Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Czy w przypadku wojny, nagle część ateistów stałaby się wierząca?

19.08.2014 00:20
1
zanonimizowany1023044
2
Legionista

Czy w przypadku wojny, nagle część ateistów stałaby się wierząca?

Załóżmy, że wybucha 3 wojna światowa i obejmuje ona też Polskę i są bombardowania, miliony ofiar, każdy walczy o przeżycie. Jak myślicie, czy w tak skrajnej sytuacji część ateistów przestałaby być ateistami i w pewnym sensie zaczęliby wierzyć w Boga? Mogą umrzeć za minutę, godzinę, dnia następnego, może wtedy mimo dla nich braku dowodów, wyszliby z założenia, że mają nadzieję, że jednak coś jest i modliliby się o życie? Nie mówię o typowej modlitwie ze słowami, ale powtarzanie w myślach słów typu "Boże, błagam cię, chcę żyć, mam dzieci, żonę, spraw byśmy przeżyli tę wojnę"?

Jak uważacie?

PS. skąd pomysł na temat? Bo oglądam program z national geographic o 2 WŚ i jeden gość mówi, że w okopach nie ma ateistów.

19.08.2014 01:33
2
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

Jakie to ma znaczenie? W ciężkich chwilach prawie każdy szuka miejsca, gdzie można ulokować swoje nadzieje. Nie oznacza to jednak, że akceptujesz dogmaty jakiejś religii i musisz przestrzegać jej obrządku. W moim wypadku nigdy nie twierdziłem, że nie ma miejsca dla jakiejś niezrozumiałej dla mnie siły wyższej. Bez długiego zastanawiania - jeśli naukowcy mają rację i ponad 23 miliardy lat temu powstał Wszechświat w Wielkim Wybuchu, to nie trzeba być geniuszem aby spytać: dlaczego, co było powodem, co było przedtem? Tu jest miejsce dla Boga, Boskiej Istoty lub Istot, czy czegokolwiek co jest trudne do wyobrażenia. To jedynie religie w ich obecnej formie, które uzurpują sobie prawo do wiedzy na temat stwórcy (o ile taki w ogóle istnieje) i dorabiają do tego teorie, historie i całą otoczkę, która przekuwa się później w czyn i efekt, są dla mnie nie do przyjęcia. Głównie ze względu na arogancję tych, którzy uważają że wiedzą. A tak po prawdzie to dlatego, że ja wiem, że oni stworzyli swojego Boga i jego historie, aby kontrolować ludzi. Być może w dobrej wierze, ale efekty bywają różne, a dziś religie są jedynie źródłem podziałów. Gdyby więc los zagnał mnie do okopów pewnie modliłbym się po swojemu albo stawiał pasjanse w telefonie. Nie znaczy to jednak, że musiałbym przyjąć to, co dziś odrzucam, a co stoi w sprzeczności z moimi przekonaniami. Mam nadzieję, że byłem pomocny.

19.08.2014 01:38
Trael
3
odpowiedz
Trael
227
Ja Bez Żadnego Trybu

A jaka część tych wierzących stałaby się niewierząca? "Jak bóg mógł do tego dopuścić?" etc.

19.08.2014 01:39
zloteuszy
4
odpowiedz
zloteuszy
51
Generał

W takiej sytuacji kazdy jeden by sobie przypomnial wszystkie modlitwy i jak sie paciorek odmawia.

19.08.2014 01:55
😍
5
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

Nie wiem skąd mi się wzięło to 23 miliardy lat, więc się poprawiam, żeby ktoś nie palnął takiej samej głupoty - około 14 miliardów. Sorry.

19.08.2014 01:56
6
odpowiedz
zanonimizowany1021208
2
Chorąży

Ja tam wcale nie wierzę w istnienie ateistów a jak już to tych prawdziwych jest ich tyle co kot napłakał. Reszta to teiści i tacy co im się nie chce. Tej zgrai wystarczy mniejszy szok niż od razu wojna.

