wydmuszka, pracownik wysokiego szczebla, a nie pasjonat i wizjoner.
Ale za to wygląda zdecydowanie lepiej niż Gop czy Bleszinski.
Wiem dlaczego dobrze sie sprzedaja i powodem nie jest dopiety budzet (ten moze powodowac duzy zysk). Sprzedaja sie bo wykorzystuja ograne, sprawdzone i podobajace sie publice elementy.
Niesamowite, nikt wcześniej na to nie wpadł.
Jeśli chcesz sprzedać produkt, to robisz produkt, który da się sprzedać. A że masz na niego taki a nie inny budżet, którego przekroczenie o dolara wiąże się ze zwołaniem walnego zgromadzenia udziałowców którzy przez 4 godziny będą się targować o każdego centa, robisz taki produkt, w którym wykorzystujesz rzeczy, których wartość jest znana. Economics 101.
Jak jesteś dobry w tym co robisz, to uda ci się wytargować dolara więcej na coś nowego. Ale bez przesady, bo każda nowość wiąże się często z miesiącami zmiany linijek kodu i przesunięciem daty premiery. A potem taki jeden z drugim na GOLu jęczą "Ale jak to dopiero 2015, przecież wszystko już podobno mieli gotowe! Złodzieje i pijaki, bo każdy pijak to złodziej!"
I stad moja krytyka Raymond - zreszta nawet nie chodzi o nia osobiscie, a fach, ktory reprezentuje.
Ale znaczy że jak, patenty do których przyłożyła rękę w AC1 nie były innowacyjne? Zupełnie nowa marka, z otwartym światem, niespotykanymi wówczas (i dziś powielanymi) pomysłami na rozgrywkę, co prawda niedopracowana tu i owdzie, ale po doszlifowaniu formuły przynosząca niesamowite zyski i podobająca się milionom graczy (i nie przywołuj milionów much, bo o Starcrafice można powiedzieć dokładnie to samo :P). To co pani Raymond zrobiła nie tak? Czego byś jeszcze oczekiwał? Żeby codziennie wymyślała zupełnie co innego?
Obwinianie producentów o brak nowych pomysłów bądź ich odrzucanie, podczas gdy nowe (lub twórczo rozwinięte) idee w produkcjach AAA pojawiają się co i rusz (ot, choćby Shadow of Mordor - klon AC z walką z Arkham, ale za to z innowacyjnym Nemezisem) tylko na podstawie tego, że co roku pojawia się kolejny CoD to jest śmiech na sali. Gromki. Pomijam już fakt, że Modern Warfare też było odkrywcze, bo wcześniej mało kto się zabawiał we współczesne konflikty w tak fajnym arcade'owym sosie. Ludzie by chcieli od razu rewolucji, podczas gdy ewolucja sprawdza się znacznie lepiej, łatwiej ją podać w przystępnej formie i gwarantuje ponadto zysk, a to znaczy, ze nawet ci biedni, wyzyskiwani programiści noszący cegłówki wrócą do domu z wypłatą.
Obwinianie producentów o brak nowych pomysłów bądź ich odrzucanie, podczas gdy nowe (lub twórczo rozwinięte) idee w produkcjach AAA pojawiają się co i rusz (ot, choćby Shadow of Mordor - klon AC z walką z Arkham, ale za to z innowacyjnym Nemezisem) tylko na podstawie tego, że co roku pojawia się kolejny CoD to jest śmiech na sali. Gromki.
Pocieszanie sie jednym tytulem rowniez wywoluje we mnie smiech. Gromki.
Bezczelni ci producenci, jak oni moga robic gry, ktore ludziom sie podobaja, i ktore ludzie chca kupowac! Toz to chamstwo!
Zreszta to w ogole jakas plaga, nie tylko w zakresie gier - filmowcy tez robia filmy tak, zeby ludzie chcieli je ogladac, muzycy produkuja muzyke, ktorej ludzie chca sluchac, producenci aut produkuja samochody osobowe w zdecydowanej wiekszosci z czterema kolami - a mogliby przeciez odwaznie eksperymentowac, i dac np kol 5. Skandal!
Ale ona ma czarujący uśmiech. :)
Phi ..dawno temu, w początkach serii AC, twarz Jade i wywiady z nią, zachęciły mnie do kupna gry..
