Kobieta z brodą, muszle i kiełbasy oraz polskie cycki - Eurowizja 2014 - Słowo na niedzielę(34).
Dziwny jesteś, albo zapomniałeś o czymś napisać i zmarnowałeś mój czas. Na początku piszesz, że ludzie uważali że to konkurs słaby i polityczny i że dałeś się ponieść jakiejś euforii. Potem, że dobrze, że się wstrzymałeś opinią, gdyż dzięki temu doznałeś olśnienia. Potem wytykasz, że oszołomy jadą po parówce. potem sam jedziesz parówkę. Potem dochodzisz do wniosku jaki był na początku.
Brakuje mi, czemu dobrze, że się wstrzymałeś i na czym polega olśnienie? Na tym, że zgadzasz się z oszołomami i kupiłeś kartę TV Republika. Nie łapę.
Gdzie jadę po Wursicie? Że słaba pisoenkę miała? ;) Późno jest, życzę dobrej nocy.
Plus czytam ten tekst i czytam, i nadal nie wiem o jakim"olśnieniu" Ty mówisz. Serio. I nadal nie wiem gdzie jadę Conchitę. Też serio. I nadal nie wiem w czym jestem podobny do oszołomów na prawicy. Późne czytanie nie wszystkim ewidentnie służy ;)
W sumie nic odkrywczego nie napisałeś, niemniej trudno się z postawioną tezą nie zgodzić. Od siebie dodam, że wartość artystyczna Eurowizji jest bardzo wątpliwa, jednak zdarzały się naprawdę dobre piosenki (wspomniane przez Ciebie "Fairytale", "Hard rock hallelujah" też było przyjemne, poza tym "We could be the same" maNgi i świetne, chwytliwe "Everyway that I can" S. Erener), ale summa summarum to kwestia gustu ;)