Zastanawiam się czy zdawać rozszerzony angielski. Sytuacja wygląda tak:
Od września zacznę 3 klasę LO (biol-chem-ang), mam 6h angielskiego tygodniowo. Patrząc na wymagania rekrutacyjne na studnia nie potrzebuję zdawać PR.
+/- moim zdaniem:
Minusy:
- nie umiem, aż tak angielskiego, aby poziom rozszerzony nie sprawiał mi żadnych trudności = więcej czasu poświęcę na angielski, a mimo wszystko najważniejsza jest biologia, chemia i matematyka, a szkoda kilku godzin tygodniowo (nauczycielka powiedziała, że osoby które będą zdawać PR, będą miały więcej zadań, prac pisemnych itd.)
- w maju zawsze to troszkę większy stres i dodatkowy egzamin, również muszę poświęcić więcej czasu na powtórkę angielskiego
Plusy:
- w sumie, to tylko wpis na świadectwo maturalne, że zdawałem PR
Jak sądzicie? Warto podjąć się zdawania angielskiego na poziomie rozszerzonym? Czekam na wasze opinie.
Moim zdaniem skup się na innych przedmiotach które masz zamiar zdawać, bo PR będziesz miał jako informację dla siebie i może pracodawcy, ale on i tak sam oceni jak biegle posługujesz sie jezykiem w praktyce.
Zależy jak się czujesz. Pamiętaj, że ucząc się do rozszerzenia, automatycznie ułatwiasz sobie sprawę na podstawie. Poza tym rozszerzony Angielski jest lepiej punktowany podczas rekrutacji na uczelnie.
Np. ja miałem tylko 68% z rozszerzenia, ale w związku z wyższym przelicznikiem podczas rekrutacji miałem za ten wynik tyle samo punktów jak za 91% z podstawy.
No, ale skoro nie jest ci potrzebny do rekrutacji, to odpowiedziałeś sobie sam.
Bierz rozszerzenie, tym bardziej jeśli jest Ci potrzebne btw. też mam zamiar zdawać PR z ang w maju, zobaczymy jak nam pójdzie.
@Tomekzi - Lepiej skup się na polskim, bo czytanie ze zrozumieniem, to u Ciebie leży i kwiczy :)
Co do autora tematu - jeśli Ci nie jest potrzebny, to nie bierz. Skup się, by osiągnąć jak najwięcej z ważniejszych dla Ciebie przedmiotów.
Zadaj sobie pytanie, czy twoje słownictwo jest obszerne i przede wszystkim, czy dobrze rozumiesz słuchany po angielsku tekst. Dobrze jest też znać trochę angielską kulturę.
W słuchance na rozszerzeniu nie jest tak jak na postawie, że lektorzy mówią wyraźnie i wszelkie zagadnienia są przedstawiane po kolei. Wszystko jest pomieszane, albo w ogóle niewypowiedziane(trzeba wywnioskować z kontekstu). Lektorzy nie ułatwiają sprawy swoim akcentem*.
Tematy wypracowania(u mnie były chyba tylko dwa) zazwyczaj nie są błache jak na podstawie, aczkolwiek pamiętam, że u mnie można było napisać krótkie opowiadanie, więc zdający miał szansę wykazać się jak nie wiedzą i obyciem, to wyobraźnią i sztuką operowania słowem.
* Pamiętam, jak po pierwszym wysłuchaniu nagrania, wszyscy się na siebie popatrzyli i cała sala niemalże wybuchła śmiechem.
Tak czy siak, maturę rozszerzoną z Języka angielskiego zdałem na 87 procent. Miałem tylko jedną godzinę angielskiego tygodniowo i żadnych zadań do domu. Wynik ten mi się nie przydał(choć myślałem o studiowaniu filologii), aczkolwiek faktycznie daje większe szanse na niektórych uczelniach i kierunkach.
