no kurde, siedzę już dobrą godzinę z gitarą próbując nauczyć się jakiejkolwiek piosenki i NIC. Już 2,5 roku gram i idzie mi całkiem nieźle. Nowe kawałki robię bez problemu, ale tego ogarnąć nie mogę. Mam znajomych, którzy grają raptem parę miesięcy i nie sprawia im to problemu. To jest w ogóle wyuczalne, czy mam zaakceptować to, że nigdy nie wyrwę żadnej dziewczyny na ogniskach? :/
GItarzysta który nie potrafi grać i śpiewać jednocześnie zazwyczaj gra solówki. Gitarzysta prowadzący ma wzięcie na równi z frontmanem.
Imho to nienozliwe by po tak dlugim czasie nie umiec spiewac i grac.
Ale skoro tak mowisz... sprobuj spiewac w rytm pojedynczych dzwiekow/akordow w danym takcie
Najpierw naucz sie partii gitarowej osobno, potem osobno śpiewu az bedziesz je mogl robic automatycznie na przyklad czytajac, ogladajac telewizor, rozmawiajac ze znajomym. Nie ma sensu laczyc tego jesli sie gubisz w trakcie wykonywania ktorej z partii. Potem probuj razem.
Zawsze myślałem że żeby wyrwać laskę która leci na "gitarę" wystarczy jako-taki wygląd i futerał od gitary.. jak do wyrwania musisz jeszcze grać i śpiewać to olej i szukaj dalej xDDD
Musisz ćwiczyć. Też na początku myślałem, że się nie da, a teraz posuwam numery w tym stylu: https://www.youtube.com/watch?v=_5Emb0bi0n4
Najpierw cwicz sam spiew, a potem probuj spiewac grajac w rytm pojedynczy akord. To dziala i po pewnym czasie juz mozesz je zmieniac i nie przeszkadza w spiewaniu, ale mi sie nie chcialo tego wyuczyc, wiec olalem temat :P