Krótko i na temat | XXXIII | Smutek po ukończeniu gry
Świeży przykład - Valiant Hearts. Gierka sama w sobie jest bardzo dobra, przyzwoite zagadki, dość wciągający gameplay no i zakończenie... szkoda, że to już koniec gry aczkolwiek samo już zakończenie 4 liter nie urywa według mnie... tyle się o tym naczytałem, że miało być takie wzruszające i w ogóle ale ja jednak tego jakoś nie poczułem.
Następny przykład - Fallout New Vegas. Brakuje mi tutaj opcji grania po zakończeniu dlatego też przed finałem robię absolutnie wszystko co się tylko da i szkoda mi się rozstawiać z tym światem. Pod tym względem trójka była dużo lepsza bo oferowała dodatek, który umożliwiał granie po zakończeniu fabuły.
Assassin's Creed chyba z góry nastawiony był na kontynuację więc tam się zbytnio temu nie dziwiłem, można było zostać i korzystać z animusa, dwójka ciągnęła temat dalej.
kong123 - No tak, Assassin's Creed II ciągnął dalej temat, ale również go nie zakończył. W efekcie czego jeden temat ciągnięty był przez kolejne odsłony, aż prawdopodobnie do dziś. Mogę się mylić, ponieważ na numerowanej trójce dałem sobie spokój z tą marką.
Czasm myślę nawet o tym, czy nie lepiej ukończyć najpierw czwórki, bo trójka mnie wyjątkowo od siebie odpycha.
Ostatnio ukończyłem kolejny raz Half-Life 2: Episode Two i znowu poczułem ten sam smutek. Tyle lat minęło i nic. Zero kontynuacji. Zero informacji.