Od 7 miesięcy jestem z dziewczyną, oprócz drobnych problemów wszystko było przez ten czas w porządku. Dziewczyna jest bardzo zamknięta w sobie, wstydliwa, blabla, w stosunku do mnie już mniej, ale na początku ciężko było się przez tę barierę przedostać.
Problemy zaczęły się od kiedy, w ramach naszej dojrzałości i odpowiedzialności, stwierdziliśmy, że zaczniemy spotykać się rzadziej, żeby lepiej przygotować się do matury. Wcześniej przyjeżdżałem do niej prawie codziennie, teraz przyjeżdżam raz/dwa w tygodniu. Oprócz tego widzimy się w szkole. Od kilku dni zauważam, zresztą ona też, że jest jakaś smutniejsza, zmęczona. W weekend było normalnie, wczoraj było najgorzej. Teraz już wiem, że trochę niepotrzebnie, ale się zdenerwowałem, czułem się jakbym rozmawiał ze ścianą, która mnie przytula i trzyma za rękę.
Po powrocie do domu zaczęliśmy o tym rozmawiać, powiedziała, żebym dał jej czas, żebym się nie wkurzał, że jest ze mną szczęśliwa i chce ze mną być, ale powiedziała też, że czasami ma ochotę się ode mnie odsunąć. Nie mieliśmy już czasu, żeby porozmawiać o tym dokładnie, mamy spotkać się jutro/pojutrze.
I tutaj pojawia się pytanie. Jak zachowywać się do tego czasu? Najchętniej poszedłbym do niej już teraz, ale z drugiej strony myślę, że powinienem dać jej to na spokojnie przemyśleć, może poczekać aż sama do mnie napisze.
Nie wiem, czy to ma znaczenie, ale jestem jej pierwszym chłopakiem, ona moją pierwszą poważną dziewczyną.
Reg03 ---> Uważasz, że takie problemy są normalne? Nie znam się na tym zupełnie, wiem tylko, że mi zależy i prawdopodobnie trochę panikuję.
daj jej kilka dni, a później ROZ MO WA.
Albo pójdzie to w jedną stronę albo w drugą, w którąś musi. Jeśli dobrze to dobrze jeśli nie to lepiej wcześniej niż później.
Po powrocie do domu zaczęliśmy o tym rozmawiać, powiedziała, żebym dał jej czas, żebym się nie wkurzał, że jest ze mną szczęśliwa i chce ze mną być, ale powiedziała też, że czasami ma ochotę się ode mnie odsunąć.
Szykuj się na rozstanie :) Daj mi czas i mam ochotę się odsunąć oznacza, że ma cię dosyć a to, że jest szczęśliwa i chcę z tobą być oznacza, że nie chce cię zranić więc puszcza smutne pierdy ładnie ubrane w słowa.
@InGen nie ma to jak pozytywnie zacząć ;p
ale jakbym miał stawiać pieniądze, to powiedział bym tak samo :)
zielu
"czułem się jakbym rozmawiał ze ścianą, która mnie przytula i trzyma za rękę." wypisz wymaluj, na drugi dzień zostałem poinformowany że to koniec ;p nie pierwsza nie ostatnia
Reg03 - zbliżam się do 30 i to co napisałem to z doświadczenia ;)
Problem polega na tym, że pierwsza.
Ja po pierwszej płakałem jak bóbr ;) Jakieś 11-12 lat temu? Spoko, wszystko przed Tobą :P
łee pierwsza to jak z zębem, dużo krzyku a po czasie się okazuje że tak naprawdę nie było o co ;p
skoro pierwsza poważna to nic dziwnego, że dałeś się złapać na te jak to hohner napisał "smutne pierdy" :)
Z doświadczenia powiem, że wygląda to ZWYKLE (czyli nie zawsze) tak:
- piękna rozmowa jak to dziewczyna/chłopak kocha i jak jej/mu zależy i bablabla
- informacja, że trzeba przystopować, dać sobie troszkę czasu
- dajecie sobie czas (cokolwiek to znaczy, zwykle koniec spotykania się)
- osoba, która usłyszała, że czas dać sobie czas panikuje, martwi się, smsuje, dzwoni, pogarsza swoją sytuację
- osoba co wyszła z inicjatywą 'dania czasu' odżywa po nie udanym z jakiegoś powodu związku bo załatwiła to w najmniej bolesny sposób a przynajmniej tak się wtedy tej osobie wydaje (druga osoba - patrz punkt wyżej, jeszcze nie wie, że to koniec)
Przykra sprawa, po pierwszej człowiek zawsze się źle czuje, wieszać się chce itd. Spoko, każdy przez to przechodził, potem będzie ci w życiu lżej.
