Call of Duty z doradcami, czyli jak się tworzy wojenne strzelaniny
Bardzo fajny tekst.
Niestety ukazujący niekonsekwencję i kretynizm twórców tychże FPSów. Skoro starają się wprowadzić elementy realistyczne, czemu ciągle łączą je z fantasy i bzdurną fabułą? Kompromis, o którym mowa w tekście, prowadzi do wewnętrznego konfliktu. Tym sposobem wprowadzona sensacja, którą łatwiej sprzedać, przykrywa wysiłek i pracę konsultantów oraz programistów wprowadzający w życie ich rady.
Nie wymagam, aby wszystkie gry były realistyczne/symulatorami pola walki, jednak wolę jasny podział - coś jest poważne i oddaje realizm (np. Operation Flashpoint, Red Orchestra) lub ma zapewniać czystą rozrywkę (Bodycount, Sunset Overdrive).
Ja tam od gier oczekuję czystej - niczym nie skrępowanej zabawy, tak więc połączenie tej "bzdurnej" fabuły, przesadzonych momentów a jednocześnie dość wiernie oddanych giwer mi się podoba. O ile w multi nie gram w ogóle z powodu braku czasu - tak kampanie w CoDach dostarczają masę frajdy.
Artykuł ciekawy, choć już gdzieś słyszałem o tych "doradcach".
P.S. W rewelacyjnym serialu p.t. "Band of Brothers" grał podajże Dale Dye jako pułkownik Sink.
Więcej w tym wszystkim hollywoodzkiej bajery niż rzetelnej prawdy, no ale przecież to gry, a nie program Discovery Science. Cieszy fakt wspierania się sprawozdaniami specjalistów/weteranów, ale koniec końców zawsze jest Michael Bay + Hanz Zimmer.
Obecne części CoDa powinny być przykładem jak nie tworzyć wojennych strzelanin.
A jak powinna wygladac hollywodzka strzelanka? Call of Duty od lat robi to dostatecznie dobrze, abym ja osobiscie z poczuciem spelnienia po 5 godzinach ogladal napisy koncowe - muzyka, wybuchy, prosty scenariusz - czego chciec wiecej? Dobra gra akcji i to tyle. Jedyne FPSy wojenne*, ktore staraly sie byc czyms wiecej (I wyszly calkiem dobrze), to byl Medal of Honor (2010) oraz Black Ops (2010). Pierwszy, dzieki realnym dzialaniom, fenomenalnej muzyce i sytuacjach chwytajacych za gardlo byl dla mnie niezapomnianym przezyciem, a drugi, jak nigdy wczesniej zaprezentowal naprawde wciagajaca fabule z otoczka teorii spiskowych i zimnej wojny - nie wspominajac o topowych aktorach, dubbingujacych glowne postacie.
Powrot drugiej wojny swiatowej? Moze i tak, ale tylko w multiplayer - w przypadku Call of Duty. Single player bedzie malo ekscytuajcy, nie porwie tak jak dawniej. Nie dotyczy to serii Brothers in Arms i jej ew. kontynuacji, pod warunkiem, ze bedzie godna swoich poprzednikow.
* - skupmy sie tylko na tych strzelankach "dla mas" - MoH, CoD i BF.
Skoro starają się wprowadzić elementy realistyczne, czemu ciągle łączą je z fantasy i bzdurną fabułą?
Bo całkowitego realizmu publika by zniosła, zagrałoby w to 2% graczy może, kupiło 1%.
zawsze musi być kompromis i realizm tylko w paru wybranych aspektach- gra ma przede wszystkim bawić i dawać frajdę
w każdym filmie wojennym działają tacy konsulataci - i w każdym są kompromisy, nawet w Ryanie
Alt3ier - to zdjęcie jest właśnie z Kompanii chyba, a grał w większości wojennych filmów, bo doradzał przy wszystkich praktycznie :) jego pikselowa twarz jest chyba nawet w Gunshipie 2000, jako nasz dowódca
aha w$p0lpracownicy...
