Fotogrametria jako negatywny kierunek rozwoju gier
Fotogrametria przede wszystkim pozwala na uzyskanie przekonujących tekstur. To czy grafika będzie fotorealistyczna zależy w dużo większej mierze od wiarygodnego oświetlenia, systemu cienii, shaderów itp.
Nie zgodzę się do końca z tekstem. Pominąłeś jedną rzecz, w której fotogrametria może zdziałać cuda.
Wyobraź sobie Neverhooda, gdzie każdy plastelinowy obiekt jest sfotogramowany (:p) i możesz obejrzeć go ze wszystkich stron.
Albo weźmy animacje stop-motion (poklatkowe) jak np. Koralina albo Fantastyczny Pan Lis, gdzie każda lokacja i postać istnieje fizycznie jako makiety i figurki. Wystarczy to zeskanować i dostajemy fantastyczny świat pełen detali.
Czyżbyś autorze dążył do tego żeby gry nie były fotorealistyczne, tylko 99% produkcji ma być komiksowe? oj nie, oj nie. Niedobrze. Wg mnie, to co odróżnia gry od życia realnego jest przede wszystkim historia, fabuła, która raczej w zamiarze nie powinna się powtórzyć w życiu - i to na niej powinni operować twórcy, zostawiając jak najbardziej realistyczną grafikę. Dlatego też dobrze że czasem pojawiają się w grach jakieś rzeczy paranomalne, psychiczne (hm, dla przykładu Far Cry 3? Max Payne 1?) które pomimo świata realistycznego nie występują, a przynajmniej my ich nie doświadczamy na co dzień. Nie wyobrażam sobie np. jakby wyglądało takie Watch_Dogs, czy jakakolwiek część GTA, AC, Batmana, w komiksowej oprawie. A fotorealizm nie przeszkadza w nich czerpania frajdy z gry. Ba, osobiście w niektórych komiksowych do bólu grach mi oprawa graficzna przeszkadza (np. Torchlight). Za dużo kolorów i światła i komiksowości łatwo może przerodzić się w graficzny kicz.
Dobry artykuł, mimo tego że nie zgadzam się z tezą w nim postawioną.
Moim zdaniem gry i ich twórcy nieuchronnie dążą do uzyskania fotorealizmu i nie ma w tym nic złego.
Dlatego nie tkwimy nadal w latach 90' i grafice 8 i 16 bitowej, a możemy się cieszyć grafiką o jakiej kilka lat temu nawet w najśmielszych snach nie marzyliśmy.
Jednak zauważmy, że nie samą grafiką gra stoi. Zawsze dla prawdziwych graczy liczy się gameplay, a grafika jest tylko jednym ze składników go budujących. Stąd też duży rozwój sceny indie w ostatnich latach - gracze chcą więcej zróżnicowanego, ciekawego gameplayu a nie tylko ładnych, ostrych jak żyleta obrazków.
Według mnie wszystko jest na swoim miejscu - duże studia tworzą gry będące wodotryskiem wizualiów, mniejsi stawiają na innowacyjność. Być może dzięki fotogrametrii te dwa światy spotkają się gdzieś po drodze, dzięki czemu będziemy mieli innowacyjny gampley rodem z gier indie, jednocześnie przy dopasionej grafice z gier AAA ?
Płakałem, jak czytałem. "Fotogrametria jest zła, bo to fotorealizm" - poważnie?POWAŻNIE?! Przecież z 90% współczesnych gier dąży właśnie do tego! Fakt, że większe spółki jak Ubisoft nie korzystają z tej techniki to zwykła nieopłacalność. "Ingerencja w zmniejszenie różnicy między wirtualnością, a rzeczywistością – przynajmniej w przypadku gier, jest na mój gust szkodliwa. Kiedy odpalamy grę pragniemy w pełni wczuć się w serwowany przez nią klimat. Doświadczyć imersji." - czyli zbyt mocne wczucie się w grę jest złe, bo chcemy się wczuć w grę? To tak jakbym napisał "dodawanie cukru do herbaty jest złe, bo lubimy kiedy jest słodka".