Outland | PC
Rewelacja. Gdyby nie backtracking w niektórych momentach dał bym 10/10. Jedna z lepszych gier tego roku, serio :)
Wymagania systemowe
Minimum:
OS: Windows XP
Processor: Intel Core 2 @ 2GHz / AMD Athlon 64 X2 4200+
Memory: 2 GB RAM
Graphics: 512MB Nvidia GeForce GTX 460/550, AMD Radeon HD 5770
DirectX: Version 9.0c
Hard Drive: 650 MB available space
Sound Card: DirectX Compatible
Recommended:
OS: Windows 7
Memory: 4 GB RAM
Graphics: 1GB Nvidia GeForce GTX 560/640+, AMD Radeon HD 6850+
DirectX: Version 11
Network: Broadband Internet connection
Hard Drive: 650 MB available space
Sound Card: DirectX Compatible
Hydro2, to nie jest gra tego roku, co nie zmienia faktu, że jest fajna :-)
Całkiem fajna gra, ale monotonna. Każdy świat wygląda bardzo podobnie, tak jak i przeciwnicy, a stopień trudności niektórych momentów jest frustrujący (2 z 5 bossów jest wręcz nie do pokonania). Mimo to polecam fanom platformówek :)
Niezły klimat, dobrze dobrana muzyka, w szczególności w boss fight'ach, gra przyjemna wizualnie. Drzewko umiejętności niezłe, ale z 2-3 umiejętności są właściwie zbędne, np. Smite czy Energy Shield. Nie jestem przeciwnikiem backtrackingu, ale przydałaby się opcja rozpoznania gdzie jest jeszcze coś do zebrania, tak aby nie biegać przez wszystkie poziomy.
Widzę ewidentne podobieństwo do Ori and the Blind Forest. Moon/Microsoft strasznie tandetnie splagiatowali Outlanda. Naprawdę wstyd. Styl wizualny, muzyka, narrator, drzewko umiejętności. Gdyby istniała tu zmiana oceny obniżyłbym za to OatBF ocenę o 1.
Kompletnie nie rozumiem komentarzy powyżej o rzekomo zbyt wysokim poziomie trudności. W regularnej rozgrywce wystarczy przeżyć od checkpointa do checkpointa, zazwyczaj pokonuje się ich kilka pod rząd, a gdy liczba żyć zaczyna być niska popełnia się samobójstwo po najbliższym checkpoincie, by kontynuować od niego z pełnym życiem. Z kolei bossowie wcale nie są tacy trudni. Większość pokonywałem za 1 bądź 2 razem. Siostry w trzeciej próbie.
Być może te osoby nie zebrały wszystkich żyć (bodajże 12). Z kolei wszystkie Mark of the Gods dają podwojenie obrażeń, choć nie jestem pewien, czy działa to też w boss fight'ach.
Gra pomysłowa i na pewno pozycja obowiązkowa dla fanów zręcznościówek.
Ta gra to nic innego jak miks Dark Souls, Ikarugi oraz Raymana(choć stylistyka gry ma tu za małą paletę barw).
Gry nie ukończyłem, bo nie chciało mi się męczyć z finalnym bossem/ami(?). Ale dobrowolnie oddałem jej 13 godzin swego szarego żywota.
Grę początkowo ogrywałem przy użyciu klawiatury, co według mnie jest błędem, bo zestaw ruchów i umiejętności jaki oferuje gra, oraz to jak zostały one przypisane do klawiatury, napawa mnie pewnością, że w platformową Ikarugę należy grać na padzie.
Chociaż sterowanie nie jest idealne, bo jak próbujemy robić coś w locie, postać momentalnie traci na prędkości. Dodatkowo atakowanie przeciwników nad bohaterem potrafi być męczące. Nawet nie wiem jak to opisać, ale zazwyczaj, gdy podskakiwałem do przeciwnika i chciałem dziabnąć go od spodu, to gra nie uznawała takiego ruchu. To było jakieś nieczyste zagranie względem przeciwnika czy co?
Jeśli się optymalizacji tyczy, to ciężko by było popsuć grę 2D. Wszystko śmiga tu ładnie w 60 fps i nie ma żadnych ścinek.
Optymalizacja i stabilność wykonana należycie.