InGen wyczerpał temat, dodałabym tylko jeszcze do pkt 4 "osoba, która usłyszała, że czas dać sobie czas panikuje, martwi się, smsuje, dzwoni, pogarsza swoją sytuację" - i każda jakakolwiek akcja z jej strony tylko irytuje i zniechęca tę drugą osobę.
Szukaj nowej. Na jednej dziewczynie świat się nie kończy.*
Człowiek z czasem się uodparnia i nabiera doświadczenia.
*oczywiście nie od razu, bo nie warto szukać nikogo na siłę, tylko po to, aby było lżej, czy coś w tym rodzaju.
Te problemy współczesnego nastolatka.
rouve - a jakie to problemy nastolatkowie mieli niegdyś?
malypudzian, uśmiałem się z nicka nie wiem czemu
edit: och chyba go właśnie zbanowali
Kiedyś? Kiedyś nastolatek nie leciał z byle pierdołą do internetu na forum, tylko załatwiał swoje problemy samemu. Teraz młodzi są tak bezradni życiowo, że potrzebują pomocy 'innych', a 'inni' to z reguły osoby, które gówno wiedzą o życiu.
rouve - a 'inni' to z reguły osoby, które gówno wiedzą o życiu. nie zapominaj o tych którzy będą pieprzyć na lewo i prawo o tym że takie problemy są kurewsko błahe byleby podbudować swoje smutne ego.
Faktycznie. To poważny problem! Zauroczenie faceta w wieku szkolnym to cholernie poważna sprawa!
Dla rzeczonego zakochanego to poważna sprawa. Bagatelizowanie czegoś takiego nie zrobi z ciebie dorosłego.
zielele --> Bo zabardzo Ci zależy. Kobieta ma być "dodatkiem" do Twojego bogatego życia, a nie celem. Czym Ty będziesz więcej inwestował swoich emocji tym ona mniej. Tobie bardziej zależy to jej będzie zależało mniej.
Jesteś młody i też to kiedyś przerabiałem dostając wiele razy kosza. Wychowano mnie, że kobietę się rozpieszcza, płąci za nią, kupuje prezenty...Co okazało się wielką brednią.
Stajesz się jej sponsorem, przydupasem i przytulanką, której się nie szanuje.
Najlepsze rozwiązanie to się nie odzywaj, za to dobrze się baw lub sprawiaj takie wrażenie. Nie pisz pierwszy sms, odpisuj po godzinie, umawiaj się ze znajomymi i wychodź z domu. Pokaż, że jesteś szczęśliwy niezależnie czy ona jest czy jej nie ma.
Sam zobaczysz ze po kilku / kilkunastu dniach panna przybiegnie z podkulonym ogonkiem wyznając jak to bardzo się myliła, i ze chce z Tobą być.
Jeśli Panna coś kręci, chce czas to znaczy, że prawdopodobnie się pojawił ktoś nowy. One są jak małpki, nie puszczą jednej gałęzi, póki nie złapią się drugiej.
Jeśli będziesz namolny, narzucał się, mówił jak to ją kochasz to odstraszysz ją od siebie, staniesz się frajerem, a nie wyzwaniem i przegrasz. One uwielbiają zdobywać facetów chociaż się do tego nie przyznają.
One są jak małpki, nie puszczą jednej gałęzi, póki nie złapią się drugiej. Osz to sie nasmialem :] dobra robota ! Made my day :D
@24
Ale to to napisał William_Wallace to jest najprawdziwsza prawda. Jeśli panienka potrzebuje "czasu", "musi sobie poukładać", "bla bla bla" to na 99% ma na horyzoncie kogoś nowego i jest ciekawa czy coś z tego będzie... a jak nie będzie to będzie miała kogoś do kogo może wrócić bo ją przyjmie bez słowa skargi i będzie myślał jakim to jest szczęściarzem.
