Zaczynając tą dyskusję trochę się boję, że zrobi się z tego festiwal nienawiści, więc bardzo proszę o wyważone komentarze. Jest o czym dyskutować i szkoda by było, gdyby administracja musiała usnąć temat ze względu na zbyt liczne łamanie regulaminu.
Ostatnio przeczytałem artykuł, w którym jest mowa o regulacji prawnej związanej z edukacją seksualną dzieci poniżej 15 roku życia. Prawicowe grupy żądają dwóch lat więzienia za prowadzenie takich nauk. Dla mnie to przesada, ale też nie widzę powodów, by moje dziecko, które za rok będzie szło do szkoły, przechodziło taki kurs.
No bo po co jest edukacja seksualna u dzieci? Żeby im wprowadzić dobre wzorce uprawiania seksu? Bo co, bo wyrosną na ludzi, którzy nie umieją się kochać? Nie, pod hasłem edukacja seksualna wprowadzna jest inżynieria społeczna, mająca sprawić, że przyszłe pokolenie będzie pozbawione uprzedzeń względem np. płci czy innej orientacji. Tak w zamierzeniu i na papierze.
Postępowi dostrzegli, że żeby wyeliminować problem trzeba sięgnąć i zacząć pracować u źródeł, czyli nad dziećmi. Jeśli przedstawiasz sprawę i wpajasz coś nastolatkowi, to on ma już własny rozum, własne przemyślenia i potrafi oddzielić ziarno od plew. Wpajanie jakichś rzeczy dzieciom jest znacznie skuteczniejsze, bo umysł dziecko jest bardzo podatny na sugestie.
A ja się, kurna, nie zgadzam na to, że moje dziecko było celem eksperymentu indoktrynacji, nawet w chwalebnym celu. Gdy dorośnie samo zadecyduje, jaki ma mieć np. stosunek do gejów. Czy będzie ich wspierać, nie lubić, czy może samo zakocha się w partnerze tej samej płci. To będzie jego samodzielny wybór, a nie coś podyktowane kolejnym warunkowaniem w dzieciństwie.
Ja mogę wbić mu do głowy, żeby nie kradł, nie zabijał, był dobrym człowiekiem i że nie powinno się kategoryzować ludzi względem płci, bo to są rzeczy istotne i od tego jestem rodzicem, ale już jego przyszła reakcja na sprawę gejów nie stanowi żadnej ważnej sprawy i nie powinna być kwestią regulowaną przez państwowe ośrodki edukacji na poziomie przedszkoli czy szkół podstawowych.
Druga sprawa to kwestia pedofilii. Nie robię znaku równości pomiędzy czynem przestępczym, a inną orientacją, ale zastanowiliście się kiedyś, dlaczego np. wśród księży jest tak dużo przypadków molestowań nieletnich. Bo to zawód sprzyjający kontaktom z dziećmi. Nastolatek, mniej lub bardziej świadomy swoich potrzeb, wybiera zawód, który mu ułatwi spełnianie mrocznych żądz. Może nawet nie zamierza i nigdy nie złamie tabu, ale sama możliwość przebywania wśród dzieci dostarcza jakiejś podniety. Nie bez powodu statystyki pokazują, jak dużo pedofilów jest wśród pediatrów, psychologów dziecięcych czy księży. A my beztrosko wymyślamy idealną przystań dla zboczeńców. Bo czyż istnieje lepszy zawód, dla takiej choroby, niż możliwość oficjalnej edukacji seksualnej dzieci?
Gdy fanatycy zaczynają mieszać zawsze jest ryzykownie, bo wiąże się to z bezkrytyczną wiarą w słuszność jakichś poglądów politycznych, religijnych lub społecznych. Na siłę forsowanie jakichś ustaw, bez niezbędnych dowodów na ich skuteczność oraz co ważniejsze, bez badań na temat skutków ubocznych, to także rodzaj obłąkania. W przypadku rozwiązań finansowych, skutki mogą być przykre, bo odbijają się na naszej kieszeni. W przypadku inżynierii społecznej, związanej z grzebaniem i formowaniem psychiki dziecka, skutki mogą być opłakane.
