Zaginięcie Ethana Cartera - recenzja "gry w chodzenie"
Nie nienawidzę tej gry, ale do gustu mi kompletnie nie przypadła. Za 70 zł dostałem 2 godziny wątpliwej jakości zabawy, którą można by upchnąć w godzinę, gdyby nie konieczność ciągłego człapania przez całkiem spore dystanse.
Pierwszy kontakt z grą jest niesamowity. Świat sprawia wrażenie ogromnego i pełnego tajemnic, ale w rzeczywistości to tylko mała, pseudo-otwarta makieta, w której na dobrą sprawę nic nie ma! Nie ma sensu zaglądać pod każdy kamień czy krzaczek (co osobiście robiłem), bo poza kilkoma OBLIGATORYJNYMI i zrobionymi na jedno kopyto zagadkami (których rozwiązanie jest bodaj KONIECZNE do ukończenia gry), nie ma tam nic więcej...
Chociaż świat jest ładny, urokliwy i klimatyczny, to jak dla mnie jest również strasznie nudny i sztuczny. Lokacje są nieźle zaprojektowane ale też dosyć jednostajne. Przedstawiają jeden typ krajobrazu, który szybko powszednieje (i to nawet w tak krótkiej grze).
Fabuła moim zdaniem jest strasznie "nadęta". Najbardziej kojarzy mi się z Bioshockiem Infinite, bo twórcy - tak jak Ken Levine - zaserwowali nam banał ubrany w filozoficzną głębię, wielowymiarowość i niejednoznaczność.
Wynudziłem się straszliwie i szczerze nikomu nie polecam. Jeżeli ktoś lubi ten typ gier, to moim zdaniem dużo lepiej (i taniej) będzie wypróbować Dear Esther. Grę w której w sumie robi się jeszcze mniej (bo tylko i wyłącznie chodzi), ale jak dla mnie jest to czas o wiele lepiej spożytkowany.
A na mnie gra Dear Esther zrobiła dużo mniejsze wrażenie. Śliczna wyspa, fakt, ale motywacja do poznania historii była dużo mniejsza. Po krótkim zapoznaniu się z "o co chodzi" nie mam ochoty do DS wracać. Kiedyś pewnie to zrobię, ale na razie kwestie narracyjnej gry o łażeniu w 100% zaspokoił Ethan.
Mogę się podpisać pod zdaniem recenzenta, gra bardzo fajna. Z minusów to to, że krótka i jednak mimo wszystko trochę za dużo kosztuje. Z plusów - piękne widoki, fajna zabawa w detektywa (choć trzeba przyznać, że bardzo proste zagadki), KLIMAT i fajna fabuła (może i nieco oklepane motywy, ale i tak pozytyw). W ostatnim czasie zainwestowałem w Cartera i w Obcego i to nie były wyrzucone pieniądze.
Mimo, że lubię gry przygodowe to ten tytuł kompletnie mnie do siebie nie przekonał.
Według mnie fabuła czy sam fakt, że to gra przygodowa nie usprawiedliwia nudnego gameplaya i małej ilości zagadek. Wizytówką gry jest tylko ładna grafika chociaż i tutaj mój zachwyt szybko opadł bo wykreowany świat jest ohydnie sterylny i po prostu nieciekawy a jego otwartość bardzo, ale to bardzo pozorna. Wyrosłem już z czasów kiedy podniecała mnie grafika ani nie jestem maniakiem robienia screenów. Fabuła to jednak nie wszystko i finalnie produkt okazał się dla mnie po prostu kiepski i nie warty tej ceny. Jest dużo więcej ciekawszych gier przygodowych.
Oczywiście rozumiem, że gra ma wielu zwolenników i jest pozytywnie odbierana. Dla mnie to szału nie ma.
Grę można przejść w 2 godziny. Długo czekałem na tą grę, bacznie obserwowałem i oglądałem zapowiedzi. Dlatego wiedziałem jak rozwiązać pierwsze zagadki. Kolejne były banalnie proste i wystarczyło klikać co popadnie, żeby je rozwiązać.
Owszem gra jest ładna i historia nawet ciekawa. Ale nie na tyle żeby płacić za nią 70 złotych i nie na tyle żeby w ogóle nazywać to grą, bo interakcji jest tu bardzo mało.