Ja sie zgadzam w 101% :) ale to porownanie do malpek rozlozylo mnie na lopatki :] idealnie dobrane slownictwo ^^
Nie pytaj o takie rzeczy w internecie, najlepiej w ogóle nigdzie nie pytaj (albo odpowiedzi nie bierz do siebie), 99% rad możesz o kant dupy potłuc, bo wypocą je ludzie na podstawie swoich własnych przeżyć, które nijak się mają do Twoich, na podstawie zachowań lasek, które w niczym nie były podobne do Twojej i tak dalej i tym podobne.
A jak ktoś już da Ci mądrą unwiersalną radę, to najczęściej przegnie pałę po całości w drugim kierunku vide William_Wallace.
Na GOLu jak zwykle sami specjaliści i żigolaki, którzy życie emocjonalne mają opanowane na perfect /i pięć gwiazdek/ :P
William Wallace
Jest taka książka, "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Czytałeś? Czy raczej piszesz swoją własną pt "Dlaczego kobiety kochają brutali"? :P
"odpisuj po godzinie" :DDD Zawsze mnie to rozpieprza na czynniki pierwsze. Ale to u was, facetów, nagminne. Jest jeszcze level up tej zabawnej konkurencji - "o, sms przyszedł.. chyba od niej.. przeczytam za pół godziny, niech nie myśli, że mi zależy i nad nią skaczę! a odpiszę dopiero po dwóch!" :D
Niezła taktyka, "poudawaj cwaniaka i kogoś, kim nie jesteś, to pannie się odmieni". Lolz.
One są jak małpki, nie puszczą jednej gałęzi, póki nie złapią się drugiej.
Miałam coś powiedzieć, ale.. nie, jednak nie. :)
One uwielbiają zdobywać facetów chociaż się do tego nie przyznają.
A ja np. znam takie, co się przyznają. Ale to chyba zależy od środowiska, widocznie ci, co strugają cwaniaków, obracają się w towarzystwie takich, co zaprzeczają samym sobie, na zasadzie the show must go on. Logiczne. :P
Thun
to na 99% ma na horyzoncie kogoś nowego - ...albo jest po prostu śmiertelnie znudzona obecnym. Tak, to może być takie proste. :)
b212 dobrze napisał.
Ja bym dał jej odetchnąć skoro chce i obserwował rozwój wydarzeń, nic na siłe. Czekaj na jej ruch, aż ona sie odezwie/zaproponuje spotkanie.
Meg ---> Oczywiscie wszyscy "generalizuja" Oczywiscie ze kazdy przypadek powinien byc rozpatrywany indywidualnie.... ale to internety :) tutaj wszyscy generalizuja :P swoje osobiste doswiadczenia :]
Ops nie tu
jak ci zalezy to czekaj i patrz co sie wydarzy .Ale nie hamletyzuj.
Zbieraj doswiadczenia.
Choc nie mozna generalizowac ale...stamndartowo biorac sprawe to jestes na wylocie.
I nic na to nie mozesz poradzic.
William_Wallace : +1
Ja akurat się nie zgodzę, że jak kobieta odchodzi to dlatego, że ma na horyzoncie kogoś albo musi uczepić się nowej gałązki blablabla. Często koniec jest spowodowany NUDĄ lub brakiem zdecydowania i panna woli być sama i odpocząć i zająć się swoim tyłkiem niż tracić czas z kolesiem, który z jakichś powodów przestał jej odpowiadać.
(...) że jest ze mną szczęśliwa i chce ze mną być, ale powiedziała też, że czasami ma ochotę się ode mnie odsunąć (...)
Za taką szczerość należy się nagroda. Może zamiast jęczeć, na forum zrób coś dla swojej kobiety i daj jej odetchnąć.
Nadgorliwość jest gorsza od najgorszego.