Jakiekolwiek "uczucia" w stosunku do tej gry czy serii gier, już dawno mi przeszły - miłe wspomnienie Jade pozostało ;) Niezależnie od tego jaką to "kreatywność" sobą prezentuje - biznesową czy inną, życzę jej wszystkiego najlepszego..
przyszedł czas na dzieci i męża, w końcu stwierdziła że po co jej więcej milionów na koncie, to się nazywa zmądrzeć.
Lol żenada, 1000 osób robi średnio grę od ubi, a tu jakiś news o jednym pracowniku, i tak góra o wszystkim decyduje.
Ta babka jest znana z tego, że jest znania i z niczego więcej, ciekawe, że tak o innych nie pisali, a no bo ładna i kobieta na stanowisku typowo męskim, więc o niej pisali, tak właśnie wygląda sytuacja tej pani w internecie, hipokryci jak zwykle będą pieprzyć swoje.
Jechaliście watch dogs od góry do dołu mądrale, kto był producentem, o proszę, ta pani, teraz będziecie udawać, że się znacie, no naprawdę wybitna jak nic, gdzie ten jej geniusz objawił się w WD? Co, już nic nie powiecie nie. A i tak mieliście w tyle kto jest producentem tej gry.
No co wam wynikło z tego, że to ona była na tym stanowisku?
Dalej opowiadajcie swoje głupoty, przynajmniej się pośmieje z nagłych "znafców" hipokrytów.
Ten news to się nadaje na jakiś portal plotek o celebrytach, poczułem się jakbym taki czytał.
Nagle wszyscy wielce obeznani kto co i gdzie produkował, jaka to ona wybitna i wielki wpływ miała na produkowane gry, ja przynajmniej się nie oszukuje.
I dobrze, że odeszła, niczym się nie wykazała.
Ciekawe czy tak będą informować o jej następcy, ale skoro już nie jest to piękna kobieta na stanowisku typowo męskim to pewno nie...
I bardzo dobrze, bo jedyne co robiła, to świeciła swoją dupką. Niestety stereotypowi gracze są zazwyczaj na tyle zakompleksieni, że potrzebują "impulsu" w postaci ładnej siksy by tylko podbudować swoje ego. Zaś Ubisoft podtrzymuje to przekonanie pokazując ją swego czasu przy każdej możliwej okazji - owszem, bardzo ładna z niej kobieta, ale nie można było pokazać jakiegoś filmiku (nawet z wypiętą kształtną pupą!) jak doradza inżynierom w kwestii świata Asasynów? Bo jedyne fotki z nią to takie prosto z sesji na zasadzie: Jade, usiądź tu chwilę, cykniemy parę fotek dla nerdów by trochę spuścili z siebie soków i kupili naszą grę a potem jedź na wakacje bo jesteś niepotrzebna. Skoro jest jakaś namiastka równouprawnienia to dlaczego wszelkie siksy za biurkiem gracza są tak okropnie podkreślane? Albo czemu na konkurencyjnym forum każdej pannie liże się co najmniej tyłek postami? Ja np jestem generalnie singlem a nie cierpię panien zarówno w branży gier jak i choćby jako DJki (słucham alternatywnej elektroniki) - i nie dlatego, że zazdroszczę im urody bo sylikon to nie wszystko. Po prostu faceci jako zwierzęta stadne tracą wtedy głowę i myślą wiecie czym, co powoduje u mnie zażenowanie. A to kim była Jade nie ma znaczenia: robi się z niej celebrytkę choć faktycznego jej wkładu i stylu nie widać, tylko nazwisko w creditsach i przerobione zdjęcie w PS (w guglu jest masa jej fot, a każda zupełnie inna od poprzedniej; zresztą w tej newsowej gołym okiem widać majstrowanie choćby przy oczach).
Kiedyś wydawało mi się, że całe to narzekanie na seksizm w branży gier to jest przesada, że nie jest aż tak źle.
Ale potem człowiek widzi wątek taki jak ten, posty tak debilne jak chociażby [45] i naprawdę, ale to naprawdę żygać się chce. Niektórzy są tutaj naprawdę żałośni...
Degnar, daj spokoj - nie rzutuj opinii jakiegos "generalnie singla", ktorego post az ocieka strachem przed kobietami, na branze gier, czy chocby ogol graczy. '40-letni prawiczek' jak nic.
A temat dalej żyje? Kaszanka strasznie się zapieklił widzę, jakbyśmy mu co najmniej matkę obrażali.
[45] - dojrzałość medium po raz kolejny.