19.08.2014 01:56
Flyby
7
odpowiedz
Flyby
242
Outsider

Mamy stare powiedzenie "Jak trwoga, to do Boga". Tylko że sytuacja ostatecznego zagrożenia życia wraz z odwołaniem się do boskiej pomocy, nie musi skończyć się (wraz z przeżyciem) tym co nazywamy "iluminacją", nagłym nawróceniem religijnym. Bez wątpienia, wstrząs psychiczny (gdy wokół odchodzą nagle bliscy ludzie) temu sprzyja, pozostawia ślady na całe życie i zmusza do swoistych "przewartościowań", lecz nie muszą one przebiegać według jednego wzoru. Bywa, że po takich przeżyciach i wołaniu do Boga, jedni w wierze się umacniają, inni odwrotnie - tracą ją..

19.08.2014 02:05
Trael
8
odpowiedz
Trael
227
Ja Bez Żadnego Trybu

Tej zgrai wystarczy mniejszy szok niż od razu wojna.

Ciężko się wypowiadać bez obrażenia innych, co?

skąd pomysł na temat? Bo oglądam program z national geographic o 2 WŚ i jeden gość mówi, że w okopach nie ma ateistów.

zonboid - to akurat jest mało miarodajne, bo dla takiego przykładu widziałem programy, w których wypowiadali się ludzie, którzy stracili wiarę w wyniku wojny. Opierając się na takich wypowiedziach można wysnuć teze , że każdy traci. A to raczej prawdą nie jest.

19.08.2014 02:13
9
odpowiedz
zanonimizowany1023044
2
Legionista

a i chodziło mi też o wierzenie w coś po śmierci, czy jakiegoś Boga, a nie od razu wierzenie typowo w chrześcijaństwo, czy jakąś religię. Bo przecież wiele osób może wierzyć w Boga i w życie po śmierci, ale w taki sposób, że nigdy na Ziemi nie istnieli żadni prorocy itd więc dla nich religie to wymysł, ale sam fakt istnienia Boga i życia po śmierci dla nich może być realny. Tym samym dla niego nie ma potrzeby modlenia się wg słów modlitw chrześcijańskich, żydowskich, czy muzułmańskich itd, bo te modlitwy traktuje jako wymysł więc "modli" się, a raczej "prosi" Boga by nie umarł itd, by wojna się skończyła czy o coś tam jeszcze. Także taka osoba jest wierząca, ale nie przypisana do jakiejś religii.

A ktoś tutaj napisał, że "Jak bóg mógł do tego dopuścić?", odpowiem - nie ingerował w to, ludzie mają własną wolę, gdyby ktoś miał zapobiec wojnie wymuszając na umysłach ludzi by nie dążyli do niej to nie mieliby wolnej woli, byliby sterowani przez Boga. Dlatego obwinianie go o wojnę jest bez sensu, bo równie dobrze można obwiniać producenta noży, że dopuścił do wymordowania nożem jego rodziny, bo jakiś psychol kupił nóż i wybił żonę i dzieci. Ludzie sami decydują co chcą robić, a jakaś siła wyższa nie wtrąca się do tego. Choć najlepiej by było jakby jakiś Zeus piorunami nawalał w złych ludzi, wtedy ludzie wiedzieliby, że na 100% Zeus istnieje i staraliby się nie robić nikomu krzywdy wiedząc, że Zeus piorunem go walnie za kradzież telefonu komórkowego. Brzmi śmiesznie :)

19.08.2014 02:17
10
odpowiedz
zanonimizowany1021208
2
Chorąży

Pisałam o tcyh pseudo ale jeśli ktoś się poczuł urażony to przepraszam.

19.08.2014 02:18
Trael
11
odpowiedz
Trael
227
Ja Bez Żadnego Trybu

Skoro ludzie mają własną wolę i sami decydują, to po co modlitwa do boga żeby nie umrzeć, wojna się skończyła etc. jak to nie od niego zależy?