Jako iż mamy do czynienia z grą 2D, nietrudno było o ładną grafikę. I taki właśnie jest Outland. Ładny, choć również raczej skromny wizualnie i kolorystycznie. Nie znajdziemy tu wizualnego przepychu niczym w Raymanie(to po co ja to porównywałem wyżej do Raymana? A! Bo to też platformówka!). Ale mam jeden problem. Gra nie zawsze daje czytelny sygnał jakiego koloru jest bohater, a to w gorętszych momentach jest frustrujące, bo możemy zginąć nie tyle przez cios przeciwnika, ale zwyczajnie napatoczyć się na kolorową kulkę nie będąc tego samego koloru co ona. Cóż za rasistowska gra! Nie masz tego samego koloru co my? Zaraz zrobimy ci z twarzy dżem truskawkowy. A jednak masz!? A to spoko. Ziomki 4 ever. Szkoda, że nie tyczy się to również przeciwników, bo ci mogą nas zranić niezależnie od koloru.
Chociaż bez tego gra byłaby jednak za łatwa.
Gra ma fabułę, ale moim zdaniem można ją opisać w ten sposób.
spoiler start
Jakiś kolo blablabla musi udać się w podróż i blablabla aby uratować świat blablabla.
No nic wartego uwagi.
spoiler stop
Dźwiękowo i myzycznie jest poprawnie. Muzyka nie robi szału, ale dobrze buduje klimat tego oderwanego od świata doczesnego miejsca akcji.
Ważną kwestią jest oczywiście rozgrywka. Jakże by mogła nie być w grze wideo i do tego jeszcze z gatunku platformówek.
Nie bez powodu porównałem grę do Raymana i Dark Souls. W obydwu łatwo się ginie i tak jest również tutaj. To kwestia nie tyle ułożenia platform lub potęgi przeciwników lecz kolorów.
Ponieważ nie bez powodu porównałem grę wcześniej do Ikarugi. Istny bullet hell nie raz zastanie nas na ekranie. A autorzy każą ci skakać wśród tych wszystkich kolorowych kuleczek, jeszcze przeciwników dodadzą, a na dokładkę platformy które się materializują tylko, gdy jesteśmy w odpowiednim kolorze(nietolerancyjne platformy).
Ale same walki z przeciwnikami nie są trudne, o ile zechce nam się odkryć ich słabe punkty lub sposoby na nich. Zwyczajne pchanie się na chama w tej grze skończy się tak jak każdy życzy tym wszystkim chamidłom wpychającym się w kolejki.
Gra ma spore poziomy. A właściwie to wielopiętrowe poziomy. Sporo tu również poruszania się w górę oraz w dół. Warto również dokładnie zwiedzać aby odkrywać ukryte pokłady złotych monet(waluta) oraz kapliczki, w których kupimy ulepszenia. I polecam to robić gra jest trudna(ile razy by jeszcze o tym napisać?) Na szczęście zawiera przyzwoitą liczbę punktów kontrolnych, ale w jednym miejscu akurat autorzy chyba zapomnieli umieścić owy pkt. kontrolny.
O przeciwnikach nie ma co się rozpisywać. Mamy ich w kilku wariantach, ale w spokojnych warunkach każdego można spokojnie rozwalić.
Ale są również bossowie i minibosowie. O wersjach mini nie będę się rozpisywać, bo to nic innego jak wersja makro pewnego przeciwnika z dodatkowym atakiem.
Bossów jest pięciu lub 6 jakby na to z innej perspektywy spojrzeć. I o ile pierwszy był raczej nudny, to już następni byli jak to na bossa przystało trudni oraz zaskakujący. Ale akurat spotkań z nimi nie porównywałbym do soulsów.
Można oczywiście narzekać na backtracking, ale jak sobie uświadomisz, że na każdej planszy znaleźć można ulepszenia, sporo kasy na nie, są one spore, a kolorowych kulek ścieli się na nich gęsto wraz z wrogami, to przestaniesz narzekać. Ja bardziej miałem problem z ponownym przeszukiwaniem ich w celach upgrade'owych. Bo poziomy są spore, a im dalej tym bardziej wymagające. Zresztą backtracking nie jest uciążliwy. Za mało go to tego.
Mógłbym jeszcze napisać o trybie kooperacji, ale z braku chętnych nie miałem z kim zagrać. Choć z tego co wiem to koop jest tylko sieciowy. Niefajnie.
A! I z koopem związane są jakieś wyzwania, ale skoro nie znalazłem nikogo do wspólnej gry, to nie miałem zbytnio motywacji do zaznajomieniem się z tym dodatkiem.
Reasumująć: Outland potrafi być trudny, a nawet frustrujący, ale daje również frajdę. Nieidealna, ale porządna produkcja. Polecam każdemu kto nie boi się wyzwania w grach.