Mógłbyś napisać jaki masz podręcznik i określić, czy materiał w nim zawarty jest dla Ciebie łatwy, czy też nie. Można by wtedy podpowiedzieć Ci, czy masz szanse zdać, czy lepiej dla Ciebie będzie skupić się na bardziej zasadniczych przedmiotach.
[6] + bardzo dobry post
Masz ograniczony zasób czasu w tygodniu, więc lepiej przyłóż się do tego co jest Ci potrzebne podczas rekrutacji na studia.
Fajnie mówić biegle (lepiej) po ang, ale możesz zawalić rekrutację na studia.
P.S na jaki kierunek startujesz?
Polaco - myślę, że przy 6h tygodniowo PP nie powinien tak czy siak sprawiać większych problemów. Jak pisałem PR na studnia nie jest mi potrzebny.
Imak - słownictwo mam dość przeciętne, kultura angielska to dla mnie odległy temat, a co do słuchanego tekstu to różnie bywa, czasem nie mam żadnych problemów, a czasami słabo to wypada. Co do książki - patrz zdjęcie, raczej nie mam problemów z treścią w niej zawartą, może jakieś drobnostki. W trzeciej klasie mamy mieć repetytorium, dokładnie nie wiem jakie.
Coraz bardziej jestem przekonany, aby nie zdawać PR, zawszę to troszkę więcej czasu, aby pouczyć się biologii/chemii, które są dla mnie najważniejsze.
Edit:
CheshireDog - myślę, że spróbuje zawalczyć o wydział lekarski, lekarsko-stomatologiczny. Tak więc nauki mam strasznie dużo, dodatkowo nowa reforma życia nie ułatwia (cały materiał w 1,5 roku...).
Tak czy siak rozszerzenie musisz z jakiegoś języka wziąć(byleby tylko przyjść i się podpisać) - wybierz ten j.o. który znasz lepiej.
marcin00 - chyba coś ci się pomyliło, nie ma obowiązku zdawania PR z języków obcych; natomiast musisz zdawać jeden przedmiot rozszerzony, ale może być on dowolny.
Nie wiem jak to wygląda z nową-nową-nową maturą, ale zdecydowanie rozszerzony angielski warto brać- najłatwiejwzy sposób by zdobyć dodatkowe punkty do rekrutacji na studia i nie będziesz takim cielakiem co angielski ledwo umie.
Dam Ci dobrą radę: bierz rozszerzenia ze wszystkich przedmiotów (a zwłaszcza z przymusowych - język polski, obcy, matma) które w minimalnym stopniu ogarniasz. Nawet w przypadku zdania na niskim poziomie możesz mieć w przeliczeniu więcej niż gdybyś zdawał podstawę na te 80 czy 90% (zależy od uczelni, ale generalnie jest korzystniej i niczym nie ryzykujesz).
Jeśli chodzi o j. angielski, to w tym roku zdawałem rozszerzenie na maturze. Chodziłem do technikum informatycznego i miałem tylko 2 godziny angielskiego tygodniowo, w dodatku na poziomie średnio-zaawansowanym, a właściwie podstawowym, bo w grupie 90% jechała na 2 i 3 nawet przy tak marnym poziomie, dlatego- szczerze powiedziawszy -mieliśmy podstawę. Nie przygotowywałem się do rozszerzenia w ogóle, żadnych książek repetytoriów - nic. Zdałem na poziomie 59% - może nie jest to zachwycający wynik, ale patrząc przez pryzmat spędzonych nad książkami godzin (zero) to jest to świetny wynik. Uratowało mnie chyba to, że nie było zbyt wiele gramatyki na egzaminie, bo akurat tego nie potrafię :)
Tak czy siak. Ja żałuję, że nie podchodziłem do rozszerzeń z tych przymusowych przedmiotów, bo wyszedłbym naprawdę dobrze (tak mi się zresztą wydaje) i chyba spróbuję za rok. Wierz mi na słowo i zapisz na deklaracji maturalnej kilka rozszerzeń, nawet z tych przedmiotów, które mogą nie być Ci potrzebne, ale możesz zmienić zdanie odnośnie kierunku, na który zamierzasz pójść. U mnie się tak zmieniło - miałem iść na stricte humanistyczny kierunek, a poszedłem w drugą stronę :) Pozdrawiam.