19.08.2014 02:36
12
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

Co to znaczy "pseudo"? Czy istnieje jakaś skala, na której można opisać niewiarę? Bo tendencja do oceniania ludzi niewierzących jako gimbusów, którym przejdzie to z wiekiem jest nagminna. A prawda jest taka, że z roku na rok, z pokolenia na pokolenie topnieją szeregi praktykujących wyznawców w krajach europejskich, w tym w Polsce. Śledząc newsy internetowe co chwila spotykam się z wypowiedziami kościelnych oficjeli "zaniepokojonych laicyzacją" Polaków, czy to mediów. Czytuję też komentarze i wysyp takich, które uznano by kiedyś za bluźnierstwa jest olbrzymi, a ich ilość przytłacza. Nie sądzę, aby jak uważają niektórzy, była to zorganizowana akcja lub działalność paru maniaków. Ludzie mają dość religii z jej obecnym obliczem i nawet wierzący często odwracają twarz z niesmakiem od swoich pasterzy. Świat się zmienia i nie da się zatrzymać tych procesów. Tak samo jak nie udało się powstrzymać astronomów przed obaleniem geocentryzmu, reformacji czy zdobyczy nauki, które podważyły wiele biblijnych opowieści.

To za sprawą dociekliwych i poddających pod wątpliwość zastaną wizję świata nasza cywilizacja prze do przodu w rozwoju. Tak technicznym, jak i mentalnym. Dlatego umniejszanie roli tych co wątpią jest niedorzeczną formą zakrzyczenia oceanu. Nie jest prawdą, że trzeba wierzyć aby być dobrym i że jedyny sens życia to zbawienie. Masz prawo w to wierzyć, ale na szczęście dziś już nikt nie jest w stanie tego nikomu narzucić. I to jest również zasługa tych, co wątpili, która sprawia, że dziś masz prawo wyboru. Obrażanie niewierzących jest dziś równie modne co bluźnienie przeciw bogom. A chodzi w sumie tylko o to, aby przestać robić z religii sztandar łopoczący do boju i aby stała się prywatną sprawą każdego człowieka. Wiem, że to możliwe, bo mieszkam w państwie, gdzie religia nie jest już problemem. Czasem w odległych zakątkach Szkocji mijam w niedziele zaparkowane pod zagubionymi w Highlandzie kościółkami samochody i robi mi się miło, że nikt nie nagabuje tu nikogo w tej kwestii.

19.08.2014 02:47
13
odpowiedz
zanonimizowany1021208
2
Chorąży

Pseudo oznacza pseudo. Nie można mylić nie wierzenia w kościoły z nie wierzeniem w siłę wyższą, boga. Ateizm i zupełny brak zainteresowania religiami to zupełnie co innego i czasem zupełnie się wyklucza. Takie bycie ateistą to poważna przemyślana i trudna decyzja dlatego rzesze ateistów mnie nie przekonują bo ludzie jako tłum myśleć nie lubią.

19.08.2014 02:55
14
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

Cóż, nie wiem jak to jest u innych, dla mnie zorganizowane religie ze swoimi obrządkami, świętymi księgami i historiami stworzenia i prorokami oraz ich życiem to absurd. Ale jak pisałem - dopuszczam istnienie czegoś niezrozumiałego, ale nawet nie próbuję nadać temu nazwy i znaczeń. Stoi to tak daleko poza moją percepcją, że zupełnie mnie nie interesuje i nie zaprzątam sobie tym głowy. Jestem więc ateistą czy pseudo?

19.08.2014 03:03
15
odpowiedz
zanonimizowany1021208
2
Chorąży

Mój drogi świat nie jest taki czarnobiały żeby byli na nim tylko nie/wierzący i pseudo. Są też m.in. teiści agnostyczni. Poczytaj sobie na wiki przynajmniej. Jakieś 90% tych superateistów to właśnie to ale skąd mają wiedzieć skoro spora część ma zwyczajnie wyjebane i podcierają sobie słowem ateista cztery litery.

19.08.2014 03:22
16
odpowiedz
zanonimizowany453591
62
Senator

Są też m.in. teiści agnostyczni.

Kiedyś to się na takich mówiło "wierzący niepraktykujący", ale przyznam że "teista agnostyczny" brzmi zdecydowanie dostojniej.

19.08.2014 03:23
17
odpowiedz
zanonimizowany1021208
2
Chorąży

No nie? :P

19.08.2014 03:32
18
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

No co ty nie powiesz moja droga Lady! Poważnie, że zakładasz, że objawiasz mi jakąś nowość informując mnie o agnostykach? Poruszyło mnie jedynie używanie określenia "pseudo" i byłem ciekaw kogo za takich uważasz.