[1] "odpoczywanie od siebie" po zaledwie kilku miesiacach chodzenia...? w tym okresie powinniscie swiergotac do siebie jak skowronki i nie widziec swiata poza soba. brutalna prawda jest niestety taka ze pewnie znudzila sie toba. :P
Jest taka książka, "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Czytałeś? Czy raczej piszesz swoją własną pt "Dlaczego kobiety kochają brutali"? :P
kobiety o wiele bardziej kochaja brutali niz jakies cieple kluchy, wiec z ta teza mozna sie zgodzic... przeciwnosci sie przyciagaja wiec prawdopodobnie po drugiej stronie jest to samo, sam sie nie wypowiem bo zawsze wolalem stabilne emocjonalnie niz jakies wybuchowe babki. :P
Ja ze swoja narzeczona wkrotce bede 4 lata i jestesmy ciagle razem, mimo tego ze tez nie widujemy sie codziennie. Byly wzloty i upadki, a przede wszystkim naturalna koleja rzeczy bylo to, ze przestalismy miec dla siebie tyle czasu. Wiec to nie musi byc kwestia tego.
Co chodzi o mnie to forum raczej zna moje nastawienie. Od jakiegos czasu zdalem sobie sprawe, ze trzeba brac wszystko we wlasne rece, bo zyje w tak zwanym "cudzie gospodarczym". Nie mam zamiaru wyjezdzac z kraju, bo wiem ze tam bedzie tylko gorzej - nawet jakbym znalazl jakas robote, to bylbym tam tylko i wylacznie obcym, a ja tego nie chce. I dalem jej to do zrozumienia. Tak jak dalem jej do zrozumienia wiele rzeczy, ktore zaakceptowala. Ale w zamian jestem zaradny, czesto jej pomagam, dbam o nia, a przy tym nie jestem do niej uwiazany, bo tez spotykam sie z innymi dziewczynami, oczywiscie tylko towarzysko, na kawke i pogaduchy. I wiem ze sie kochamy.
Patrzac na moja sytuacje kiedy my bylismy razem 7 miesiecy to byly nasze pierwsze wspolne swieta. Poznalem jej rodzine, zaczalem byc stalym gosciem w jej domu, nawet zdarzylo sie ze przenocowalem. Tylko ze wowczas nasz zwiazek nie wygladal na zasadzie spotkac sie, poprzytulac, pogadac o pierdolach i pojsc do domu. Z reguly juz wtedy myslalem o tym w jakie nowe miejsce ja zabrac, jaki obejrzymy nowy film, co zjemy na obiad, a przede wszystkim duzo z nia rozmawialem - jej zycie stalo sie czescia mojego, chcialem wiedziec co sie u niej dzieje. I byla ze mna zawsze szczera, gdy miala jakies problemy to mowila o nich, a nie zbywala mnie "nic ciekawego". I mysle ze powinienes sobie odpowiedziec na to pytanie - czy jest z toba szczera, czy ufa ci, czy traktuje cie na serio jak swoja druga polowke ... O tym powinienes z nia porozmawiac. Jak bedzie mimo wszystko krecic ("to nie jest tak jak myslisz") zamiast konkretnych odpowiedzi, to mozesz sam jej zaproponowac - to masz racje, dajmy sobie troche czasu od siebie. Powiedzmy dwa miesiace, albo trzy. Wtedy sie spotkamy i powiesz mi co dalej z nami. W tym czasie rob co ci sie podoba - spotykaj sie z innymi, nawet idz z nimi do lozka, po prostu nie stresuj sie ta sytuacja, przyzwyczaj sie do nowych warunkow. Jak sie spotkacie po takim czasie to bedziesz juz wiedzial co i jak - albo podoba ci sie inne zycie z inna dziewczyna i jej podziekujesz serdecznie, albo ona cie zostawi, a wtedy bedziesz juz przygotowany na to, bo w koncu od dluzszego czasu twoje zycie towarzyskie wyglada inaczej, albo powie ze jednak sie stesknila i chce wrocic, a wtedy super bo przeciez o to chodzilo. Chociaz nie jestem pewien czy po takim czasie dalej bedziesz chcial, bo wtedy wychodzi jak wiele rzeczy sie idealizuje. Moja pierwsza dziewczyna ze mna w lozku to bylo doswiadczenie jakbym chodzil po chmurach, a dzisiaj wiem, ze i tak dostalem za malo i nie to co chcialem. Potem sie dlugo podnosilem. Z kolei jak przystosowalem sie do trybu imprezowego, to raz na spontanie przyszedlem do kolezanki i rownie spontanicznie poszlismy razem do lozka - na szczescie znalem ja troche i wiedzialem, ze nie jest z typu tych, co po takiej akcji wyobrazaja sobie nie wiadomo co.