ROJO
CoDa jakoś nie widzę już w klimatach II wojny światowej. Wyeksploatowali już temat IIWŚ, potem też Wietnam, no a teraźniejszość się przejadła przez co poszli w przyszłość, co jest moim zdaniem dobrym posunięciem.
Natomiast BF w klimatach IIWŚ? Jak najbardziej! Gra Heroes & Generals starała się być czymś takim, ale niestety nie mają na tyle dobrego silnika i budżetu, aby dopracować grę choćby w 50% (a szkoda, bo w bardzo wczesnej wersji świetnie się bawiłem). DiCE mogłoby coś takiego osiągnąć, oczywiście nie dając innej firmie zmienić kilku tekstur (jak w przypadku Hardline aka BF4:Police Warfare), ale robiąc grę od praktycznie początku, mając jedynie silnik i destrukcję otoczenia.
Rosyjskie oddziały to Specnaz, nie Spetsnaz (Specialnojoe Naznaczenije). Przez ts pisze sie po angielsku, tak samo jak oni piszą Tolstoy oraz Gorbachov, a u nas przeciez jest Tołstoj i Gorbaczow.
@puci3104 Red Orchestra jest dobrym przykładem, użyli UE3 które już na początku dawało Tripwire strzał w kolano przez słabą optymalizację na mapach z dużą liczbą poligonów,a jednak wyszła im fantastyczna strzelanka o II wojnie światowej z elementami taktycznymi.
Battlefield 3:
Pewien dowódca czołgu, przyjaciel McNaba, który walczył w Faludży, stwierdził później, że etap w czołgu Abrams jest o wiele lepszy i bardziej autentyczny, niż symulator, jaki mają w armii.
Ta, jasne. To tak jak kiedyś Hołowczyc mówił, że jaki to Colin Mcrae Rally 2 ma super realistyczny model jazdy, prawie jak prawdziwy samochód. Szkoda tylko że mu za to zapłacili.
Zupełnie nie wierzę w tą pomoc konsultantów. Tzn. może i doradzają w sprawach broni, mundurów, animacji, języka, ale nei mówcie że zdradzają szczegóły operacji wojskowych żeby je umieścić w grze. A już historia o ukaraniu 7 konsultantów bo za dużo powiedzieli to można między bajki włożyć.
W kwestii Abramsa zapewne chodziło o kwestie wizualne, symulatory dla armii nie skupiają się na graficznych fajerwerkach - tu rajd po pustyni, kurz, śmigłowce nad nami - to są smaczki, na które zapewne zwrócono uwagę
o ukaraniu 7 sealsów grzmiała prasa na prawo i lewo - dlaczego niby to ma być bajka? chodziło o jakieś tam drobiazgi dla laika - szybką zmianę magazynka czy coś takiego, a nie kto i gdzie z kim się strzelał w ściśle tajnej misji...
Dobry artykuł
Ja tam lubię raz w roku przejść świetnie wykonanego, szybkiego, fajnie zrealizowanego, dobrze udźwiękowionego, z niezłą fabułą singla !
a mówić sobie możecie co chcecie, ale takie właśnie jest Call of Duty :) A tryb multi różnie bywa, od pierwszego Black Opsa, żaden już mnie na tyle godzin nie wciągnął :( Może Advanced Warface coś zmieni, moim zdaniem najważniejsze są naprawdę dobre mapy, a to co widziałem w najnowszym CoD niestety tak się nie zapowiada, no zobaczymy...
Call of Duty w singlu może się podobać, bo jest czymś na miarę bonda w świecie strzelanek. Jeśli nie zwrócimy uwagę na głupkowate skrypty przeciwników i nie gramy na najwyższym poziomie trudności, tylko na poziomie odpowiadającym akcjom jakie dzieją się na filmach, to wtedy gra jest dość przyjemnym odmużdżaczem.
pewnie dlatego, że to nie strzelanina ;)
poza tym - z racji brak wkładu amerykanów - wszelkie materiały źródłowe sa dość ubogie w kwestii ARMA, natknąłem się tylko na wzmiankę dewelopera, że korzystał z paru osób w kwestii oceny realizmu symulacji...