UVI -> Jako creative director miał najwięcej do powiedzenia w kwestii kształtu AC1 i w duzej mierze AC2 - tego nikt nie neguje. Ale w temacie pani Raymond (co widać tu jak na dłoni) chodzi o sprowadzanie jej do roli dupy do oglądania tudzież okropnego bezdusznego producenta który podcina skrzydła "prawdziwym" twórcom (a najlepsi fachowcy robią i jedno i drugie jednocześnie). Zaś oba podejścia to kompletna, ewidentna bzdura.
Nie rzutuje na ogół - doskonale zdaje sobie sprawę że tego typu ludzie to mniejszość, zresztą sam jestem graczem i za tego typu osobę się nie uważam. Miałem też okazję poznać całkiem sensowną liczbę ludzi związanych z branżą od strony technicznej i tutaj moje odczucia są podobne - w znacznej większości to świetni ludzie, zaangażowani w to co robią, z pasją, ogólnie jeśli miałbym oceniać to zdecydowanie na plus.
Jednak z drugiej strony - i zachowanie niektórych IRL i w internecie (już pomijając posty tak skrajne jak [45], w tym wątku nie jest to jedyny przypadek głupoty) nauczyło mnie, że jednak problem w jakimś tam stopniu istnieje. O ile w internecie to jest raczej do zrozumienia, tak jak na żywo spotka się gościa podchodzącego pod 30 rzucającego podobnymi głupotami to robi się naprawdę żenująco.
Mnie kojarzy sie wylacznie z zabojczym spojrzeniem. Sliczne...
Obawiam się, że opinie tego kolejnego Elliota Rogera są bardziej reprezentatywne dla tzw. "środowiska graczy" niż jesteśmy gotowi przyznać.
A może gdyby tak Ubi pozwalało Jade częściej na przybliżenie swoich faktycznych zasług, zamiast robić z niej tylko "ładną buzię", to komentarze wyglądałyby inaczej? Nie przypominam sobie, żeby ludzie kwestionowali tak choćby osiągnięcia Amy Hennig. Fakt, że jej rola jest nieco inna, ale obydwie mają w kwestii tworzenia gier coś ciekawego do powiedzenia.
Mef -> U Roberty Williams też nikt nie komentuje braku penisa, ale u niej i u Henning wchodzą oczywiste kwestie "rocznika". Aferka dotyczy młodszego pokolenia pań ze środowiska, choćby Rihanny Pratchett, gdzie ewentualne krytyczne wypowiedzi na temat słabości jej scenariuszy znikają w potoku "ruchałbym" a teraz dostaje się jej, bo śmiała zabrać głos w sprawie Gamergate.
Zresztą, Raymond chyba jako pierwsza ważniejsza kobieca postać z tego biznesu odczuła mocno na własnej skórze podejście dojrzałych, poważnych graczy, gdy po raz pierwszy przedstawiono ją jako producenta AC. Chyba nie trzeba przypominać większości wypowiedzi, które nijak miały się do objętego stanowiska. Dlatego nie dziwi mnie, ze po kampanii dla AC nieco usunęła się w cień i nie paradowała tak chętnie przed kamerami przy okazji premier kolejnych gier z Montrealu.
W czasach pierwszego AC "dojrzałe" komentarze na temat Jade były w większości aż nazbyt pozytywne (tyle tylko, że nijak miały się do jej pracy). Równie "dojrzałe", ale już nie tak pozytywne wypowiedzi, pojawiły się krótko po nich, a z biegiem lat rozmnożyły się i nabrały na sile.
Tak czy inaczej - jednym i drugim można by zamknąć jadaczki, gdyby zrobić tak, jak pisałem.
Gamergate to taki śliski i toksyczny temat, że teraz już nie ma sensu formować jakichkolwiek sądów na jego podstawie. Z krytyki rażącej korupcji i zwyczajnego kurestwa (tak, "dojrzali" gracze z wyraźną niechęcią do wszystkiego z podwójnym chromosomem X też mieli swój udział, ale nie to było przyczyną) środowisko SJW zrobiło zawody w odwracaniu kota ogonem i rzucaniu zasłony dymnej, a najbardziej oczywisty internetowy trolling przedstawiono jako zbiorowy gwałt na kobietach, porównywalny jedynie z Nanking w 1937. Potem już gównem obrywał każdy. Oczywiście poza tzw. "branżą", bo - jak wiadomo - jedyną przyczyną od samego początku była chora nienawiść wobec kobiet. Czego najlepszym dowodem była zbiórka pieniędzy na projekt kobiecego zespołu deweloperek, sabotowanego przez samą Zoe Quinn...
