Pechowa siódemka – czyli o obecnych standardach oceniania gier wideo
Prawda to. Artykul porusza kilka ciekawych kwestii. Na pewno ocena skalowana to glupota. Wiem, ze ludzie sa konserwatywni i chca ja zostawic, ale imo robia sobie sami krzywde. Ciekawa jest tez teza o dlugosci tekstow - powiem szczerze, ze nigdy tego tak nie rozpatrywalem. Na sam koniec chcialbym zapytac czy wiesz jak .a sie sytuacja w DOBRYCH drukowanych pismach z Zachodu?
Mnie na szczęście ten problem nie dotyka i nadal często gram takie przeciętniaki, nie tylko się przy tym dobrze bawiąc, ale w większości przypadków zgadzając się z recenzentami, którą daną grę ocenili na 5-7.
Jeśli chodzi o oceny i recenzje to śmieszą mnie te szitsztormy pod każdą z nich z powodu zbyt niskiej/zbyt wysokiej oceny. Ludzie chyba nie potrafią zrozumieć, że każdy ma prawo do WŁASNEJ opinii a ocena recenzenta nie jest ważniejsza od opinii przeciętnego gracza, jeśli ten poprze ją stosownymi argumentami.
Tekst bardzo fajny, poruszający kilka problemów dotyczących branży growej, z którym nie wypada się nie zgodzić.
Destiny: najwieksze portale daja oceny w granicach 6/10-7/10. Zobaczymy ile GOL da, ale gwarantuje ze cokolwiek nie wystawi bedzie OLBRZYMI bul dópy :)
Z ocenianiem gier u przeciętnego gracza też występuje kilka ciekawych zjawisk, np. dobre ocenianie gier aby usprawiedliwić swój zakup lub bardziej pozytywne nastawienie do produkcji z którymi ma się częściej styczność. No i oczywiście zachowany z wieku dziecięcego egocentryzm, który powoduje masowy ból dupy w przypadku rozbieżności recenzji z opinią ludu. Ze skalą ocen w grach jest tak, że im niżej od tej 7 tym rzadziej ta ocena w recenzjach występuje, oceny 0-3 to już zupełna rzadkość zarezerwowana dla tytułów, w których kompletnie nic nie gra. W przypadku filmów ocenę 5/10 często dostają filmy niezbyt wybitne ale potrafiące świetnie się sprawdzić jako niezobowiązująca intelektualnie rozrywka a u gier oznacza to praktycznie "nie tykać nawet kijem". Przy różnorodności form jakie mogą przybrać gry i ścisłej zależności między preferencjami gracza a czerpaniem frajdy z gry i związaną z tą frajdą bądź jej brakiem skłonności do pomijania cech pozytywnych/negatywnych jestem skłonny powiedzieć, że obecne ocenianie gier częściej przedstawia procentową szansę na spodobanie się losowej osobie niż na faktycznie ocenie jej jakości.
P.S. "Dziennikarstwo growe" to termin niestety jeszcze niezbyt na miejscu i trochę na wyrost.
Zgadzam się z dawną skalą. Kiedyś mało która gra dostawała 9, ósemka oznaczała bardzo dobry czy wręcz świetny tytuł. Teraz byle ładna gierka od Dużego Wydawcy potrafi zgarnąć właśnie te osiem, bo coś w niej nie gra, ale mimo to WYGLĄDA ŚWIETNIE i gra się nieźle.
Ocenami ze stron czy gazet (szczególnie zachodnich) raczej bym się sugerował, bo pewnie większość jest opłacona przez twórców gry, już lepiej się kierować zbiorczą ocena graczy np. na metacritic albo samemu przetestować grę przed zakupem.
[Jestem niesłyszący]
Zgadzam się z uwagi Antares. Kiedyś spróbowałem wystawić własne oceny do gry, a okaże się, że nie jest takie proste, jak się wydaje. :P
Dlatego ostatnio częściej zwróciłem uwagi na "na plusy i na minusy", a nie ograniczyć się tylko do skali ocena, kiedy mam mało czasu na czytanie.
Tak naprawdę recenzenci różnią się od siebie poglądy, doświadczenie, wiedzy, wiek (też ma znaczenie) i zainteresowanie do gatunki gier, ot co. Musisz znać charaktery recenzenci i wybierz to, co Cię pasuje.
Morał - Oceny i recenzje nigdy nie są perfekcyjne i masz prawo nie zgadzać się z opiniami recenzenci, ale nie masz prawa krytykować recenzenci za ich własne uwagi (za niskie czy wysokie). Ty musisz sam wciągnąć wniosek i podjąć decyzja co do zakupie gier, żeby potem nie żałować.