Cześć, mam pytanie. Jest napisana jakaś treść na podstawie literatury, a ta książka jest wrzucona do internetu i pokazuje w programie plagiatowym na czerwono. I co w takiej sytuacji... ?
UP
Masz do tego przypis, ujęte w cytat z zaznaczeniem autora i tytułu książki = nie jest plagiat.
Ale co ujęte w cytat ? Mi chodzi o tekst jakiś a nie cytat.
up
czyli jak rozumiem, zacytowałałeś plagiat ?
tak jak kolega napisał, jeżeli zacytowałeś tą książkę to nie ma problemu, jednak jeżeli sobie przypisałeś to co już jest plagiatem, to......
jest to plagiat do kwadratu :)
No mi chodzi po prostu o to, czy jak mam coś z książki i przypis to jak ta książka jest wrzucona do internetu to, czy jest to plagiat ?
Jeżeli masz skan książki z podanym autorem, numerem wydania itp. to przecież co za różnica czy format książkowy czy "elektroniczny"?
Chodzi o to, że program antyplagiatowy wykrywa to na czerwono i pytanie, czy jest to uznawane za plagiat.
No skoro przepisujesz żywcem z książki, to ci wykrywa. Jak zaznaczysz, że to jest fragment tekstu tego i tego człowieka, to nie będzie to plagiat. Program pewnie jest na tyle prymitywny, że nie rozpoznaje przypisów i cytowań dlatego wyrzuca od razu, że to plagiat.
A jak długi jest to fragment? Bo właściwie to może okazać się kluczowe. Jeśli przepisałeś 10 stron, to nie ważne czy wrzucasz to jako cytat - i tak zostanie to uznane przez uczelnię za plagiat.
Ale ja nie chcę przerobić tego na cytat żeby program nie wykrył, nie o to mi chodzi. Cytaty swoją drogą mogą być jeśli są przypisy. Powtarzam, że mi chodzi o to, że jak książka jest wrzucona przez kogoś do neta i ja z tego korzystam, ale mam również do tego przypisy to czy będzie to uznane za plagiat a moje obawy potwierdzał jeszcze program, który podkreślał tekst na czerwono, ale być może jest też tak jak pisał kolega iż ten program jest dość prymitywny w działaniu. Jeśli mam przypisy to mi się wydaje, że nie powinno być problemu ?
Powtarzam po raz drugi.
Nie ma żadnej różnicy czy książkę masz w łapie czy na komputerze, pod warunkiem, że skan jest skanem konkretnego egzemplarza.
Plagiat to ściema.
Kiedyś pisałem pracę i odwołałem się do książki z 200x. Potem się okazało, że autor przepisał to od kogoś z 199x, a tamten przepisał to od kogoś z 196x czy 197x, a tamten jeszcze przepisał od Estey`a z 194x.
Ciekawe skąd przepisywał Estey.
Ja mam podobnie. 2 różne książki, a obie to 3/4 treści komentarza do ustawy. A w przypadku omawiania np. prawniczych instytucji weź wymyśl inne słownictwo, inną budowę zdań... pozostaje przepisywać i walić przypisy.