Istotną dla mnie sprawą jest to, że nie życzyłbym sobie, żeby moje dziecko (poniżej pewnego wieku) na temat seksu, rodzaju zbliżeń, tego, co jest dobre, a co nie, było uczone przez osobę obcą. Żeby to było poza moją kontrolą i możliwością wpływu. Dotyczy to zarówno księży, jak i innych nawiedzonych fanatyków, z utopijną wizją nowego lepszego świata.
dlaczego np. wśród księży jest tak dużo przypadków molestowań nieletnich. <- to telewizja tak twierdzi...
To rodzina powinna edukować w tej kwestii, a nie urzędnik. I tyle.
W podstawówce oraz w liceum miałem jakieś zajęcia typu "wychowanie do życia w rodzinie"/"wychowanie seksualne" (to drugie prowadzone fakultatywnie przez nauczycielkę biologii). Z perspektywy czasu wiem, że zajęcia te były prowadzone przez osoby niekompetentne, a ich treść wprowadzała jedynie mętlik w głowie młodego człowieka.
Państwo nie ma prawa ingerować w wychowanie dziecka. Dodajmy do tego "darmowy" podręcznik dla wszystkich z treściami, które są "poprawne politycznie" i inne twory, i państwo ma idealnego obywatela.
Nasi rodzice jakoś obeszli się bez tych pseudo zajęć.
Zgadzam sie z tobą:
"Postępowi dostrzegli, że żeby wyeliminować problem trzeba sięgnąć i zacząć pracować u źródeł, czyli nad dziećmi. Jeśli przedstawiasz sprawę i wpajasz coś nastolatkowi, to on ma już własny rozum, własne przemyślenia i potrafi oddzielić ziarno od plew. Wpajanie jakichś rzeczy dzieciom jest znacznie skuteczniejsze, bo umysł dziecko jest bardzo podatny na sugestie."
Dlatego należy zabronić nauki religii do 18 roku życia, ale niestety - "czarni" mają rząd dusz w społeczeństiwe i narzucają nam wszystkim swoją marną ideologię.
nagytow - nie, to ty jesteś idiotą.
Do autora wątku - fajny, mądry post.
Tylko.. co z tego? :)
[7] Herr Pietrus Jesli zgadzasz sie z OPem, ze mlodzi ludzie ida na ksiezy czy psychologow bo sa/mysla ze sa pedofilami (i przy okazji okazuja sie lepszymi specjalistami w swojej dziedzinie niz inni), to jestes rownie glupi jak on.
Dlatego należy zabronić nauki religii do 18 roku życia, ale niestety - "czarni" mają rząd dusz w społeczeństiwe i narzucają nam wszystkim swoją marną ideologię.
Jeśli się nie mylę, to nie ma obowiązku posyłania dzieci na lekcje religii...
nie rozumiesz zenedon, tolerancyjna lewica chce zabronic nauki religii nawet tym, ktorzy chca na nia chodzic, ku chwale ojczyzny
[7] Nie wiem, co z tego. Jako rodzic martwię się przyszłością mojej pociechy i do wszelkie doniesienia na temat zmian edukacyjnych podchodzę z dużą dozą ostrożności, a w przypadku sytuacji, w której coś mnie jawnie wkurza, staram się coś z tym zrobić - czy to za pomocą oddania głosu w wyborach, czy opisania tego, co mnie niepokoi. To jakaś próba kształtowania rzeczywistości i niepozostawania obojętnym, a i może ktoś napiszę coś interesującego. Zgadzając się ze mną, czy też podnosząc argument obalający moje przekonania. ;)
nagytow - widzę, że należysz do osób, którym nie wystarcza zaprezentowanie swojego odmiennego zadania. Trzeba jeszcze dodatkowo obrazić adwersarza. :)
Nasze słabości, orientacje, "zboczenia" kształtują się w okresie dojrzewania, to nie jest moja teza, to jest fakt. Czy tak trudno sobie wyobrazić, że w momencie, gdy mniej lub bardziej zaczynasz sobie zdawać sprawę z własnych odchyleń albo w sytuacji, w której masz kompletnie nieuświadomione potrzeby, a swoją słabość do dzieci bierzesz za zwykłą wrażliwość, szukasz zawodu, możliwości czy okazji, by być bliżej przedmiotu własnej fascynacji?