To dość przerażające, kiedy Encyclopedia Dramatica przedstawia bardziej obiektywne (co nie znaczy, że obiektywne w ogóle) informacje niż mainstreamowe serwisy.
Przy gamergate trzeba naprawdę uważać bo samo wypowiadanie się na ten temat potrafi postawić człowieka przed internetowym plutonem egzekucyjnym - zwłascza próba zachowania neutralności, gdzie wypowiadającego równo objadą obie strony.
Jeśli komuś zależy na obiektywnym obrazie całej sytuacji, warto przeglądnąć /r/kotakuinaction i /r/gamerghazi na reddicie - jedno pro, drugi anty gg - i gdzieś po środku powinien się formować faktyczny obraz całego ruchu. Ruchu który niestety, niezależnie od tego co twierdzi jego "sztab dowodzenia" ściąga mnóstwo "dojrzałych" (dokładnie w takim sensie jak w poście wyżej) osobników, którzy dają pożywkę SJW (którzy z drugiej strony sami doxxując na lewo i prawo świetnie udają niewiniątka) i bardziej mainstreamowym mediom.
Jeśli chodzi o GG i Rihannę Pratchett, to nie wiem, czy można powiedzieć o jakiejkolwiek fali nienawiści skierowanej w jej stronę. Rihanna nie przyciąga do siebie tak wielu trolli, jest rozsądną osobą i nie zniża się, jak niektórzy, do naginania rzeczywistości w celu zdobycia "argumentów" pomagających jej forsować swoje przekonania. Byłem zażenowany, gdy oglądałem wywiad telewizyjny z autorką artykułu "Gamers are Dead", który praktycznie zainicjował GG, które znamy, gdzie znowu mówiła o tym, jak konserwatywni biali mężczyźni (nie grupa, ogółem biali mężczyźni) starają się zdusić biedne feministki pracujące na rzecz bardziej zróżnicowanych i witających nowych graczy produkcji. Szkoda, że nie pokazali na wizji Vine'a, którego po publikacji artykułu opublikowała, gdzie zdmuchnęła dym z ręki ułożonej w kształt broni.
Obie strony (tj. ich najgłośniejsze mniejszości) zachowały się żałośnie. Tyle, że o ile po trollach można było się tego spodziewać, tak ci "poprawni" nie mają żadnego wytłumaczenia.
Do Quinn trudno jest się odnieść, bo wyzwaniem byłoby połapać się we wszystkich infografikach, oskarżeniach i dowodach. Coś, czego jednak jestem pewien, to to, że w świetle reflektorów zdecydowała się na retweet wiadomości Phila Fisha, który namawiał ludzi do wpłacania się na jej konto Patreon, które z około 1200 dolarów miesięcznie urosło do niemal 3500 dolarów miesięcznie. Mówimy o osobie, której jedynym osiągnięciem jest gra zrobiona za pomocą Twine, co zrobić może średnio ogarnięty gimnazjalista na przerwach miedzy lekcjami, parę gier flashowych o skali porównywalnej do tych robionych na dwudziestoczterogodzinnych jamach i parę prezentacji, których robienie w wolnym czasie nie jest wyzwaniem dla 99% ludzi z branży. A o jamie, na który od dawna zbierała pieniądze dalej ani widu, ani słychu. Biorąc pod uwagę, że jam to zebranie się w kupkę, wybranie motywu i zrobienie gry, co kosztuje funt kłaków, spodziewam się czegoś naprawdę sporego po całym tym czasie przyjmowania dotacji (poza Patreonem) na ten cel.
Tak jeszcze wracając do Pratchett, to bardziej widoczne w jej przypadku są oskarżenia o to, że wszystko zawdzięcza swojemu nazwisku/ojcu. Coś, na co narzekała przy wielu okazjach.
No tak, bo jak panienka napchana sylikonem, a głupia, to od razu trzeba się ślinić i bić brawa /żeby tylko bić te brawa :P (nie piszę tu o Jade, tylko ogólnie o funkcjonującym w realu stereotypie gracz vs dowolna kobieta). Jeeez, zupełnie jakby niektórzy stąd chcieli obrócić świat do góry nogami. Taki zlot miłośników największego wortalu o sofcie w Polsce w zeszłym roku: była tam taka jedna bardzo młodziutka dziewczyna, która "wyrosła" w pewnych miejscach grubo ponad swój wiek i rezultat? Każdy facet miał na forumowym blogu z nią zdjęcie, każdy, do tego dziwne pozy i kompletnie niepotrzebne słodzenie o jej tzw. uroku osobistym. Sam byłem świadkiem, jak na pokazie nowych produktów u kolegi w pracy, gdzie robiłem za co-szofera, pojawiła się yako-taka hostessa, tyle że dużo młodsza od ekipy, to faceci zaczęli słać takie tekściki, że chciałem się zapaść pod ziemię (nie było tam ich ew. żon); zresztą po co ja to piszę, skoro każdy wie jak jest choćby z ubrankami beznadziejnej Dżesiki Nigri, co to nawet czołowy redaktor z CDA zjechał jej jednoznaczne zachowanie.
