Max Payne po prostu się nie starzeje
Przeszedłem MP1 i 2 jakieś 8 razy każde, także na najwyższych poziomach trudności.
Gra jest genialna. Mp3 nie dorasta im do pięt.
Dla mnie wszystkie 3 części są genialne. Mam taką tradycję, że trzecią część przechodzę latem, dwójkę jesienią, a jedynkę zimą. Właściwie co roku
To prawda. Gra genialna i do dziś grywalna. Dwójka oferuje lepszą mechanikę, ale słabszą fabułę oraz klimat. Trójka też w sumie ok, ale to już nie to.
Max Payne zawsze i wszędzie.
No cóż dla mnie jedynka fabularnie akurat wypada najsłabiej..
Jakieś pół roku temu ukończyłem MP po raz pierwszy i grało się fajnie, choć już w połowie gra zaczęła się dłużyć. Nie ma co ukrywać, że Max Payne to gra jednej sztuczki. Gameplayowo, jak i fabularnie "dwójka" bardziej mi się podobała. Bullet-time sprawiał więcej radości, no i nie ma zbyt wiele melodramatów wśród gier. Do tego należy dołożyć świetne etapy jak lunapark Mony i bardzo dobry soundtrack.
Jedynka - cięższa i brutalniejsza, dwójka - dojrzalsza i smutniejsza. Obydwie przeszedłem pierwszy raz gdzieś koło 2011, i po dziś dzień są moimi ulubionymi grami. Dwójka mi nawet sprawiła więcej frajdy z zabawą fizyką niż HL2
PS - co masz na myśli pisząc "nieprzyjemny etap-koszmar"?
MP1 przeszedłem tyle razy, że nie zliczę, po kilka na każdym poziomie trudności oraz z każdym możliwym modem, podobnie MP2, który ma o wiele lepszy model rozgrywki, wyjaśniającą cały spisek fabułę i styl opowiadania których wtedy nie doceniałem a wyprzedzało to swoje czasy ukazując historię w zmieszany sposób 'serialowo-filmowy' co widzimy dziś w wielu grach, mody są jeszcze lepsze, zwłaszcza polecam Equilibrium(film również) - fenomenalne wykorzystanie umiejętności w 'stylu Neo'
zanim dostałem w swe nastoletnie łapska pełniaka demo przechodziłem z 20 razy + o wiele więcej w trybie wyzwania
sebogothic - a jak regularnie grałeś w "jedynkę", ile czasu zajęło Ci w sumie ukończenie jej za pierwszym razem? Mnie jak zwykle trochę się schodzi przechodzenie kolejnych etapów, a i gram nie do końca regularnie, więc tej monotonii, uczucia, że gra się dłuży nie odczuwam.
causal/hardcore - fabularnie i klimatycznie ten etap-koszmar jest okay, ale jakoś tak niezbyt dobrze się w to "gra". Mnie zupełnie nie podszedł.