Cztery powody przez które znienawidziłem FIFĘ 14
Jako osoba, która w FIFA 14 gra już bodajże rok i to całkiem regularnie muszę się odnieść do postawionych wyżej zarzutów.
Zabicie elementu taktycznego rozgrywki
Z jednej strony piszesz, że FIFA 14 zabiła taktykę, bo wystarczy posłać prostopadłe podanie za linie defensywy, a z drugiej wspominasz, że w FIFA 13 wystarczyło po podaniu do skrzydłowego „próbować zejść do środka i oddać strzał, albo zgrać piłkę po ziemi do lepiej wystawionego piłkarza”. Jak można zabić coś, co już nie żyje? Grałem sporo w „dwunastkę” i tam wystarczyło mieć szybkich piłkarzy, w „czternastce” to już tak nie działa i muszę jednak się dużo bardziej namęczyć, by strzelić gola. Są oczywiście sposoby na łatwe zdobywanie goli, ale wrzutki i główki też jednak nie zawsze wychodzą.
Głupia obrona i bramkarze
W jakim sensie „cała linia obrony jest sterowana przez sztuczną inteligencję”? Przecież to ja mam nad nią kontrolę i muszę właśnie uważać, by próbując odebrać piłkę nie złamać czasem linii lub nie wyciągnąć za bardzo swojego stopera z własnego pola karnego. Zupełnie też nie zgadzam się z zarzutem wobec bramkarzy. W trakcie mojej kariery wielokrotnie golkiper uprzykrzył mi życie i zebrał na koniec notę koło 9.00, broniąc strzały z bliska i z daleka, z nogi i z głowy, w sytuacjach sam na sam lub po zamieszaniu w polu karnym. Szmaty zdażały się im bardzo rzadko i dodawały tylko zabawie smaczku.
Brak balansu w mechanice rozgrywki
Znowu krytykujesz „czternastkę” za jedną wadę, uznając jednocześnie słabą stronę poprzedniczki za „zaletę”. Wrzutki są może rzeczywiście proste na automacie i pada z nich sporo goli, ale w poprzednich odsłonach też były określone sposoby na gole. Nawet wspominasz o nich w tym akapicie. Czemu więc nienawidzić za tę wadę akurat „czternastkę”, skoro „trzynastka” też w podobny sposób kulała?
Syndrom FIFA AIDS
Słyszałem o tych seriach błędów, bugów i wpadek, które potrafią się zdarzyć w trakcie spotkania, ale znowu w trakcie swoich wielu godzin zabawy na takie akcje trafiałem bardzo, bardzo rzadko. Wygląda to tak, jakbyśmy grali w dwa zupełnie różne tytuły.