Więc ogólnie co: mam klaskać typowemu produktowi marketingowemu dla pryszczatych, jakim jest najpewniej pani photoshop-Jade? Czy piękno to w tej branży gwarant czegoś? Jakoś Carmack wiele osiągnął bez bycia ciasteczkiem - Cliffy za to pręży muskuły naokoło i też rusza pewien odsetek graczy wokół siebie, niszcząc kolejny mit nerd=brzydki chuderlak. Ale nie ma co się gryźć: szczególnie w Polsce gracz zawsze będzie kojarzony jednoznacznie (zarówno wygląd jak i charakter) a możemy podziękować tu m.in. naszym mediom jak "słynnemu" odcinkowi Debila Mateusza z beznadziejnym Żmijewskim w roli reżysera. Dziwne, że jesteśmy tak dużym rynkiem gier w całej Europie (absolutna topka!) a mentalnie stoimy w miejscu pisząc choćby w stosunku do mnie jakieś absurdalne bzdury, nie znając mnie, i broniąc obcą osobę którą widzieli tylko ze dwa razy na zdjęciach.
Bo jak mam inaczej pisać, gdy niektórzy nagle najechali na moje prywatne, wręcz łóżkowe, życie? Że deklaruję się jako singiel i podważam autorytet pani Jade to od razu trzeba mnie wyzwać od prawiczków? Może od razu nazwijcie mnie gejem? Tak, bo najlepiej nabijać się z ludzi, którzy kochają 100x prawdziwiej niż typowy zjarany dresik z blokowiska bo u niego jedyna miłość to ZBUKU, blant i udawanie 100% hetero. What a shame...
Generalnie wiadomo, nie powinno się z jednej strony pisać tak agresywnie w stosunku kogokolwiek. Lecz jeśli nawet mój ogarnięty wujaszek na wieść o odejściu Jade w moim smsie skomentował to od razu "aaa, to ta fajna dupa?". A facet ma już pewne swoje lata i niejedno miał/widział. Faceci różne rzeczy wyprawiają z kobietami: jednego dnia tłuką je po buziach, chleją i mają z nimi tzw. pi*dę a na drugi dzień są kochającą rodzinką z dwójką dzieci w lokalu socjalnym, gdzie dzieje się równie zryta rzeczywistość, no ale na Fejsie wszystko jest ok, buzi buzi, alles gut! Matko, zresztą mogę na moc wiedźmińskiego medalionu przysiąc i opisać cyrk w mieszkaniu sąsiada dwa domy dalej, gdzie co wieczór latają naczynia i słychać wrzask a na FB i Insta kompletnie nikt by nic nie podejrzewał - ba, dziewczyna ładna, facet przystojny, praca, samochód itp. ale niestety zielona przeszłość za nim i wiecie... Co tam, wierzmy w ułudę. Nie jestem małolatem, swoje widziałem, wiem i znam podejście gość vs panna na przestrzeni praktycznie trzech dziesięcioleci i serio, takich zmian to pewnie nie było przez cały poprzedni wiek. Ba, jestem najstarszy z całego obfitego kuzynostwa, głównie męskiego, i często byłem w szoku patrząc na totalną transformację emocjonalnego ego u nich w zaledwie parę lat na przełomie obrastania w pryszcze. Generalnie teraz odleciałem, ale błagam, zlitujcie się niektórzy: nie wybielajmy się teraz nagle jacy to jesteśmy tolerancyjni i "wporzo" w stosunku do kobiet, jeśli jeszcze wcale nie tak dawno, może kilka godzin przed tym newsem, pani Raymond była sprowadzana do najzwyklejszej "fajnej dupy" zaś teraz nagle staje się geniuszem branży, wręcz wizjonerką jak ktoś tam napisał wyżej. Nie jestem przeciwko kobietom i nigdy nie byłem, choć te "gadziny" sterują nami jak chcą ;) ale gdy kobieta, do tego ładna, staje (niby) na czele wielkiego samczego studia i jest o niej wielki krzyk, dlatego że jest, to coś tu nie gra. O tym piszę, o niczym więcej.