Takze ode mnie porada bedzie calkiem prosta - szczera rozmowa, przedstaw jej co i jak (w koncu ty jestes facetem i ty ustalasz zasady, nie badz cipa, bo przez takie przypadki sie rozwijaja te gender i inne guwna), a jak bedzie krecic to przerwa, ktora odkryje co i jak. Moze faktycznie musi sobie niektore rzeczy przemyslec, to troche czasu jej wtedy pomoze, a calosc skonczy sie happy endem - tego nie wiem. Wiem tylko jakbym ja sie zachowal w tej sytuacji.
Zaraz Megera bedzie do mnie miec zarzuty, czego to ja nie przezylem z kobietami. Proponowalem kiedys spotkanie w plenerze, ale mieszkamy daleko od siebie. Mimo wszystko zapraszam, jak bedziesz w stolicy. Zobaczysz jaka ze mnie "ciepla klucha" w realu :P
szymon_majewski
Przeczytałam Twojego posta 3 razy i zupełnie nie wiem, w którym momencie miałabym wkroczyć ze swoimi zarzutami - nie widzę nic, do czego mogłabym się doczepić.
Przedstawiłeś swoje zdanie, na dodatek brzmiące konkretnie i stanowczo /nie ma zajebistszych męskich cech, niż stanowczość, zdecydowanie i konsekwencja, serio, nawet pieniądze czy długość wacława nie są tak istotne ;)/, mogę się z nim zgadzać albo nie, ale doceniam, że jest ono przemyślane i sensowne. Nie wiem, ile przeżyłeś z kobietami, więc nie oceniam - co przeżyłeś, to Twoje, i fajnie, że te wszystkie przeżycia doprowadziły Cię do miejsca, gdzie jesteś teraz. I to w ogarniętym stanie. Gratz. :)
Uważam, że rady w stylu "nie przejmuj się nią, pokaż że bez niej się świetnie bawisz, że jej nie potrzebujesz, że masz swoje życie, blablabla" są o kant dupy rozbić. Tzn. po pierwsze są to zajebiste komunały, które nie mają kompletnie żadnego sensu. Jasne, ja też zawsze miałam znajomych, którzy doradzali mi takie frazesy, na szczęście w końcu trafiłam na człowieka, który powiedział mi coś, o czym pamiętam - i staram się stosować - do dzisiaj: "przeżywaj to tak, jak chcesz, jak potrafisz, nie próbuj udawać i być kimś, kim nie jesteś - Twoja osobowość definiuje Twoje zachowania i nie ma sensu tego sztucznie zmieniać".
Dlatego nie wierzę w żadne bajki w stylu "chociaż serce mi pęka, to ja pokażę światu, że jest inaczej!". Po co grać sobie na przekór? Ja bym powiedziała, że kluczem do sukcesu jest zaakceptowanie swoich reakcji, a nie działanie a contrario.
Jasne, że siedzenie, zamartwianie się i panika nie są żadnym rozwiązaniem, ale w tym momencie wasze życiowe rady to jest jak układanie wałów przeciwpowodziowych, podczas gdy rzeka już wylała.
Wątek w kategorii uczucia - check
Szymon Majewski - check
Mądrale życiowi którzy udawają, ze wiedzą wszystko o kobietach - check
Marta - check
Propozycja prywatnej rozmowy na GG - jeszcze nie ma
Wszystko sie zgadza :)
William_Wallace --> popieram! Ogólnie pamiętam, że po rozstaniu z pierwszą poważną dziewczyną (po 3,5 roku) strasznie przeżywałem i myślałem, że świat mi się zawali. 3 miesiące później poznałem kobietę mojego życia, z którą teraz mieszkam i planujemy ślub. Nigdy rozstanie nie oznacza końca, a raczej początek czegoś nowego - tak do tego imo trzeba podchodzić.