Dlatego należy zabronić nauki religii do 18 roku życia, ale niestety - "czarni" mają rząd dusz w społeczeństiwe i narzucają nam wszystkim swoją marną ideologię.
Nie ma obowiązku uczestnictwa w zajęciach religii bałwanie :)
@Dukato Prawda tylko, że zarazem aby zmusić szkołę do zapewnienia zastępstwa w formie etyki trzeba w sumie stanąć na rzęsach. Dlatego najlepszym wyjściem było kulturalnie wysłać religię tam gdzie była w czasach PRL do salek katechetycznych. Kto chce chodził by kto nie ten miałby wolne.
Co do samego postu. Ja bym jednak to zostawił. Nawet jeżeli miało by to być tylko na papierze. Tylko niech nauczyciel pod pretekstem tego czegoś nie narzuca swojego światopoglądu.
To że dzieciarnia zaczyna pożycie seksualne w wieku 12/13 raczej już nikogo nie powinno dziwić.
To że dzieciarnia zaczyna pożycie seksualne w wieku 12/13 raczej już nikogo nie powinno dziwić.
Chyba u cyganów.
Chyba u cyganów.
popłakałem się :P
Co do tematu, to chyba jasne, że zajęcia o seksualności, wieku dojrzewania, rodzinie, itp. powinny być w szkole, przede wszystkim w gimnazjum... tylko weź tu znajdź kogoś, kto je dobrze przeprowadzi, niby pedagog szkolny powinien się nadawać(ta, ciekawe ile jest pedagogów mężczyzn, bo sorry, ale 'młode dziki' w życiu baby na serio nie wezmą), ale...
Edukację seksualną, która rozwinęła się już o radosne poznanie przyjemności seksu, wzbogacałbym o seans filmu "Total Eclipse".
W 5-6 klasie moim zdaniem powinna być edukacja seksualna. Bez żadnej ideologii, tylko biologicznie.
Skąd się biorą dzieci i jak to się dzieje. Plus w gimnazjum ewentualnie o antykoncepcji i prawidłowym użyciu.
Rodzice często unikają takich tematów, zrzucają odpowiedzialność na szkołę, myślą, że to za wcześnie, a później jest za późno.
To trzeba robić, to takie... ktoś wie jakie?
Deton
+1, ale imho gadanie tylko o samym seksie w gimbazie(i w ogóle) to redukcjonizm, temat jest życiowy, więc sama 'nauka o nakładaniu gumy i polucjach nocnych' to absurd
Deton- przecież rozmnażanie to normalny temat na zajęciach z przyrody w 5 czy tam 6 klasie podstawówki... O jakiej wiec edukacji seksualnej mówisz?
No bo po co jest edukacja seksualna u dzieci? Żeby im wprowadzić dobre wzorce uprawiania seksu? Bo co, bo wyrosną na ludzi, którzy nie umieją się kochać? Nie, pod hasłem edukacja seksualna wprowadzna jest inżynieria społeczna, mająca sprawić, że przyszłe pokolenie będzie pozbawione uprzedzeń względem np. płci czy innej orientacji. Tak w zamierzeniu i na papierze.
A to jak rozumiem jest nieakceptowalne, bo gejuszy tępić trzeba? Biedne spedalone dzieci będa przechodzić nad czyjąś orientacją do porządku dziennego zamiast go palcami wytykać i co jakiś czas oklep sprawić, straszne...