Z ostatniej strony też mam zaburzony nieco światopogląd bowiem praktycznie każdy mój kumpel, który jest core'owym graczem, nadal jest singlem :P A dwóch moich kuzynów, wstępując przez ten rok na jakże "dorosłą" drogę życia (wiecie, dyskoteka, a teraz po jednym dzieciaku "in progress" i invite'y już rozesłane na pewną arcy-ceremonię) to nagle, choć wciąż obowiązków nie mają oprócz pisania łzawych smsów jakby tkwili wciąż w gimnazjum, porzucili granie w gry. Przypadek? A może dojrzałość? Ważne, że teraz już nie piracą gier tylko filmy, a kasę zbierają równo na wódkę, trawę i... wózek :D
To tyle ode mnie, GOLowe samce :) Nie ma sensu pisać więcej.
@TRX,
a mentalnie stoimy w miejscu pisząc choćby w stosunku do mnie jakieś absurdalne bzdury, nie znając mnie,
^^ Dziwisz się ? Naprawdę ? Skoro wcześniej piszesz coś takiego:
I bardzo dobrze, bo jedyne co robiła, to świeciła swoją dupką.
^^ Jak dobrze znasz Jade Raymond, żeby formułować takie opinie ? I wystawiać jej taką ocenę ? Zadałeś sobie choćby minimum trudu aby przeczytać posty Yoghurta, gdzie masz wyszczególnione kiedy odpowiadała i za co ? Dyplom programisty to według ciebie dostała za czapkę śliwek ?
Degnar, Wysiak, Koobun, Yoghurt i inni forumowicze i tak potraktowali cię wyjątkowo łagodnie :) Plus poświęcili swój czas żeby ci odpisać. Mnie się zwyczajnie nie chciało - wystarczyło przeczytać ten bzdurny słowotok i ręce same opadły, na ripostę już nie miałem się ochoty silić. Wiesz na twoim miejscu to bym po prostu poprosił moderatora żeby ten post (45 i kolejny, który wysmażyłeś, już zupełnie nie na temat - stary co kogo na forum obchodzi jakaś twoja patologiczna rodzina i koledzy "core'owi gracze" jarający "trawę" ?) skasował, może ludzie z czasem ci zapomną tą kompromitację....
@lordpilot
Nie produkowałem się by zlać słowami "wizjonerkę" Jade. Odniosłem się tylko do zachowania osób (twych kumpli?), którzy bronią pannę z photoshopu a jeżdżą po fizycznym użytkowniku, jakim jestem ja, z podlinkowanym profilem gdzie jest większość rzeczy bez ściemy. Dziś dyplom dostają nawet debile, sorry, na to nie ma żadnej reguły. Faktycznie mi "ci forumowicze" odpisali skoro ich wypowiedź to "odczep się od Jade - nie masz racji bo nie masz!!11". Czy zaraz musi być riposta? Jesteśmy w podstawówce? Nic kasować nie chcę bo gdzieś mam to, co myślą o mnie takie typki jak ty. Jestem sobą a nie miliardem innych ludzi.
BTW - to nie moja rodzina ani koledzy, nawet posta nie przeczytałeś... /eot
Jesteście pewni, że to zdjęcie żywej osoby? Bo jak dla mnie postać na tym zdjęciu wygląda jak jakaś postać z gry - jakiś npc, jakiś towarzysz podróży czy coś. Dziwna taka sterylna syntetyczno-virtualna fotka. Tak jakbym oglądał profil zdjęcia nowoczesnego AI.
Młoda kobieta trzęsąca całym oddziałem w Kanadzie. Pamiętam ją z prezentacji "Assassin's Creed". Od tamtej pory miałem na nią oko. Obserwowałem, czy długo tam popracuje. Pewnie jest jedną z nielicznych w tej branży. News ciekawy, ale średnio potrzebny. Gdyby nie była wyjątkowo ładna, nikt by o jej istnieniu nie wiedział. Dziś ma prawie czterdziestkę i dwójkę dzieci. Ubisoft trzymał ją, aby pokazać, że w przemyśle nie ma seksizmu. śmieszne, ale trzeba pomieszkać za oceanem, aby zrozumieć, jakie głupie zasady istnieją w tzw. high society.