Poza tym:
- faktycznie jest tak, że im jedna strona mniej się stara, tym tej drugiej bardziej zależy;
- świetne porównanie z małpkami :P Może nie zawsze tak jest, ale na pewno często (zresztą działa to w obie strony);
- nie należy się aż tak przejmować - wiadomo, że dla wtajemniczonych to jest najważniejsza sprawa na świecie, ale ci co swoje przeżyli, wiedzą, że w życiu są ważniejsze rzeczy :) ;
- jeśli dziewczyna chce ileś tam czasu na zastanowienie, dać jej czas i nie odzywać się (patrz: pierwszy myślnik), ale baaaaardzo ogólnie wygląda to na to, że coś jej nie pasi. Oczywiście nie można tego przyjąć za pewnik, bo, do k***y nędzy, my jej w ogóle nie znamy ;)
Zazwyczaj nie udzielam się w kategorii uczucia, ale coś mnie tak tknęło, żeby to napisać :)
Wielu ludzi myli niestety to co chcialem przekazac, a mianowicie o tym zeby cos zmienic. Wiekszosc mowi "ale ja nie chce sie zmieniac" - i bardzo dobrze, bo sam nie masz sie zmieniac. To bardzo fajnie ze ktos ma swoje zainteresowania i hobby, a porzucanie ich w imie kobiet to dopiero glupota, nawet jesli tym hobby jest fotografia cial w prosektorium.
To o czym mowie to ZMIANA NASTAWIENIA. Kiedys bylo haselko "nie podchodz do zycia zbyt serio" - bo to dla mnie jest zloty srodek. Nie mowie ze kiedy jest nam strasznie przykro to mamy udawac ze wcale nam nie jest przykro. Bardziej chodzi mi o to, zeby zobaczyc co jednak czeka na nas w tym swiecie - podejrzewam ze znaczna wiekszosc jak znajdzie sie w ramionach nowej kobiety po takim rozstaniu bedzie sie czula jednak lepiej. Nie ma wiec sensu sie tak zamykac. Wiadomo, niektorzy nie potrafia sie tak szybko otrzasnac, bo ciagle sobie wpajaja "przeciez ja ja wlasnie zdradzam". O nie nie. Nie poszliscie jeszcze przed oltarz, nic jej nie obiecywales (chyba), wiec tak naprawde to po prostu zyjesz swoim zyciem. Tak jak nie dasz rady trzymac kobiety na smyczy (no chyba ze to nie ma byc zwykly zwiazek, tylko cos ekhm nietypowego), tak ona tez nie zrobi z ciebie poslusznego pieska. Mniej wiecej o tym chcialem powiedziec, kazdy i tak potraktuje to inaczej. Bo zgoda - nie ma sensu zmieniac swojej osobowosci, wbrew pozorom niektore kobiety lubia jak facet jest wrazliwy, a juz na pewno jak ma swoje pasje, ktorym poswieca duzo czasu i wie o nich sporo. Ale skoro mamy jakies zle nawyki, ktore zostaly nam wpojone to chyba warto z nimi zerwac - nikt mi nie powie, ze jego sposobem na zycie jest strach przed podejsciem do dziewczyny, jesli przy tym jest heteroeseksualista i wie ze chcialby miec druga polowke. Mam nadzieje, ze rozumiecie o czym teraz pisze ;)
Qverty ostatnio rzadko wbijam na GG, ale jak chcesz to tez zapraszam. Jak tylko jestem dostepny prosze pisac
[37] Ależ ty jesteś zakompleksionym, przemądrzałym burakiem (patrz całokształt postów). Ciężko znaleźć na golu drugą taką osobę, która podobnie jak ty dowartościowuje się plując z góry jadem na wszystkich, w których dostrzegasz kogoś gorszego od siebie. Tobie jest potrzebny porządny psycholog.
prześmiewca [37], który nie wnosi nic do tematu, bo nie ma na tym polu doświadczeń -check