A ja się, kurna, nie zgadzam na to, że moje dziecko było celem eksperymentu indoktrynacji, nawet w chwalebnym celu. Gdy dorośnie samo zadecyduje, jaki ma mieć np. stosunek do gejów. Czy będzie ich wspierać, nie lubić, czy może samo zakocha się w partnerze tej samej płci. To będzie jego samodzielny wybór, a nie coś podyktowane kolejnym warunkowaniem w dzieciństwie.
No właśnie, po co z orientacji zrobić po prostu jeden z aspektów życia skoro można traktować to jak opcję polityczną...
Nie bez powodu statystyki pokazują, jak dużo pedofilów jest wśród pediatrów, psychologów dziecięcych czy księży.
Gdzie te statystyki? Nie, nie będę szukał, masz mi pokazać.
Jakieś 2-3 lata temu w telewizji oglądałem brytyjski serial o edukacji seksualnej wśród nastolatków.
Niestety nie pamiętam tytułu, ale wg mnie był genialny.
Przykład pierwszy:
Pani pedagog do szkoły zaprosiła kilku modeli, po to by pokazać różnicę budowy ciała wśród mężczyzn, owłosienie, kształt i wielkość penisa etc.
Inny przykład:
Na podstawie zdjęć pokazywano zarażone chorobami wenerycznymi narządy tak żeby młodzież wiedziała czym grożą różne choroby i jakie skutki ze sobą niosą.
Byłem pod wielkim wrażeniem w jaki sposób odbywają się te zajęcia i w taki sposób chciałbym sam być w przeszłości edukowany.
Ja "edukację seksualną" miałem w wieku bodajże 10 lat. Startował wtedy program pilotażowy ze współpracą z Always. Dostałem kolorową książeczkę, w której był kolorowy przekrój penisa + trochę informacji o okresie dojrzewania. Lekcji na ten temat było chyba 2 albo 3. Na tym skończyło się moje edukowanie.
Inna sprawa, że to było ponad 20 lat temu, nie wiem jak sytuacja wygląda obecnie.
Zgadzam się z detonem. Edukacja seksualna powinna być ale nie w takiej formie jak nam proponują.
Patrzycie na temat seksu ze swojego punktu widzenia, jednak jest masa osób, która o seksie i antykoncepcji nie wie za wiele.
Rozmawiałem kiedyś z panią ginekolog i opowiedziała kilka historii, które może i są śmieszne ale i tragiczne
1. Lekarka mówi do dziewczyny, że jest w ciąży na co ona "niemożliwe przecież za każdym razem po seksie podmywałam się octem".
2. Dziewczyna mówi do lekarki, że uprawiała seks i zabezpieczali się prezerwatywą tylko ona nie wie czy już może ją wyciągnąć (tak ciągle ją miała w sobie)
Historii było multum, więc ta edukacja może nie jest taka zła, tylko niech jest robiona z głową bez ideologii.
Kharman - nawet nie chce mi się z Tobą dyskutować. Używanie wulgarnych i obraźliwych słów wobec mniejszości seksualnej jest w tej dyskusji nie na miejscu. Nieważne, jaki cel Ci przyświecał. O wszystkim można dyskutować z klasą.
NajPhil --> Czyli mowisz, ze bardziej "kulturalnie i z klasa" jest zwalczac mniejszosci seksualne, o ile publicznie nazywa sie je ladnymi slowami, niz ich bronic, jesli w dyskusji nazwie sie ich "pedalami" lub "gejuszami" (chocby tylko po to, by przedstawic poglady adwersarza)?:>
Wlasciwie jak to wyglada teraz, kto sie orientuje? Tylko bez gadania o tych mitycznych ksiazeczkach promujacych "pedalow i konczity" tylko czy sa one faktycznie obecne i wykorzystywane. Ja kilka lat temu w liceum szczerze mowiac nie pamietam nic specjalnego, jakies bzdurne zagraniczne filmy z lektorem o tym jak chlopak chce podejsc do dziewczyny ale sie wstydzi, szacunek, milosc, zakladanie rodziny bla bla bla.
