Zombeer | PC
Zombie, cycki, piwo i masa nawiązań popkulturowych, czyli połączenie idealne dla fanów wszystkiego klasy b. Nie ma co się oszukiwać wybitne dzieło to nie jest, a wręcz przeciwnie. Mechaniki są uproszczone do minimum i działają opornie. Hitboksy i detekcja kolizji zawodzi bardzo często, a gra na najwyższym poziomie trudności jest piekielnie trudna głównie dlatego że nie wiadomo było jak tą trudność zwiększyć, więc zwiększyli obrażenia zadawane przez zombie. Broni jest niewiele, bo tylko 4 ale każda z nich wpasowuje się w konwencje tego dzieła. Zamiast klasycznej broni białej w postaci jakiejś pały czy noża ma się wiecznie wiercące w łapie fioletowe dildo, którym to nieskrępowanie można obtłukiwać pyski martwiakom. Pistolet został zamieniony na gwoździarkę, która to potem zyskuje ulepszenie na ciekawiej wyglądającą i z efektem dźwiękowym przeładowania. Strzelba została zastąpiona tworem o nazwie Octogun (może nawiązanie do Octodad) i działa jak strzelba w każdym innym szuterze. Granaty to tutaj piwo marki Zombeer i dodatkiem chili oraz porządnie wstrząśnięte. Niestety osobliwe bronie działają co najwyżej poprawnie i jest to największa wada tej gry, bo strzelanie nie przynosi żadnej radości, a to właśnie ten aspekt jest tym, który przoduje w grze. Rodzai zombie jest w sumie 4, i każdy jest groźny na inny sposób. Klasyczne łazęgi wyżerające mózgi podbiegają i walą z łapy, cheerleaderki dopingiem i wątpliwym seksapilem powodują nieśmiertelność u podstawowych kawalerów, zombiaki w stroju borata tańczą powodując wzrost współczynnika uchlania się, a mimy wydzierają się tworząc soniczne obrażenia na odległość. Dosyć niezłą mechaniką jest balansowanie za pomocą zerowania flach piwa pomiędzy zamianą w zombie od ugryzienia, a urżnięciem się w dosłownego trupa, co prawda piw wszędzie w koło jest porozrzucanych pełno, więc utrzymanie tego stanu nie jest specjalnie trudne ale dodali coś więcej do tej produkcji. Fabularnie jest to absolutnie strzał w dziesiątkę. Niesprecyzowany gość budzi się w barze nawalony jak bela, czyta dwa smsy od swojej dziewczyny i rusza ratować ją od kliszowego "fajnego gościa z liceum". Prościej się nie da ale w przypadku gier, filmów czy seriali o wątpliwej misji merytorycznej działa to na korzyść. Nawiązania za to są cudowne i jest ich pełno zarówno w wypowiedziach protagonisty jak i świecie przedstawionym. Gwiazda śmierci jako kostka na niebie, superman stojący gdzieś na dachu, wbite w ścianę wiertło Bigdaddy z Bioshocka, czy nieumarła panna z cyckami wielkości głowy zalana w karbonicie. Czyli tak naprawdę ta gra jest okropnie średnia i w tym drzemie jej siła. Jest krótka i dzięki temu nie męczy, a stos prostackiego humoru i nawiązań w ilości hurtowej jest czynnikiem dla którego gra się w to bardzo dobrze. Nie jest to tytuł dla wszystkich, za to Ci którzy połączenie wilkołaki i striptizerki uważają za przynajmniej niezły raczej się nie zawiodą. Dla innych natomiast będzie to obrzydliwy gniot, na który stracili 20 złotych ale kupili grę o zombie, cyckach i piwie, więc trochę czego innego oczekiwali?