19.08.2014 03:35
19
odpowiedz
zanonimizowany1021208
2
Chorąży

Cieszę się że nie jesteś kolejnym który gada o religii i nic o tym nie wie mój drogi. :)

19.08.2014 04:16
20
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

Wiem wystarczająco dużo, aby mieć swoje zdanie. Szczególnie w aspekcie historycznym. Nie jest to wiedza akademicka, ale zebrana przez lata na bazie lektur i płynących z nich wniosków. Przy czym, nie jest to jakoś specjalnie pociągający mnie topik. Aspekty teologiczne, analiza Biblii, czy zgłębianie religioznawstwa mnie nie pasjonują. To raczej zderzenie z efektami jej istnienia, w postaci wpływu na życie człowieka, kształtuje moją aktywność w tej sprawie.

Nie jest to jednak temat o mnie, ani rozmowa o pracę. Cały czas nie rozumiem dlaczego próbujesz wykręcić się z użycia pogardliwego słowa "zgraja" o niewierzących, którzy według Ciebie nie łapią się pod pojęcie - ateiści. I dlaczego ci drudzy mieliby być wyniesieni ponad tych pierwszych? Czy aby móc uznać się za ateistę należy przed nazwiskiem posiadać szereg tytułów naukowych, czy też dokonać apostazy lub innego rytuału? Czy po prostu zadeklarować coś na wzór Aktu Wiary, tylko na opak? I czemu zakładasz, że człowiek jest tak stały, że w ramach procesu zdobywania wiedzy nie może płynnie oscylować pomiędzy różnymi stanami sceptycyzmu?

19.08.2014 04:36
21
odpowiedz
zanonimizowany1021208
2
Chorąży

Spokojnie mój drogi spokojnie, nadinterpretujesz gorzej niż kobieta. :) Z tą zgrają się zapędziłam, gafa każdemu się zdarza. Gdybym mogła edytować posta to zamieniłabym to na coś co mniej uraża tą wrażliwą grupę. Czy człowiek jest stały czy nie to jego rzecz, ateista pewnie też czasem wątpi. :P Po prostu ciężko uwierzyć w katolika, który nie zna swojej religii tak samo jak w ateistę co nie wie co to ateizm albo ateizmem nazywa nie chodzenie do Kościoła i młodzieńczy bunt. Stopnie naukowe zostawmy naukowcom a wznoszenie się ponad innych innym. :P

19.08.2014 05:55
22
odpowiedz
zanonimizowany1006826
2
Pretorianin

W takim razie jeszcze niewiele widziałaś, jeśli myślisz, że większość wierzących zna niuanse swojej wiary i potrafiłaby odpowiedzieć na przygotowany zestaw pytań z zakresu liceum z religii, bez konieczności uciekania się w komunały. Dla zdecydowanej grupy jest ona formą nabytych zwyczajów i praktyk, wyuczonych na pamięć formułek i zachowań. Zresztą zdobytych głównie w fazie wczesnego dzieciństwa i wyrytych w mózgu tak, że nie da się ich już pozbyć. Wiem to po sobie, słowa modlitw mam w większości wyryte w głowie tuż obok dziecięcych wierszyków. Zupełnie już pomijam aktywne wprowadzanie w czyn jej przykazań, bo to domena, w której zdarzają się porażki po każdej stronie.

Ateizm natomiast nie ma specjalnej filozofii - ot, nie wierzysz w żadnego boga i nie zaprzątasz sobie tym dalej głowy. I zapewniam Cię, że mało który niewierzący wyrasta ze swojego młodzieńczego buntu, większość jedynie podąża przez życie drogą kompromisu. Ciężko mi uwierzyć w ponowne i szczere nawrócenie, które nie ma znamion choćby Zakładu Pascala lub innej hipokryzji. Często wygląda to tak, że poznajesz wierzącą dziewczynę i bierzesz z nią ślub kościelny dla spokoju jej ducha, często dla rodziny, a potem zasilasz rzesze tzw. wierzących niepraktykujących. To znaczy, słyszałem o nawróconych, ale jakości ich zmiany nie zgłębiam, gdyż z reguły są sami wystarczająco natarczywi w ewangelizacji innych, abym próbował się do kogoś takiego zbliżyć.