Zastanówmy się. Gdyby chodziło o samą edukację seksualną rzecz spokojnie odbyłaby się w ramach lekcji biologii w oparciu o przygotowane centralnie konspekty plus spotkanie z zaproszonym seksuologiem czy ginekologiem. Czyli dysponujemy fachowcami i rzecz przeprowadzana jest sprawnie i konkretnie.
Jeżeli zaczyna się wokół tego jakaś większa ruchawka to już wiadomo że chodzi o coś zgoła innego, czyli właśnie najpewniej określoną propagandę ideologii. Im większa dowolność i improwizacja w tym zakresie tym większa możliwość wejścia do szkół przez dowolne grupy ideologicznego interesu, przy tym idzie jeszcze dobrze zarobić.
Co do przypadków molestowań. Oczywiście. Popędu seksualnego nie da się zahamować dobrą wolą i znajduje on ujście dokładnie w takim środowisku, w którym przebywa osoba ograniczona w tym zakresie. Nie sądzę żeby lekarze czy księża wybierali zawód pod kątem molestowania dzieci, to jest po prostu przypadłość nabyta na drodze zachwiania normalnego życia seksualnego i realizują się w seksualności z którą mają akurat do czynienia. Dlaczego w więzieniach dochodzi do gwałtów i czy gwałcą tam geje, albo skąd powszechny akceptowany homoseksualizm w czasach dawnych kiedy mężczyźni przebywali głównie z mężczyznami.
Wysiak - oczywiście, sprawa gejów nie jest i nie powinna być tematem tabu. Tu nie obowiązuje zasada, że o gejach ma się mówić dobrze lub wcale. Najpierw nie cierpiałem zniewieściałych facetów, wynikało to z moich naturalnych odruchów. Później przyszło otrzeźwienie, włączyła się refleksja, przemyślenia i umiejętność wysłuchiwania argumentów. Teraz mam wobec tej mniejszości neutralną postawę, co nie przeszkadza mi protestować przeciwko włączeniu ich w ustawę o związkach partnerskich, bo nie widzę powodu, dla którego dwóch facetów, tylko dlatego, że razem mieszkają i spółkują mieliby mieć niższe podatki. Ale jestem absolutnie za ustawą, która dawałaby im prawa związane z dziedziczeniem, kwestiami szpitalnymi itp.
Ale to są moje przemyślenia, które wykształciły w sposób naturalny, na podstawie zebranych doświadczeń, a nie były mi zaprogramowane w dzieciństwie.
Co do tej pedofilii to w sumie procent przypadków pedofilii wśród księżny nie jest raczej tak drastycznie duży jak w skali populacji całego kraju. Problemem jest to, że ilość księży w skali do całego społeczeństwa jest całkiem inna. Przypadki te są po prostu bardziej widoczne. No i jakby na to nie patrzeć ksiądz jest to zawód zaufania społecznego więc oczekuje się od nich o wiele wyższych standardów niźli od innych osób.
[up] Zapewne masz rację, być może takie sytuacje są bardziej nagłaśniane, bo i media ostatnimi czasy uwielbiają dokopać kościołowi. Choć z drugiej strony każdy złapany pedofil to na tyle medialny temat, że jest o tym głośno.
PrzemoDZ - jest na przyrodzie, ale obejmuje to może 1-2 lekcje. Czyli nic. I nic tak naprawdę się nie mówi na takich lekcjach od strony życiowej. Tzn. jest podane biologicznie co i jak, ale bardzo ogólnie, przez co dzieci i tak nic nie wiedzą.
Chodzi o wytłumaczenie z czym to się je, co jak wygląda i jak działa. Oraz pokazanie jak prawidłowo używać choćby tych nieszczęsnych prezerwatyw. Prawdopodobnie w ich wieku im się to nie przyda, ale nie będzie to gorszące.