Nie wiem czy rozszerzenia z angielskiego mają się teraz zmienić, ale jeśli nie to oczywiście nie zastanawiaj się i pisz.
Z gramatyki jeśli dobrze pamiętam jest do zdobycia 5 na 50 punktów - reszta to czytanie i słuchanie ze zrozumieniem i pisanie (jak dłuższa forma, listy masz na podstawie). W każdym razie swoją pierwszą dłuższą formę czyli rozprawkę (hehe) napisałem właśnie podczas egzaminu, do tego trochę skupiłem się na czytaniu ze zrozumieniem oraz starałem się wsłuchać w te teksty co nam puszczali i 63% ukulałem. Każdy choć trochę ogarnięty poniżej 40% nie powinien zejść, z angielskiego zawsze są najprostsze rozszerzenia.
Inna sprawa, że u ciebie w związku z deklaracją pisania rozszerzenia są jakieś dodatkowe zajęcia, a to nie jest dobre. Ale myślę, że da się jakoś dogadać z nauczycielem w tej sprawie - w sensie, że angielski nie jest twoim priorytetem, ale chcesz się wypróbować albo coś w tym stylu.
Bierz rozszerzony, nie ma nad czym się zastanawiać. Przygotowując się do matury do poziomu rozszerzonego więcej zostanie ci w głowie, niż gdybyś podchodził do poziomu podstawowego. Zawsze będzie ci łatwiej już na samych studiach, jeśli nawet nie będzie miało to pozytywnego przełożenia przy dostaniu się na studia. Teraz i tak przyjmują jak leci:) A przygotowywać się możesz na darmowych materiałach do nauki angielskiego na takich stronach jak na przykład www.korkiangielski.pl i wielu innych
Zawsze mnie zastanawiało, jak można studiować nie znając angielskiego.
Oczywiście, że rozszerzony. Z 6h ang w tyg nic nie musisz robić żeby osiągnąć dobry wynik, a kosztuje Cię to przecież tylko te 2 godzinki więcej pisania matury.
A nauczycielce jak da radę to najlepiej nie mów, że zdajesz rozszerzenie.
I serio. Nie przejmuj się maturą z języka, poświęć minimalną ilość czasu, bo ma marginalny wpływ na cokolwiek.
Piszecie głównie, że matura na poziomie rozszerzonym to pikuś.
Moim zdaniem jednak jest z tym trochę zachodu. Spójrzcie na wymagania w zakresie tansformacji (część pisemna), czy też struktur gramatycznych używanych w czytankach.
Wypowiedź pisemna musi zawierać formy zaawansowane gramatycznie, żeby była wysoko oceniona.
Rozumiem, że przemnożenie punktacji to wielka zachęta, ale tak z niczego nikt tego nie zrobił - matura rozszerzona to wysoki poziom.
Sama jestem graczem (na poziomie zaawansowanym) ale także korepetytorem i wiem ile można nauczyć się z gier a ile z książek.
Z gier nie mogę polecić jakichś mocno naukowych, bo sama jestem fanką BF4, ale z książek owszem:
Angielski-korepetycje 1 i 2, Andrzej Michalski (poziom drugi jest dla maturzystów na poziomie zaawansowanym).
Miłej zabawy w testy (bo jest ich tam ponad 200). Książki napisane specjalnie pod maturę. Wydane w zeszłym roku.
Duke Nukem na maturze?
Poziom podstawowy - "piece of cake"
Poziom rozszerzony - "hurt me plenty"
Życzę 100% na maturze!