Trudno mi kształtować swoje życie przez pryzmat wiary i to jedna z kolejnych cech ateistów. Ubzdurano sobie, że musimy być jak wojownicza sekta nihilistów. A w rzeczywistości większość zaczyna kąsać jedynie w obronie, trwając jednak na co dzień w kompromisach. Istnieją zapewne również odmiany ideologiczne i wojownicze, ale wydaje mi się, że tacy, którzy atakują proces wiary są w mniejszości i faktycznie większość z nich jest młoda. Znacznie większą część łączy jednak niechęć do Kościóła jako instytucji. Przede wszystkim ze względu na to, że na pewnych polach interes wierzących wspierany przez ten Kościół, stoi w sprzeczności z ich interesami. I głównie chodzi tu o ograniczenia prawne płynące z przekonań religijnych, a mające wpływ na decyzje i życie wszystkich, bez względu na wiarę. Do takich niestety sam należę, choc i tu kończy się jedynie na dyskusji. Nie wiem bowiem po co miałbym robić coś więcej jak nie chodzić do kościoła. Na młodzieńczy bunt już się nie nadaję, a na czynną działalność - nie mam ochoty. Jedyna broń jaką mam w ręku - mój głos wyborczy - nie ma zastosowania. Nie ma bowiem nikogo kto byłby go wart, w moim przekonaniu.

Chciałbym jednak zadeklarować, że w okopie pozostałbym niewierzącym, a jeśli musiałbym już wznosić do kogoś modły, wolałbym Odyna lub Peruna. Choćby z wrodzonej przekory. Tak mi dopomóż... a zapędziłbym się za daleko. :P

19.08.2014 08:48
graf_0
23
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

Strach to nie wiara.
To po pierwsze.
A po drugie nauka kościoła katolickiego mówi że wystarczy szczere nawrócenie w ostatnim momencie.
Więc wychodziłoby że to byliby tacy sami wierni jak cała reszta.

19.08.2014 08:50
24
odpowiedz
Runnersan
218
Senator

A jak ktoś będzie miał szczęście, to przy tego typu nawróceniu może i świętym zostanie jak Konstantyn.

19.08.2014 09:00
Tlaocetl
25
odpowiedz
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

Nie wiem jak w Polsce, ale np. w Czechach 65% społeczeństwa jest ateistami. Nie sądzę, żeby nagle wszyscy się nawrócili na "wiarę". Pytanie jeszcze: na jaką?

19.08.2014 09:17
erton
26
odpowiedz
erton
63
Fink

Najprawdopodobniej tak. Pytanie tylko co z tego? Jeśli ma to być argument, to raczej przeciwko wierze.

19.08.2014 09:18
😊
27
odpowiedz
mevico
62
Generał

Tlaocetl

Pytanie jeszcze: na jaką?

No własnie, na świecie istnieją tysiące religii i choinka wie, czy dobrze się trafi. No mówiąc już o Bogach, którzy już wyszli z mody jak Zeus.

19.08.2014 10:06
erton
28
odpowiedz
erton
63
Fink

[25] i [27] - na tę która jest "pod ręką". Tak samo jak ludzie z płonącego budynku chcą wyjść tymi samymi drzwiami którymi weszli. Więc nawracasz się na swoją porzuconą religię, na religię swojej rodziny jednostkowo może na coś co Cię pasjonowało i dużo o tym czytałeś. Ale, że w religii ważne są rytuały to raczej coś najbliższego i dostępnego. Czesi nawrócili by się więc na katolicyzm, albo jakąś ogólną chrześcijańską wiarę.

19.08.2014 10:16
graf_0
29
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik
19.08.2014 10:29
erton
30
odpowiedz
erton
63
Fink

Hellmaker --> Protestantów różnych tam od groma, ale patrzyłem na liczby - w 1991 katolików było 39%, do dzisiaj są zdecydowaną większością wśród deklarujących jakąkolwiek religię. Swoją drogą jak te dane się mają do powszechnie głoszonych faktów o ateizmie w Czechach? W 2011 34% udzieliło odpowiedzi "no religion".

http://en.wikipedia.org/wiki/Religion_in_the_Czech_Republic

19.08.2014 10:40
31
odpowiedz
Runnersan
218
Senator

Z tym, że od 91 zmniejszyło się ich jakoś o 3 mln z 30% do 10%. To i tak nieźle jak na cel krucjat i państwo w którym w przeciwieństwie do Polski katolicyzm był religia narzuconą przez obca władzę oraz stanowił oparcie dla tej władzy.