Może dzięki temu uniknie się sytuacji, że dziewczyna przyjmuje za pewniak niusa od koleżanki, że w czasie miesiączki nie zajdzie w ciążę, że za pierwszym razem nie zajdzie, że zajdzie w ciążę jak się wytrze ręcznikiem brata i inne dziwne kwiatki, których dorosły, wyedukowany człowiek nigdy nie wpadnie.
HUtH - redukcjonizm, ale niezbędne minimum. Wychowywać powinni rodzice, wynieść wartości z domu, dzieci same też chłoną różne wzorce z telewizji i innych źródeł.
Zajęcia w formie rozmowy od strony innej niż biologiczno-technicznej powinny być moim zdaniem dobrowolne.
Bo później się trafia jakaś katechetka i straszy szatanem, bądź wprost przeciwnie, ktoś kto będzie wmawiał, że chłopiec z chłopcem to zupełna norma i generalnie się bzykajcie wszyscy między sobą.
^ powinni rodzice, ale przykro mi cię poinformować, że różni rodzice są i nie wszyscy będą(z różnych powodów) tak otwarcie rozmawiać o tych sprawach z dziećmi, o ile w ogóle, nie wszystkie dzieciaki też czują się dobrze w takiej rozmowie, oczywiście to jest kwestia już jakichś problemów wewnątrz rodziny. I dlatego też tak właściwie to moim zdaniem lekcje z ludźmi typu pedagog, psychoterapeuta, etyk, doradca zawodowy, te 'wychowanie do życia w rodzinie'(whatever) itp. powinny co jakiś czas się odbywać, bo dzieciaki mają często różne problemy, z którymi w końcu wchodzą w dorosłość. I moim zdaniem nie powinno być to dobrowolne, sorry, ale to państwowa szkoła i świeckie, życiowe tematy, nie wiem w czym problem.
Katecheta straszący szatanem to jest na religii, ludzie pracujący z ludźmi w zakresie psychologii itp. takich pierdół nie gadają. Nie gadają też, że gender jest super(bo to robią ideolodzy, których łatwo odsiać), w każdym razie nie w Polsce. Zresztą ja miałem lekcje 'wychowania do życia w rodzinie' z pastorem i była to miła odmiana od pana w czarnym. Przynajmniej chop miał babę i dziecko...
Edukacja seksualna jest po to aby nauczać dzieci, że facet w sukience to nic złego, że grota nestle kolegi jest lepsza od waginy koleżanki, bo ciaśniejsza.
Tyle lat ludzie sobie bez tego dawali rade, po co dzieci mają się uczyć tych rzeczy, człek ma wpisane w genach co i jak, bo chyba nie byłoby tak, że jakbyśmy kogoś od urodzenia trzymali w klatce, i zobaczyłby nagą kobietę , to nie wiedziałby gdzie trzeba wsadzić.
A ilu z Was, którzy się nie zgadzają na edukacje seksualna rozmawiało z rodzicami bo wybacz @Jedziemy do Gęstochowy to nie prawda "człek ma wpisane w genach co i jak, bo chyba nie byłoby tak, że jakbyśmy kogoś od urodzenia trzymali w klatce, i zobaczyłby nagą kobietę , to nie wiedziałby gdzie trzeba wsadzić."- nie każdy nastolatek wie jak się zachować i czego powinien unikać.
Nie każdy nastolatek może rozmawiać z rodzicami na tematy dotyczące współżycia, czy tez zabezpieczania się i przyjemności, a także zagrożenia itd. Ludzie młodzi powinni wiedzieć z czym się wiąże współżycie, a to czy porusza się kwestie współżycia z osoba tej samej płci to już inna sprawa. Informacje zawsze można przedstawić rzeczowo, a młody człowiek prędzej czy później sam wyrobi sobie opinie na dany temat, choćby pod wpływem opinii rodziców.