19.08.2014 11:00
32
odpowiedz
zanonimizowany869910
114
Legend

Tak jak powiedział Flyby: jak trwoga to do Boga. Poza tym ludzie zawsze żywią się nadzieją na lepszy los. Dlatego wszystkie ludzkie kultury miały jakieś swoje wierzenia. Współcześniej wielu, w tym ja, przyjmuje bardziej asekuracyjną postawę i mieni się agnostykami. W obliczu śmierci nie nawróciłbym się, ale też nigdy (za życia) nie będę mógł z pełnym przekonaniem i z całą pewnością powiedzieć, że Boga lub bogów nie ma. Bo wiem, że nic nie wiem. Nasza wiedza o Wszechświecie i o naturze wszechrzeczy jest tak potwornie znikoma, że lepiej nie ferować ostatecznych wyroków.

19.08.2014 11:07
HUtH
33
odpowiedz
HUtH
120
kolega truskawkowy

[1] Ja to widzę zupełnie odwrotnie, im więcej strasznych nieszczęść, tym mniej Boga.

19.08.2014 13:19
34
odpowiedz
mich83
121
Generał

Napewno częśc ludzi w razie wojny przypomniało by sobie o Bogu i usilnie go prosiło o przeżycie. Myśle jednak że tylko do momentu gdy zginoł by ktoś z ich bliskich. Wiadomo że wszystko jest w naszych rękach i Bóg nie wpływa na to co sie dzieje na ziemi , mamy przecież wolną wole , jednak to sie tylko tak łatwo mówi i w razie śmierci bliskiej osoby częsci ludzi zapewno przestało by wierzyć w Boga.

19.08.2014 13:40
35
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał

95% ateistów jacy hałasują w Sieci zmienia poglądy w zagrożeniu utraty działki z babcinej renty.
Reszta to zbyt ciężkie przypadki.

19.08.2014 13:40
Widzący
36
odpowiedz
Widzący
242
Legend

Na tak postawione pytanie jest tylko jedna odpowiedź.
Tak, w przypadku wojny, nagle część ateistów stałaby się wierząca.

Zaspokoiłem Twoją potrzebę wiedzy, teraz czas na moje pytanie.
Dlaczego pytasz? i dlaczego pytasz o kwestie wiary w tak dziecięco-agresywny sposób?

19.08.2014 14:04
Herr Pietrus
37
odpowiedz
Herr Pietrus
230
Ficyt

Sądzę, że utwierdziliby się w ateizmie, a co najmniej w niechęci do katolickiego teizmu - skoro Bóg rzekomo ingeruje w nasze życie, nie powinien dopuścić do takich zbrodni. Czy cuda mają polegać tylko na uzdrowieniu chorych na raka?... A shitstorm słaby...

19.08.2014 14:32
38
odpowiedz
Aurelius
71
Weteran

Biorąc pod uwagę jakie zwyrodnienie się dzieją podczas wojen, to należy raczej sądzić, że to większość osób religijnych porzuca na czas wojny swoją religię.

19.08.2014 14:34
r_ADM
39
odpowiedz
r_ADM
255
Legend

większość osób religijnych porzuca na czas wojny swoją religię.

citation needed

19.08.2014 14:45
40
odpowiedz
Runnersan
218
Senator

Koledze zapewne chodzi o zasady obowiązujące w większości wyznań. Oczywiście słowo, że większość wymagałoby doprecyzowania, a i religie tez już przez tysiąclecia dorobiły się pewnych zasad przy których np pomimo przykazania "nie zabijaj" nadal można bombardować domy w strefie gazy, czy organizować bombardowania osiedli w Doniecku.

Forum: Czy w przypadku wojny, nagle część ateistów stałaby się wierząca?