Często młodym ludziom jest łatwiej wysłuchać w klasie wśród kolegów koleżanek, tego co ma im do powiedzenia dorosła osoba, niż iść do mamy czy taty i zapytać, bo większość rodzin wstydzi się lub nie chce rozmawiać na takie tematy.
Rozumiem to że większość nie jest zachwycona pomysłem takich lekcji, bo faktycznie osoby które je prowadzą często nie są odpowiednio przygotowane, ale z właściwą osobą takie lekcje na pewno wniosły by dużo do świadomości młodych ludzi.
[up] Ale rozumiesz, że ten, dzięki bogu odrzucony projekt zakładał obowiązkową edukację seksualną już na poziomie szkoły podstawowej? Nastolatek to nastolatek, jego można, a nawet należy uczyć wszystkiego tego, co mu się w życiu przyda. Ale nie ma u mnie zgody na to, by z moją 6 letnią córką gadał o seksie jakiś obcy pan. Ani to w tej chwili nie jest jej do niczego potrzebne, ani zdrowe z mojego punktu widzenia. I tak, jak napisałem rozpoczynając dyskusje, dla mnie to jest zwykła próba wymuszenia pewnych zachowań u dzieci, a nie dbanie o to, by wiedziały gdzie się wkłada penisa i co to jest ejakulacja, bo co? Bo nagle się pojawił dużo ciąż wśród sześciolatków - bullshit!
NajPhil jeśli chodzi o lekcje w wieku 6 lat to się z Tobą jak najbardziej zgadzam ale w pierwszym poście napisałeś
"edukacją seksualną dzieci poniżej 15 roku życia", a to jest ogromna różnica.
Faktycznie jeśli chodzi o dzieci w podstawówce to wystarczyłaby biologia, no może u troszkę starszych dzieci w 5-6 klasie podstawowe informacje, ale mówiąc już o nastolatkach w gimnazjum - bo to już nie są dzieci, to moim zdaniem takie zajęcia maja jak najbardziej sens.
To była kontr ustawa, mająca w zamierzeniu karać więzieniem za edukowanie dzieci poniżej 15 roku życia - nonsensy.
@ gęsto
Edukacja seksualna jest po to aby nauczać dzieci, że facet w sukience to nic złego, że grota nestle kolegi jest lepsza od waginy koleżanki, bo ciaśniejsza.
co ty pier*olisz, za przeproszeniem?
Tyle lat ludzie sobie bez tego dawali rade,
No po prostu muszę, muszę ad personam - a jak ty sobie dajesz z tym radę, panie mistrzu relacji międzypłciowych?
@ NajPhil
dziewczynki i tak wiedzą o tych sprawach znacznie wcześniej niż ci się wydaje. Choćby z powodów czysto higienicznych
A chłopcy? pod koniec podstawówki najpobożniejszy robi to co wszyscy.
Więc po cholerę tabu?
Huth - widziałeś zdjęcia z Norwegii z takich lekcji? Nauczycielka leży w ubraniach na stole i pokazuje uczniom gdzie się wkłada członka , używając dildo...
Autentyk
Jeśli by te lekcje miały być prowadzone po ludzku a nie po lewacku jak w Norwegii to spoko.
Ja bym nie chciał aby moje dzieci musiały oglądać takie szopki jak w Norwegii, a pewnie by tak było bo teraz takie czasy, że lewackość wyznacza trendy i jest modna, wystarczy włączyć tvn, gdzie promuje się ludzi niepewnych swojej płci itp.np. ostatnie Project Runway!
Boję się że, na tych lekcjach właśnie będą uczyć dzieciaku że facet w sukience to nowoczesny gość , a Grodzki to prawdziwa nowoczesna kobieta...
A na idealnej edukacji seksualnej uczono by o prawdziwej naturze tamtych zjawisk, czyli że to anomalie i nie przykłady do naśladowania czego by sobie lewactwo życzyło...
Nie rozumiem dlaczego chce wprowadzić przymusowo edukacje seksualną do szkół. Przecież to są prywatne sprawy każdej rodziny.